Karp

1
Szanowna Redakcja DnN zażyczyła sobie coś o rybach...

Karp
Woźniak pływał w stawie od zawsze i nikogo to nie dziwiło. Kto inny chciałby babrać się w mule i żywić larwami? Płotki to co innego, zmieniały się często, zwykle spływały zaraz po okresie próbnym. Szprotki w recepcjach trzymały się trochę dłużej, o ile umiały parzyć dobrą kawę – z mleczkiem i sam na sam. Najlepiej, ze względu na wrodzoną gibkość, w mętnej wodzie radziły sobie węgorze. Ale i one w końcu opadały na dno. A Woźniak trwał. Rekiny widywali tylko raz do roku, na spotkaniach opłatkowych. Tym razem zarządzono oczyszczanie zbiornika. Woźniakowi wręczono czekoladowego Mikołaja, pogratulowano wyników, po czym ścięto łeb.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Cierniki zasługują na lepsze zbiorniki! :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
Tak?
Cierniki żyją byle gdzie! :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
To tylko dlatego, że skromne są. I żyją poniżej zasług! :P
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

7
Thano, pobawiłaś się oczywistymi skojarzeniami. Ale za to bardzo zgrabnie napisane (może poza węgorzami, brakuje dopowiedzenia) i puenta indycza - brutalna, tragiczna i nieopanowanie śmieszna zarazem.

8
Ach, jednak jesteście! :D A ja myślałam, że Wy tu już wcale nie zaglądacie... ;)
Leszek Pipka pisze:może poza węgorzami, brakuje dopowiedzenia
Bo węgorze śliskie są (żeby nie rzec: oślizgłe) i wymykają się dopowiedzeniom.
Leszek Pipka pisze:puenta indycza
Dobre. Trzeba to dodać do słownika terminów literackich!
Romek Pawlak pisze: tylko tytuł zbyt wiele zdradza
Romku, kurczę, racja! Tylko co by tu... "Ości"? Ości? Karp...owicz? Yyyyyy, nie. "Muł"? Przez wieloznaczność wsadzi odbiorcę na ssaka kopytnego... Może "Dno"? Ale to jakieś takie... emocjonalnie nadęte. Nie wiem. Pomyślę jeszcze.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

10
Nie, Romek ma rację. Tytuł osłabia indyczą puentę. Trzeba pokombinować. Ale jak? :shock: I to jest właśnie uroda drabli - człowiek tak turla i turla, niczym kocię kłębek, aż się całkiem zaplącze we włóczkę. :mrgreen:
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

11
Ja się zgadzam, że trzeba z tytułu usunąć, ale chodzi mi wtedy o dorzucenie czegoś do tekstu, by Woźniaka łatwiej z karpiem połączyć. Zwłaszcza, że reszta jest opisywana z gatunku.
Ale może to kwestia tego, że mi ostatnio karp nie kojarzy się tak bardzo ze Świętami.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

13
No, nie wiem... też podpowiada za dużo chyba.

[ Dodano: Śro 10 Gru, 2014 ]
Z Kronik SB, czyli jak utwór dostał nowy tytuł:
Thana: Chyba jeszcze nie to. :) Myślałam, że może "W galarecie", ale galareta za czysta i za smaczna. Tam jest szlam. Ale "Szlam" też jest zbyt emocjonalny jak "Dno". Mogę nie lubić korpo, ale umiar słownikowy trzeba zachować. ;)
Natasza: Po ja mam taką teorię : gdy mi nie chce się tytułu "domknąć" - to trzeba wejść w tekst.
Natasza: *bo
Thana: A może "Karporacja"? Tylko nie wiem, czy nie za mało w tekście jego racji, żeby to miało sens...
Natasza: ergo - w puentę
Thana: A ja się przy tytułach bawię metodą wolnych skojarzeń. :)
Natasza: albo coś :D
Natasza: Karpo
Thana: Samo "Karpo" może być nieczytelne. Ale gdzieś tędy chyba trzeba. :)
Natasza: Karp oracja
Natasza: Ryby głosu nie mają
Natasza: Cóż z tego kiedy ryby
Natasza: Ryby na aby aby
Thana: No, nie mają. Zwłaszcza, gdy są bez łba.
Thana: "Kariera"?
Thana: "Kar(p)iera"?
Natasza: Stara gwardia
Natasza: Konserwa
Natasza: Ichiologia
Thana: "Stara gwardia". Fajne! Wnosi coś dodatkowego. Podoba mi się!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

14
Thana pisze:Woźniak pływał w stawie od zawsze i nikogo to nie dziwiło. Kto inny chciałby babrać się w mule i żywić larwami?
każdy, prawie każdy, większość by chciała. powinnaś zapytać; kto inny byłby w stanie.../wytrzymałby tyle mułu
Thana pisze:zwykle spływały zaraz po okresie próbnym.
tworzysz rzeczywistość z metafor i nagle zasuwasz prawniczym, unormowanym, ściśle jednoznacznym pojęciem i choć myślę, że zrobiłaś to z pełną świadomością, nie pasuje mi to. owszem, to może wydawać się konieczne, by pokazać czytelnikowi gdzie dzieje się akcja, ale za chwilę piszesz o recepcji - tej nie unikniesz, a dwa razy nie musisz naprowadzać, można by więc ten okres próbny zamienić na coś metaforycznego- może że miotały się/lawirowały między podobnymi stawami, a może jest ok.

Thana pisze:o ile umiały parzyć dobrą kawę – z mleczkiem i sam na sam.
za dużo powiedziane- z mleczkiem i sam na sam - od razu wiadomo o co chodzi, a chodzi nie o to, by ładniej nazwać ciągnięcie druta, lecz by powiedzieć coś nieoczywiście. tu niestety jest napisane "robienie loda", tylko że napisane jest to łagodnie. to zaś powinno napisane być tak, żeby czytelnik przeczytał tu o robieniu kawy i zaczynając czytać kolejne zdanie zawrócił po trzech słowach z myślą: ej, a czy czasem nie chodzi tam o... i wtedy powinien pomyśleć: albo mam kosmate myśli, albo tam rzeczywiście chodzi o... oprócz tego są też czytelnicy, którym wystarczy samo mleczko lub samo sam na sam - i z jednego i z drugiego domyślą się o co chodzi - więc coś trzeba uciąć.

Thana pisze: Najlepiej, ze względu na wrodzoną gibkość, w mętnej wodzie radziły sobie węgorze.
coś miałaś w głowie, ale nie pozwoliłaś tego zobaczyć czytelnikowi; węgorz może być i gibki, ale czy w pierwszym skojarzeniu tak się kojarzy? myślę, że jeśli dobierać do zwierząt atrybuty, to byłoby tak: lew - waleczny, mrówka - pracowita, węgorz - elektryczny. a nawet jakby gibki, to jak mam sobie wyobrazić postać, którą ma reprezentować- to jakiś japiszon czy co?

Thana pisze:Ale i one w końcu opadały na dno.
dno czego- firmy? czy zapijały się na samym dnie? ani jedno, ani drugie nie pasuje (bo jeśli odchodziły, to przecież nie opadały na dno), a jeśli to dno ma polegać na porzuceniu ambicji i przemianę w trybik idealny, to też średnio. Ich porażka musi być jednoznacznie określona. Tak sobie wstawione zdanie- poprawne i tyle. Takiego zdania mógłby użyć Prus w Lalce - jeśli musiałby do czwartku oddać kolejny odcinek do gazety, a w środę popołudniu miałby ćwierć planowanej objętości tekstu. Wtedy takie zdanie; nieprecyzyjne, aczkolwiek poprawne może prześć. Drabble wymaga maksymalnej koncentracji, wszelka niedoróbka jest widoczna jak szpinak na górnej lewej trójce.

Thana pisze:Tym razem zarządzono oczyszczanie zbiornika.
i kto o tym wie? tylko rekiny? rekiny z woźniakiem, czy wszyscy? jeśli wszyscy, to trzeba coś napisać o funebralno-gnojnej atmosferze jaka zapewne panowałaby na owym opłatku, jeśli tylko rekiny, to te zdanie trzeba dać na koniec- że upupiono Woźniaka w ramach czyszczenia zbiornika. jeśli zaś Woźniak miałby dostać cynk, że będzie czyszczenie to byłaby znakomita okazja, by pokazać jego pewność i pychę, a gdyby dał to delikatnie do zrozumienia podwładnym, to wyśmienicie kontrastowałoby to z lękiem, jaki by ze złej woli w nich podsycił. A to wszystko kontrastowałoby z łupniem jakiego doznałby na końcu. (wiem, wiem, miejsca mało, ale to właśnie odróżnia dobre drabble od lepszych ;) )

Thana pisze:po czym ścięto łeb.
gdyby zostawić wcześniejszy okres próbny, to tu można by napisać np., że ścięto łęb półroczną odprawą.


zastanawiam się, czy świadomie pominęłaś nieignorowalny związek frazeologiczny "strzelić karpia" który choć nie istnieje zapewne w żadnym słowniku, funkcjonuje w żywym języku i ma się świetnie. czy może jest on Ci obcy i nie zdawałaś sobie sprawy z potencjału, jaki mogłaś z niego wycisnąć w kontekście puenty.

zmień Woźniakowi nazwisko na Karpiński


być może zamiast męczyć się nad 100 słowami, warto zrobić z tego miniaturkę np. na 2015 znaków, wtedy zmieścisz wszystko, a dobry drabel sam wpadnie w ramach dobrego samopoczucia po olśniewającej mini :)

15
Fajnie, że znów jesteś, Smoke! :) Większość uwag, pozwolisz, że przemilczę, bo nie mam czasu dyskutować, ale do końcowych muszę się odnieść:
Smoke pisze:zastanawiam się, czy świadomie pominęłaś nieignorowalny związek frazeologiczny "strzelić karpia"
Nieświadomie. Nie znam. A co to znaczy?
Smoke pisze:zmień Woźniakowi nazwisko na Karpiński

Myślałam o tym, ale mi się nie podobało.
Smoke pisze:być może zamiast męczyć się nad 100 słowami, warto zrobić z tego miniaturkę np. na 2015 znaków
Nie żartuj! 2015 znaków w mule? Aż taką masochistką nie jestem! :D
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron