2
To ja zadam pierwsze (bo znam wstęp)
Czym się kierowałeś łącząc te trzy nazwiska? A właściwie - jaki klucz wybrałeś, aby ich połączyć?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Widzę, że napisałeś też "Nietzsche – pełne artyzmu uchwycenie jedności twórczości i życia".

Jako znawcę tematu, proszę bardzo o komentarz do niniejszego fragmentu mojego ukochanego eseisty :mrgreen:



"Nietzsche, as every one knows, preached a doctrine which he and his followers regard apparently as very revolutionary; he held that ordinary altruistic morality had been the invention of a slave class to prevent the emergence of superior types to fight and rule them. Now, modern people, whether they agree with this or not, always talk of it as a new and unheard-of idea. It is calmly and persistently supposed that the great writers of the past, say Shakespeare for instance, did not hold this view, because they had never imagined it; because it had never come into their heads. Turn up the last act of Shakespeare’s Richard III and you will find not only all that Nietzsche had to say put into two lines, but you will find it put in the very words of Nietzsche. Richard Crookback says to his nobles:

Conscience is but a word that cowards use,
Devised at first to keep the strong in awe.

As I have said, the fact is plain. Shakespeare had thought of Nietzsche and the Master Morality; but he weighed it at its proper value and put it in its proper place. Its proper place is the mouth of a half-insane hunchback on the eve of defeat. This rage against the weak is only possible in a man morbidly brave but fundamentally sick; a man like Richard, a man like Nietzsche. This case alone ought to destroy the absurd fancy that these modern philosophies are modern in the sense that the great men of the past did not think of them. They thought of them; only they did not think much of them. It was not that Shakespeare did not see the Nietzsche idea; he saw it, and he saw through it."
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

4
Dziękuję za pierwsze pytania. :)

Nataszo, kierowałem się różnymi pobudkami. Chciałem pokazać na przykład to, jak dowolnie odczytuje się myśl Fryderyka Nietzschego. Z akademickich wypowiedzi o dziewiętnastowiecznym myślicielu można ulepić całkiem różne światopoglądy niepodlegające żadnemu prostemu uporządkowaniu (np. na zasadzie opozycji).

Kamiko, zajmowałem się głównie polskimi interpretatorami. Nie sposób ogarnąć całej literatury poświęconej Fryderykowi Nietzschemu. Nie wiem, kogo konkretnie miał na myśli Twój ulubiony eseista. W Polsce wśród badaczy, a zarazem zawziętych czytelników akademickich występują dwie skłonności. Pierwsza nakazuje podtrzymywać mit dziewiętnastowiecznego filozofa, wielkiego oryginała, a druga osadzać jego dorobek w kontekście przeszłości, wskazywać na wtórność poszczególnych wątków czy motywów. Dotyczy to również Genealogii moralności czy Poza dobrem i złem. Często się zdarza, że ten sam autor w jednym tekście jednocześnie gani i chwali, przy czym uwagi krytyczne niejednokrotnie swoim ciężarem gatunkowym przeważają nad wskazywanymi walorami.

Niemniej przytoczony fragment jest lekko tendencyjny. Pomysł z moralnością panów i niewolników pojawił się już w starożytności. Platon potraktował go całkiem poważnie, pisząc pierwsze księgi „Państwa”. Znajdziesz w nich dyskusję Sokratesa z Trazymachem, sofistą prezentującym poglądy zbliżone do Nietzschego. Adwersarz ateńskiego filozofa został zaprezentowany jako postać całkiem poważna i warta uwagi.

Ostatnio dyskutowałem o nietzscheanizmie ze znajomym filozofem, zwolennikiem tomizmu analitycznego. Mój rozmówca wskazał na ciekawą rzecz. U niektórych filozofów – stwierdził – dochodzi do głosu zniekształcona, a zarazem cenna intuicja, wedle której ład świata i moralność należy wiązać z siłą. Tymczasem – kontynuował – coraz bardziej do głosu dochodzi skłonność, by wiązać moralistykę z wydelikaceniem, pacyfizmem i pobożnymi życzeniami. Niemniej cała trudność polega na tym, że nie chodzi tu o prostą pochwałę brutalności czy arbitralności, czy też okrucieństwa. Sam Nietzsche miewał bardzo różne wyobrażenia o swoich panach.

Ps: "Pełne artyzmu uchwycenie twórczości i życia" to tekst pełen metafor i mowy niedosłownej. W książce piszę jaśniej. ponadto inaczej ująłem relację między Nietzschem a chrześcijaństwem.

6
Nie używałabym słowa "tendencyjny" w stosunku do tego sądu - w końcu mówimy o kimś, kogo całą filozofię można przekreślić jednym, jedynym zdaniem.

Hmm, w sumie pytanie, jakiego raczej nie widzę u badaczy jego prozy (z fantazjami wiecznego powrotu), to: "Po co nam on jeszcze dzisiaj?". No, ale na to nie wymagam odpowiedzi tutaj - tak mi się pomyślało.

Taka ciekawostka, widzę że również B. Russell sięgł do Szekspira, by streścić NIetzchego - tyle, że do króla Leara i słów: "COś takiego zrobię, że... Jeszcze nie wiem, co, lecz wiem, że ziemia zadrży ze zgrozy...". Bardzo trafny dobór. :)

Do widzenia, idę przechorować grypę.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

7
Marcin Dziękuję. :)

Kamiko, prawdopodobnie każdą filozofię można streścić jednym zdaniem lub przedstawić w opasłym tomiszczu. Przypuszczenie to dotyczy również Gilberta K. Chestertona. Jakkolwiek wybitnego apologetę i humorystę bardzo wiele różniło od Bertranda Russella, ich krytycyzm względem Fryderyka Nietzschego przynajmniej po części wyrastał z tego samego źródła. Obaj czerpali soki z anglosaskiej tradycji filozofii zdrowego rozsądku. Tymczasem Fryderyk Nietzsche, podobnie jak Hegel czy Kant, w o wiele większym stopniu stawiał na niezależność myśliciela względem mniemań podzielanych powszechnie i wymogów praktyki życiowej. W przypadku takiej zasadniczej różnicy wzajemnie nieporozumienia i nie całkiem sprawiedliwe odczytania są raczej nieuchronne.
Hmm, w sumie pytanie, jakiego raczej nie widzę u badaczy jego prozy (z fantazjami wiecznego powrotu), to: "Po co nam on jeszcze dzisiaj?". No, ale na to nie wymagam odpowiedzi tutaj - tak mi się pomyślało.
Spróbuję jednak na nie odpowiedzieć.
1. W Polsce bardzo wielu badaczy przesiadło się z marksizmu na nietzscheanizm. Obie te filozofie łączy szeroko rozumiany woluntaryzm, przekonanie o znaczeniu woli w procesach poznawczych i o jej decydującej roli w kształtowaniu indywidualnej egzystencji oraz ludzkiej wspólnoty. Reorientacji sprzyjało zarówno nawiązywanie do polskich tradycji intelektualnych (zwłaszcza do Stanisława Brzozowskiego), odkrywanie młodego Marksa rozprawiającego o wyobcowaniu jednostki ze świata jej tworów, jak i zauroczenie francuską, kontrkulturową lekturą autora Kapitału.

Teraz przejdę do powodów, dla których zająłem się Fryderykiem Nietzschem.
1. Za najciekawsze teksty Nietzschego uważam Narodziny tragedii i Niewczesne rozważania. Te drugie zawierają chociażby bardzo ciekawą typologię badań historycznych oraz cenne uwagi o szkodliwości nadmiernego badania przeszłości dla życia. Gdyby nasi badacze chcieli je potraktować poważnie, musieliby zrezygnować z ciągłego rozprawiania o przeszłości i zacząć myśleć na własny rachunek.
2. Inspiruje mnie Nietzscheański perspektywizm, którego nie należy mylić z relatywizmem. Jakkolwiek rozbieżne perspektywy nie dają się uzgodnić – powiada niemiecki filozof – nie ulega wątpliwości, że ich wzajemne relacje bywają różne, mogą one być zarówno lepsze lub gorsze, jak i równowartościowe. Stanowisko to pozwala na przykład w ciekawy sposób podejść do interpretacji wyjaśniających różnicę między Mt. 4.1 -11 a Łk. 4.1-11. Zachodzi niezgodność w opisie kolejności pokus. Obaj ewangeliści chcieli przekazać podobne sensy symboliczne, ale zwracali się do odmiennego audytorium i w konsekwencji inaczej ułożyli sekwencję wydarzeń na pustyni. Trudno jednak z katolickiego punktu widzenia zakładać, że Jezusa w ogóle żadne takie kuszenie nie spotkało albo że dwukrotnie przygotowywał się do misji, przebywając na odludziu. Mamy tu więc do czynienia z niemalże doskonałą ilustracją omawianego perspektywizmu. Przeszkadza jedynie zbyt ciasne podejście do spuścizny Fryderyka Nietzschego, obstawanie przy naturalizmie nawet w komentarzach tworzonych z pozycji postmodernistycznych czy poststrukturalistycznych. Stąd też, w swojej książce w części poświęconej nietzscheanizmowi piszę to i owo, a obrazuję niejako przy okazji. Tak się szczęśliwie złożyło, że Jarosław Marek Rymkiewicz opublikował dziełko Przez zwierciadło, zawierające różne, swobodne dywagacje o diable i mesjaszu.

Odnośnie idei wiecznego powrotu można ją interpretować na różne sposoby. Niektórzy nadają jej sens egzystencjalno-etyczny. Postępuj tak – powiadają – byś chciał swoje życie i wszystkie konsekwencje swoich czynów przeżywać ponownie nieskończoną ilość razy. Imperatyw ten jest obciążony dziedzictwem kantowskim, mówi o powinności oderwanej od konkretnego rozumienia dobra i zła, bo chce dać woli możliwie dużą swobodę wyboru celu.

Pozdrawiam i życzę zdrowia. Żegnać się nie musisz. :)

8
W ramach uzupełnienia poprzedniego wpisu. Jedną ze "zdrad" nietzscheańskiego myślenia w kategoriach poza dobrem i złem, znalazła swój wyraz w dwudziestowiecznym moralizowaniu ateizmu (np. Albert Camus, Jean-Paul Sartre).

A co poza tym?

Wydawnictwo "Arboretum" wreszcie naprawiło swoją stronę i udostępniło okładkę wraz z tekstami z okładki, to znaczy fragmentem wprowadzenia i cytatami z recenzji.
Na okładce można zobaczyć Plac Świętego Marka... i małego stracha na wróble. :)

Obrazek

Niedługo jadę też na "Nietzsche seminarium", imprezę zamkniętą. W swoim wystąpieniu spróbuję przenieść pojęcie "poety przeklętego" (maudit) z obszaru historii literatury na obszar historii filozofii.

9
Twoja książka, zawierająca trzy eseje, jest napisana zgrabnie, chociaż posługujesz się stosunkowo trudną terminologią. Tekst jest wyrazem znacznej erudycji filozoficznej i literackiej oraz swobody w posługiwaniu się językiem. Widoczny jest także zapał polemiczny.

Przeprowadziłeś ciekawą i wartościową dyskusję dotyczącą nie tylko poglądów Nietzschego, ale również wybranych komentatorów jego tekstów.
Trudno byłoby mi odnieść się do części pracy poświęconych Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi oraz Tadeuszowi Kotarbińskiemu. Ocena postawy życiowej tych osób jest ryzykownym przedsięwzięciem, m.in. dlatego, że o wielu faktach z życia wie jedynie najbliższa rodzina i znajomi. Nierzadko nawet oni mogą nie znać motywów postępowania osób, o których pisałeś.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

11
Rozumiem Twoją zachowawczość. Zaznaczę tylko, że w przeważających partiach tekstu starałem się podeprzeć swoje opinie materiałami źródłowymi, ponadto jeden z moich recenzentów zna J.M. Rymkiewicza z racji wykonywanego zawodu. :)
Temat: "Współczesna recepcja myśli Fryderyka Nietzschego w Polsce 1989-2014".
A czemu pytasz?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Archiwum Debiutów”