16

Latest post of the previous page:

Problem w tym:
Gorgiasz pisze:Nie mogę się zgodzić z tą opinią. Podaje się nieprawdziwe informacje jako fakty. Czy to, że np. ja oraz kilku moich znajomych (oraz relatywnie znacznie więcej nieznajomych), czyta Dicka lub pisuje na forach internetowych upoważnia do uogólnienia, że cały naród to robi?
Dla ciebie - tak wynika z tej rozmowy - "cały" naród oznacza cały i kropka. 38 milionów. Stąd uważasz, że jeśli rzecz dotyczy nie wszystkich, to autor kłamie.
A dla mnie to po prostu figura stylistyczna, przenośnia, metafora - jak to nazwiesz, nie ma znaczenia. Przecież jak rzucam okiem na tekst, to też nie własnym, tylko wyimaginowanym :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

17
Przerysowanie nie zawsze służy tekstowi. W omawianym przypadku zamiast argumentacji pojawia się groteska odklejona od realiów. Uśmiechnąłem się parę razy i dalej nie wiem, czemu zbieranie grzybów jest takie szkodliwe dla lasu. Autor chce wprowadzić zakazy jak w Belgii? Czemu nie objął tematem np. zbieraczy jagód? :)

18
Romek Pawlak pisze:Dla ciebie - tak wynika z tej rozmowy - "cały" naród oznacza cały i kropka. 38 milionów. Stąd uważasz, że jeśli rzecz dotyczy nie wszystkich, to autor kłamie.
No cóż, widzę, że wkraczamy w erystykę. To ja pas.

19
Dlaczego erystykę? Przecież zacytowałem TWOJE słowa, to ty podkreśliłeś to słowo autorowi, i piszesz o kłamstwie, mówiąc, że u siebie tego nie zauważasz. Stąd mój wniosek, że o takie "kłamstwa" ci chodzi.
Jeśli chodzi o inne kłamstwa, to je po prostu wykaż. Ja nie wiem, nie rozumiem. Usiłuję dociec, co właściwie tekstowi zarzucasz :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

20
Romek Pawlak pisze:Dlaczego erystykę?
Nie wiem. Może dlatego, że nie masz argumentów. Podkreślam: może; to tylko przypuszczenie.

23
O jeny, jeny, miałem nadzieję, że ktoś przez to moje pisanie przebrnie i gdzieś po drodze może się uśmiechnie, takiej gwałtownej dyskusji bym się nie spodziewał...

Gebilis: nie masz słodszej nagrody dla autora, niż wzajemne, porozumiewawcze puszczenie sobie oka z Czytelnikiem, ponad gorącymi głowami. Dzięki.

Gorgiaszu, czemu tak nerwowo? Easy, bro! W nic nie chciałem się wpisywać i do niczego przez Ciebie wspomnianego nie aspiruję. Żebyż można było rządzić narodem za pomocą tekstów na Wery :-) , pewnie byśmy mieli lepszą frekwencję, niż Fejs z Guglami razem wzięci.

Choć Wiki nie jest najlepszym źródłem wiedzy na tej planecie, jednak jej definicja felietonu, przytoczona przez Romka całkiem zgrabnie oddaje istotę tego gatunku, sądzę, że się jej w żaden wyraźny sposób nie sprzeniewierzyłem. Wyjaśniłem również, czemu posługuję się terminem „harcerze”, co Ci zapewne umknęło.
Coś mi się wydaje, że mieszkasz w Poznaniu, poznonioki (Kolejorz, Kolejorz!) to osobny lud, który porządek ma we krwi i zawsze wyskrobie kasę na gruntowne sprzątanie, lasu również :-P

Romku – pewnie masz trochę racji co do pointy, ale wydawało mi się, że teza jest dość jaskrawo widoczna, a powtarzanie jej w poważniejszej postaci byłoby nadmiarową i niepotrzebną łopatologią. Zwróć uwagę, że w finale pozwoliłem sobie (całkiem samozwańczo, przyznaję) wziąć las za wspólnika głoszonego poglądu :-)

Obaj Panowie, jak mi się wydaje, nie macie racji, co do „narodowości” tego „sportu” - oba słowa biorę w cudzysłów, bo oczywiście ich użycie było żartobliwe. Kryterium jest masowość uprawiania zbieractwa, bez dwóch zdań – poza spacerem – to najbardziej powszechny, demokratyczny i (jak dotąd) nielicencjonowany sposób obcowania z przyrodą w puszczach i kniejach. Jesteśmy na niego skazani, biorąc choćby pod uwagę tradycje (Wigilia!) i sztukę kulinarną w ogóle (jeśli ktoś nie podziela entuzjazmu choćby do sosów z torebki), o obecności w arcypoemacie („...Grzybów było w bród...” - przecież to nie wytwór fantazji) nie wspominając.

Polskie grzybobranie, patrząc na nie z zewnątrz, jest swoistym fenomenem (porównywalnie jest chyba tylko u Rosjan). Jeśli mi kto nie wierzy, proszę o odszukanie w Internecie artykułów o traktowaniu grzybiarzy po niemieckiej stronie granicy, gdzie grzyby uznaje się za część ekosystemu, a zbiór powyżej kilograma może się zakończyć niemałą dolegliwością finansową. Są kraje (tu Hum ma rację), w których pozyskiwanie grzybów jest całkowicie zabronione, albo płatne.

Nawiasem mówiąc, gdyby osobników opisanych przeze mnie jako Rumuni przenieść jakimś cudem do lasów skandynawskich, prawdopodobnie dostaliby pomieszania zmysłów z nadmiaru niewykorzystywanego przez nikogo bogactwa, co nie przeszkodziłoby im na klęczkach (i całkiem przytomnie) błagać o azyl w tym raju :-)

Felieton w oczywisty sposób przerysowałem, jednak cząstkowe obserwacje są jak najbardziej prawdziwe i biorę za nie pełną odpowiedzialność.
Sprawy powiązane z tą „grzybową” tematyką wcale jednak nie są takie lekkie, jakby się wydawało. Kto choć raz widział wykipowaną w środku parku krajobrazowego wywrotkę syfu pozostałego po budowie domu, kto w wiejskim lasku wlazł w truchło padłej krowy czy świni, albo zaplątał się w obudowę po starym telewizorze, wie, o czym mówię.

Powszechna dostępność do lasów jest dobrem, przez który lobby prywatyzacyjne na razie nie może się przebić (i dobrze!), ale wykorzystywanym perfidnie przez Lasy Państwowe do budowania państwa w państwie, rządzącego się własną konstytucją. I zagospodarowywaniu kolosalnej kasy, która stoi za przemysłem drzewnym. I gospodarką leśną, nastawioną na szybkie przyrosty i monokultury drzew finansowo najcenniejszych. Dużo by mówić, ale cóż, to całkiem inna bajka.

Marcin, jak najbardziej masz rację, tyle, że w przypadku narzekania metafora posunięta jest jeszcze dalej, zważywszy na brak aspektu aktywności fizycznej w tym sporcie, no, może poza wygrażaniem pięścią Onym i podnoszeniem do spragnionych warg naczynia z gorzałą lub popitką :-P

Dziękuję wszystkim za zainteresowanie.

24
Dziwna, dziwna dyskusja sie wywiazala.

Chichotalem nie raz w trakcie czytania. Taki tez, wydaje mi sie, jest cel tego tekstu - bawic, przy okazji na cos zwracajac uwage.

Dlatego zarzut klamstwa jest jakis taki... jakby z innej planety. :)

No i felieton... tam mozna wszystko, byle by bylo dobrze napisane. I jest.
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!

25
Erythrocebus pisze:Dlatego zarzut klamstwa jest jakis taki... jakby z innej planety.
Niestety, ale jest z tej planety. A nieszczęście polega na tym, że większość osób tego nie dostrzega. I dziś w realnym życiu też można wszystko, byle było dobrze opakowane - każde kłamstwo, każde oszustwo. A młodych ludzi stać tylko na śmiech, o ile w ogóle stać ich na jakąkolwiek reakcję.
Ten tekst to tylko przykład - ale bardzo symptomatyczny - jak powstaje mechanizm współczesnego ogłupiania i dezinformacji społeczeństwa. Proponuje poczytać Orwella, Lema czy Dicka - tam jest ciąg dalszy.

26
A młodych ludzi stać tylko na śmiech, o ile w ogóle stać ich na jakąkolwiek reakcję.
Proponuje poczytać Orwella, Lema czy Dicka - tam jest ciąg dalszy.
Jakże piękny protekcjonalizm. A tych panów czytałem i nie, nie wyniosłem z lektury nauki, która skłaniałaby mnie do potępienia w czambuł Leszkowego tekstu.
Ten tekst to tylko przykład - ale bardzo symptomatyczny - jak powstaje mechanizm współczesnego ogłupiania i dezinformacji społeczeństwa.
Kurczę, naprawdę? Nie wiem - szczerze mówię - nie wiem, co mam odpisać. Pozostaje mi już tylko ironia: Leszku, przestań nas ogłupiać!

Nie mam argumentów to i nie dyskutuję dalej, ale będę temat będę z ciekawością podglądał.
www.huble.pl - planszówki w klimacie zen!

27
Marcin Dolecki pisze:Naszym sportem narodowym jest narzekanie; chyba nawet więcej niż sportem (chyba jako jedynym uprawianym zawodowo na masową skalę), powiedziałbym nawet, że narzekanie stało się w Polsce pewną formą sakramentu, z względnie stałym zestawem formuł, odmawianych ze szczerym zaangażowaniem i mającym na celu wzajemne porozumienie rozmówców zanurzonych w morzu nieszczęśliwości. Sam nie jestem w tej kwestii wyjątkiem, niestety.
O, i tu się w pełni zgodzę. Tylko dlaczego niestety?! Narzekanie jest fantastyczne, sam osobiście bardzo lubię narzekać. To jeden z najszlachetniejszych odruchów obronnych wobec paskudztw doczesnego życia, a jak by się uparł, to można nawet narzekać nieszlachetnie. Tyle jest możliwości!

Na przykład:
- I jak? Zebrał coś Pan dzisiaj?
- Eee tam, Panie, g.... co znalazłem. Warszawiaków się tyle najechało, że same psiary porozdeptywane wszędzie leżą. J..... ich mać! Nie może to siedzieć w tym mieście?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”