Marqueza czytałam
Sto lat samotności,
Miłość w czasach zarazy i
O miłości i innych demonach. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych autorów, głównie ze względu na realizm magiczny:
"Wtedy weszli do pokoju Josego Arcadia Buendii, szarpali go z całych sił, krzyczeli do ucha, przytknęli mu lusterko do ust, ale nie mogli go obudzić. Trochę później, gdy cieśla brał miarę na trumnę, zobaczyli przez okno padający deszcz maleńkich żółtych kwiatów. Padały całą noc jak milcząca burza, przykryły dachy, zatarasowały drzwi i przysypały na śmierć zwierzęta śpiące na dworze. Tyle ich spadło z nieba, że rankiem ulice były wyścielone grubym dywanem i trzeba było odgarniać kwiatuszki łopatami i grabiami, aby mógł przejść kondukt pogrzebowy".
tego typu numerami Marquez mnie totalnie zaczarował.

I choć czytanie "Stu lat samotności" miejscami było dość nużące (mi też postacie strasznie się myliły), to i tak uważam że jest to jedna z najlepszych poznanych przeze mnie książek.
"Miłość w czasach zarazy" też urzekło, ale to 'romans wszechczasów' podobno, więc nie ma się czemu dziwić. Huh, z chęcią bym do tego wróciła, bo już nie pamiętam szczegółów.
A jak ktoś nie zna
O miłości i innych demonach, to niech szybko pozna.
"Młody dziennikarz, Gabriel García Márquez, zostaje w październiku 1949 roku wysłany na reporterski "zwiad" na teren dawnego klasztoru, gdzie likwidowane są właśnie krypty pochodzące sprzed dwustu lat. W trakcie burzenia cmentarnych nisz z jednej z nich wypływa ogromna, bo mierząca dwadzieścia cztery metry jedenaście centymetrów, kaskada miedzianych i, rzec by można, żywych włosów.
Tę historię o niemożliwej miłości pięknowłosej i opętanej Siervi Marii i egzorcysty Cayetana Delaury próbuje z pokorą, wstrzemięźliwością i wyciszeniem opowiedzieć jeden z największych mistrzów Słowa.
[Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, 2005]"