Latest post of the previous page:
To zdanie, ze wszech miar słuszne, wyczerpuje w zasadzie temat.
Jak pisał Romek, "żeby zadać dobre pytanie, trzeba znać pół odpowiedzi", a żeby pisać, trzeba wiedzieć, o czym się pisze. I tego risercz za nas nie załatwi. Można doprecyzować szczegóły, czy dana ulica nazywała się w tym roku tak czy inaczej, ale robienie riserzu od podstaw, do jakiejś swojej koncepcji jest zajęciem karkołomnym i nieskutecznym.
Rozumiałbym jeszcze taką sytuację, gdyby dziadek pytającego pełnił taką rolę w owych słusznie minionych czasach i opowiadał o niej ze swadą i dużą częstotliwością, bo takie coś mogłoby w pewnym sensie zastąpić wiedzę własną.
Podam Wam jeden prosty temat - szachy w literaturze i filmie. Ja gram nieźle, startowałem jako junior w mistrzostwach Polski dwa czy trzy razy, lubię czasami przysiąść nad ładną partią graną przez arcymistrzów i chwilami wydaje mi się, że rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. A potem na przykład oglądam film, gdzie dwóch facetów gra w szachy, grający białymi robi pierwszy ruch, a grający czarnymi z podziwem stwierdza: "ho, ho, atak sycylijski" - i już wiem, że ten, kto pisał scenariusz, nie ma bladego pojęcia o szachach. I nawet jeśli robił risercz, to musiał coś źle przeczytać ;-)