Naprawię, co schrzanili

1
Z obcym żadne wczoraj nie łączyło.
Nie myślała o świecie, zdając się na spokojne, nieznane dłonie i ciekawe usta. Było inaczej. Dotyk delikatny jak opływ czystej wody.
Dotyk, który podnosił i oczekiwał prostych odpowiedzi. Swobodna myśl wznosiła się wokół niego i opadała. Rozjątrzała jasne, pożądliwe żądła, lecz nie potrafiła sprostać pytaniom. Nieporadnie składała pojedyncze znaczenia dopływających słów.
Przystanęła na chwiejnym brzegu.
– Nie bój się struno, nie bój. Mów dla mnie.
Stroicielem był. Wkrótce, trochę spłoszona, usłyszała swoje nieśmiałe odpowiedzi. Sylaby, słowa, frazy wcześniej nieznane, wybrzmiewały czyściej i głośniej. Długie nuty zmieniały ciało w płynne, świadome srebro. Już przylegała szczelnie do smaku i zapachu.
Chciała wszędzie i jeszcze, i wciąż być najbliżej. Język głębiej przy języku, skóra przez skórę bardziej i bardziej, i oczy w oczy długo, najdłużej. Nagość wszystkiego do końca. Oswojona. Czysta i głodna, bez cienia wstydu.
Pierwszy raz spełnienie tak długo przelewało się przez nią. Zabrało w nieskończoną otwartość. Nie wiedziała kim jest, nie znała żadnego przedtem, była wszędzie, była w Teraz ogromnym.
Patrzył na nią, odczuwając coś na kształt wzruszenia, przynajmniej tak mu się wydawało, a kiedy wróciła, zapytał cicho:
– Warto było?
Uszczypnęła się w ramię.
– Śnię?
Zmienił tonację. Śmiech był zaraźliwy. Dołączyła natychmiast. Na partyturze odtwarzał się zew nieposkromiony i radosny.
Ten od rozświetlania i ożywiania galaktyk.

Naprawię, co schrzanili

3
Wrotycz pisze: Z obcym żadne wczoraj nie łączyło.
Nie myślała o świecie, zdając się na spokojne, nieznane dłonie i ciekawe usta. Było inaczej. Dotyk delikatny jak opływ czystej wody.
Dotyk, który podnosił i oczekiwał prostych odpowiedzi. Swobodna myśl wznosiła się wokół niego i opadała. Rozjątrzała jasne, pożądliwe żądła, lecz nie potrafiła sprostać pytaniom. Nieporadnie składała pojedyncze znaczenia dopływających słów.
Przystanęła na chwiejnym brzegu.
Początek trochę "drętwy", ale potem jest ciekawiej.
Czytając tu teksty, czasem się zastanawiam, czy Wy piszecie o swoich doświadczeniach :)

Naprawię, co schrzanili

4
Feder, dziękuję:)
Eviar pisze: Początek trochę "drętwy", ale potem jest ciekawiej.
No fakt, dzikiego początku seksu brak, żadnych rwania odzień i podobnych atrakcji;)
Teraz dopiero zauważyłam, w cytowanym przez Ciebie fragmencie, istotny mankament. Formy czasowników, straszna monotonia -ęła, -ała, że też nie uderzyło mnie wcześniej.
Eviar pisze: Czytając tu teksty, czasem się zastanawiam, czy Wy piszecie o swoich doświadczeniach
A to różnie bywa, niemniej zawsze tekst wyłazi z osoby autora:)

Naprawię, co schrzanili

5
O! Bardzo mi się spodobało (co mnie zaskoczyło, bo zwykle taki klimat mnie nie chwyta). Podoba mi się, że to takie spokojne, wyważone. Poetyckie, ale bez przegięcia. Świetnie pogrywasz zmysłami - zwłaszcza "przyleganie do smaku i zapachu" pięknie mi zabrzmiało.
Brawa ode mnie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Naprawię, co schrzanili

7
Jak ładnie i lirycznie. Ale podszyte takim rozedrganiem trochę, napięciem, pożądaniem.
Bardzo trafia.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Naprawię, co schrzanili

8
Przy pierwszym akapicie mam odczucie, że coś jest zarazem i niedopracowane, i przekombinowane.
Gryzie mnie to:
Wrotycz pisze: Dotyk delikatny jak opływ czystej wody.
Oraz to:
Wrotycz pisze: Rozjątrzała jasne, pożądliwe żądła,
Natomiast od Przystanęła na chwiejnym brzegu jest coraz lepiej.
Wrotycz pisze: Długie nuty zmieniały ciało w płynne, świadome srebro.
A tu rewelacja! Świadome srebro - coś pięknego!
Wrotycz pisze: Nie wiedziała kim jest, nie znała żadnego przedtem, była wszędzie, była w Teraz ogromnym.
Tu bardzo mi się podoba inwersja w końcówce.

Całość bardzo dobra, tylko ten pierwszy akapit odrobinę coś, gdzieś, jakoś...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Naprawię, co schrzanili

9
Thana pisze: Przy pierwszym akapicie mam odczucie, że coś jest zarazem i niedopracowane, i przekombinowane.
Gryzie mnie to:

Wrotycz pisze:
Source of the post Dotyk delikatny jak opływ czystej wody.


Oraz to:

Wrotycz pisze:
Source of the post Rozjątrzała jasne, pożądliwe żądła,
Chyba już nic bardziej odpowiedniego nie wymyślę :kawa3:
Dzięki serdeczne, Thana.
:kawusia:
Może i Leszek w tych sformułowaniach zobaczył błędy? no nic, sama nie znajdę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”