121

Latest post of the previous page:

Augusta pisze:
Natalia Szczepkowska pisze:Nie da się książki poprawiać mechanicznie, nawet w przypadku korekty stricte językowej, o redakcji już nie wspomnę.
Nie mówiłam, że mechanicznie - lecz błyskawicznie - a to IMHO zasadnicza różnica.
Jeśli korektę ma się przeprowadzić błyskawicznie, to najpierw z zastosowaniem metod mechanicznych, czyli ctrl+c i nuże, szukamy wszystkich "ilości" zamiast "liczb", "których" pozbawionych przecinków, "w każdym bądź razie" czy "otwarł". Potem zaczyna się mozół, który wymaga myślenia i skupienia, jeśli robi się coś na szybko, to połowa baboli umyka. Rzadko zdarza się korekta/redakcja perfekcyjna, a jeśli już taka jest, to śmiem twierdzić, że ktoś przysiadł; odwrotnie też, jeśli ktoś zrobił to wszystko metodą błyskawiczną, to pozostanie cała masa błędów, a może i pojawią się nowe. Owszem, pewne sugestie można podrzucić błyskawicznie, tak, jak u nas weryfikacje pojawiają się czasem w pół godziny, ale nie jest to przekopanie się przez dziesięć arkuszy.

Z korektą i redakcją jest tak samo, jak z większością rzeczy: zazwyczaj obowiązuje zasada, że dysponujesz pulą możliwości "szybko, tanio, dobrze" i możesz wybrać dwie z nich.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

122
Jeszcze zależy co kto rozumie pod pojęciem błyskawicznie. Jeśli założymy 4h/na arkusz - to chyba niezły czas? Nie mam pojęcia ile może trwać korekta arkusza u kogoś zajmującego się tym profesjonalnie. Podpowiesz? Jestem bardzo ciekawa :)
Załóżmy: tekst średnio nasycony błędami, nie ideał, ale też nie jakiś totalny pasztet.

123
No to jedziemy... :roll:

1) Brak szybkiej odpowiedzi to dla mnie kompletnie niezrozumiała żenada. 80% napływających tekstów da się zdyskwalifikować po przeczytaniu pierwszych 3 stron. Albo ktoś nie umie pisać - i sorry - na kompost, albo umie i wtedy patrzymy co wyknocił.

2) czas dla debiutantów jest zły - i myślę że tak będzie jeszcze co najmniej przez rok - dwa. Zważywszy że rządzące POkemony mają nadal 35% poparcia to nie sądzę by nastąpiły jakiekolwiek zmiany na rynku wydawniczym.

3) Redakcja redakcji nie równa. Są "redaktorzy" którzy ogranicza się d przeczytania tekstu - że niby ktoś coś robił, są tacy którzy wyłapią babole i usterki językowe, sa i tacy (czasem niespełnieni pisarze) którzy zasadniczo wiedzą lepiej co autor chciał napisać, albo co gorsza "wiedzą lepiej" jak to powinno być napisane...

Podczytajcie w wątku nastoletni debiutanci co pisałem o "Atlantydzie" Michaliny Olszańskiej. Potencjalnie bardzo dobra książka - zarżnięta tępym nożem przez brak redakcji. Powiem tak: Pół roku z autorką i jej maszynopisem i zrobiłbym z tego rzecz lepszą niż 75% moich u-tfu!-owrow. W paru miejscach akcja wymagała rozwinięcia, w paru dopisania scen, a tu i ówdzie zabrakło zwykłego doświadczenia życiowego - bo 16-latka nie sypiała w lesie pod chmurką i nie włóczyła się konno przez kilka dni...

4) Tekst tekstowi nie równy - jednemu autorowi wystarczy wstawić przecinki za innego trzeba by napisać książkę od zera. Najlepiej mieć kilku redaktorów - jak trzeba napisać od nowa dać redkatora niespełnionego pisarza. O ile autor ten zabieg wytrzyma psychicznie... :roll:

5) dobry redaktor sprawdza wszystko. Nazwiska daty, nazwy geograficzne, nazwy firm :roll: nigdy nie zakłada że autor jak coś napisał - to wiedział.

Moja Żonka sczytując Oko Jelenia - jako nie-historyk i nie-archeolog - żądała co i rusz podania źródeł do różnych nawet trzeciorzędnych detali. I kilka razy wyszło na to że pisząc coś pamiętałem ale ...niedokładnie.

6) Moje przygody z redaktorami? he he... dłuuuugo by o tym.

124
Augusta pisze:Te zmiany SAM naniosłeś, nie redaktor.
Fizycznie napisałem je ja. Grzebał w fabule, sugerował ją, poprawiał, krytykował - redaktor. Ja bym o tym nawet nie pomyślałem. Więc - trzymam stanowisko, jak to mawiają Anglosasi ;)

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2015 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:Moja Żonka sczytując Oko Jelenia - jako nie-historyk i nie-archeolog - żądała co i rusz podania źródeł do różnych nawet trzeciorzędnych detali. I kilka razy wyszło na to że pisząc coś pamiętałem ale ...niedokładnie.
Moja po becie "Stacji" poszła, wzięła poprzednią książkę, pogrzebała, wróciła i mówi "Ale Licznik przecież nie palił, a ty w tym epilogu piszesz..."

:)

125
Andrzej Pilipiuk pisze:80% napływających tekstów da się zdyskwalifikować po przeczytaniu pierwszych 3 stron. Albo ktoś nie umie pisać - i sorry - na kompost, albo umie i wtedy patrzymy co wyknocił.
Dokładnie tak.
I co za problem wysłać gotowca z FAQ?
Nie rozumiem.
I czekamy, czekamy (debiutanci) jak stado owiec - zamiast od razu dać nam cynka, że sweterka z naszej wełny ni chu chu nie będzie.
Andrzej Pilipiuk pisze:żądała co i rusz podania źródeł do różnych nawet trzeciorzędnych detali
Zazdroszczę małżonki.
Moja druga połówka należy do tych 61% Polaków, którzy nie czytają :D
A przepraszam, obraziłabym. Zrestartował się nam express do kawy i dzisiaj mąż czytał (instrukcję).

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2015 ]
godai pisze:Fizycznie napisałem je ja. Grzebał w fabule, sugerował ją, poprawiał, krytykował - redaktor.
Ale to jednak Ty napisałeś - czyli sam wymyśliłeś jak daną scenę poprawić czy zmienić, nikt tego za Ciebie nie zrobił. Jedynie sugerował, krytykował.
Ja też trzymam moje :P

BTW
Nie podziękowałam wcześniej Tobie i Andrzejowi za udzielanie się w wątku - co niniejszym czynię teraz w imieniu zieleniny wszelakiej. Duża buźka :atakbuziakow:

Wróć do „Wydawnictwa”

cron