Niech złoży tam me ręce
Lepszy rytm uzyskasz jak zastosujesz
Niechaj (przeczytaj na głos, nie brzmi to teraz lepiej ?)
(Przyjdzie Król Dni gdzieś z oddali
jakby chciał powiedzieć:
„coś się pali”
Przez
to czyta się tragicznie, to jakbym ten zaznaczony urywek musiał przeczytać jednym tchem, jakby był jednym wyrazem. Pierwsze zdanie też nie najlepsze.
Rytm by grał jakbyś napisał coś w stylu, ale brzmi to trochę humorystycznie, a chyba zależy Ci w tym wierszu raczej na tym, żeby utrzymać poważny nastrój.
Przyjdzie Król Dni gdzieś z czarnej oddali
jakby chciał rzec "coś się tu pali"
W tym fragmencie dodałbym tu dwa powtórzenia i zamienił drugi wers.
Zamiast tego:
popiół zdmuchnie, pył owionie
Przyjdzie Król Dni – tak w koronie.
Takie rozwiązanie:
I popiół zdmuchnie i pył owionie/I popiół zdmuchnie wraz z pyłem owionie -(tu znaczenie lekko się zmienia, więc chyba odpada)
Nadejdzie Król Dni w złocistej koronie.
Ostatni wers po prostu mnie (bez urazy) kaleczy, bo niezłą końcówkę według mnie spaprałeś na koniec tym niewyszukanym, dziwnym zwrotem. Epitet proszę!
I gdy ciało me ochłonie,
zimnym tchnieniem je owionie
Chcę zobaczyć moje dłonie
Chcę zobaczyć je skrwawione
Chcę zobaczyć zabliźnione
Takie dziwne, popalone
Bądź konsekwentny i nawet jak stosujesz przerzutnie to zaczynaj każdy wers z dużej:
Niech zaniesie mnie w krainę
tam gdzie śmiech od płaczu ginie
I gdy ciało me ochłonie,
zimnym tchnieniem je owionie
Nawias moim zdaniem niepotrzebny.
(Przyjdzie Król Dni gdzieś z oddali
jakby chciał powiedzieć: „coś się pali”
popiół zdmuchnie, pył owionie
Przyjdzie Król Dni – tak w koronie.
I gdy ciało me ochłonie,
zimnym tchnieniem je owionie
Chcę zobaczyć moje dłonie
Chcę zobaczyć je skrwawione
Chcę zobaczyć zabliźnione
Takie dziwne, popalone
Chcę wyszeptać: „ja wciąż płonę”
)
Pomysł ciekawy. Co do tytułu, który tutaj jest kluczem ściśle powiązanym z treścią - jak dla mnie jest "średnio", bo z jednej strony niby jest o komecie, ale szukam alegorii i znaleźć drugiej strony mogę. Przeczytałem to kilka razy i mam jakieś niejasne, marne skojarzenia. Miłość? Nienawiść? Trudno ocenić. Może jestem ciemny. Jedyne co mi na myśl przychodzi to: kometa=zły omen i wtedy trochę utwór sensu nabiera. Więc trochę to zagmatwane i ciężko się dokopać do sensu wiersza, a czytelnik, który wiersza nie rozumie do końca czuje niedosyt

- i ja takowy czuję.
Pozdrawiaju!