„Uśmiech. Płatne z góry.”
Ile jestem wart jako człowiek?
Skoro przyszło mi kupować szczęście potajemnie
Dlatego, że ludzkie odruchy wszystkie zamarły
Czuć już można tylko gniew i strach
Jedynie zostało nosić tę maskę nieomylności
I nie wiem nawet kogo próbuję oszukiwać
Prawda nigdy w niczym nie pomogła
Sprawiedliwość wiodła do nikąd
I na śmiech narażała mnie moralność
W sprzecznościach ulegałem zmianom
Nie wiedząc czy w ogóle powinienem istnieć
Czy nie lepiej umrzeć, choćby w niesławie i pogardzie?
Nadal rozmyślam jak daleko zajdę nim zwątpię
Do czego będę zdolny walcząc choćby o dzień radości
Z małą nadzieją głupca, że gdzieś po drodze
Coś upewni mnie, że warto było poświęcić tamte lata
Uśmiech. Płatne z góry.
1Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.