skąpana w białym świetle latarni
stoję umalowana szminką wstydu na ustach
dziecięcy sen o królewiczu
dziś sprzedaję na ulicy
tak, jestem nią- Magdaleną złą
co brudnymi łzami przeplata miłość
patrzysz na mnie z pożądaniem
lecz twe usta-
w poczciwym moralności nakazie
rzucają we mnie
rozżarzone, kamienne obelgi
potem przeznaczenia tramwajem
odjeżdżasz sprawiedliwy-
gdzieś daleko- w swoje nieznane
a ja...
podnoszę z ziemi srebrnika, co
wypadł ci z kieszeni przypadkiem...
2
Hmm... To wiersz, tak? Niestety nie ten dział. Poezja nieco niżej.
Przeczytaj proszę regulamin. wtedy przeniosę tekst i odblokuję.
Skąd będę wiedział, że go przeczytałaś? Dobre pytanie. Przeczytaj, a się przekonasz.
Przeczytaj proszę regulamin. wtedy przeniosę tekst i odblokuję.
Skąd będę wiedział, że go przeczytałaś? Dobre pytanie. Przeczytaj, a się przekonasz.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.