16

Latest post of the previous page:

Wybór narracji w dużym stopniu wpływa też na styl autora - uwaga więc, żeby w przesadnym teoretyzowaniu nie zgubić tego, co najważniejsze: indywidualnego charakteru swojej prozy.
Konstrukcja narratora jest jednocześnie bardzo giętka - możliwości pomiędzy narracją 3-os wszechwiedzącą a 1-os behawiorystyczną są niemal nieskończone. Tu zamieszać, tam dorzucić i koktail gotowy :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

17
Nie spodziewałem się aż takiej dyskusji :D!

Dzięki Wam wszystkim za pomoc, skorzystam z każdego pomysłu, aby jak najlepiej się przygotować.

Oczywiście zapraszam do dyskusji zainteresowanych narracją. Chętnie przyjrzę się "burzy mózgów" ;).

18
Ja gdy pisałam książkę, to zdecydowałam się na narrację pierwszo-osobową. I strasznie żałuję tej decyzji! Nawet pod koniec zmieniłam ją... W dość skomplikowany sposób. W narracji pierwszo- to wtedy możesz idealnie opisać odczucia głównego bohatera, ale co z resztą bohaterów? Nie możesz powiedzieć co wewnętrznie czuła Np. Zosia.
Słowo jest czymś więcej niż tym, co mówisz i tym, co piszesz. Słowo jest tym, czym jesteś. - Phil Bosmans

19
magicznykox pisze:Ja gdy pisałam książkę, to zdecydowałam się na narrację pierwszo-osobową. I strasznie żałuję tej decyzji! Nawet pod koniec zmieniłam ją... W dość skomplikowany sposób. W narracji pierwszo- to wtedy możesz idealnie opisać odczucia głównego bohatera, ale co z resztą bohaterów? Nie możesz powiedzieć co wewnętrznie czuła Np. Zosia.
A kogo tam Zosia obchodzi.

Nawet ta mickiewiczowska to tylko dziewuszka gąski pasąca. ;p
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

20
Sep... W mojej opowieści nie było Zosi, ale był Harry. Harry był sobie człekiem i pewnego dnia obudził się w elfickiej chatce... Przez ten czas główna bohaterka była w innym miejscu, a więc trudno byłoby w narracji pierwszo-osobowej (narratorką była główna bohaterka) opisywać to zdarzenie.
Słowo jest czymś więcej niż tym, co mówisz i tym, co piszesz. Słowo jest tym, czym jesteś. - Phil Bosmans

21
To po cholerę Ci ten Harry? To skoro Harry'ego chcesz opisywać, to czemu on nie prowadzi narracji?

To się nie nazywa "wada narracji pierwszoosobowej", to się nazywa "kompozycja do szaju", lub, jak kto woli, "kompozycja nieprzemyślana".
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

22
Kompozycja do chrzanu, ale zaplanowałam to dopiero po zmianie narracji.
Narrację zmieniłam tak, że ona niby oddała swój pamiętnik/dziennik i ten kto dostał ten dziennik to to opisywał... W zasadzie to też była narracja pierwszoosobowa.
Ale w zasadzie to i tak w tym momencie było po mojej myśli..
Słowo jest czymś więcej niż tym, co mówisz i tym, co piszesz. Słowo jest tym, czym jesteś. - Phil Bosmans

23
W zasadzie to zaplanować trzeba powieść tak, żeby nie trzeba było w niej zmieniać narracji. Albo poprowadzić podwójną narrację. Albo zrobić cokolwiek innego.

Zrób se z Harry'ego Ignacego Rzeckiego, że tak zrymuję pozytywistycznie.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

24
Poprowadziłam po prostu podwójną narrację.
Słowo jest czymś więcej niż tym, co mówisz i tym, co piszesz. Słowo jest tym, czym jesteś. - Phil Bosmans

25
A ja mam takie pytanie: czy narrator pierwszoosobowy może być wszechwiedzący? Tzn w taki sposób, by to się nie gryzło. Miałam kiedyś taki pomysł: historia Gosi, ale opowiedziana z punktu widzenia Tomka (zbierzność osób i nazwisk przypadkowa;)). Tomek jest narratorem, ale, sam nie bierze udziału w wielu wydarzeniach. Można zrobić tak, by wiedział o Gosi wszystko?
W odpowiedzi na pytanie 'po co postać drugoplanowa miałaby być narratorem': Tomek zna Gosię bardzo długo, a tu bardzo ważna jest przeszłość bohaterki, oraz jego odczucia na temat wydarzeń z teraźniejszości, no i jego relacja z samą Gosią.
Co tym myślicie? Bo ja uważam, że w tym przypadku narracja trzecioosobowa się nie sprawdzi, będzie zbyt... sucha, a z perspektywy Gosi pisać nie chcę, by znów nie była przesadzona.

26
Narrator pierwszoosobowy może być nawet duchem czy aniołem, a wtedy szanse na to, że będzie również wszystkowiedzący, znacznie wzrastają :) Ale rozważając tę kwestię serio, to żeby historia opowiadana przez Tomka brzmiała wiarygodnie, na pewne rzeczy jednak taki narrator nie może sobie pozwalać. Nie może, na przykład, przytaczać jako pełnego dialogu - zdanie po zdaniu - kłótni Gosi z mamą, jeśli nie był tego świadkiem. Może natomiast wykorzystywać rozmowy innych o dziewczynie, czyjeś wspomnienia, rozmaite historie zasłyszane. To jednak wymaga sporej biegłości w prowadzeniu narracji.

Przeczytaj "Sekretny dziennik Adriana Mole'a", zwracając uwagę właśnie na sposób prowadzenia narracji. Adrian z wielką swobodą pisze o swojej ukochanej, Pandorze, i o całej jej rodzinie, wykorzystując wiedzę płynącą z najróżniejszych źródeł. Chociaż może nie jest wszystkowiedzący, to jako narrator pierwszoosobowy - stuprocentowo wiarygodny.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

27
A można zastosować w takiej sytuacji podwójną narrację? Np. narrator trzecioosobowy + punkt widzenia Tomka. Tak jak było w "Lalce" z pamiętnikiem Rzeckiego. Tylko jak to rozróżnić, by było klarowne, żeby czytelnik wiedział w którym momencie narrator się zmienia...
btw. czytałam kiedyś książkę w której było 5 narratorów. Każdy rozdział pisanny z innej perspektywy. Mimo, że zawsze było wprost podane np. "Rozdział 2." i niżej "Kunegunda" to bardzo łatwo było się w tym zgubić.

28
Jest taka złota zasada, która sprawdza się również przy pisaniu: nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. Pięciu narratorów to spora rozrzutność, można sobie na nią pozwolić przy sporym doświadczeniu pisarskim :) W podanej przez Ciebie sytuacji wystarczałoby, jak przypuszczam, rozwiązanie z tych najbardziej klasycznych: narrator trzecioosobowy + ewentualnie pamiętnik dziewczyny czy jakieś inne jej zapiski. Ale pierwszoosobowy narrator też może mieć dużą wiedzę o bohaterce, ważne jest tylko, skąd ją czerpie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

29
Myślę, że wybór kilku narratorów to dobry pomysł, gdy:
- Chcemy opisać jakiś antagonizm, ale bez jasnego podziału na czarne-białe, dobre-złe,
- opisujemy losy jakiejś wspólnoty i celowo chcemy naświetlać to samo z różnych stron (zabieg zastosowany np. w książce "Ciemny Eden"),
- Mamy pomysł na intrygę wymagającą wielu, niewszechwiedzących narratorów,
- Chcemy zastosować zabieg rozbudowanej paraleli. Historie się nie zbiegają, ale dzięki zestawieniu tworzą nową jakość. Ale to wyższa szkoła jazdy.
\

30
Narracja pierwszoosobowa. Wielu narratorów. Zawsze tak piszę.
Jakie są zalety (a raczej jakie mi się zdają):
- wiemy, jak myśli wielu bohaterów, wiemy co czują, wiemy, jakie mają ograniczenia percepcyjne oraz jak patrzą na pozostałych
- akcja jest różnorodnie opowiadana, z odmiennych punktów widzenia
Tutaj akurat w mojej książce ma to największe znaczenie - bo mamy tam spisek; jedni są go świadomi, inni nie. Mamy różne strony tego spisku, jak i osoby kompletnie z boku. Mało, dostajemy narratorów o odmiennych zdolnościach - na przykład czytamy rozdział kogoś, kto słyszy cudze myśli, a za chwilę kogoś, kto czuje cudze emocje. A za chwilę snuje historię introwertyk.
- wartka akcja
Przynajmniej tak mi się zdaję, że jest bardziej wartka, niż gdy wciąż opowiada ten sam narrator. Ja osobiście naprawdę nie znoszę wszechwiedzącego narratora niby Wielkiego Brata, który patrzy na wszystko z góry. Chcę być w akcji, w głowie każdego, każdym z nich. To znaczy nie znoszę pisać jako narrator trzecioosobowy, bo w czytaniu mi nie przeszkadza.

Jakie mogą być wady mojej narracji? Jest skomplikowana, czasochłonna, zamiast sprawiać akcję wartką, może męczyć, nie stanowi zabiegu specjalnie popularnego. Dodatkowo akcja opowiadana przez tego a tego może się podobać, a przez inną osobę zawadzać - jeden z moich bohaterów swoim tokiem rozumowania doprowadza mnie do szału i zarówno pisanie jako on, jak i czytanie tego, co on gada, jest męką...
Naz

'Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.' Mahatma Gandhi

31
Też zastosowałam narrację pierwszoosobową, dwóch narratorów: kobieta i mężczyzna. Chciałam wprowadzić jeszcze jednego narratora (drugi mężczyzna) ale odradzono mi to, ze względu na dobro czytelników :D
Nie ma problemu z rozróżnieniem kto w danym momencie jest narratorem - są to dwie osoby różnych płci.

Osoba która recenzowała moją powieść, stwierdziła że narracją wieloosobową wprowadza się zbyt wiele chaosu i trudniej czytelnikowi (zwłaszcza niezbyt wytrawnemu) nadążyć. Czytając pewną trylogię spotkałam się z narracją czterech osób (2k i 2m) - żeby czytelnik się nie zamotał, autorka rozwiązała to wprowadzając imię każdego bohatera na początku poszczególnych fragmentów. Nie podobało mi się to szczerze mówiąc.

A jak Ty rozwiązałaś ten problem? Jeśli możesz odpowiedz :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”