Andrzeju, dzięki za odpowiedź.
Chwyt dobry, tylko pytanie czy skontrastować go z pierwszoosobową narracją, czy tak jak do tej pory trzecioosobową wszechwiedzącą?
Troszkę poszperałem, i okazuje się, że najlepiej pasującą narracją do mojego zamysłu byłaby narracja wykorzystana w "Igrzyska Śmierci" napisane przez Suzanne Collins. Autorka przedstawia wydarzenia z punktu widzenia głównej bohaterki. Dialogi są opatrzone komentarzem w stylu "mówi", "zauważa", "myśli", natomiast akapity narracyjne pisane są podobnie jak w prozie trzecioosobowej luźno tyle, że są to przemyślenia bohaterki, w które autorka wplotła opis wydarzeń oraz miejsc i czasu akcji.
Podoba mi się taka narracja i moim zdaniem najbardziej pasuje do zamierzenia mojej powieści, w której bohater opisywałby realistycznie swoje przygody na Bliskim Wschodzie, a w ostatnim rozdziale weszłoby załamanie i narracja trzecioosobowa z chwytem "(Eugeniusz" przebudził się oblany potem..." no i dokończenie powieści i czynne podsumowanie wniosków jakie wyciągnął z doświadczeń przeżytych we śnie.
Czy taki zabieg ma rację bytu?
Pozdrawiam
