16

Latest post of the previous page:

Ironią losu jest, że najlepszą filmową ekranizację Szekspira zrobił Japończyk (podobnie jest z Dostojewskim). Chodzi mi o "Tron we krwi" (na podst. "Makbeta") w reż. A.Kurosawy. Myślę, że wbrew pozorom i osadzeniu w tak odmiennych realiach, ten obraz trzyma się klimatu pierwowzoru.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

17
Szekspir jest fenomenalny. Uwielbiam jego sonety.

Na szczęście mam wspaniałą polonistkę i szczegółowe omawianie 'Makbeta' było dla mnie przyjemnością.

18
Choć nie darzę współczesnego amerykańskiego kina żadnym cieplejszym uczuciem, to uważam film "Zakochany Szekspir" za calkiem udany obraz.

Oczywiście, całą historię trzeba potraktować z wieelkim przymrużeniem oka, mimo to jest ona utrzymana w klimacie szekspirowskich komedii - fałszywe nazwiska, oni nie są sobie pisani, dużo radości i smutku. Historia jest lekka, ale nie banalna. Jeśli chodzi o odtwórców, to mimo tego, że oboje głównych bohaterów to amerykanie - doskonale poradzili sobie z brytyjskim akcentem i sluchanie ich to czysta przyjemność. Muzyka, stroje i klimat - bardzo dobre.





SPOILER!

Najbardziej podobało mi się to, że kończy się źle... :P

19
Moja przygoda z Szekspirem zaczęła sie dość wcześnie, bo zaczytywałam się w jego utworach już pod koniec podstawówki, a wtedy to jednak trochę mniej się rozumie literaturę niż teraz. Nadal jednak uważam, że postaci przez niego wykreowane są bardzo charyzmatyczne i ukazują wszelkie namiętności władające ludźmi- od nienawiści po miłość. Udało się stworzyć temu pisarzowi naprawdę dobre studium ludzkiej psychiki, na przykład taka Lady Makbet i jej metamorfoza. "Romeo i Julia" tak mnie kiedyś zachwycała, ze aż nauczyłam się kilku fragmentów na pamięć, choć dziś- po zdobyciu nieco większego doświadczenia z literaturą niż w czasach podstawówki- uważam, że nie stanowi ona najpiękniejszej i najtragiczniejszej historii miłosnej. Ja na pierwszym miejscu postawiłabym tu "Wichrowe Wzgórza" E. Bronte i jej genialnie stworzoną postać nieszczęśliwie zakochanego Heatcliffa.
"Nie wiem, co to poezja,

jest w niej coś z laski Mojżesza:

strumień dobędzie ze skały,

umie zabijać i wskrzeszać."

W.B.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”