Latest post of the previous page:

Skoro nie planujesz pisać powieści historycznej, to uważam, że użycie terminu sparing partner nie jest bezwzględnie błędne. Wiele zależy od przyjętej konwencji. Jeśli starasz się sprawić wrażenie, że te "dawne" realia są wiarygodne, rzeczywiste, to język powinien takie działania wspierać.
Ale gdybyś bawił się stylem, swobodnie wtrącał słowa typowo współczesne, by osiągnąć efekt kontrastu z przedstawionymi realiami, to droga wolna.

I tu i tam ważna jest konsekwencja.
No i to, że w drugim przypadku musisz dokładnie wiedzieć co robisz i dlaczego, bo inaczej może wyjść jakiś pokrzywiony twór, niestrawny dla czytelników.

Jason, dzięki za wyczerpującą odpowiedź Chyba zmienię tego sparing partnera na coś innego, nie odpowiada mi to jednak

Głupie pytanie na wieczór:

Dzisiaj ja pomogę tobie, jutro ty pomożesz mi.

czy

Dzisiaj ja pomogę tobie, jutro ty pomożesz mnie.

:?:

Wariant drugi, ale najprościej byłoby chyba: Dzisiaj ja pomogę tobie, jutro ty mnie.

Drugi wariant jest poprawny.

Dzięki! ;D
Też mi jakoś bardziej leżał drugi, ale lepiej się upewnić, niż rąbnąć babola ;D
Tylko teraz będę się zastanawiać między swoją wersją pierwotną a wersją Petro

BlankLibrofilia pisze:(...) teraz będę się zastanawiać między swoją wersją pierwotną a wersją Petro

Moim zdaniem, jeśli mówi to postać "zwykła", ot ktoś tam, to wersja Petro.
Jeśli natomiast mówi to ktoś co najmniej lekko egzaltowany i zmanierowany, może pretensjonalny, może dostojny - w każdym razie, nietypowy - to wariant drugi, Twoja wersja pierwotna.

Mówi to ktoś, dla kogo oczywiste jest, że ludzie czasem sobie pomagają, do osoby "po przejściach", dla której nie tylko nie jest to oczywiste, ale wręcz podejrzane ("On musi coś chcieć w zamian. Tylko co?"). Więc w sumie pasuje, żeby wypowiedź zalatywała truizmem Rzecz dzieje się w I poł. XX wieku.

Która wersja?

W sumie, obojętnie, ale chyba lepiej dłuższa forma. Dodałbym jeszcze "Tak to działa, czyż nie?" na końcu

Ok, to jak już zawracać d... to na całego ;D

Jaki odgłos wydaje deptana trawa? "Chrzęst" wydaje mi się za mocnym słowem, a żadne inne nie przychodzi mi do głowy.

W takich okolicznościach wycofuję się ze swojej propozycji, czysty wariant drugi w Twoim brzmieniu :-)

Sucha to jednak chrzęści. Podmokła mlaska. A zwykła żywa trawa to raczej nie wydaje dźwięku. To są raczej odczucia dotykowe imho.

Trawa, po której ktoś stąpa wydaje pospołu z nogami stąpacza "cichy odgłos stąpania po trawie".
Nie, no, serio, jesli w ogóle coś było słychać, to "słychać było odgłos stąpania po trawie". Chyba, że rzeczywiście jest sucha i badylasta (ale wtedy można skaleczyś się w stopę i dostać trężca).

O wiem. Szmyra

Trawa jest zieloniutka, świeżutka, czerwcowa ;D Wrażeń dotykowych nie może być, bo postać nadchodzi w butach.
Kurcze, miałam nadzieję, że jednak ktoś coś wymyśli ;D Chyba jutro pochodzę z zamkniętymi oczami po trawniku
Anyway - dziękuję za poświęconą uwagę ;D