W parku

1
Wierzbowym westchnieniem jestem napełniony

Spowity chłodnym cieniem liściastej zasłony

Siedzę tu, na ławce – w około nikogo

Wśród tych pni-kolosów, jakże mi tu błogo



Pędzi czas - szaleniec

Jak łódź na fali

A ja - topielec

Ja mam go za nic



Bądźże przeklęta, ożywcza siło!

Wciąż mi przez palce przeciekasz

świata całego stworzyłaś piękno

I mnie - kruchego człowieka



Chciałaś, bym schylił marną mą głowę

Lecz ja znam inne sposoby

Bo tu - w bezludziu siły mam nowe

I dziś nie pochylę głowy



Tyś wróg mej wiedzy

Pierwszy brat złości

Wciąż masz potrzeby

W mym życiu gościć



Lecz teraz, gdy szeleszczą drzewa

Gdy bezczłowiek tak pięknie śpiewa

Siedzę na ławce, oddycham duszą

Nic, że sekundy upływem kuszą

2
Podoba mi się. Masz eleganckie rymy i ładnie wykorzystane słownictwo. Mimo, że temat na jakim się oparłeś niezbyt mnie zachwycił to wykonanie jest bardzo ładne. Szczególnie podoba mi się to porównanie do szaleńca i topielca.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
"W parku" to pierwszy wiersz, jaki napisałem. Co prawda wcześniej jakieś megagrafomańskie próby były, ale wstyd przyznać, jak wyglądały. Cieszy mnie, że podoba Ci się Patren. Co do tematu - jedną z moich obsesji jest upływ czasu, inną konforntacja człowieka i natury. Po części zawarłem to w tym wierszu.

Serdecznie dziękuję za opinię!



Jeszcze jedno: co do formy - nie znoszę niedbałych wierszy - więc staram sie moje jak najbardziej dopiszczać (czy wychodzi mi to odpowiednio to inna kwestia). Politechniczna edukacja, której się aktualnei poddaję dodatkowo wzmaga we mnie pęd do symetrii i precyzji.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”