Nawiązując do treści z SB...
Szekspir. Jak dla mnie był najgenialniejszym psychologiem i prowadził najbardziej trafne obserwacje ludzkich charakterów, poczynając od pantoflarza-Romea, przez chorobliwie zazdrosnego Otella po despotkę - panią Makbet.
A Wy co sądzicie?
4
"Poskromienie złośnicy"... Tak.
Zgadzam się - jego sztuki to niby takie banałki, a jednak...
Może właśnie o to chodzi - o genialne ujęcie i wyśrodkowanie głębi i jakiejś takiej... zwięzłości?
Zgadzam się - jego sztuki to niby takie banałki, a jednak...
Może właśnie o to chodzi - o genialne ujęcie i wyśrodkowanie głębi i jakiejś takiej... zwięzłości?
"Tymczasem zaś trzymajcie się ciepło i bądźcie dla siebie dobrzy".
Przedmowa - list do Czytelnika z "Zielonej mili" Stephena Kinga.
"Zawsze wiedziałem, że jestem cholernie wyjątkowy".
Damon Albarn
Przedmowa - list do Czytelnika z "Zielonej mili" Stephena Kinga.
"Zawsze wiedziałem, że jestem cholernie wyjątkowy".
Damon Albarn
7
dodajcie do tego jeszcze "wiele hałasu o nic" i przyznam wam racje
Szekspir był niesamowity... nie on jest niesamowity
Szekspir był niesamowity... nie on jest niesamowity
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
9
Ja też bardzo lubię Shakespeare'a
Muszę coś jego niebawem poczytać, bo już dawno nie miałam w rękach żadnej sztuki.

Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.
10
Moje relacje z Shakespearem to ciężka sprawa... Zacznijmy od tego, że w tym roku po raz trzeci przerabiałam w szkole 'Romeo i Julię' (po raz pierwszy po angielsku, ha!), co możę poważnie człowieka zniechęcić. Dostaję już odruchów wymiotnych na dźwięk słów 'Wyrzecz się rodu, porzuć tę nazwę' i 'Romeo, wherefore art thou Romeo?', a fraza 'Star-cross'd lovers' sprawia, że mam ochotę coś stłuc, ale obiektywnie przyznaję, że William wielkim dramaturgiem był, i to bez ironii. 'Makbet' sprawia po prostu, że człowiek czuje się lepiej. Dialogi wiedźm to dla mnie mistrzostwo, pierwsze 'Kiedy się tu spotkamy jeszcze? - Gdy błyśnie piorun, spadną deszcze' mogłabym recytować bez końca.
Zawsze to będę powtarzać - ludzie nie po to pisali sztuki, by je na lekcjach polskiego (angielskiego, literatury etc.) rozszarpywać na strzępy i wyciaskać z nich wszystkie soki.
Zawsze to będę powtarzać - ludzie nie po to pisali sztuki, by je na lekcjach polskiego (angielskiego, literatury etc.) rozszarpywać na strzępy i wyciaskać z nich wszystkie soki.
11
kaem pisze: w tym roku po raz trzeci przerabiałam w szkole 'Romeo i Julię'
Przerabialiście?
Ciekawe na co? Jak przerobiliście na coś innego i to trzeci raz, to się nie dziwię, że może się nie podobać.
kaem pisze: Zawsze to będę powtarzać - ludzie nie po to pisali sztuki, by je na lekcjach polskiego (angielskiego, literatury etc.) rozszarpywać na strzępy i wyciaskać z nich wszystkie soki.
Przede wszystkim. Dramat to utwór SCENICZNY. A to oznacza, że jest przeznaczony do wystawiania na scenie. Inaczej autor dopisałby trochę opisów i nazwał powieścią, albo zrobił coś innego i nazwał cyklem trenów, poematem, eposem. Jeśli zaś napisał dramat, to znaczy, że należy go przed przeczytaniem obejrzeć. Na scenie. W teatrze, teatrze telewizji, zobaczyć nakręcony na podstawie tego film. Ma się wtedy zupełnie inny odbiór.
Co do analizy szkolnej. Ma ona pokazać, jakie sprytne teksty i podteksty autor w dziele swym wielkim zawarł, po to, by dorosły człowiek, który sięgał po literaturę będzie raz na ruski rok, odnalazł choć 10% tego, czego odnajdywać się uczył. Ot i wsio. Dlatego się szuka każdego niuansu. Po to, by samodzielnie odnaleźć kiedyś w czymś innym choć troszeczkę i nie czytać bez całkowitego zrozumienia, oglądać bezmyślnie, słuchać nie słysząc.
Pułkownik Majorka
12
'Przerabialiście?
Ciekawe na co? Jak przerobiliście na coś innego i to trzeci raz, to się nie dziwię, że może się nie podobać. '
Ze słownika: przerobić - «zapoznać się z wyznaczonym programem, działem wiedzy; też: ucząc, wpoić komuś jakiś zasób wiedzy»
'Przede wszystkim. Dramat to utwór SCENICZNY. A to oznacza, że jest przeznaczony do wystawiania na scenie. Inaczej autor dopisałby trochę opisów i nazwał powieścią, albo zrobił coś innego i nazwał cyklem trenów, poematem, eposem. Jeśli zaś napisał dramat, to znaczy, że należy go przed przeczytaniem obejrzeć. Na scenie. W teatrze, teatrze telewizji, zobaczyć nakręcony na podstawie tego film. Ma się wtedy zupełnie inny odbiór. '
Tu się zgadzam. Można interpretacje lubić lub nie, ale dobrze znać.
'Co do analizy szkolnej. Ma ona pokazać, jakie sprytne teksty i podteksty autor w dziele swym wielkim zawarł, po to, by dorosły człowiek, który sięgał po literaturę będzie raz na ruski rok, odnalazł choć 10% tego, czego odnajdywać się uczył. Ot i wsio. Dlatego się szuka każdego niuansu. Po to, by samodzielnie odnaleźć kiedyś w czymś innym choć troszeczkę i nie czytać bez całkowitego zrozumienia, oglądać bezmyślnie, słuchać nie słysząc.'
Aha, jasne. Problem w tym, że edukacja szkolna w próbach zainteresowania młodego człowieka literaturą leży na całej linii. Kto lubi, i tak będzie czytał. Kto nie - szkoła mu w zrozumieniu dzieła nie pomoże. Kto potrafi uruchomić swoje małe szare komórki do tego stopnia, by niuans wyszukać - da sobie radę. Jeśli się nie chce, nie zmusisz.
Ciekawe na co? Jak przerobiliście na coś innego i to trzeci raz, to się nie dziwię, że może się nie podobać. '
Ze słownika: przerobić - «zapoznać się z wyznaczonym programem, działem wiedzy; też: ucząc, wpoić komuś jakiś zasób wiedzy»
'Przede wszystkim. Dramat to utwór SCENICZNY. A to oznacza, że jest przeznaczony do wystawiania na scenie. Inaczej autor dopisałby trochę opisów i nazwał powieścią, albo zrobił coś innego i nazwał cyklem trenów, poematem, eposem. Jeśli zaś napisał dramat, to znaczy, że należy go przed przeczytaniem obejrzeć. Na scenie. W teatrze, teatrze telewizji, zobaczyć nakręcony na podstawie tego film. Ma się wtedy zupełnie inny odbiór. '
Tu się zgadzam. Można interpretacje lubić lub nie, ale dobrze znać.
'Co do analizy szkolnej. Ma ona pokazać, jakie sprytne teksty i podteksty autor w dziele swym wielkim zawarł, po to, by dorosły człowiek, który sięgał po literaturę będzie raz na ruski rok, odnalazł choć 10% tego, czego odnajdywać się uczył. Ot i wsio. Dlatego się szuka każdego niuansu. Po to, by samodzielnie odnaleźć kiedyś w czymś innym choć troszeczkę i nie czytać bez całkowitego zrozumienia, oglądać bezmyślnie, słuchać nie słysząc.'
Aha, jasne. Problem w tym, że edukacja szkolna w próbach zainteresowania młodego człowieka literaturą leży na całej linii. Kto lubi, i tak będzie czytał. Kto nie - szkoła mu w zrozumieniu dzieła nie pomoże. Kto potrafi uruchomić swoje małe szare komórki do tego stopnia, by niuans wyszukać - da sobie radę. Jeśli się nie chce, nie zmusisz.
'Kto się rozczarowuje wolnością, ten ją zdradza i sam sobie wystawia świadectwo skretynienia'.
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
13
Prawda, święta prawda. Odkrywania piękna w literaturze nie da się nauczyć, ba, nie powinno się nawet próbować (a interpretacje wierszy to zbrodnia na poezji, ale to już problem na nowy temat). Odkrywać dzieła należy samemu i choć darzę sympatią moją byłą polonistkę - edukacja szkolna w zakresie literatury SUX.Aha, jasne. Problem w tym, że edukacja szkolna w próbach zainteresowania młodego człowieka literaturą leży na całej linii. Kto lubi, i tak będzie czytał. Kto nie - szkoła mu w zrozumieniu dzieła nie pomoże. Kto potrafi uruchomić swoje małe szare komórki do tego stopnia, by niuans wyszukać - da sobie radę. Jeśli się nie chce, nie zmusisz.
żeby nie było, że offtop, uwielbiam Shakespeara. Nawiązując do poprzedniej części wypowiedzi, "Macbeth" (tępili mnie za tę pisownię

Hamlet: Lady, shall I lie in your lap?
Ophelia: No, my lord.
Hamlet: I mean, my head upon your lap?
Ophelia: Ay, my lord.
Hamlet: Do you think I meant country matters?
Ophelia:. I think nothing, my lord.
Hamlet: That's a fair thought to lie between maids' legs.
Ophelia: What is, my lord?
Hamlet: Nothing.
Ophelia: You are merry, my lord.
Hamlet: Who, I?
Cudo, cu-do!

- I`d much rather be happy than right any day.
- And are you?
- Ah, no.
- And are you?
- Ah, no.
14
Niestety, szkoła musi coś robić. Tylko niektórych nauczycieli mi żal. Zbyt się angażują.Wiktor Wilhelm pisze:
Prawda, święta prawda. Odkrywania piękna w literaturze nie da się nauczyć, ba, nie powinno się nawet próbować (a interpretacje wierszy to zbrodnia na poezji, ale to już problem na nowy temat). Odkrywać dzieła należy samemu i choć darzę sympatią moją byłą polonistkę - edukacja szkolna w zakresie literatury SUX.
Co myślicie o filmowych interpretacjach? Osobiście znam 'Romea i Julię' z lat '60 czy 70, z nieprawdopodobnie śliczną dziewczyną w roli Julii - mało odkrywcze, ale trzyma się klimatu Szekspira.
I jest jeszcze nowy tworek, uwspółcześnione... 'Romeo+Julia' bodajże. Widziałam pierwsze kilka scen i było... ciekawe. To chyba właściwe słowo.
Offtop - podczas omawiania 'Romea...' oglądaliśmy po kawałku film. Za każdym razem, kiedy na ekranie pojawiał się Romeo, mój znajomy obracał się w stronę nauczycielki i radośnie pytał: 'Ms, he's gay, right?' Nazwijcie mnie pustą, ale to mnie rozbraja.
'Kto się rozczarowuje wolnością, ten ją zdradza i sam sobie wystawia świadectwo skretynienia'.
Jacek Kaczmarski
Jacek Kaczmarski
15
Ironią losu jest, że najlepszą filmową ekranizację Szekspira zrobił Japończyk (podobnie jest z Dostojewskim). Chodzi mi o "Tron we krwi" (na podst. "Makbeta") w reż. A.Kurosawy. Myślę, że wbrew pozorom i osadzeniu w tak odmiennych realiach, ten obraz trzyma się klimatu pierwowzoru.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.