Z obcym żadne wczoraj nie łączyło.
Nie myślała o świecie, zdając się na spokojne, nieznane dłonie i ciekawe usta. Było inaczej. Dotyk delikatny jak opływ czystej wody.
Dotyk, który podnosił i oczekiwał prostych odpowiedzi. Swobodna myśl wznosiła się wokół niego i opadała. Rozjątrzała jasne, pożądliwe żądła, lecz nie potrafiła sprostać pytaniom. Nieporadnie składała pojedyncze znaczenia dopływających słów.
Przystanęła na chwiejnym brzegu.
– Nie bój się struno, nie bój. Mów dla mnie.
Stroicielem był. Wkrótce, trochę spłoszona, usłyszała swoje nieśmiałe odpowiedzi. Sylaby, słowa, frazy wcześniej nieznane, wybrzmiewały czyściej i głośniej. Długie nuty zmieniały ciało w płynne, świadome srebro. Już przylegała szczelnie do smaku i zapachu.
Chciała wszędzie i jeszcze, i wciąż być najbliżej. Język głębiej przy języku, skóra przez skórę bardziej i bardziej, i oczy w oczy długo, najdłużej. Nagość wszystkiego do końca. Oswojona. Czysta i głodna, bez cienia wstydu.
Pierwszy raz spełnienie tak długo przelewało się przez nią. Zabrało w nieskończoną otwartość. Nie wiedziała kim jest, nie znała żadnego przedtem, była wszędzie, była w Teraz ogromnym.
Patrzył na nią, odczuwając coś na kształt wzruszenia, przynajmniej tak mu się wydawało, a kiedy wróciła, zapytał cicho:
– Warto było?
Uszczypnęła się w ramię.
– Śnię?
Zmienił tonację. Śmiech był zaraźliwy. Dołączyła natychmiast. Na partyturze odtwarzał się zew nieposkromiony i radosny.
Ten od rozświetlania i ożywiania galaktyk.
Naprawię, co schrzanili
2świetna puenta, całość - wiele czułości, ale szacunek.
Prawo czy miłosierdzie, mądry wybierze to drugie wypełniając to pierwsze.
Naprawię, co schrzanili
3Początek trochę "drętwy", ale potem jest ciekawiej.Wrotycz pisze: Z obcym żadne wczoraj nie łączyło.
Nie myślała o świecie, zdając się na spokojne, nieznane dłonie i ciekawe usta. Było inaczej. Dotyk delikatny jak opływ czystej wody.
Dotyk, który podnosił i oczekiwał prostych odpowiedzi. Swobodna myśl wznosiła się wokół niego i opadała. Rozjątrzała jasne, pożądliwe żądła, lecz nie potrafiła sprostać pytaniom. Nieporadnie składała pojedyncze znaczenia dopływających słów.
Przystanęła na chwiejnym brzegu.
Czytając tu teksty, czasem się zastanawiam, czy Wy piszecie o swoich doświadczeniach

Naprawię, co schrzanili
4Feder, dziękuję:)
Teraz dopiero zauważyłam, w cytowanym przez Ciebie fragmencie, istotny mankament. Formy czasowników, straszna monotonia -ęła, -ała, że też nie uderzyło mnie wcześniej.
No fakt, dzikiego początku seksu brak, żadnych rwania odzień i podobnych atrakcji;)
Teraz dopiero zauważyłam, w cytowanym przez Ciebie fragmencie, istotny mankament. Formy czasowników, straszna monotonia -ęła, -ała, że też nie uderzyło mnie wcześniej.
A to różnie bywa, niemniej zawsze tekst wyłazi z osoby autora:)
Naprawię, co schrzanili
5O! Bardzo mi się spodobało (co mnie zaskoczyło, bo zwykle taki klimat mnie nie chwyta). Podoba mi się, że to takie spokojne, wyważone. Poetyckie, ale bez przegięcia. Świetnie pogrywasz zmysłami - zwłaszcza "przyleganie do smaku i zapachu" pięknie mi zabrzmiało.
Brawa ode mnie.
Brawa ode mnie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
Naprawię, co schrzanili
7Jak ładnie i lirycznie. Ale podszyte takim rozedrganiem trochę, napięciem, pożądaniem.
Bardzo trafia.
Bardzo trafia.
Naprawię, co schrzanili
8Przy pierwszym akapicie mam odczucie, że coś jest zarazem i niedopracowane, i przekombinowane.
Gryzie mnie to:
Całość bardzo dobra, tylko ten pierwszy akapit odrobinę coś, gdzieś, jakoś...
Gryzie mnie to:
Oraz to:
Natomiast od Przystanęła na chwiejnym brzegu jest coraz lepiej.
A tu rewelacja! Świadome srebro - coś pięknego!
Tu bardzo mi się podoba inwersja w końcówce.
Całość bardzo dobra, tylko ten pierwszy akapit odrobinę coś, gdzieś, jakoś...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Naprawię, co schrzanili
9Chyba już nic bardziej odpowiedniego nie wymyślę

Dzięki serdeczne, Thana.

Może i Leszek w tych sformułowaniach zobaczył błędy? no nic, sama nie znajdę.