TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

136

Latest post of the previous page:

Co do czasu przechowywania to dłużej suszone niż wędzone, poza tym suszy się mięso chude, pokrojone w cienkie paski i pozbawione tłuszczu (właśnie po to żeby nie jełczał). Do wędzenia potrzebujesz wędzarnię, do suszenia wystarczy słońce.
PS jerky kupisz w Żabce bez problemu. Albo zrobisz w piekarniku.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

137
Ponieważ jest tu parę osób znających się na historii i na Rosji, to pozwolę sobie wrzucić takie pytanko, które do mnie dziś dotarło i mnie samą zaciekawiło.
Potrzebuję wstawki w języku rosyjskim - jakiegoś zwrotu wypowiadanego na początku pojedynku, coś w stylu francuskiego "an garde" tylko pasującego do wieku XVI-XVII/do dworu cara. Kojarzy ktoś cokolwiek pasującego lub ma pomysł, w jakich źródłach szukać?
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

138
Może być en garde, rosyjska arystokracja czasów carskich, znakomicie znała francuski. To był język dworu. Z ostatniej carycy kpiono min. dlatego, że słabo znała francuski. Jeśli chodzi o pojedynek na pistolety, można na przykład tak:

Samarin zerknął na zegarek – dochodził szósta. Nad niewielką, ale równą łączką, unosiła się poranna mgła, w oddali widać było niewyraźne sylwetki drzew. Za lasem znajdowała się wioska, kościółek i – jakżeby inaczej! – cmentarz...
– Zaczynajmy! – ponaglił, przytupując, potężny mężczyzna w wojskowym szynelu narzuconym na generalski mundur. – Bo zimno.
Zgodnie z przepisami pojedynki nadzorował bądź oficerski sąd honorowy, bądź – jeśli rzecz dotyczyła oficerów sztabowych – bezpośredni przełożony zainteresowanych. W tym wypadku dowódca warszawskiego garnizonu, generał Proskurin.
– Panowie! – Warecki podniósł głos. – Przedstawiciele obu stron uzgodnili, że pojedynek odbędzie się à volonté. Dystans dwadzieścia sześć kroków, przeciwnicy zwróceni plecami do siebie. Na komendę „strzelać!”, odwrócą się i odciągną kurki. Każdy może wystrzelić w dowolnym momencie po usłyszeniu komendy, jednak nie później niż w ciągu dziesięciu sekund. Po komendzie „stój!” należy natychmiast opuścić broń, niezależnie od tego, czy ktoś strzelił, czy nie. Czas odliczy na głos pan Czerski. Na stanowiska!
Samarin pomaszerował na wyznaczone miejsce, pod butami chrzęściła zamarznięta ziemia. Starszy, szpakowaty lekarz spokojnie palił papierosa, stojąc okrakiem nad czarną, skórzaną torbą. Pułkownik od razu wyczuł w nim wojskowego medyka, przyzwyczajonego do operowania w dużo gorszych miejscach niż podwarszawska łączka.
Budakow podał mu nabity pistolet i pułkownik poczuł pod palcami chłodną stal. Kątem oka zauważył Baturina. Ten pilnował Zawiałowa, tyle że tym razem ubrany był w mundur Konwoja z epoletami kapitana.
Gotowo? – krzyknął Warecki.
– Gotów! – zgłosił Samarin.
– Gotów! – jak echo odpowiedział Zawiałow.
K boju! Strelat'!
Samarin odwrócił się płynnie, uniósł dłoń z pistoletem. Tamten już wycelował, ale jeszcze nie naciskał spustu.
Raz, dwa, tri... – odliczał wpatrzony w zegarek Czerski.
Strzelili niemal jednocześnie, Zawiałow o uderzenie serca wcześniej, Samarin zaraz potem. Obaj utrzymali się na nogach. Pułkownik delikatnie napiął mięśnie – przestrzelone ramię rwało niczym ropny ząb, ale wyglądało, że kość jest cała. Oddał dymiący jeszcze pistolet sekundantowi i podążył spiesznym krokiem do Zawiałowa. Major siedział już na ziemi z bladą jak papier twarzą, lekarz ciął na nim ubranie.
– Kula w barku – zawyrokował po chwili. – Potrzebna będzie operacja.
Cóż, pomyślał Samarin, mocodawca Zawiałowa będzie musiał poszukać sobie innego najemnika. A gospodin Rudnicki pożyje jeszcze trochę...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

143
Zależy. Jeśli opisujesz teraźniejszość, wystarczy "piąta". Jednak zegary dwudziestoczterogodzinne weszły do powszechnego użycia dopiero ok. sto lat temu. Tak więc pisząc tekst np. z końcówki XIX wieku, nie możesz napisać "dwudziesta czwarta" ( bo wtedy nie było takiej godziny), a jedynie "dwunasta w nocy". Co do loków to dodałbym wskazówkę sugerującą, że chodzi o kolor ( i o jaki odcień hebanu, bo jest ich przynajmniej kilka). Np.

Być może u kogoś innego sploty w odcieniu czarnego hebanu wyglądałaby nienaturalnie, ale u Luny współgrały z oczyma przywodzącymi na myśl bezksiężycową noc.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

144
Navajero pisze: Co do loków to dodałbym wskazówkę sugerującą, że chodzi o kolor ( i o jaki odcień hebanu, bo jest ich przynajmniej kilka)
Aha, dzięki śliczne.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

145
Droga Redakcjo! Niechcący wyszła mi scena w oranżerii i jakoś tak się ułożyło, że w tej oranżerii pojawiło mi się JAKIEŚ pnącze o pachnących kwiatach (wygląda kwiatów zasadniczo dowolny) oraz inny rodzaj kwiatów - może być bez zapachu, ale ładne i spore (wdziałam orchideę). Mamy 1860 r., pałac dość zamożnych ziemian, oranżeria o wystawie południowej. Tylko, że to GRUDZIEŃ. Macie pomysły, jakie to mogłyby być rośliny? Próbuję coś znaleźć, ale pewności nie mam - jestem ciekawa, czy macie jakieś info w tym temacie.

Z wyrazami, Nieudolny Botanik
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

148
Dzięki chłopaki:) Myślę ostatecznie o kameliach i cymbidium (chociaż pojęcia nie mam, czy wówczas już mogło być i czy zakwitłoby akurat w grudniu). Plus własnie oleandry, różne zielone, azalie (oczywiście niekwitnące) i cytrusy.
Ciekawe te rośliny z palmiarni - najbardziej pasowałby jaśmin wielokwiatowy, ale u nas chyba znany jest od niedawna, w Anglii pewnie dużo wcześniej :)
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

150
iris pisze: jaśmin wielokwiatowy
Sorry winnetou, pierwszy opis w zachodniej prasie fachowej (Franchet) datuje się na 1891

Edit: natomiast Cymbidium na 1815. I kwitnie w zimie :)
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

TARTAK czyli POGOTOWIE LITERACKIE

151
Navajero pisze: Wiesz, można też najpierw zastanowić się co się pisze :P
No od razu czuję się pomognięta :P A jakbym się zastanawiała, to doszłabym do wniosku, że w ogóle nie powinnam pisać :P

Misieq79, kotecku, przeca mówię, że jaśmin wielokwiatowy jest od niedawna u nas ;) Sama chciałam go posadzić u siebie ze dwa lata temu, bo go zobaczyłam w jednym angielskim programie o ogrodach.

Ale wracając do rzeczy - już znalazłam trochę materiałów. Coś wymyślę, jak nie, to wyprowadzę ich NA DWÓR i zamiast pnączy, będą płatki śniegu :P Tyż romantycznie.

PS. Cymbidium zostaje :) I pachnie. Miałam kiedyś, ale zdechło.
„Styl nie może być ozdobą. Za każdym razem, kiedy nachodzi cię ochota na pisanie jakiegoś wyjątkowo skocznego kawałka, zatrzymaj się i obejdź to miejsce szerokim łukiem. Zanim wyślesz to do druku, zamorduj wszystkie swoje kochane zwierzątka.” Arthur Quiller-Couch

FB - profil autorski

Wróć do „Jak pisać?”

cron