Osoby Wysoko Wrażliwe

31

Latest post of the previous page:

Navajero pisze: Nb. ja nigdy nie twierdziłem, że wrażliwsi są lepsi, wręcz przeciwnie, życiowo mają mocno pod górkę, choć może daje to jakieś bonusy w zawodach artystycznych. Z naciskiem na "może".
Navajero, piszesz (mam wrażenie) o "lepszości" w wydaniu komercyjnym ;) Co się bardziej przyda, co jest bardziej użytkowe.
Ja piszę faktycznie, (jak mi wytyka Margot :) ) o "lepszości" moralnej. Tak, jak sam moralność rozumiem.

Kiedy mówimy o tym, że jeden człowiek jest "lepszy" moralnie od drugiego, większość osób sięga po moralność komparatywną. Pan który nie kradnie jest lepszy od pana, który kradnie.
Dla mnie takie porównywanie jest bez sensu, bo zawiera w sobie mnóstwo spraw, które nie są zasługą czy winą obu panów - wychowanie, zdarzenia losowe, spotkania, rozmowy, lektury itp. Albo dziury po wszystkim wymienionym.
Sedno moralności tak, jak ją rozumiem, jest porównywanie siebie do... siebie :) Do swojego potencjału - jak wysoko mogę się rozwinąć, jak nisko mogę upaść, i gdzie w tych widełkach realnie się plasuję.
Bycie "dobrym" uważam więc za wzrastanie. Stanie się (naj)lepszą wersją samego siebie. "Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów" :)
To nic, że w porównaniu z człowiekiem X jestem mniej uczciwy, prawdomówny, czy bardziej skłonny do przemocy, jeśli ja w porównaniu do moich "cech startowych" rozwinąłem się, i dalej zamierzam się rozwijać, a mr X nawet nieco się opuścił. (Co nie znaczy, że miałbym nie ponosić konsekwencji swoich działań - OCZYWIŚCIE, że ponosić, to przecież stymuluje rozwój.)

Teraz ja mam wątek przeczący samemu sobie - "lepszość" i "gorszość" samo w sobie zawiera porównywanie ludzi :) Tylko to już konsekwencja przyjętych założeń. Jeśli istnieje dobro i zło, i nie polega ono na cieszeniu się - urodziłem się łagodny, to jestem dobry, a więc lepszy od gościa, który urodził się porywczy, więc jest zły. Tylko na uznaniu, że moje "cechy startowe" nie są moją zasługą, i żebym był dobry, muszę aktywnie je rozwijać (osobny temat, którego nie tknąłem, to wg jakich kryteriów). A skoro dobro i zło istnieje, to jest ktoś dobry (ten, który pozytywnie, aktywnie poprowadził swoje życie), i ktoś zły (ten, który był bierny /"zakopał talent"/ czy degenerował). A bycie dobrym jest lepsze od bycia złym :D (Nie, nie dam się wciągnąć w pułapkę udowadniania tej tezy :D ).
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Osoby Wysoko Wrażliwe

32
Eldil pisze: Swoją drogą - dlaczego dyskutujemy nad tym, że ludzie którzy zastanawiają nad sobą będą bardziej skłonni by w swoim życiu coś ulepszyć, niż ci, którzy idą przez życie bezrefleksyjnie? Czy tylko mnie wydaje się to oczywiste?
Obawiam się, że tak. A co, jeśli samodoskonalenie jest normą przyjęta w jakiejś społeczności (np. korporacja), a osoba refleksyjna i rozumiejąca siebie dzięki swojemu indywidualizmowi dojdzie do wniosku, że nic strasznego się nie stanie, jeśli po prostu wycziluje?

Poza tym nadal w Twoim wnioskowaniu pałętają się nieuzasadnione założenia. Mówisz o wielu różnych wymiarach charakteru, postępowania, neurobiochemii i bez żadnego dowodu poza "no w sumie miłałoby sens, gdyby tak było" zakładasz, że się nakładają.

Jeśli mogę: przez tysiąclecia ludzkość opierała całą swoją wiedzę na takim myśleniu, jak Twoje: nie widzę słabych punktów w moim opisie rzeczywistości. Jest spójny, ma sens i brzmi przekonująco. To znaczy, że odpowiada prawdzie.

Przez tysiąclecia ludzkość z fajniejszych rzeczy opracowała gotowanie, koło, druk, broń palną i ziołolecznictwo "na pałę", a prócz tego magię, horoskopy, kabałę i przywoływanie deszczu.

Kilka wieków temu jeden facet powiedział: okej, wymyśl sobie taki sensowny i spójny opis zjawiska, ale zanim uznasz go za prawdziwy, to najpierw weź to jeszcze sprawdź.

400 lat później polecieliśmy w kosmos i leczymy nowtwory.

Osoby Wysoko Wrażliwe

33
Temat się rozkręcił i bardzo mnie to cieszy. Jedną z myśli, które mi towarzyszyły przy zakładaniu wątku, była ta, że teoretycznie osób wysoko wrażliwych powinno być u nas więcej, niż wynika ze średniej w społeczeństwie.
Widzę, że w pierwszym wpisie przestawiłem akronim Osób Wysoko Wrażliwych. W wersji angielskiej jest to HSP (Highly Sensitive Person) a po polsku przyjął się skrót WWO.

Uważam, że Navajero ma rację z obserwacją siebie. Prawda, że badania naukowe są dobre i pożyteczne, ale nie zawsze niezbędne. Jeśli nie potrzebuję zaświadczenia o WWO, ani jakichś specjalnych farmaceutyków, to wystarczy mi porównanie objawów i zaleceń, a potem rozważenie, czy w mojej sytuacji mają sens. Stawiam na upowszechnienie świadomości, że coś takiego jak WWO w ogóle istnieje i jest stosunkowo powszechną cechą. Drugi krok, to praktyczne zastosowanie tych informacji.

Nawet rady z pierwszego artykułu, sprowadzające się do ośmiu godzin odpoczynku w łóżku, częstych, a krótkich urlopów, pozwolenia sobie na nudę - to wszystko ma sens i rzeczywiście może pomóc. Wiele z tych technik stosowałem bezrefleksyjnie, bo przez lata zobaczyłem, że mi pomagają (np. wyjście z pracy na parę minut by usiąść z zamkniętymi oczami). Teraz będę się do nich stosował bardziej świadomie, gdy już rozumiem które działania jak wpływają na przeciążony układ nerwowy.
Stawianie granic w angażowaniu się w pomoc, to też dobra wskazówka, którą osoby wrażliwe powinny rozważyć.

Zaciekawiło mnie też, że szacunkowo 30% WWO to ekstrawertycy. A to oznacza, że taka osoba chce i lubi przebywać z innymi ludźmi, ale jednocześnie bardzo szybko zaczyna ją to męczyć. Takie dwa w jednym ;)

Porównywałem czym jest temperament wg. prof. Strelau'a, a WWO u Aronów. Rzeczywiście obie teorie opisują tą samą cechę, ale robią to w różny sposób i ten drugi opis bardziej do mnie przemawia. Czytałem tylko opracowania, ale w nich nacisk był położony na różne rzeczy:
Strelau: w społeczeństwie są osoby, które są mocniej reagują na bodźce.
Aronowie: w społeczeństwie są osoby, które odbierają większą liczbę bodźców.

Pierwsze podejście to różnica jakościowa, drugie to ilościowa, z której wynika zmiana jakościowa.
Pisząc prościej: w pierwszym podejściu jeśli osoba wrażliwa zostanie wystawiona na bodziec, to odczuje go mocniej, niż ktoś o o standardowej wrażliwości, więc mocniej zareaguje. Najlepiej więc unikać czegoś, co wywołuje silne emocje, bo tu będą one jeszcze silniejsze.
W drugim podejściu, osoba wrażliwa, postawiona w tej samej sytuacji co ktoś o normalnej wrażliwości, wychwyci więcej bodźców, więc cokolwiek to było, lepiej do niej "dotrze" i sprowokuje silniejszą reakcję. Do tego długotrwałe wystawienie na bodźce dowolnego typu, będzie powodowało zmęczenie, ze wszystkimi tego konsekwencjami (rozdrażnienie, napięcie, stres itp.).

Teoria Aronów skupia się nie na "unikaj silnie pobudzających sytuacji", tylko na "poświęć czas na to by odpocząć i się wyciszyć, bo jeśli tego nie zrobisz, to kopnie cię to mocniej niż większość ludzi".

Psychopatia to bardzo ciekawe zagadnienie, ale najchętniej widziałbym je w osobnym wątku, zwłaszcza jeśli mamy wyciągnąć jakieś ogólne wnioski o tym, jak są powiązani z WWO.
Chciałem tylko zwrócić uwagę, że choćby przez liczebność, to nie mogą być dwie skrajności w społeczeństwie:
Najczęściej przyjmuje się, że WWO stanowią ok 20% społeczeństwa (różne źródła podają np. 10-30%, 15-30%)
Psychopaci to ok 2-3% społeczeństwa.
To oznacza, że WWO jest od trzech do piętnastu razy więcej. Psychopaci to margines - spory, ale jednak, natomiast WWO to znacząca część naszych znajomych i rodziny.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

Osoby Wysoko Wrażliwe

34
Eldil pisze: Ja piszę faktycznie, (jak mi wytyka Margot ) o "lepszości" moralnej. Tak, jak sam moralność rozumiem.
i tu jest diabeł pogrzebany, czym jest moralność, może nadwrażliwcy mają to wrodzone, zadawanie pytań i poszukiwania, najbardziej przystosowanym najgorszy psychopata, nie widzi mi się...
Prawo czy miłosierdzie, mądry wybierze to drugie wypełniając to pierwsze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ku refleksji”