Gdzie Jesteś?
Jak mam Cię znaleźć w rdzy na poręczy,
W brązu ośrodkach na bieli lakieru?
Jak mam Cię znaleźć na błękicie nieba,
Pociętym smugami po samolotach?
Jak znaleźć mam Ciebie w sęku okiennicy,
Wśród warstwic słojów i starej farby?
Jak znaleźć mam Ciebie na stronach Newsweek’a,
Pomiędzy wersami publicystyki?
Gdzie Jesteś w niedzielnym programie dla dzieci,
Pomiędzy myszami pijącymi herbatę?
Gdzie Jesteś w przepisie na tort bananowy,
Maczkiem pisanym na opakowaniu?
Gdzie się ukryłeś, dokąd odszedłeś?
Powietrze już nie drży Twoim oddechem.
Nie mogę już znaleźć Cię nawet wśród pasterzy,
Ani też na pustyni, gdzie wciąż płoną szyby.
Bo Ty byłeś tam, gdzie nas wtedy nie było:
Ponad sklepieniem nieba, za krawędzią świata.
Mieszkałeś na gór niedostępnych szczytach
W przestrzeniach nad nami, w burzowych chmurach.
A kiedy my sami przyszliśmy do Ciebie,
Ciebie tam nie było, tylko cisza i pustka,
Bo nawet teleskopy nie mogą Cię już znaleźć
I Ziemia wiruje tak straszliwie zwyczajnie.
W brązu ośrodkach na bieli lakieru?
Jak mam Cię znaleźć na błękicie nieba,
Pociętym smugami po samolotach?
Jak znaleźć mam Ciebie w sęku okiennicy,
Wśród warstwic słojów i starej farby?
Jak znaleźć mam Ciebie na stronach Newsweek’a,
Pomiędzy wersami publicystyki?
Gdzie Jesteś w niedzielnym programie dla dzieci,
Pomiędzy myszami pijącymi herbatę?
Gdzie Jesteś w przepisie na tort bananowy,
Maczkiem pisanym na opakowaniu?
Gdzie się ukryłeś, dokąd odszedłeś?
Powietrze już nie drży Twoim oddechem.
Nie mogę już znaleźć Cię nawet wśród pasterzy,
Ani też na pustyni, gdzie wciąż płoną szyby.
Bo Ty byłeś tam, gdzie nas wtedy nie było:
Ponad sklepieniem nieba, za krawędzią świata.
Mieszkałeś na gór niedostępnych szczytach
W przestrzeniach nad nami, w burzowych chmurach.
A kiedy my sami przyszliśmy do Ciebie,
Ciebie tam nie było, tylko cisza i pustka,
Bo nawet teleskopy nie mogą Cię już znaleźć
I Ziemia wiruje tak straszliwie zwyczajnie.
.