Kiczyk

16

Latest post of the previous page:

Wrotycz pisze:W cytowanym określeniu słońca czujesz kiczyk?
O to była delikatna sprzeczka na sb, a nawet nie sprzeczka tylko wymiana poglądu właśnie na słowo "gorejące" i jego użycie.

Byłem za jego użyciem :D
I jak tam był kiczykiem, a teraz go nie ma to się cieszę że go nie ma.

bracie_Gorgiaszu
ojcze_Romecki

Dzięki:)

Kiczyk

17
A do mnie trafia ten tytuł; widzę w nim pewną próbę zdystansowania się wobec własnych (i cudzych) odczuć. Pamiętam, jak siedziałyśmy z koleżanką na pomoście nad jeziorem na Kaszubach, słońce zachodziło za lasem, złoto-różowe refleksy kładły się smugą na pociemniałej wodzie, wokoło ani zywego ducha, cisza absolutna i tylko to słońce coraz niżej, coraz bardziej czerwone - i koleżanka w pewnej chwili powiedziała: no popatrz, a gdyby chcieć to namalować, to wyszedłby straszliwy kicz.
Bo tak to właśnie działa: spektakle natury nigdy nie są kiczowate, ale próby ich utrwalenia, czy to przy pomocy farb i pędzla, czy obiektywu, przyniosły w efekcie kicz powielany w tysiącach "nastrojowych" obrazków. Więc tak się trochę dystansujemy, wobec własnego podziwu i potrzeby oglądania po raz kolejny tego widowiska - bo cóż to znowu takiego, żeby pędzić i oglądać, tych trochę kolorów na niebie i wodzie, a jeszcze się tym zachwycać, no nie, przecież to kicz, a właściwie nawet mniej, taki kiczyk sielankowy. Dobrze chociaż, że nie nam jednym się podoba.
Tak więc wszystko mi się w tej miniaturze układa w bardzo wyrazistą całość.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kiczyk

18
Narobiło się komentarzy, nie czytałam, więc może po kimś powtórzę. Najpierw plusy ujemne, potem plusy dodatnie.

Zaplątało się parę błędów, a szkoda. Facet nie jest obwieszony babą naklejoną na szoferce i nie da się powtórzyć rozgrywki, a nie rozgrywkę. Przerzedziłabym też przymiotniki. Zwłaszcza wydłużone cienie bez końca - ogólnie sam początek zachorował na nadprzykiotnikozę.

Ogólnie jednak jedna z lepszych drogowych historii do pewnego momentu. Podoba mi się zwłaszcza konstrukcja, zaciekawienie pierwszym akapitem i zaskoczenie kolejnym. Nie bardzo widzę końcówkę. Refleksję "wszyscy umrzemy, doceniaj takie pierdoły, jak zachód słońca" bym zrozumiała, ale jakoś nie widzi mi się przemyślenie, że tirowanie to zawód wysokiego ryzyka, a troszkę go przecieka między wierszami.

Kiczyk

19
MargotNoir pisze: ale jakoś nie widzi mi się przemyślenie, że tirowanie to zawód wysokiego ryzyka
Chyba jednak jest. A statystycznie to jednak na pewno. Nie muszę wklejać cyfr, ilu rocznie z nas nie dojeżdża do swoich domów? Czy powinienem?
Romecki pisze: (Ernesta nadmiar, ale nie przeszkadza.)
Staszewski też Ernestuje:)
Uwaga! Spoiler!Znowu dziś widzę zachód slońca
Znowu udało się doczekać końca
Mniej szczęścia mieli, ilu ich było
Wielu, nawet ich nie liczyłem

Codzienne żniwo swoje zbieram
Kres podróży każdego dnia
Być czy mieć? - takie dwa pytania
Bliżej ku celom posiadania
Nie mam potrzeby zbyt wiele wiedzieć
Nie mam potrzeby wiedzieć zbyt wiele
Gdy wszystko skończy sie jak myślałem
Wsyp mnie do ziemi, stąd przyjechałem

Bim-bom, bam-bim-bom
Skad wiedziec wszystko, komu bije dzwon
I tak, Ernest do końca nie jest stuprocentowym właścicielem tej metafory (która już z resztą poszła w potocyzm)
bo wierzyć mi się nie chcę, że przez kilka tysięcy lat w literaturze nikt wcześniej nie użył dzwonów komuś bijących.

Zaraz będzie, że znowu ukradłem słowa:)
Chociaż mnie bardziej interesuje, czy aby na pewno w gorejącym nie ma kiczyku, bo krzakiem nie jest:)
Rubia pisze: Dobrze chociaż, że nie nam jednym się podoba.
Tak więc wszystko mi się w tej miniaturze układa w bardzo wyrazistą całość.
Takie głaski od Szefowej, to zawsze na propsie:))

Dzięki jeszcze raz za odwiedziny.

Kiczyk

20
brat_ruina pisze: bo wierzyć mi się nie chcę, że przez kilka tysięcy lat w literaturze nikt wcześniej nie użył dzwonów komuś bijących.
Ja użyłem wczoraj w miniaturze... wybacz :ups:

Kiczyk

21
spektakle natury nigdy nie są kiczowate, ale próby ich utrwalenia, czy to przy pomocy farb i pędzla, czy obiektywu, przyniosły w efekcie kicz (...)
Na przykład Monet, Turner, Lorrain, Pissarro, Ajwazowski.

Kiczyk

22
Kiczyk nad morzem - to jest dopiero coś. !
Połączony z silnym wiatrem :)
Ładna miniatura choć w kilku miejscach można by ją doczyścić.

I proszę nie sabotować miniatur !:))
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Kiczyk

23
Gorgiasz pisze:
spektakle natury nigdy nie są kiczowate, ale próby ich utrwalenia, czy to przy pomocy farb i pędzla, czy obiektywu, przyniosły w efekcie kicz (...)
Na przykład Monet, Turner, Lorrain, Pissarro, Ajwazowski.
Gorgiaszu, litości. Mogłabym dorzucić jeszcze Rubensa ("Krajobraz z tęczą", a co!), Caspara Davida Friedricha, Philipa Otto Rungego, Johna Martina, Ferdinanda Hodlera i rozmaitych innych malarzy - tylko co z tego miałoby wynikać? Nie zmienia to faktu, że synonim kiczu w malarstwie to właśnie wschody i zachody słońca, księżyc prześwitujący przez chmury oraz rusałki tańczące nad leśną sadzawką. Z tym, że na oglądanie rusałek nad sadzawką raczej trudno wybrać się tirem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kiczyk

24
Rubia pisze: Z tym, że na oglądanie rusałek nad sadzawką raczej trudno wybrać się tirem.
a to wszystko zależy od determinacji kierowcy i ilości użytych leków tudzież innych uprzyjemniaczy :twisted:

ale ja wierzę w rozsądek Ruiny :P
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Kiczyk

25
tylko co z tego miałoby wynikać?
Ano to, że próby utrwalenia wspomnianych zjawisk nie zawsze są kiczem. Oczywiście, nie posądzałem Cię że nie znasz tych i innych (pozytywnych) przykładów, ale powyższe sformułowanie wydało mi się nader mylące.
Nie zmienia to faktu, że synonim kiczu w malarstwie to właśnie wschody i zachody słońca, księżyc prześwitujący przez chmury oraz rusałki tańczące nad leśną sadzawką.
Zapomniałaś o jeleniu na rykowisku. Zwierzątko mogłoby się poczuć urażone. ;)

Kiczyk

27
Bardzo mi się podobało i doskonale czytało.
Aż zawołałem Duszyczkę. Poszło na duży ekran i czytaliśmy na „cztery oczy”.
Wtedy usłyszałem: „Pamiętasz?”.
Pamiętałem, więc do Twoich literek dorzuciliśmy naszą muzę.
Zagadało – „I znowu jestem na autostradzie... Trzy czerwone maki na desce rozdzielczej; w moim wewnętrznym, wstecznym lusterku zachodzi czerwono słońce. To wszystko przecież mi się nie śniło; to nie był sen faceta z bujanego fotela...” i dalej „W moim wstecznym lusterku zachodzi słońce; tonie wśród nitek autostrady, myślę o tych dobrych rzeczach – niedokończonych; mam takie męczące przeczucie, potwierdzenie podejrzenia, że zagłada nadchodzi...”, dźwięki, dźwięki, dźwięki „I nagle wybucha dzień... słońce, mimo, że dzień dopełniony; dwa słońca o zachodzie”, a jeszcze potem, bardzo głośno, z innym brzmieniem - „Zablokowane hamulce; pas zzsuwa cię na ciężarówkę i rozciągasz sekundy strachu; nie usłyszysz nigdy głosu – tato ratuj, nie zobaczysz twarzy... Już nie”.

Dzisiaj przeczytałem Twoją miniaturkę kolejny raz i naprawdę już nie wiem, co lepiej mi się podobało.
Stare nuty i nasze wspomnienia, czy Twoje poszukiwania zachodzących słońc nad jeziorem Wattern.
brat_ruina pisze: A to taka chwila, kiedy każdemu w duszy gra poezja, grubość skóry nagle znika, z tyłu zaś, gdzieś za plecami, coś szepcze, że to może być ostatni zachód, który drajwer widzi.
Naprawdę nie wiem.

Pozdrowienia.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

Kiczyk

28
Dzięki bracie_Quincunxie
Quincunx pisze: Wtedy usłyszałem: „Pamiętasz?”.
Pamiętałem, więc do Twoich literek dorzuciliśmy naszą muzę.
Oddajesz tutaj dobry materiał na drabla. To tylko sto słów. Lub aż:)

Wyciągnij i wykorzystaj. Warto zatrzymywać takie chwile. Podobnie jak brat_Godhand, który jechał z kuzynem do Corteleony. Też czekam na tekst. Już drugi rok:)

Dzisiaj kiczyk może będzie nad Mjøsa, ale nie celebruję skandynawskim jeziorom. Nasze Śniardwy, Niegociń, Wigry, czy Nidzkie, nie ustępują urokowi.

Kiczyk

29
Delikatnej stopy, zatem. I uważaj na "mniejszych"!

Nidzkie, Ruciane-Nida, piętrowy pociąg, drewniany pomost, ładne dziewczyny i masa wielkich mrówek w piasku leśnym... I prawie zero rybek. Oj.
Wybraliśmy się tam kiedyś stopem z fumflami. W czasach, gdy jeszcze były takie magiczne książeczki, z wyrywankami dla życzliwych kierowców. Dawno, ale prawda.
Za to w wodach, do których zmierzasz, pływa całkiem sporo sporych jesiotrów. Też - oj!

Tyle. Jeszcze tylko prośba nad prośbami - jeżeli kiedyś napotkamy się w sieciach, to upraszam stukać do mnie bez owego "bracie".
Przepraszam za moralitet, ale mam uraz, gdy czytam coś takiego. Skrzywienie, od którego kiedyś zaczną mi wypadać włosy.
Więc bez. Może być "ciulu", lub każde inne, byle nie "bracie".
Raz jeszcze sorka. Musiałem.

A teraz...
Radio w samochodzie ciągle gra; coś tam gada, ale nie przeszkadza...

Bywaj i wędruj w kierunku swoich słonek.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

Kiczyk

30
Quincunx pisze: Delikatnej stopy, zatem. I uważaj na "mniejszych"!
Stóp się rzadko używa, tutaj większość poleceń wychodzi z kiery. Tempomat adaptacyjny, retarder, kontrolery itp... Ale uważam:) na wszystkich.
Quincunx pisze: Nidzkie, Ruciane-Nida, piętrowy pociąg, drewniany pomost, ładne dziewczyny i masa wielkich mrówek w piasku leśnym... I prawie zero rybek. Oj.
To fakt. Nasze jeziora są brutalnie wyczesane z ryb.
Quincunx pisze: Wybraliśmy się tam kiedyś stopem z fumflami. W czasach, gdy jeszcze były takie magiczne książeczki, z wyrywankami dla życzliwych kierowców. Dawno, ale prawda.
Pamiętasz :shock:
Quincunx pisze: Za to w wodach, do których zmierzasz, pływa całkiem sporo sporych jesiotrów. Też - oj!
Tak, stąd wyciągałem na wędkę największe - szczupaki, okonie, sandacze. A przy fiordach dorsze, makrele i flądry.
Quincunx pisze: Tyle. Jeszcze tylko prośba nad prośbami - jeżeli kiedyś napotkamy się w sieciach, to upraszam stukać do mnie bez owego "bracie".
Żaden problem, to tylko taka pozostałość po szpitalach i klasztorze.

S.

Kiczyk

31
Moim zdaniem - tekst bardzo dobry - do delikatnego czyszczenia (lepszy niż 90% tego co do mnie trafia...) Z przesłaniem

gdyby zebrać takich ze 40 można by złożyć fajną książeczkę

Swoją drogą kiedyś myślałem o tym by zrobić taki dziennik podróży - jechać i notować przemyślenia...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron