ars amandi

1
ars amandi
Amori finem tempus, non animus fecit

konstelacja gwiazd, leżymy na łące
pod paprociami, jak młode zające.
(a ciało moje tak bardzo gorące)

i dwa niedźwiedzie, czy tam dwie, nad nami
czekają na…, no wiesz, jesteśmy sami
(no dalej mała, skończ z tymi fochami)

ręce złączone
usta zbliżone
(o rety! płonę!)

wiatr szepce wśród liści
(niech wreszcie się ziści!)

--- -.-. .... -..-. .- -.-.

oddech masz spokojny już
(wiem że szybko, no cóż…)

rankiem jedynie rosa mnie wita
choć noc zdała się być znakomita
(ech… nie ważna długość, a technika!)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”