31

Latest post of the previous page:

Też zastosowałam narrację pierwszoosobową, dwóch narratorów: kobieta i mężczyzna. Chciałam wprowadzić jeszcze jednego narratora (drugi mężczyzna) ale odradzono mi to, ze względu na dobro czytelników :D
Nie ma problemu z rozróżnieniem kto w danym momencie jest narratorem - są to dwie osoby różnych płci.

Osoba która recenzowała moją powieść, stwierdziła że narracją wieloosobową wprowadza się zbyt wiele chaosu i trudniej czytelnikowi (zwłaszcza niezbyt wytrawnemu) nadążyć. Czytając pewną trylogię spotkałam się z narracją czterech osób (2k i 2m) - żeby czytelnik się nie zamotał, autorka rozwiązała to wprowadzając imię każdego bohatera na początku poszczególnych fragmentów. Nie podobało mi się to szczerze mówiąc.

A jak Ty rozwiązałaś ten problem? Jeśli możesz odpowiedz :)

32
Chyba zupełnie nie wzięłam pod uwagę tak rozumianego "dobra czytelnika"... Niech policzę narratorów... Dziewięciu, tak mi się zdaję. Choć ja jestem kobietą, narratorzy w pierwszej części to sami mężczyźni. Około sześciu to główni bohaterowie, pozostali opowiadają pojedyncze epizody. Na początku każdego podrozdziału jest imię narratora. Generalnie w tej książce naćkałam mnóstwo rzeczy i stanowiła wyzwanie dla korektora oraz składu. I będzie wyzwaniem dla czytelników. Ale nie mam zamiaru upraszczać tej historii, bo ma być właśnie tak, a nie inaczej opowiedziana ;)
Naz

'Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.' Mahatma Gandhi

34
To trochę jak w "8 częściach prawdy". Tam też punktów widzenia po uszy. Z ciekawości, inspirowałaś się tym filmem, czymś innym, czy sama to wymyśliłaś?

35
Myslę, że tutaj trzeba sie kierować swoją indywidualną preferencją. Ja uwielbiam pisać w pierwszej osobie, gdyż wtedy bohater może sobie pozwalać na rózne dywagacje typu: "Uciekałem przed nazistami przez pole buraków i wtedy przypomniał mi się pewien wigilijny wieczór w domu rodzinnym...". W trzeciej osobie mozna to też niby zrobić, natomiast siłą rzeczy wtedy się "oddalam" od mojego bohatera i nie potrafię juz tak "namacalnie" opisać jego emocji. Kiedyś gdy potrzebowałem opisać coś w trzeciej osobie, a jednoczesnie chciałem by obfitowało to w burze uczuć, napisałem najpierw w pierwszej, a potem zmieniłem na trzecią. Miałem efekt bardziej obiektywnej narracji, a jednocześnie nie uroniłem ani kropelki ze stanów wewnętrznych bohatera. Gdy pisze się w pierwszej osobie, a bohater nie jest wszechwiedzącym Bogiem, to trzeba zdawać sobie sprawę, że akcja ksiązki będzie tam gdzie... główny bohater. I wówczas trzeba dokonywać skomplikowanych zabiegów, aby opowiedzieć o bocznych postaciach, lub co na przykład działo się wtedy gdy bohater zemdlał. W mojej najnowszej książce faceta wiele razy torturują i bywa, że mdleje i kiedy odzyskuje przytomnośc musi wnioskować co zaszło z zastanego obrazu sytuacji. Czasem jest to atut, a czasem nie, gdyż nie możesz opisać widowiskowej rozpierduchy, która odbywała się akurat wtedy gdy Twój bohater/narrator był nieprzytomny. Jak zwykle wybór należy do piszącego i powinien go podjąć z uwagi na to w czym lepiej się czuje i co bardziej będzie go bawiło podczas pisania oraz dzieki czemu osiągnie lepszy efekt.
"Tożsamość Rodneya Cullacka", książka już w księgarniach.
Więcej o książce: www.facebook.com/tozsamoscrodneyacullacka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”