Gabriel G. Marquez

1
Pan wybitnie uzdolniony, to trzeba przyznać. Zachwyciła mnie "Miłość w czasach zarazy" i mam zamiar przeczytać "Jesień Patriarchy", którą to mam akurat pod ręką.

A Wy? Wrażenia, opinie?
"Bawisz się słowami. Upajasz się nimi. Słowami chcesz zastąpić normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma."

______________________

Non. Je ne regrette rien.

2
Też czytałem "Miłość w czasach zarazy" i nie narzekam. Ogólnie nie gustuję w takiej tematyce, ale ta książka mi się podobała, szczególnie ze względu na niezwykłą miłość, którą przedstawił autor.

3
Przyznam, że jak dotąd tylko "przejrzałem" "Sto lat samotności", ale jestem pod wrażeniem.

Podoba mi się lekkość pióra i sposób ubierania myśli w słowa.

Więcej nie mogę napisać do czasu aż przeczytam sumiennie tę książkę.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Na dzień dzisiejszy, jak już gdzieś wspomniałam, czytam "Cień wiatru" a tyle przede mna jeszcze leży książek, nie mogę ich zakurzyć.

6
Gabriel Garcia Marquez pisze:...błąkała się na pustyni samotności, nie dźwigając żadnych krzyży... aż do pewnego popołudnia... kiedy Amaranta spostrzgeła bladość Pięknej Remedios, która wydawała się niemal przeźroczysta.

- źle się czujesz? – spytała...

- Przeciwnie – odpowiedziała – nigdy nie czułam się lepiej.

(...) Piękna Remedios zaczęła unosić się w górę... Obcy przybysze myęleli oczywiście, że Piękna Remedios padła w końcu ofiarą swego nieodwracalnego przeznacznia królowej pszczół i że jej rodzina próbuje uratować honory bajeczkami o lewitacji. Dręczona zawiścią Fernanda uznała w końcu nadprzyrodzony charakter zjawiska, ale jeszcze przez długi czas prosiła Boga, żeby jej zwrócił prześcieradła
Fragment świadczący o wielkości tego pana. Nie pamiętam już co dokładnie było pod tym "(...)", więc proponuję sprawdzić (i zapewniam, że warto).
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

7
"Miłość w czasach zarazy" jest bardzo dobrą książką. Niestety jednak, z racji mojego wieku (lat 13) książka została mi brutalnie odebrana, gdy byłam w momencie gdy, Marquez opisywał Florentina i Ferminę, jak pisali do siebie te listy. Mam nadzieję, że reszta książki jest tak samo dobra jak początek.

8
Tylko pogratulować zabierającemu. :)

Pewnie ktoś z tych, co to najgłośniej narzekają, że młodzież dobrej literatury nie czyta.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

9
jeśli chodzi o marqueza - ten pan najlepiej czuje się, i to widać, w krótkich formach. co nie znaczy że te długie nie są dobre, bo są genialne, ale krótsze są genialniejsze :D



szczególnie polecam tomik opowiadań "dialog lustra".
Obrazek

10
Fermina Daza, Florentino Ariza...

Czytałam "Miłość" kilka lat temu i nie pamiętam szczegółów, ale kiedy przypomnieliście nazwiska bohaterów - od razu powrócił do mnie czar tej książki. Bo była ona dla mnie właśnie czarem bardziej i muzuką (konstrukcja zdań, nazwiska...), niż historią do zapamiętania.

Jeśli ktoś lubi słuchać czytając - koniecznie powinien zajrzeć do "Miłośvci w czasach zarazy". Pewnie z innych względów też, ale do mnie ten aspekt przemawiał najbardziej.

Czy Wam też się zdarza słyszeć muzykę zdań?

11
Sięgnęłam do Stu lat samotności. Muszę stwierdzić, że być może jestem dziwna, ale kompletnie pomieszały mi się postacie. Arcadio z Aureliem itd. Jedynie rozróżniałam Urszulę i Remedios.

12
Ja miałem dokładnie to samo. Nawet mi się dziadowie z wnukami mylili czasem.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

13
Marqueza czytałam Sto lat samotności, Miłość w czasach zarazy i O miłości i innych demonach. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych autorów, głównie ze względu na realizm magiczny:

"Wtedy weszli do pokoju Josego Arcadia Buendii, szarpali go z całych sił, krzyczeli do ucha, przytknęli mu lusterko do ust, ale nie mogli go obudzić. Trochę później, gdy cieśla brał miarę na trumnę, zobaczyli przez okno padający deszcz maleńkich żółtych kwiatów. Padały całą noc jak milcząca burza, przykryły dachy, zatarasowały drzwi i przysypały na śmierć zwierzęta śpiące na dworze. Tyle ich spadło z nieba, że rankiem ulice były wyścielone grubym dywanem i trzeba było odgarniać kwiatuszki łopatami i grabiami, aby mógł przejść kondukt pogrzebowy".
tego typu numerami Marquez mnie totalnie zaczarował. ;)
I choć czytanie "Stu lat samotności" miejscami było dość nużące (mi też postacie strasznie się myliły), to i tak uważam że jest to jedna z najlepszych poznanych przeze mnie książek.
"Miłość w czasach zarazy" też urzekło, ale to 'romans wszechczasów' podobno, więc nie ma się czemu dziwić. Huh, z chęcią bym do tego wróciła, bo już nie pamiętam szczegółów.

A jak ktoś nie zna O miłości i innych demonach, to niech szybko pozna.

"Młody dziennikarz, Gabriel García Márquez, zostaje w październiku 1949 roku wysłany na reporterski "zwiad" na teren dawnego klasztoru, gdzie likwidowane są właśnie krypty pochodzące sprzed dwustu lat. W trakcie burzenia cmentarnych nisz z jednej z nich wypływa ogromna, bo mierząca dwadzieścia cztery metry jedenaście centymetrów, kaskada miedzianych i, rzec by można, żywych włosów.
Tę historię o niemożliwej miłości pięknowłosej i opętanej Siervi Marii i egzorcysty Cayetana Delaury próbuje z pokorą, wstrzemięźliwością i wyciszeniem opowiedzieć jeden z największych mistrzów Słowa.

[Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, 2005]"

15
GENIUSZ.

Miłość w czasach zarazy, to obok Anny Kareniny, najcudowniejsza powieść o miłości, jaką w życiu czytałem. Genialne u Marqueza są wstawki humorystyczne, bardzo naturalne, są częścią świata przedstawionego, a nie żadnym "crowd-pleaserem", jak u pisarzy komercyjnych. W zasadzie każde zdanie w "Miłości..." czy "Jesieni patriarchy" można by oprawić w ramkę, strona językowa i kompozycyjna tych książek to coś niesamowitego, można się nią delektować w nieskończoność (autentycznie żałuję, ilekroć kończę czytać jego powieści).

Poza tym mistrz niezapomnianych zakończeń - Miłość, Sto lat, czy miazga w postaci Nie ma kto pisać do pułkownika. 99% pisarzy może mu buty czyścić ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron