16

Latest post of the previous page:

Co do wręcz zbrodniczego wpływu Wiedźmina na polską fantastykę to się trzeba zgodzić. Z tym zastrzeżeniem, że ani Sapkowski nie jest winny ani jego powieść... Winni są nieudolni naśladowcy, ludzie którzy nie potrafią (nie chcą?) ruszyć głową i wymyślić cokolwiek nowego. Krwawa łaźnia, mało wyszukana ale za to podana w dużej ilości erotyka, wulgaryzmy... Nie sposób nie stwierdzić, że to obecny przepis na polską fantastykę i prawdą jest, że początkiem tego bagna był Wiedźmin.



Ale jednak o ile naśladowcy nie znajdują już mojego uznania to sama saga a zwłaszcza opowiadania zdobyły go dużo (z biegiem czasu trochę to uznanie utraciły ale jednak...) Często wspomniane przerywniki drażnią (mnie zwłaszcza drażniły w Narrenturmie i reszcie nowej trylogii) a ostatnie dwa tomy są zwyczajnie bardzo słabe (zakończenie mnie rozczarowało kompletnie). Przeczytałem je z rozpędu. Ale pierwsze tomy (2 opowiadań i 2 - 3 sagi) to naprawdę świetna rozrywka.



Dowcipy - może mało wyszukane nieraz ale też śmiałem się niejednokrotnie. Trzeba lubić duża dawkę ironii po prostu.



Postawa wiedźmina też mnie nie przekonuje mentalnie, moralnie czy w jakikolwiek inny sposób ale uważam, że jest dobrze nakreśloną "niewłaściwą postawą". Tzn. może nie niewłaściwą co trochę tragiczną. Tego tragizmu już tak dobrze nie nakreślił ale przy odrobinie empatii... ;)



Co do Ciri to akurat dla mnie była to postać, której szczerze nie znosiłem... Z powodów, które zresztą opisałeś. Ale w żaden sposób jej czar na mnie nie zadziałał. Inne postacie nie są już tak tandetne. Yennefer jak pisała łasic ma w sobie sporo kobiecych cech zazwyczaj pomijanych milczeniem. Uwielbiałem Regisa. W tej postaci zawarł Sapkowski tą szlachetność, której brakło pozostałym. Przy tym świetny dowcip, sporo przemyśleń życiowych. Może nieraz trywialnych, może nieraz przedstawianych w sposób lekko prostacki (poprzez wpływ na rozmowę np. Jaskra :P) O Geralcie już mówiłem. Takim kolejnym szlachetnym osobnikiem był Borch Trzy Kawki (Smok;)) Ten świat choć "zwieśniaczony" czasem świetnie rysuje kontrasty między rzeczywistością (tego świata) a pewnymi jednostkami. Sapkowskiemu nie jest obcy dobry smak (od czasu do czasu) i nieraz potrafi wskazać i wartości wyższe i je docenić.



Język, mnie raził głównie nadmiar wulgaryzmów i ta gwara może też nie zawsze trafiona. Ale był jednak bardzo "żywy", bardzo dynamiczny. W moim odczuciu sprawiał właśnie, że świat nie był szary a barwny (choćby i tysiącem odcieni szarości! Czego jednak w całej masie fantasy nie ma. Tam jest dobro i zło i tyle...)



A propos Władcy to się zgodzę. Choć obie książki czytałem z wielką przyjemnością to jest to jednak inna półka. Władca to "literatura piękna" a polskie fantasy to "literatura rozrywkowa" w większości... To oczywiście etykietka, może mylić i na pewno upraszcza ale sens jest chyba jasny. ;)



Myślę jednak, że przeczytanie Wiedźmina we wczesnym okresie rozwoju nie jest bardzo niebezpieczne :P Ja zacząłem od Hobbita, potem był Wladca, Silmarillion. W tym okresie Tolkien był Bogiem dla mnie. Uwielbiam jego styl i choć widzę i mankamenty jak ten zbyt jasny podział na dobro i zło to kocham tą baśń. Bo jest to jedna z najpiękniejszych baśni (mówię o całym świecie śródziemia) Potem przyszedł czas na Sapkowskiego i też mnie zafascynował, oprócz sagi czytałem jeszcze choćby "coś się kończy, coś się zaczyna" i też mi się podobało. Choć jeśli o grozę chodzi są znacznie lepsi od niego. To było trochę jak powrót (po Tolkienie) do smutnej rzeczywistości ale to było na swój sposób cenne. Od tego czasu przeczytałem różne pozycje z fantastyki (SF jakoś mnie nie bawiło poza kilkoma książkami z serii Star Wars i Solarisem Lema bo już jego Pirx mnie zanudził...) jednak zdecydowanie mniej niż Ty ;) Do setki na pewno nie dobiłem. Były książki lepsze i gorsze ale Wiedźmin miał w sobie coś co sprawiło, że wciąż go dobrze wspominam. Mimo, iż fantastyki czytam coraz mniej. Przeszedłem na opowieści grozy - King czy Barker ze współczesnych oraz Lovecraft czy Poe z dawnych. Swoja drogą jeśli o Poe'go chodzi to pisał również piękne wiersze. Można więc powiedzieć, że zaczynając od standardów (tego co czyta prawie każdy ;)) jak Władca czy Wiedźmin doszedłem do Diderota, Prousta, Dickensa, Moliera, Shakespeare'a i wielu innych. No a z drugiej strony do całej masy poetów. I zgadza się, po takiej lekturze inaczej się patrzy na Sapkowskiego inaczej na Pilipiuka itp. Tyle, że czego innego szuka się w jednym a czego innego w drugim. Gdy ostatnio sięgnąłem po Ziemiańskiego odłożyłem tomik po jednym opowiadaniu bo nic co tam było mnie nie zaciekawiło. W jednym zdaniu Prousta więcej znajduje subtelnej esencji niż w jednej książce Ziemiańskiego tyle, że... Teraz szukam czegoś innego.



Spotkałem ostatnio w Bieszczadach gościa już po 30 na oko był albo i starszy. Skończył romańskie liceum, niezwykle oczytany i inteligenty facet (ma podobno wydawać coś w Fabryce Słów za jakiś czas), który stwierdził, że teraz już wyrósł z literatury "umoralniającej", że teraz czyta właśnie głównie fantasy choć to pokroju Pilipiuka czy Ziemiańskiego oceniał wyłącznie jako rozrywka. Więc wszystko zależy czego oczekujemy od książki, w jakim okresie ją czytamy.


Literatura to miejsce, gdzie kraj, w którym wychował się autor nie powinien mieć znaczenia.


Może w fantasy nie powinna mieć ale poza tym to już zupełnie inna sprawa. Po prostu miejsce gdzie żyjemy na nas działa mimo woli. Klub Pickiwcka to w 95% Anglia i angielskość. A w niczym to nie przeszkadza. Przynajmniej jest to szczere i prawdziwe. Pan Tadeusz to z kolei Polska i polskość, Wesele tak samo. W modernizmie był właśnie postulat sztuki uniwersalnej ale sprawdza się to tylko czasami. Co prawda dzięki uniwersalności Moliera grają na całym świecie a Mickiewicz poza krajem jest mało znany to jedno i drugie ma swoje dobre i złe strony.





Mam nadzieję, że to choć trochę z sensem było :P
Te nie pachnące żadnym nozdrzom -
cudowne, purpurowe kwiaty;
ta woda, której nikt nie pije,
ten wiatr nad pustką mgieł skrzydlaty...

...och! tam jedynie dusza żyje!

17
Fin, oczywiście że z sensem. Tylko trochę pogmatwałeś



A najważniejsze zdanie padło na koniec - "...czego oczekujemy od książki..."



Tak chyba należy do tego podejść, tyle że ja nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Czego oczekuję? Musi mi się podobać. I "Wiedźmin" właśnie podoba mi się.

Nie staram się tak moi przedmówcy rozebrać tej powieści na drobne kawałeczki. Wypożyczyłam z biblioteki, przeczytałam jednym tchem. Przyjemnie spędziłam ten czas. Wystarczy jeśli książka jest na tyle ciekawa, że szkoda mi przerwać lekturę i wolę nie zjeść niż pichcić obiad :wink:



A przez Sapkowskiego kilka dni spędziłam o pustym żołądku :P
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

18
Sobie odkopię, a co!



To tak...

żyję w rodzinie, która dużo czyta i to w 90% fantasy.

Cóż.

Wiedźmina przeczytałem w wieku 9 lat.

Tak, dziewięciu lat.

Podobał mi się. I to bardzo.

Ale nie odczuwałem sympatii do Jaskra, geralta, Yennefer, Ciri.



Polubiłem postaci mniej ważne. Krasnoludy zresztą, zawsze lubię krasnoludy), Jarre, Cahira, Regisa, Milvę.



Te postaci lubiłem najbardziej.

Cieszę się, ze przeczytałem tę sagę.

Kilkakrotnie!

Ta saga pchnęła mnie do pisania. Jednak żadne moje opowiadanie nie jest podobne do Wiedźmaka. żadne,



Z Wiedźmina zabrałem tylko wywerny i długie imiona (ach, ten Regis).

Nic więcej.

Na szczęście.





No, to tyle...
Are you man enough to hold the gun?

19

90% fantasy.
no, no... nieźle... wliczasz w to rodziców i dziadków?... ;)


Wiedźmina przeczytałem w wieku 9 lat.
oj... ja przeczytałem w wieku 12... 9?... to twoja rodzinka chyba nie znała niektórych treśli książki (choć skoro czytają fantastykę to powinni się przyzwyczaić)...


Cieszę się, ze przeczytałem tę sagę.
kto by się nie cieszył :p ... w końcu jest znakomita... nie zgadzam się z tymi, którzy sądzą inaczej ;) ... :p


Ta saga pchnęła mnie do pisania.
tu jesteśmy podobni... mnie też wiedźmak zafascynował tak, że zacząłem "popisywać" ;) ...

20
Ninetongues pisze:
Dalej: Piękna, silna, zwinna, zabójcza, nieletnia dziewoja (blondynka oczywiście) o skłonnościach (a jakże) lesbijskich, czyli Ciri. Pomijając durnotę i komercyjną konieczność istnienia takiej postaci (w końcu fani fantastyki to faceci marzący o zabójczych blondynkach-lesbijkach podobnych do Geralta, tyle że z piersiami).


O tak.

Kocham takie postaci.



Właśnie dlatego spodobał mi się "Wiedźmin", ślina leciała mi na każdej stronie :devil:



Dobra, tak na poważnie.

Nigdy nie chciałem tego czytać, bo myślałem, że to zwykła strata czasu, bracia się tym zachwycali, wywyższali Sapka nad Tolka, a ja jak głupi w sumie mówię, że nie. ;)

W qńcu polecił mi to Test, więc mówię, że tak :P. Sam nie wiem. Miło się czyta, wesoła książka w sumie, rozrywkowa, nigdy się nie zastanawiałem nad tym, czy moralnie etycznie i Bóg wie jak jeszcze jest gorsza od klasyki :p



Bohaterowie?

Też lubiłem Milvę i kransali.

Ale wręcz kochałem Regisa i Skellena, muahaha xD... Ten pierwszy należał do tych wyluzowanych i obdarzonych humorem twardzieli(jak np. Tom Bombadil), a drugi niby był tym złym, ale naprawdę, po trupach wprawdzie, chciał wprowadzić demokrację.

A kogo nie lubiłem? Coena(bo on, nie wiem nawet, jakby to chciano unieważnić, ale NIE JEST wiedźminem xD! Test wie, o co chodzi) i Cahira(po prostu, nazbierało się małych grzeszków).





Ps. Kojarzycie na początku ze 3 wzmianki o tym, że dotyk wiedźminów powoduje intensywne wibracje na ciele dotykanego? Było to na pierwszych 50 stronach "Krwi Elfów" i nigdzie indziej :twisted:
"Seks bez miłości to puste doświadczenie" - Woody Allen (chudy alien).

22
Nie przeczytałam jeszcze całej sagi o wiedźminie, dozuję ją sobie i wychodzą jakieś 2 książki na rok :P W każdym razie taki mam styl czytania większości rzeczy- nie wszystko na raz. W każdym razie Sapkowski nieźle pisze. Jest chlubą polskiej fantastyki :wink:
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

23
Ja, jako osoba niezwykle mało doświadczona i rozeznana w literaturze fantasy, mam zgoła odmienne zdanie dotyczące Wiedźmina. Dwóm rzeczom jedynie nie zaprzeczę: pisaniu Wiedźmina pod publikę (mówię tu jednak tylko o "Pani Jeziora") oraz ogromnemu wysypowi tragicznych jakościowo klonów Sagi. Od razu jednak sprostowanie - Sapkowski nie tylko przecież słabych pisarzy pobudził do życia i wiele dobrych książek by pewnie nie powstało, gdyby nie Wiedźmin.



Przyznam, że Saga razem z Opowiadaniami to było moje pierwsze zetknięcie z fantasy z prawdziwego zdarzenia, nie licząc oczywiście Tolkiena. I powieście mnie na haku, paznokcie powyrywajcie, oczy wypalcie, żywcem w ziemi pogrzebcie, rozżarzoną do białości klatkę ze szczurami na mym ciele postawcie, do krzesła przywiążcie z dziurą na spodzie podłożywszy uprzednio pod nią bambus rosnący, strappado nałóżcie, ale powiem, to co powiem, mimo że wiem, co mi za to grozi - Wiedźmina polubiłem bardziej niż Władcę Pierścieni. Za co? Za to, że pomimo dużej ilości wad, pomimo tego, że mnóstwo książek jest dużo lepiej napisanych, to właśnie Wiedźmina po prostu chce się czytać. Nawet Nine, który tak potężnie psioczył na Wiedźmina w swoim poście, napisał, że dociągnął do końca. Nawet ja, z wrodzonym afektem do czytania czegokolwiek ponad dwutomowego więcej niż raz, Sagę przerabiam właśnie po raz czwarty, a i pewne nie ostatni. Fenomen Wiedźmina, drodzy państwo, jest idealnie taki sam jak fenomen Harrego Pottera. Obie te serie - poza skrajnymi różnicami w ograniczeniach wiekowych - oferują dokładnie tę samą mieszankę świata będącego poniekąd spełnieniem skrytych marzeń większości z nas, barwnych i zapadających w pamięć postaci oraz miejsc, spójnego i "żyjącego" świata oraz bohaterów, których trudno nie polubić. I choćby dziełu Sapkowskiego wytykać nie wiem ile wad, jednemu faktu się nie zaprzeczy - czyta się go świetnie. A to jest jedyne słuszne kryterium.

24
"Wiedźmin" jest jedną z najlepszych książek w tym gatunku, z jakimi się spotkałam.

Według mnie pan Sapkowski bardzo dobrze wykreował bohaterów. Nie można też pominąć błyskotliwych dialogów i celnych ripost wygłaszanych przez postaci.

Trudno to opisać, bezsensowne jest zachwalanie. Sagę trzeba przeczytać. Ot i tyle.

25
Kurde. Zupełnie nie wiem jak pisać, o czymś tak trudnym do opisania... Przed lekturą 7 tomów o Białym Wilku(opowiadania+saga) byłem przywiązany do dwóch gatunków. Sam ''Wiedźmin'' nie tylko zapewnił mi dobrze spędzony czas, ale też poszerzył moje horyzonty. Zacząłem sięgać po fantastykę...

Sapek stworzył bardzo wiarygodne postacie, z których każda jest inna. Sam Geralt, przynajmniej moim zdaniem, wypada blado na tle Regisa czy innego Vysogoty... W dodatku Pan Andrzej świetnie opisuje, buduje naprawdę wiarygodne dialogi. Jeśli do tak smakowitej mieszanki dorzucimy przednie poczucie humoru, to bez pomocy kalkulatora możemy sobie obliczyć, że opłaca się to przeczytać. Po prostu!
,,Dovete adunque sapere,

come sono due generazioni da combattere...

Bisogna essere vople e leone .''

Nicolo Bernardo Machiavelli

26
Jim pisze:
Sam Geralt, przynajmniej moim zdaniem, wypada blado na tle Regisa czy innego Vysogoty...


Słabo? Ja tę postać ukochałam, podobnie jak poetę Jaskra. Choć trzeba przyznać - Regis cudowny. A z postaci kobiecych? Wg. mnie Triss Merigold, oczywiście Yennefer i Milva były również b. dobrze opisane.



Przepraszam za bełkot; fizyka potrafi wykończyć i obrzydzić życie umysłowi humanistycznemu.
"Bawisz się słowami. Upajasz się nimi. Słowami chcesz zastąpić normalne, ludzkie uczucia, których w tobie nie ma."

______________________

Non. Je ne regrette rien.

27
Wiedzmin, Wiedzmin. Ilez on zamieszania w moim zyciu wywolal ;)



Przeczytalem wszystkie 7 tomow. (zdaje sie, ze 2 byly tylko zbiorami opowiadan, a reszta saga) i jako tako mam wyrobione zdanie. Jak najbardzo pozytywne, oczywiscie. Czytajac "Wieska" dopadl mnie syndrom "jeszcze jednej strony", a owa jedna strona w rzeczywistosci przeciagala sie w porywach nawet do 100 kolejnych, nie wiem, jak inaczej mozna opisac swoisty urok tej ksiazki. Wydaja mi sie, ze czytajac to, w ten czy inny sposob wiekszosc czytelnikow (glownie ich meska czesc) chcialaby sie w jakis sposob utozsamiac z Geraltem, ktory swoja droga jest chyba sztandarowa postacia polskiej fantastyki.



Po przeczytaniu ostatnich stron ostatniego tomu, pierwsza mysl, jaka przyszla mi do glowy, poza "zginal ?!", brzmiala: "Wladca Pierscieni to przy tym pikus". Z perspektywy czasu, wiem, ze jednak nieco przegialem, ale ksiazka rzeczywiscie mnie porazila.



Jednym slowem: genialna. Przynajmniej wg. mnie.
"Ojczyzny nie kochamy dlatego, że jest wielka

Ojczyznę kochamy dlatego, że jest nasza"

Cyceron

28
Wiedźmina czytałem jeszcze w latach 80-tych, krótko po tym jak się ukazał po raz pierwszy w Fantastyce. To było objawienie, że tak można pisać. Potem ta postać, jakby to powiedzieć, "zbabiała". I chce, i się boi, właściwie nie wiadomo o co i do kogo ma pretensje. Rozmemłany stał się jakiś taki, "politycznie poprawny", rzekłbym.
"Karły mi nie imponują. Widziałem większych..." J. Tuwim

29
Wiedźmin powalił mnie na kolana. Ta szara rzeczywistość nas wszystkich otaczająca, po przeczytaniu Sapkowskiego, jeszcze bardziej straciła kolory. W książkach Tolkiena, gdzie panowała cały czas podniosła stylistyka i nie było mowy o jakimś krasnoludzkim żargonie, czy wypadkach typu " krasnoludki zgwałciły Królewnę śnieżkę ". Pomimo tego jego twórcza inwencja znalazła swe wątki w rozdziałach p.Andrzeja, gdzie ten, najczęściej, wyginał ich charaktery do granic możliwosći. Przykładem mogą być elfy u Reuela w postaci nieśmiertlenych panów, we wiedźminie przedstawione jako poniżani nieludzie, jadnakowoż posiadające zdolności łucznicze i rzemieślnicze. Andrzej Sapkowski operuje, iście sienkiewiczowską prozą. Ten żargon, te bezwstydne dowcipy i stylistyka, sprawiają, iż Wiedźmińska Sagę włączam do mych ulubionych, najcześciej czytanych powieści.
wyje za mną ciemny, wielki czas

30
Zaczęłam czytać na wakacjach dwa lata temu i do tej pory nie mogę skończyć, bo mi ciągle ktoś podbiera z biblioteki.

Ogólnie to bardzo pozytywnie. Uwielbiam tego pana :)
"żyj szybko, kochaj mocno, umieraj młodo"

31
Przeczytałam rok temu. Od razu podrzuciłam książkę koledze. Odpoczywam przy takiej literaturze. Niekiedy jednak Sapkowski przynudzał. I to nieźle. jednak mimo to Saga o wiedźminie to jedna z moich ulubionych. Najczęściej wracam do "Ostatniego Życzenia"(I zbioru opowiadań), "Krwi Elfów" i "Pani Jeziora".

Wróć do „Czytelnia”