Chciałabym coś napisać na temat tego wierszyka, ale nie bardzo wiem, co.

Zakładam, że puszczasz oko do czytelnika i tak to zinterpretuję. Nie jest zły, ale kilka rzeczy kłuje w oczy - głównie brak regularności. Bo jeśli puszczasz oko, to puszczaj regularnie - wtedy będzie to puszczone oko jaśniejsze.
Nie zgadza się liczba sylab, a fajnie by było, gdyby się zgadzała. Przecinków nie ma tam, gdzie być powinny i są tam, gdzie ich być nie powinno. Kropki też niekoniecznie są potrzebne tam, gdzie teraz są (może myślnik?). Rymy mogłyby być lepiej ułożone. Masz tak:
ecie
ecie
ce
ce
(r)nie
(d)nie
(d)nie
(r)nie
A skoro zastosowałeś taki zabieg w drugiej zwrotce (może nieświadomy), zabawnie by było zobaczyć podobny i w pierwszej (choć wiem, że teraz takie zmiany są bardzo trudne). Trochę mi psują ten sam rym te nieregularne "r" i "d" przed "nie"
Pierwsza zwrotka fajnie wprowadza, jest spójna. Druga już mi się rozsypuje. Jest widoczny mocny podział między dwoma pierwszymi wersami a dwoma ostatnimi - najpierw mówisz ładnie, a potem wprowadzasz "rżnąć" i "dziwkę". Nie mówię, że to jest złe, ale psuje harmonię. I sprawia, że traktuje się ten tekst jako wierszydło, a nie coś, co może być przestrogą, co ma zawartą fajną myśl pod spodem. Może byś rozwinął ten wierszyk w sonet? Polecam Ci angielski (abab cdcd efef gg) wtedy taki podział będzie uzasadniony, a dwa ostatnie wersy zostaną Ci niezmienione (bo są ładne, zaskakujące).