Nauczycielska troska

1
Inspiracją do napisania wiersza, była sytuacja, jaka miała miejsce w moim dawnym gimnazjum :)


Nauczyciel wszak człek mądry jest przecie,
wykształcony, pewnie i rozsądny powiecie.
O uczniów się troszczy, kocha ich wielce,
otwiera przed nimi całe swe serce.

Jednak miłość owa skończy się marnie,
gdy serce dziewczyny "pedagog" ten skradnie.
Z chwili skorzysta, zabawi się ładnie
rżnąc uczennicę jak dziwkę bezkarnie.

2
Chciałabym coś napisać na temat tego wierszyka, ale nie bardzo wiem, co. :P Zakładam, że puszczasz oko do czytelnika i tak to zinterpretuję. Nie jest zły, ale kilka rzeczy kłuje w oczy - głównie brak regularności. Bo jeśli puszczasz oko, to puszczaj regularnie - wtedy będzie to puszczone oko jaśniejsze.

Nie zgadza się liczba sylab, a fajnie by było, gdyby się zgadzała. Przecinków nie ma tam, gdzie być powinny i są tam, gdzie ich być nie powinno. Kropki też niekoniecznie są potrzebne tam, gdzie teraz są (może myślnik?). Rymy mogłyby być lepiej ułożone. Masz tak:

ecie
ecie
ce
ce

(r)nie
(d)nie
(d)nie
(r)nie

A skoro zastosowałeś taki zabieg w drugiej zwrotce (może nieświadomy), zabawnie by było zobaczyć podobny i w pierwszej (choć wiem, że teraz takie zmiany są bardzo trudne). Trochę mi psują ten sam rym te nieregularne "r" i "d" przed "nie"

Pierwsza zwrotka fajnie wprowadza, jest spójna. Druga już mi się rozsypuje. Jest widoczny mocny podział między dwoma pierwszymi wersami a dwoma ostatnimi - najpierw mówisz ładnie, a potem wprowadzasz "rżnąć" i "dziwkę". Nie mówię, że to jest złe, ale psuje harmonię. I sprawia, że traktuje się ten tekst jako wierszydło, a nie coś, co może być przestrogą, co ma zawartą fajną myśl pod spodem. Może byś rozwinął ten wierszyk w sonet? Polecam Ci angielski (abab cdcd efef gg) wtedy taki podział będzie uzasadniony, a dwa ostatnie wersy zostaną Ci niezmienione (bo są ładne, zaskakujące).
Dzwoń po posiłki!

3
Kurczę, sprawdzałem milion razy te przecinki :D interpunkcja nie jest moją mocną stroną. Co do zabiegu był zastosowany świadomie, a jeżeli chodzi o niestosowne słowa, to specjalnie chciałem je wprowadzić, żeby nadać wierszowi... sam nie wiem czego właściwie, po prostu wpadłem na taki pomysł i postanowiłem go zastosować :) Podoba mi się opcja z sonetem, postaram się trochę pomyśleć, może coś z tego wyjdzie. Dzięki wielkie za komentarz, pomoc i poświęcony czas ;)

PS. Liczyłem te sylaby :D

EDIT:

W 2-gim wersie powinno być bez "pewnie". Mój bład, wybaczcie

4
Ja dodam - warto policzyć średniówki... metrum wymaga.
I proklityki - bo rytm jest oparty nie sylabach jako takich, ale akcentach.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

6
Druga opcja. Sylaba buduje się na samogłosce. Nie ma sylab złożonych tylko ze spółgłoski.
Sylaby da się wyklaskać. - klaśniecie przypada na samogłoskę - to jest lepsze niz matematyka, bo odzwierciedla rytm
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

8
Rudzik,

To teraz wywal z wiersza wszystkie rytmizujące przymusy (słowa bez sensu dowalone dla rytmu)

[ Dodano: Nie 21 Lip, 2013 ]
Rudzik pisze:Nauczyciel wszak człek mądry jest przecie,
wykształcony, pewnie i rozsądny powiecie. (tu jest kiepskawo bo słowo na końcu wiersza jest nieprzyjaznym homofonem)
O uczniów się troszczy, kocha ich wielce, (cały wers to takie tro lo lo)
otwiera przed nimi całe swe serce.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

9
Rudzik pisze:Co do zabiegu był zastosowany świadomie, a jeżeli chodzi o niestosowne słowa, to specjalnie chciałem je wprowadzić, żeby nadać wierszowi... sam nie wiem czego właściwie, po prostu wpadłem na taki pomysł i postanowiłem go zastosować :) Podoba mi się opcja z sonetem, postaram się trochę pomyśleć, może coś z tego wyjdzie. Dzięki wielkie za komentarz, pomoc i poświęcony czas ;)
No to jak świadomie, to niedobrze, że i świadomie nie ma tych rymów w pierwszej zwrotce, bo tak to się zrobiły dwie inne i każda od czapy. Te dwa ostatnie wersy są dobre, bo zaskakują, ale w tak krótkiej formie trochę się nie wybijają z tym, z czym powinny (przestrogą?). Dlatego też proponuję Ci sonet. Tam na końcu zawsze jest zaskoczenie, taki mały twist. Sonety Szekspira zawsze się kończą zaskakująco, jakąś inną emocją, polecam poczytać, bo są genialne właśnie w dwóch ostatnich wersach (np. sonet 130, 92). :)

A z tym "z chwili", to potwierdzam to, co napisała Natasza. Sprawdziłam nawet w "Panu Tadeuszu" (który to jest regularny) jak to jest z tym liczeniem i wyszło mi na to, że "z" i "w" jest pomijane.

I nie ma za co. ;)
Dzwoń po posiłki!

10
Chii pisze:Sprawdziłam nawet w "Panu Tadeuszu" (który to jest regularny) jak to jest z tym liczeniem i wyszło mi na to, że "z" i "w" jest pomijane.
Przeczytałaś "Tadeusza" sylabizując? :D


ja bym szukała bardziej fraszkolubnych klimatów niż sonet
na przykład limeryk
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
Natasza pisze:Przeczytałaś "Tadeusza" sylabizując? :D


ja bym szukała bardziej fraszkolubnych klimatów niż sonet
na przykład limeryk
Przyznaję się tylko do sylabizowania połowy pierwszej księgi. :P To była taka próba losowa, którą potem rozszerzyłam na populację całego "Pana Tadzia".
Fraszka albo limeryk też będą spoko. ;)
Dzwoń po posiłki!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”