Wierzbowym westchnieniem jestem napełniony
Spowity chłodnym cieniem liściastej zasłony
Siedzę tu, na ławce – w około nikogo
Wśród tych pni-kolosów, jakże mi tu błogo
Pędzi czas - szaleniec
Jak łódź na fali
A ja - topielec
Ja mam go za nic
Bądźże przeklęta, ożywcza siło!
Wciąż mi przez palce przeciekasz
świata całego stworzyłaś piękno
I mnie - kruchego człowieka
Chciałaś, bym schylił marną mą głowę
Lecz ja znam inne sposoby
Bo tu - w bezludziu siły mam nowe
I dziś nie pochylę głowy
Tyś wróg mej wiedzy
Pierwszy brat złości
Wciąż masz potrzeby
W mym życiu gościć
Lecz teraz, gdy szeleszczą drzewa
Gdy bezczłowiek tak pięknie śpiewa
Siedzę na ławce, oddycham duszą
Nic, że sekundy upływem kuszą
3
"W parku" to pierwszy wiersz, jaki napisałem. Co prawda wcześniej jakieś megagrafomańskie próby były, ale wstyd przyznać, jak wyglądały. Cieszy mnie, że podoba Ci się Patren. Co do tematu - jedną z moich obsesji jest upływ czasu, inną konforntacja człowieka i natury. Po części zawarłem to w tym wierszu.
Serdecznie dziękuję za opinię!
Jeszcze jedno: co do formy - nie znoszę niedbałych wierszy - więc staram sie moje jak najbardziej dopiszczać (czy wychodzi mi to odpowiednio to inna kwestia). Politechniczna edukacja, której się aktualnei poddaję dodatkowo wzmaga we mnie pęd do symetrii i precyzji.
Serdecznie dziękuję za opinię!
Jeszcze jedno: co do formy - nie znoszę niedbałych wierszy - więc staram sie moje jak najbardziej dopiszczać (czy wychodzi mi to odpowiednio to inna kwestia). Politechniczna edukacja, której się aktualnei poddaję dodatkowo wzmaga we mnie pęd do symetrii i precyzji.