76

Latest post of the previous page:

pomysły z własnym wydawnictwem - są z roku bodaj 1999.

czasy są zupełnie inne. Rynek jest zupełnie inny i co najważniejsze - w tamtej epoce nie było normalnych wydawców od fantastyki - a teraz są. Dostrzegłem niszę. Sam byłem za słaby by ją zająć, ale nie minęły 3 lata i została zagospodarowana.

teraz żeby wejść na rynek książki fantastycznej trzeba by mieć z milion zł i przez kilka lat po cichutku szykować stajnię autorów.

Wtedy to było po prostu oczywiste - jest masa fanów, sa autorzy - niektórzy bardzo doświadczeni i maszynopisy pleśniejące w szufladach, są ekranizacje Tolkiena podgrzewające głód, i brak "łącznika" - wydawcy.

Przez pierwszy rok lub dwa "Fabryka" wydawała niemal wyłączanie to co ludzie mieli w szufladach!!! W "Supernovej" leżało około 100 (!!!) nieprzeczytanych maszynopisów.

wystarczyło popukać w ścianę i próchno się wysypało...
*

Podobnie z serią dla dzieciaków diagnozę postawiłem słuszną.

I rok był podobny - 2000. I sam wziąłem się za realizację swoich postulatów - szlifowałem "norweski dziennik" i pisałem pierwsze dwa tomy "Operacji dzień wskrzeszenia" (serię obliczałem na 12-16 tomów).

wydawnictwo Siedmioróg które jako jedyne odpisało - oceniło że moje warunki są nazbyt wygórowane.

Proponowałem:

cykl 12-16 tomów.
4 tomy rocznie.
4 tyś za maszynopis a' 200 str. znrm.
jednorazowo - prawa dla nich na 5 lat niech drukują ile chcą.

kazali mi spadać na bambus.
potem pewnie żałowali :twisted:

a ja zarzuciłem projekt - z dwu tomów tnąc i doklejając zrobiłem jedną grubą powieść.

*

Szansę dostrzegłem nie tylko ja - mamy serie

FNiN Kosika (kilkanaście tomów + ekranizacja jednego z tomów)

"Magiczne drzewo" Maleszki (+ ekranizacje).

Romek Pawlak też poszedł w tym kierunku.

Tu nadal jest miejsce dla wielu autorów.

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

77
Odkopuję temat, bo przeczytałam właśnie wywiad z debiutującą kryminałem Eweliną Dydą. A w nim m.in.:
Traktując pisanie jako pracę, należy siebie jako autora promować, ponieważ, jak zauważyła Katarzyna Bonda, książka sama do człowieka nie przyjdzie, nieważne jak genialna by nie była, i należy o niej czytelników jak najszerzej powiadomić. Co o tym sądzisz?

Absolutnie się z tym zgadzam. I mogę to także potwierdzić z recenzenckiego punktu widzenia. Najwięcej na tym polu zyskują autorzy, którzy się promują i których promują ich wydawcy. Tak działa dzisiejszy świat i rynek, dotyczy to także rynku księgarskiego. Liczenie na to, że wydało się genialną książkę i przez to zdobędzie się listy bestsellerów może doprowadzić do tego, że zarówno autor, jak i wydawca po prostu się przeliczą. Jako recenzentka wielokrotnie dostawałam do rąk naprawdę dobre książki, o wiele lepsze od tych, o których się ciągle mówi, i kręciłam głową ze zdumieniem i smutkiem, że tak dobra książka ginie w natłoku pozycji wydawanych przez wydawców, którzy bardzo duży nacisk kładą na promocję swoich autorów. W tym miejscu chciałabym zaapelować do wydawców, którzy mają nie tylko naprawdę świetnych autorów, lecz także z pasją przykładają się do tego, by wydawane przez nich książki były dopracowane pod każdym względem (redaktorskim, korektorskim), aby nie szczędzili wysiłku na ich promocję. I mówię to z punktu widzenia czytelnika, a jestem bardzo wymagającym czytelnikiem, który najbardziej cieszy się z tego, że dany autor jest nie tylko świetny, ale także powszechnie czytany. Jest wtedy z kim o nim porozmawiać.
Poza tym trochę mnie jednak przeraża fakt, że kobita ledwo wydała pierwszy, pisze drugi, wie już z grubsza, co się wydarzy w piątym tomie cyklu, a notatek i pomysłów ma na dziesięć...
http://lubimyczytac.pl/autor/141613/nat ... czepkowska

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

79
Szczepko pisze:Poza tym trochę mnie jednak przeraża fakt, że kobita ledwo wydała pierwszy, pisze drugi, wie już z grubsza, co się wydarzy w piątym tomie cyklu, a notatek i pomysłów ma na dziesięć...
Mnie natomiast lekko przeraża fakt, że kobieta która ledwo co debiutowała ma parcie na udzielanie jedynie słusznych rad, przed czym powstrzymują się nawet dużo bardziej doświadczeni i utytułowani, a także bardziej znani ( bo kto słyszał o Ewelinie Dydzie?) pisarze... A co do promocji, to osobiście uważam, że proporcja wynosi mniej więcej 80/20. Tzn. jednak 80% działań powinno być po stronie wydawnictwa ( bo wiążą się one z wydatkami finansowymi), a jakieś 20% po stronie autora. Wniosek? Autopromocja nie jest najważniejsza, nawet marketingowo. Znam autorów którzy promują się jak szaleni, a nijakich sukcesów ( nawet marketingowych) nie uzyskali, bo wydawnictwo ich olewa. Nie znaczy to rzecz jasna, że trzeba być takim abnegatem jak ja, ale nie ma też co podbijać bębenka. Pisarz nie załatwi sobie reklam w prasie, miejsc na półkach w empiku czy innych, tego typu rzeczy. Tzn. normalny pisarz. Bo za to trzeba płacić, a pisarz ma zarabiać kasę na pisaniu, a nie promować się za własne pieniądze :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

80
Bo te mądre rady i w ogóle pokazywanie, jakim jest się zajefajnym pisarzem, to najczęściej efekt zachłyśnięcia się sodówką :)

Bo tak w ogóle, to rada radzie nierówna, jeszcze dochodzą różnice gatunkowe: inne są sposoby promocji w fantastyce, inne w literaturze kobiecej, a jeszcze inne w dziecięcej czy młodzieżowej (pomijając YA). I co zadziała w jednym, słabo się sprawdzi w drugim. Więc tym bardziej najczęściej takie ogólne rady mają sens zbliżony do rady, aby pisać jak najlepiej i promować się, kiedy to możliwe :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

81
Navajero pisze: Mnie natomiast lekko przeraża fakt, że kobieta która ledwo co debiutowała ma parcie na udzielanie jedynie słusznych rad,
mnie każdorazowo przeraża gwałt zadawany logice:
1. udzielenie wywiadu wortalowi czytelniczemu nazywasz parciem? Przecież ona nie prze, nie wyskakuje z lodówki, nie zrzuca ulotek ze swoimi teoriami z helikoptera, zwyczajnie odpowiada na pytania - to dla Ciebie jest parciem? Czyli może powinna odmówić wywiadu, bądź nie odpowiadać na niektóre pytania...
2. albo odpowiadać każdorazowo w ten sposób: "Zanim odpowiem na pytanie, przypomnę tylko, że jestem debiutantką, a to moja prywatna subiektywna opinia, zapewne błędna i w ogóle przepraszam za nią..."?

spytali, to odpowiedziała, każdy ma prawo do własnego zdania, a to zadaniem czytelnika jest ocenić wypowiedź i zakwalifikować ją albo do sensownych albo do bełkotu - autor wypowiedzi nie musi się kajać
Navajero pisze: Znam autorów którzy promują się jak szaleni, a nijakich sukcesów ( nawet marketingowych) nie uzyskali, bo wydawnictwo ich olewa.
a tu się zgadzam na 100% :mrgreen:

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

82
Smoke pisze: mnie każdorazowo przeraża gwałt zadawany logice:
1. udzielenie wywiadu wortalowi czytelniczemu nazywasz parciem? Przecież ona nie prze, nie wyskakuje z lodówki, nie zrzuca ulotek ze swoimi teoriami z helikoptera, zwyczajnie odpowiada na pytania - to dla Ciebie jest parciem? Czyli może powinna odmówić wywiadu, bądź nie odpowiadać na niektóre pytania...
2. albo odpowiadać każdorazowo w ten sposób: "Zanim odpowiem na pytanie, przypomnę tylko, że jestem debiutantką, a to moja prywatna subiektywna opinia, zapewne błędna i w ogóle przepraszam za nią..."?
Uważam, że aby udzielić odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie, trzeba mieć ku temu podstawy, a debiutant nie ma nijakiego doświadczenia na rynku wydawniczym, bo i skąd? Dlatego sądzę, że debiutanci - właśnie ze względu na logikę - mogliby trochę poczekać z wyrażaniem własnego zdania na temat obszarów w których dopiero co zaistnieli. Stąd określenie "parcie". To, że ktoś tam ją spytał jest IMO mniej istotne. Każdemu można zadać pytanie, ale zanim odpowiemy, wskazane jest zastanowić się nad własnymi kompetencjami. Nie od rzeczy bedzie też zauważyć, że najwięcej porad dla pisarzy in spe, mają właśnie początkujący autorzy lub debiutanci :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

83
Navajero pisze: Dlatego sądzę, że debiutanci - właśnie ze względu na logikę - mogliby trochę poczekać z wyrażaniem własnego zdania na temat obszarów w których dopiero co zaistnieli. Stąd określenie "parcie". To, że ktoś tam ją spytał jest IMO mniej istotne.
aha, czyli jeśli początkujący pisarz dostanie zaproszenie na wywiad w jakimś ważnym czy prestiżowym miejscu, to ma odmówić, ew. przyjąć, ale z zastrzeżeniem, że... o literaturze nie będzie rozmawiał (dopóki nie wyda, dajmy na to, dziesięciu powieści?) :shock:

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

85
przypomnijmy znaczenie terminu ex cathedra: o wygłaszaniu sądów: w sposób niedopuszczający dyskusji
jeśli posiadanie przez kogoś - nawet/zwłaszcza debiutanta - własnego zdania uważasz za katedrę, to troszku się semantycznie pogubiłeś

pokazuję i objaśniam:
1. przykład katedry:
Zaprawdę, straszne jest widzieć, jak się staracie i jak wam się nie udaje, jak za każdym razem mówią wam, że jeszcze nie całkiem, a wy znowu pchacie się z nowym utworem, i jak usiłujecie wmuszać te utwory, jak ratujecie się okropnymi drugorzędnymi sukcesinami, rozdajecie sobie kom-plimenty, urządzacie wieczorki artystyczne, wmawiacie w siebie i w innych coraz nowe upozorowanie własnej nieudolności. Gombrowicz, Ferdydurke
2. przykład niekatedry: przedmiotowy wywiad, gdzie autorka-debiutantka mówi o karmieniu kotów i o tym, że zgadza się z autorką bestsellerów Bondą w sprawie promocji

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

86
Myślę, że ogarniam termin ex cathedra, nawet jeśli Ty tak nie uważsz. A autorka wywiadu, wbrew temu co twierdzisz nie tylko zgadza się z pisarką Bondą, ale i dodaje od siebie kilka uwag odnośnie działania rynku i tego co powinni robić wydawcy, nie mając ku temu dostatecznych przesłanek i w dość autorytatywny ( a więc wyczerpujący definicję ekskatedralności) sposób. Sądzę, że dostatecznie wyjaśniłem swoje stanowisko, a ponieważ mam co robić, pozwolę się odkłonić :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

88
Navajero, autorka jest polonistką i recenzentką, dzieli się spostrzeżeniami i apeluje do wydawców - jeśli to dla Ciebie jest katedra, to zostańmy jednak każdy przy swojej logice i semantyce :mrgreen: - dla mnie jej uwagi można rozpatrywać pod kątem np. sensowności czy merytoryki, a nie katedralności

ekwiwalent wyniósł 2,7 mln - ekwiwalent to nie budżet promocji, ale i tak robi wrażenie, zwłaszcza, że my tu na forum dyskutujemy o tym czy zakładać fp na fb czy nie :D

Istnienie autora w przestrzeni publicznej i reklama

89
Smoke pisze: Navajero, autorka jest polonistką i recenzentką, dzieli się spostrzeżeniami i apeluje do wydawców - jeśli to dla Ciebie jest katedra, to zostańmy jednak każdy przy swojej logice i semantyce :mrgreen: - dla mnie jej uwagi można rozpatrywać pod kątem np. sensowności czy merytoryki, a nie katedralności

ekwiwalent wyniósł 2,7 mln - ekwiwalent to nie budżet promocji, ale i tak robi wrażenie, zwłaszcza, że my tu na forum dyskutujemy o tym czy zakładać fp na fb czy nie :D
Sądzę, że nie należy z góry zakładać, że debiutantka nie powie nic sensownego. Znani i uznani pisarze też nie zawsze gwarantują wysyp złotych myśli.
Warto prowadzić bloga czy mieć profil na FB - wtedy czytelnikom łatwiej się z nami skontaktować. Ja na FB poznałam wielu pisarzy i blogerów-recenzentów.P.S. Wiem, co to jest ekwiwalent :)
https://alicjaminicka.blogspot.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron