Chyba najwazniejsza praca (poza samym pisaniem) jaką musi wykonać pisarz. Może to kwestia zbyt oczywista dla niektórych, może dla większości tutaj, ale nie dla mnie niestety.
Chciałem zapytać o zdobywanie informacji, niekoniecznie drogą internetową. Żeby skonkretyzować: Powiedzmy - to tylko przykład - że chciałbym napisać powieść, opowiadanie o detektywie, takim 'do wynajęcia', dziejącą się w Polsce gdzieś tak zaraz po II wojnie. Mam jakiś pomysł na powieść detektywistyczną osadzoną w tamtym czasie. Tyle, że o pracy detektywów to ja nie wiem nic a nic, mało tego, nie jestem pewien czy takowy zawód u nas wówczas istniał, czy takowi mogli np. posiadać broń (jeśli tak, to jaką), i tak dalej, i tak dalej.
Pytań podczas pisania rodzi się mnóstwo - tylko gdzie szukać odpowiedzi? Biblioteki? Ale... konkretnie?
RESEARCH
2tak zaraz po II wojnie to detektywów do wynajęcia nie było - bo po prostu przepisy nie zezwalały.
Jakby się jakiś cudem uchował i pokątnie wykonywał zawód musiałby się liczyć że jak wpadnie to
panowie z UB będą dla "konkurenta" baaaaaardzo niemili... (znaczy zastrzelą i zakopią).
Broń? zapomnij - chyba że zapisałby się do ORMO a pracę detektywa wykonywał w sekrecie przed
kolegami... Za nielegalną spluwę była czapa.
Zasadniczo temat jest do ogarnięcia - musiałbyś postudiować opracowania historyczne i gazety z
epoki - tak kilka roczników - by mniej więcej poznać realia.
Odnośnie książek - St.Milewski jest dobry - ale pisał raczej o wcześniejszych epokach.
Sugerowałbym raczej pisać o rzeczach na których się znasz.
O tym jak zbierałem informacje do pisania książki historyczno-przygodowej jest obszerne w posłowiu do 6 tomu Ok Jelenia. To jest orka.
Jakby się jakiś cudem uchował i pokątnie wykonywał zawód musiałby się liczyć że jak wpadnie to
panowie z UB będą dla "konkurenta" baaaaaardzo niemili... (znaczy zastrzelą i zakopią).
Broń? zapomnij - chyba że zapisałby się do ORMO a pracę detektywa wykonywał w sekrecie przed
kolegami... Za nielegalną spluwę była czapa.
Zasadniczo temat jest do ogarnięcia - musiałbyś postudiować opracowania historyczne i gazety z
epoki - tak kilka roczników - by mniej więcej poznać realia.
Odnośnie książek - St.Milewski jest dobry - ale pisał raczej o wcześniejszych epokach.
Sugerowałbym raczej pisać o rzeczach na których się znasz.
O tym jak zbierałem informacje do pisania książki historyczno-przygodowej jest obszerne w posłowiu do 6 tomu Ok Jelenia. To jest orka.
RESEARCH
3Kreator, powiem ci tak: przy ciut bardziej skomplikowanym riserczu z reguły to człowiek goni jak dziki królik
Internetu bym nie skreślała - przy mądrym szukaniu jest w nim sporo przydatnych informacji, i to nie tylko takich, co same w sobie rozwiązują problem - ale też można znaleźć namiary na ludzi, którzy potrafią ci pomóc. (Ja w taki sposób szukałam informacji o jednej z podłódzkich linii tramwajowych - po prostu napisałam maila do Muzeum Komunikacji i do Klubu Miłośników Starych Tramwajów). Na detektywach się nie znam, nigdy się nie interesowałam taką tematyką - ale poszukaj w sieci, może jest jakieś Muzeum Kryminalistyki - i napisz po prostu, o co ci chodzi; sensowni ludzie powinni pomóc 
Biblioteki - jak najbardziej na tak; z tym, że to mogą być godziny dłubania i czytania po to, żeby znaleźć jedno potrzebne zdanie albo odnośnik literaturowy; no ale takie są koszta bycia pisarzem (zawodowym, hobbystycznym - wszystko jedno).
A możesz też pójść na łatwiznę i olać temat, a pisać tak, jak ci się zdaje - w końcu i tak nikt z czytelników się na tym nie zna, to łyknie wszystko


Biblioteki - jak najbardziej na tak; z tym, że to mogą być godziny dłubania i czytania po to, żeby znaleźć jedno potrzebne zdanie albo odnośnik literaturowy; no ale takie są koszta bycia pisarzem (zawodowym, hobbystycznym - wszystko jedno).
A możesz też pójść na łatwiznę i olać temat, a pisać tak, jak ci się zdaje - w końcu i tak nikt z czytelników się na tym nie zna, to łyknie wszystko

Dobra architektura nie ma narodowości.
s
s
RESEARCH
4Moim zdaniem to tak nie działa.
To znaczy, mogę Ci wykopać informację, czy ten odpowiednik detektywa mógł posiadać broń. Natomiast odpowiedzi na kolejną setkę pytań, jakie pojawią się w trakcie Twojego pisania, da Ci tylko poznanie i zrozumienie konkretnej epoki.
Czyli, chcąc nie chcąc, godziny nad książkami.
Pozdrowienia,
G.
To znaczy, mogę Ci wykopać informację, czy ten odpowiednik detektywa mógł posiadać broń. Natomiast odpowiedzi na kolejną setkę pytań, jakie pojawią się w trakcie Twojego pisania, da Ci tylko poznanie i zrozumienie konkretnej epoki.
Czyli, chcąc nie chcąc, godziny nad książkami.
Pozdrowienia,
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
RESEARCH
5I jeszcze się odniosę:

A niekoniecznie to jest prawda, moim zdaniem. Zawsze jest ten moment, kiedy człowiek czegoś się dopiero uczy - pisanie tylko o rzeczach, na których się znam jeszcze przed rozpoczęciem pisania to raz, że potworne zawężanie sobie możliwej tematyki, a dwa - odbieranie sobie możliwości rozwoju i uczenia się. Skoro nie mam pojęcia np. o hodowli szynszyli, a chcę o tych szynszylach napisać - no to właśnie od tego jest risercz, czytanie, szukanie; kiedy przeczytam X książek o szynszylach w ramach riserczu - no to wtedy będę się już na nich znać

Dobra architektura nie ma narodowości.
s
s
RESEARCH
6To niezupełnie tak. Żeby napisać dobry tekst, musisz mieć jakieś ogólne pojecie o sprawach, jakie chcesz poruszyć. Nie napiszesz dobrego tekstu militarnego jeśli broń widziałaś tylko w kinie. Nie stworzysz wiarygodnej postaci lekarza, nie mając zielonego pojęcia o medycynie. Nie musisz być profesorem medycyny czy komandosem, ale pewne doświadczenie wyjściowe, jest jednak konieczne. I zainteresowanie tematem.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
RESEARCH
7I tak, i nie



Rozpoczynanie od spraw i środowisk, na których autor się zna, to opcja bardzo sensowna. Nawet jeśli ktoś pisze fantasy, to lepiej byłoby, żeby wybrał się nocą do lasu, zanim każe swoim bohaterom toczyć pojedynki w mroku

Research, oczywiście, jest konieczny i właściwie nie ma takiego zakresu, w którym można byłoby się bez niego obejść, gdyż nawet własna pamięć jest zawodna i czasem trzeba sprawdzić, co się działo dziesięć lat temu. Ale jednak najlepsze rezultaty przynosi, kiedy jest wsparty jakimś doświadczeniem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
RESEARCH
8Możliwe, że to lenistwo, ale ja idę za radą Jamesa Pattersona, czyli robię bardzo ogólny research, później piszę, a jak czegoś nie wiem, to robię adnotację, a po skończeniu pisania mam zamiar te punkty zgłębiać. Inaczej utknełabym w zbieraniu danych na długie lata i byłoby to świetną wymówką, żeby nie pisać. A po tych kilka latach okazałoby się, że ta wiedza przydała się tylko do napisania kilku akapitów. Ale moja abnegacja w tej sprawie nie musi być wzorem do naśladowania.
RESEARCH
10Aby zadać dobre pytanie (w researchu), trzeba znać pół odpowiedzi
to oznacza, że lepiej jednak wstępnie mieć pojęcie przynajmniej o epoce czy miejscu, o którym chcemy napisać. I szukając pogłębiać wiedzę, ale nie zaczynać od zera 


Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
RESEARCH
11Lubię literaturę tamtych lat. Piaseckiego, czasem po Twardocha sięgnę. Od czasu do czasu, ale nie tyle żebym się w tym czuł mocny 
Zauważyłem że autorzy piszący 'wtedy' nie skupiali się na przybliżaniu na siłę epoki, np przez szczegółowe opisy mody, samochodów etc, Przeczytałem jakiś czas temu 'Złego' Tyrmanda, swoją drogą sztraaasznie przereklamowana książka, natomiast opisy odbudowywanej warszawy, ulic, knajp - to naprawdę tam robiło klimat, jednocześnie chce powiedzieć że tamta Warszawa nie różniła się jakoś mocno od czasów współczesnych, przynajmniej w opisach.
Nienacki też miał swojego detektywa-amatora, Pana Samochodzika. Jak ktoś jest łebski, to ominie, tak uważam, pewne braki w wiedzy, albo nawet realia epoki (Pan Sam. broni mieć nie musiał, detektywem pełnoprawnym nie był, a jednak rozwiązywał zagadki). Ale fakt, Nienacki interesował się historią, wiedział o czym pisze.
A co sądzicie o zwyczajnym pójściu z problemem do pani bibliotekarki aby znaleźć odpowiedź na któreś z konkretnych zagadnień? Czy one tam przypadkiem właśnie od tego nie są?
Andrzej Pilipiuk, ostatnio do poduszki słucham sobie 'Wilcze leże'. U Ciebie akcja każdego z opowiadań dzieje się nie tylko w innym miejscu geograficznie, co czasowo. W 'Samobójstwie na Maślicach' pojawia się klasztor dominikanów i postać zakonnika, opis celi. Czy aby opisac podobne miejsce należy się koniecznie udać z wizytą do klasztoru? Poza tym u Ciebie jest tyle detali z epoki że c h y l ę
c z o ł a. Szacunek dla Autora za to

Zauważyłem że autorzy piszący 'wtedy' nie skupiali się na przybliżaniu na siłę epoki, np przez szczegółowe opisy mody, samochodów etc, Przeczytałem jakiś czas temu 'Złego' Tyrmanda, swoją drogą sztraaasznie przereklamowana książka, natomiast opisy odbudowywanej warszawy, ulic, knajp - to naprawdę tam robiło klimat, jednocześnie chce powiedzieć że tamta Warszawa nie różniła się jakoś mocno od czasów współczesnych, przynajmniej w opisach.
Nienacki też miał swojego detektywa-amatora, Pana Samochodzika. Jak ktoś jest łebski, to ominie, tak uważam, pewne braki w wiedzy, albo nawet realia epoki (Pan Sam. broni mieć nie musiał, detektywem pełnoprawnym nie był, a jednak rozwiązywał zagadki). Ale fakt, Nienacki interesował się historią, wiedział o czym pisze.
A co sądzicie o zwyczajnym pójściu z problemem do pani bibliotekarki aby znaleźć odpowiedź na któreś z konkretnych zagadnień? Czy one tam przypadkiem właśnie od tego nie są?
Andrzej Pilipiuk, ostatnio do poduszki słucham sobie 'Wilcze leże'. U Ciebie akcja każdego z opowiadań dzieje się nie tylko w innym miejscu geograficznie, co czasowo. W 'Samobójstwie na Maślicach' pojawia się klasztor dominikanów i postać zakonnika, opis celi. Czy aby opisac podobne miejsce należy się koniecznie udać z wizytą do klasztoru? Poza tym u Ciebie jest tyle detali z epoki że c h y l ę
c z o ł a. Szacunek dla Autora za to

RESEARCH
12Powiedzmy tak:
Żeby dobrze pisać - pewnych rzeczy należy doświadczyć. I poprowadzić samochód i przespać noc w szałasie i stanąć za sterem jachtu.
By dobrze opisać miejsce - nawet jak opis jest dość zdawkowy - warto to miejsce zobaczyć. Na zdjęciach, na filmach, a najlepiej osobiście.
Sprawić by punkt na mapie stał się czymś bardziej realnym.
Warto czytać stare gazety i to od A do Z - z ogłoszeniami drobnymi i komunikatami urzędowymi włącznie. To dużo mówi o tamtych ludziach. Warto oglądać zdjęcia i obrazy z lupą w ręce. notować w pamięci detale które wrzucone w tekst nadają potem polor autentyzmu. Warto czytać pamiętniki z epoki a jeszcze lepiej dzienniki ludzi. Takie pisane na gorąco dzień po dniu.
Są cenniejsze poznawczo - bo wspomnienia spisane po wojnie przechodzą przez pewien filtr - ludzie opisują to co było ważne, to co dało skutki w przyszłości. Pomijają "duperelki", wreszcie zapominają - wydarzenia ważniejsze wypierają te mniej ważne...
Pisząc "Wielbłądzie masło" korzystałem z wiedzy która miałem z dzienników wojennych Zenona Waśniewskiego - malarza z Chełma. Notował nie tylko niemieckie zarządzenia ale też np zasłyszane w kolejkach i przez radio plotki.
Pisząc z kolei drugie opowiadanie okupacyjne "Wilcze leżę" wykorzystałem wspomnienia p.Zofi Joszt - które przygotowywałem do druku. wziąłem z nich informację że w czasie okupacji ludzie wywoływali duchy by pytać kiedy skończy się wojna, oraz okupacyjny sposób picia kawy.
Sam pomysł ukrywania się w norze wykopanej w lesie tez jest autentyczny - dokładnie to robili wojsławiccy Żydzi - w okolicznych debrach mieli lepiej gorzej zamaskowane kryjówki. Grupa mieszkańców nosiła im jedzenie. Niektórzy dotrwali do końca wojny. Tropiący uciekinierów leśniczy-kanalia też jest inspirowany takim jednym szkopskim sługusem.
Ogólnie rzecz biorąc oba teksty mają bardzo ciężki i duszny wojenny klimat - ale różnych wspomnień okupacyjnych naczytałem się sporo.
Added in 17 minutes 6 seconds:
Odnośnie detali - archeologia jest nauką w której oglądając rzecz wydobytą z ziemi zadajemy sobie pytania: co to jest, do czego służyło, jak się tego używało, dlaczego wykonane jest tak a nie inaczej.
W jednym z opowiadań o Robercie Stormie (bodaj "Szewc z Lichtenrade") bohater posługuje się neolitycznym krzemiennym nożykiem. Opisałem po prostu taki nożyk który osobiście znalazłem na boisku przy osiedlu "Złocień" w Krakowie.
http://pilipiuk.com/index.php/galeria/rone (druga fotka)
do opowiadania "Wujaszek Igor" czytałem podręczniki kolejarskie z lat 50-tych. Nie miałem dostępu do parowozu, ale analizowałem schematy, zdjęcia, doczytałem że wokół kotła są zworki, że lokomotywa ma piaskarkę, dowiedziałem się co może się zepsuć, jak to naprawić i na czym polega ruszanie na cudzej parze.
w opowiadaniu "2586 kroków" (napisane jesienią 1999) wykorzystałem fakt że zwiedziłem muzeum trąd w Bergen urządzone w dawnym leprozorium. widziałem pokoiki chorych, kuchnię, pomieszczenia na piętrze (chyba dla personelu), widziałem sprzęt którym dysponował Gerhard Armauer Hansen - w tym mikroskop którego użył do odkrycia bakterii. Do tego po powrocie do kraju duuuużo odczytałem. I podręczniki chorób tropikalnych i coś z historii medycyny i wspomnienia zakonnika który to draństwo złapał...
dzięki temu mogłem opisać i próby stosowania kompletnie dzikich kuracji (chininowo arszenikowa...) i test pilokarpinowy.
W kontynuacji - opowiadanie "Reputacja" (eee? 2014 chyba) miałem już znacznie lepsze korzystałem z google-tłumacza by poczytać trochę norweskich artykułów naukowych, sprawdzałem sobie na zdjęciach z archiwum uniwersytetu czy stały już konkretne budynki, dogrzebałem się informacji czy do miasta docierała już linia kolejowa i linia telefoniczna...
Ogrom pracy której 90% czytelników nie dostrzeże.
Added in 19 seconds:
Odnośnie detali - archeologia jest nauką w której oglądając rzecz wydobytą z ziemi zadajemy sobie pytania: co to jest, do czego służyło, jak się tego używało, dlaczego wykonane jest tak a nie inaczej.
W jednym z opowiadań o Robercie Stormie (bodaj "Szewc z Lichtenrade") bohater posługuje się neolitycznym krzemiennym nożykiem. Opisałem po prostu taki nożyk który osobiście znalazłem na boisku przy osiedlu "Złoceń" w Krakowie.
do opowiadania "Wujaszek Igor" czytałem podręczniki kolejarskie z lat 50-tych. Nie miałem dostępu do parowozu, ale analizowałem schematy, zdjęcia, doczytałem że wokół kotła są zworki, że lokomotywa ma piaskarkę, dowiedziałem się co może się zepsuć, jak to naprawić i na czym polega ruszanie nie cudzej parze.
w opowiadaniu "2586 kroków" (napisane jesienią 1999) wykorzystałem fakt że zwiedziłem muzeum trąd w Bergen urządzone w dawnym leprozorium. widziałem pokoiki chorych, kuchnię, pomieszczenia na piętrze (chyba dla personelu), widziałem sprzęt którym dysponował Gerhard Armauer Hansen - w tym mikroskop którego użył do odkrycia bakterii. Do tego po powrocie do kraju duuuużo odczytałem. I podręczniki chorób tropikalnych i coś z historii medycyny i wspomnienia zakonnika który to draństwo złapał...
dzięki temu mogłem opisać i próby stosowania kompletnie dzikich kuracji (chininowo arszenikowa...) i test pilokarpinowy.
W kontynuacji - opowiadanie "Reputacja" (eee? 2014 chyba) miałem już znacznie lepsze korzystałem z google-tłumacza by poczytać trochę norweskich artykułów naukowych, sprawdzałem sobie na zdjęciach z archiwum uniwersytetu czy stały już konkretne budynki, dogrzebałem się informacji czy do miasta docierała już linia kolejowa i linia telefoniczna...
Ogrom pracy której 90% czytelników nie dostrzeże.
Added in 12 minutes 23 seconds:
Żeby dobrze pisać - pewnych rzeczy należy doświadczyć. I poprowadzić samochód i przespać noc w szałasie i stanąć za sterem jachtu.
By dobrze opisać miejsce - nawet jak opis jest dość zdawkowy - warto to miejsce zobaczyć. Na zdjęciach, na filmach, a najlepiej osobiście.
Sprawić by punkt na mapie stał się czymś bardziej realnym.
Warto czytać stare gazety i to od A do Z - z ogłoszeniami drobnymi i komunikatami urzędowymi włącznie. To dużo mówi o tamtych ludziach. Warto oglądać zdjęcia i obrazy z lupą w ręce. notować w pamięci detale które wrzucone w tekst nadają potem polor autentyzmu. Warto czytać pamiętniki z epoki a jeszcze lepiej dzienniki ludzi. Takie pisane na gorąco dzień po dniu.
Są cenniejsze poznawczo - bo wspomnienia spisane po wojnie przechodzą przez pewien filtr - ludzie opisują to co było ważne, to co dało skutki w przyszłości. Pomijają "duperelki", wreszcie zapominają - wydarzenia ważniejsze wypierają te mniej ważne...
Pisząc "Wielbłądzie masło" korzystałem z wiedzy która miałem z dzienników wojennych Zenona Waśniewskiego - malarza z Chełma. Notował nie tylko niemieckie zarządzenia ale też np zasłyszane w kolejkach i przez radio plotki.
Pisząc z kolei drugie opowiadanie okupacyjne "Wilcze leżę" wykorzystałem wspomnienia p.Zofi Joszt - które przygotowywałem do druku. wziąłem z nich informację że w czasie okupacji ludzie wywoływali duchy by pytać kiedy skończy się wojna, oraz okupacyjny sposób picia kawy.
Sam pomysł ukrywania się w norze wykopanej w lesie tez jest autentyczny - dokładnie to robili wojsławiccy Żydzi - w okolicznych debrach mieli lepiej gorzej zamaskowane kryjówki. Grupa mieszkańców nosiła im jedzenie. Niektórzy dotrwali do końca wojny. Tropiący uciekinierów leśniczy-kanalia też jest inspirowany takim jednym szkopskim sługusem.
Ogólnie rzecz biorąc oba teksty mają bardzo ciężki i duszny wojenny klimat - ale różnych wspomnień okupacyjnych naczytałem się sporo.
Added in 17 minutes 6 seconds:
Odnośnie detali - archeologia jest nauką w której oglądając rzecz wydobytą z ziemi zadajemy sobie pytania: co to jest, do czego służyło, jak się tego używało, dlaczego wykonane jest tak a nie inaczej.
W jednym z opowiadań o Robercie Stormie (bodaj "Szewc z Lichtenrade") bohater posługuje się neolitycznym krzemiennym nożykiem. Opisałem po prostu taki nożyk który osobiście znalazłem na boisku przy osiedlu "Złocień" w Krakowie.
http://pilipiuk.com/index.php/galeria/rone (druga fotka)
do opowiadania "Wujaszek Igor" czytałem podręczniki kolejarskie z lat 50-tych. Nie miałem dostępu do parowozu, ale analizowałem schematy, zdjęcia, doczytałem że wokół kotła są zworki, że lokomotywa ma piaskarkę, dowiedziałem się co może się zepsuć, jak to naprawić i na czym polega ruszanie na cudzej parze.
w opowiadaniu "2586 kroków" (napisane jesienią 1999) wykorzystałem fakt że zwiedziłem muzeum trąd w Bergen urządzone w dawnym leprozorium. widziałem pokoiki chorych, kuchnię, pomieszczenia na piętrze (chyba dla personelu), widziałem sprzęt którym dysponował Gerhard Armauer Hansen - w tym mikroskop którego użył do odkrycia bakterii. Do tego po powrocie do kraju duuuużo odczytałem. I podręczniki chorób tropikalnych i coś z historii medycyny i wspomnienia zakonnika który to draństwo złapał...
dzięki temu mogłem opisać i próby stosowania kompletnie dzikich kuracji (chininowo arszenikowa...) i test pilokarpinowy.
W kontynuacji - opowiadanie "Reputacja" (eee? 2014 chyba) miałem już znacznie lepsze korzystałem z google-tłumacza by poczytać trochę norweskich artykułów naukowych, sprawdzałem sobie na zdjęciach z archiwum uniwersytetu czy stały już konkretne budynki, dogrzebałem się informacji czy do miasta docierała już linia kolejowa i linia telefoniczna...
Ogrom pracy której 90% czytelników nie dostrzeże.
Added in 19 seconds:
Odnośnie detali - archeologia jest nauką w której oglądając rzecz wydobytą z ziemi zadajemy sobie pytania: co to jest, do czego służyło, jak się tego używało, dlaczego wykonane jest tak a nie inaczej.
W jednym z opowiadań o Robercie Stormie (bodaj "Szewc z Lichtenrade") bohater posługuje się neolitycznym krzemiennym nożykiem. Opisałem po prostu taki nożyk który osobiście znalazłem na boisku przy osiedlu "Złoceń" w Krakowie.
do opowiadania "Wujaszek Igor" czytałem podręczniki kolejarskie z lat 50-tych. Nie miałem dostępu do parowozu, ale analizowałem schematy, zdjęcia, doczytałem że wokół kotła są zworki, że lokomotywa ma piaskarkę, dowiedziałem się co może się zepsuć, jak to naprawić i na czym polega ruszanie nie cudzej parze.
w opowiadaniu "2586 kroków" (napisane jesienią 1999) wykorzystałem fakt że zwiedziłem muzeum trąd w Bergen urządzone w dawnym leprozorium. widziałem pokoiki chorych, kuchnię, pomieszczenia na piętrze (chyba dla personelu), widziałem sprzęt którym dysponował Gerhard Armauer Hansen - w tym mikroskop którego użył do odkrycia bakterii. Do tego po powrocie do kraju duuuużo odczytałem. I podręczniki chorób tropikalnych i coś z historii medycyny i wspomnienia zakonnika który to draństwo złapał...
dzięki temu mogłem opisać i próby stosowania kompletnie dzikich kuracji (chininowo arszenikowa...) i test pilokarpinowy.
W kontynuacji - opowiadanie "Reputacja" (eee? 2014 chyba) miałem już znacznie lepsze korzystałem z google-tłumacza by poczytać trochę norweskich artykułów naukowych, sprawdzałem sobie na zdjęciach z archiwum uniwersytetu czy stały już konkretne budynki, dogrzebałem się informacji czy do miasta docierała już linia kolejowa i linia telefoniczna...
Ogrom pracy której 90% czytelników nie dostrzeże.
Added in 12 minutes 23 seconds:
ale z fabuły wiemy że on działał po legalu - był oddelegowany do tej roboty w ramach instytucji państwowej.Kreator pisze: Nienacki też miał swojego detektywa-amatora, Pana Samochodzika.
RESEARCH
14Sądzę, że trzeba rozróżnić research do powieści współczesnych i do historycznych. Metodyka pracy: zostawię dziurę, uzupełnię później, może (nie musi) się sprawdzać w tym drugim przypadku, albo w sytuacjach, gdy mamy ogólną wiedzę, a szczegół, który będziemy uzupełniać nie ma wpływu na fabułę. W powieści historycznej nie można zostawiać dziur (no chyba, że to drobiazgi, np. sprawdzę później, jak wyglądał kałamarz w XVII wieku, bo potrzebuję do opisu pomieszczenia) - bo jeżeli nie wiemy, jakie przebieg miało jakieś wydarzenie, jak coś robiono, jak się zachowywano, pisanie dalej bez tej wiedzy jest jak malowanie obrazu bez danego koloru (a co tam, niebieski uzupełnię później).
Też uważam, że jeżeli zaczyna się przygodę z pisaniem, powieść historyczna nie jest najlepszym wyborem. Z pisaniem jest wystarczająco dużo problemów. Dołącz bolączki riserczowe, a prawdopodobieństwo, że wywalisz się w połowie drogi drastycznie wzrasta.
Też uważam, że jeżeli zaczyna się przygodę z pisaniem, powieść historyczna nie jest najlepszym wyborem. Z pisaniem jest wystarczająco dużo problemów. Dołącz bolączki riserczowe, a prawdopodobieństwo, że wywalisz się w połowie drogi drastycznie wzrasta.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch
FB - profil autorski
FB - profil autorski
RESEARCH
15To zdanie, ze wszech miar słuszne, wyczerpuje w zasadzie temat.
Jak pisał Romek, "żeby zadać dobre pytanie, trzeba znać pół odpowiedzi", a żeby pisać, trzeba wiedzieć, o czym się pisze. I tego risercz za nas nie załatwi. Można doprecyzować szczegóły, czy dana ulica nazywała się w tym roku tak czy inaczej, ale robienie riserzu od podstaw, do jakiejś swojej koncepcji jest zajęciem karkołomnym i nieskutecznym.
Rozumiałbym jeszcze taką sytuację, gdyby dziadek pytającego pełnił taką rolę w owych słusznie minionych czasach i opowiadał o niej ze swadą i dużą częstotliwością, bo takie coś mogłoby w pewnym sensie zastąpić wiedzę własną.
Podam Wam jeden prosty temat - szachy w literaturze i filmie. Ja gram nieźle, startowałem jako junior w mistrzostwach Polski dwa czy trzy razy, lubię czasami przysiąść nad ładną partią graną przez arcymistrzów i chwilami wydaje mi się, że rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. A potem na przykład oglądam film, gdzie dwóch facetów gra w szachy, grający białymi robi pierwszy ruch, a grający czarnymi z podziwem stwierdza: "ho, ho, atak sycylijski" - i już wiem, że ten, kto pisał scenariusz, nie ma bladego pojęcia o szachach. I nawet jeśli robił risercz, to musiał coś źle przeczytać ;-)