Jak często pisać? Jak dużo pisać?

1
Dobra, na kochanym SB przewinął się wątek, który dręczył mnie od dawna, bo nie ukrywam, że do średniej 3k ( ok. 500 słów, 1 strona w Wordzie) dziennie, którą lansuje Navajero, nie zawsze udaje mi się dobić. Ba, miałem też zupełnie idiotyczne myśli, że jeśli nie będę pisał codziennie, to o wydaniu czegokolwiek, mogę spokojnie zapomnieć.
Nie bez kozery, w oddzielnym bloku można też spisywać swoje wrażenia z "powszedniego" pisania w Maratonie Pisarskim - ktoś widać uznał, że systematyczne, codzienne pisanie, przynosi wymierne korzyści - nie tylko ilościowe, ale jakościowe również.
Tu też rodzi się problem, bo ile pisarzy - tyle pewnie podejść do pisania. Pewnego dnia zdębiałem, gdy usłyszałem Kinga, który mówił, że pisze do 10-ciu tysięcy SŁÓW dziennie! Trudno się dziwić, że tyle wydaje.
Inni znowu - czekają na flow, na natchnienie muzy - ponoć Kres pisał właśnie w ten sposób, przez dłuższy okres udawał analfabetę, a później, gdy już przyszło do pisania, to nie sposób było go oderwać od klawiatury, albo maszyny do pisania,. A Myśliwski znów mówi, że najlepsze rzeczy pisze się, w stanie "pisarskiej nieświadomości". Sporo na temat różnych podejść pisarskich można poczytać też w "Alchemii słowa" Parandowskiego.
Z tym tematem wiąże się też rozgraniczenie - ilościowe i jakościowe. Jak lepiej pisać? Idąc na jakość, to znaczy ślęczeć nawet pół roku, póki nie zapiszę się dobrego zdania, czy iść na ilość, i na przykład pisać kilkanaście tysięcy znaków, a później skreślać.
Inną kwestią, choć niejako związaną, jest kwestia wypalenia- czy można przedobrzyć z pisaniem? Nie raz i nie dwa można usłyszeć, że dany pisarz odcina kupony od swojej twórczości, że rozmienia swój talent na drobne. Czy jeśli zbyt często piszemy, to z czasem piszemy gorzej?
I ostatni problem (kurde, trochę się tego uzbierało) - to kwestia przerw. Na jaką przerwę można sobie pozwolić przy pisaniu? Tydzień, miesiąc, dwa? A może podejść do tematu tak jak Kres, albo mam historię do opowiedzenia, albo jej nie mam. Kres widać uznał, że nie ma, bo stwierdził, że kończy z pisaniem, a musiała to być bardzo trudna decyzja (swoją drogą, oglądałem ostatnio wywiad z Kingiem, i ten na pytanie młodej dziennikarki, czy jest coś w prozie, czego jeszcze nie próbował, a chciałby spróbować, zapomniał języka w gębie. Serio, widać było, że miał z tym pytaniem problem).
Dobra, można się wypowiadać, ja oczywiście rozumiem, że podejście do pisania, to sprawa jak najzupełniej indywidualna, ale chciałbym zapoznać się z Waszym zdaniem, i zdaniem purpuratów oczywiście. Kto pierwszy, ten lepszy :)
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

2
Każdy jest inny, więc trudno uogólniać. Ja na przykład jestem leniem, więc u mnie najbardziej sprawdza się systematyczność ;) I tak, jestem zdania, że codzienne pisanie podnosi także jakość, bo mózg przyzwyczaja się do przebywania w "stanie pisarskim", przywołuje go na żądanie i - z biegiem czasu - pisze się coraz lepiej. Nadmierne ślęczenie nad tekstem jest nieproduktywne, bo pisanie to przede wszystkim kwestia talentu, a dopiero potem warsztatu. Ten ostatni można szlifować do siódmej nieskończoności, ale talentu się nie nadsztukuje. Stąd IMO długie cyzelowanie nie zmieni podstawowej, literackiej wartości tekstu ( ta wypływa z talentu/ natchnienia), a jedynie pomoże udoskonalić napisany kawałek warsztatowo, co jest oczywiście wskazane, ale jako wartość dodana.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

3
No cóż, zacznijmy od tego, że jestem pracusiem :)
Jestem też zwolennikiem regularnego pisania, nawet jeśli to tylko hobby, zabawa, przyjemność (bo mamy na forum osoby traktujące to jako zawód). Podobnie jak Navajero uważam, że decydujący jest talent, natomiast zbyt wiele w swoim życiu widziałem utalentowanych (bardziej ode mnie) autorów i autorek, którzy spoczywają już na literackich cmentarzach, aby nie mieć świadomości, że to przede wszystkim regularna praca prowadzi do sukcesu. Stąd myślę, że przynajmniej kilka dni w tygodniu warto popracować - godzinę albo pięć, ale wykroić ten czas. Ja staram się pisać z pięć dni w tygodniu, tak uśredniając. Czasem się nie chce - nie funduję sobie wtedy kary. Biorę się za czytanie albo życie.
Nie mam dziennej normy, ale mam twarde założenie - dwie książki rocznie. Piszę krótsze, bo głównie dla dzieci, co ułatwia sprawę :)
Przerwy - zbyt długie szkodzą, przynajmniej mnie. Roczne okazały się przesadą, potem przez chwilę to, co napisałem, nadawało się do kosza :)
Na wypalenie widzę prostą radę: płodozmian. Albo sensownie wykorzystana przerwa :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

4
To i ja się wymądrzę i powiem: sam sobie odpowiedziałeś, Slavec. Nie ma jednej metody. Tak jak nie ma jednej metody zaczynania książki (można od planu, od ostatniego zdania, od pierwszego) ani pracy nad nią. Każdy musi znaleźć taką, która odpowiada jego temperamentowi.

ALE:

Nie zgodzę się, że ślęczenie nad tekstem jest nieproduktywne. To dziś bardzo popularne podejście, bo obecny rynek wymaga produkowania książek. Przy dzisiejszej sprzedaży mało kto może sobie pozwolić na cyzelowanie tekstu, a marketing każe przypominać ciągle o swoim nazwisku. Ale jednocześnie ogromna część dzieł właśnie z tego ślęczenia wynika. Dobrym przykładem Krwawy Południk, wydany w 1985 roku, którego pierwsze wersje autor miał w połowie lat 70-tych. John Irving też twierdzi, że pracuje bodajże 60 godzin tygodniowo, a wydaje książkę co 3-4 lata. Oczywiście nie każdy, nawet pracując 120 godzin tygodniowo przez pięć lat jest w stanie dorównać McCarthy'emu czy Irvingowi, ale trzeba uświadomić sobie, że ich różnica jakościowa wynika także z różnicy czasu. Myślę też jednak, że tutaj diabelnie istotna jest świadomość. Nie wiem, czy "geniusze" pisaliby lepiej od swoich mniej uznanych kolegów w konkursie: napisz w kwadrans opowiadanie na serwetce. Myślę za to, że oni widzą więcej: tj. dostrzegają więcej mankamentów tekstu, a przez to mogą je poprawić.

King to jest dobry i zły przykład. Dobry, bo ma analityczne, rzemieślnicze podejście do pisania. Zły, bo jego książki mają często podobne mankamenty (np. kiepskie zakończenia), a autor sam bardzo silnie podkreśla rolę redaktorów w jego pracy.

Dodałbym, że bardzo ważne jest czytanie. Z początku to się często kończy zarażeniem stylem, ale prędzej czy później człowiek wyrabia własny, uodparnia się. Natomiast bezwzględnie istotne jest przyzwyczajenie mózgu do tej mało intuicyjnej formy, jaką są czarne robaczki na papierze.

Problem "odcinania kuponów", to problem odrębny. To znaczy: nie wiązałbym go do końca z częstotliwością pisania. Bardzo trudno jest utrzymać stały, wysoki poziom przy wielu książkach. To dotyczy każdego i wynika chyba nie tyle z częstotliwości, co pewnego wypalenia. Niełatwo jest wciąż tworzyć historie na dobrym poziomie, które na dodatek nie będą wtórne.

Wreszcie, co do przerw: przerwy są pomocne, jeśli tekst Cię zeżarł. Jeśli piszesz z absolutnego musu i przestajesz widzieć cokolwiek.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

5
TadekM pisze:Nie zgodzę się, że ślęczenie nad tekstem jest nieproduktywne. To dziś bardzo popularne podejście, bo obecny rynek wymaga produkowania książek. Przy dzisiejszej sprzedaży mało kto może sobie pozwolić na cyzelowanie tekstu, a marketing każe przypominać ciągle o swoim nazwisku.
Czy ja pisałem coś o marketingu? :P Po prostu uważam, że nadmierne ślęczenie nad tekstem nie tylko nie da jakiegoś znaczącego skoku jakościowego, ale może przyprawić o nerwicę. Jak człowiek czyta to samo po raz setny, to zaczyna głupieć i panikować.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

6
OK, tylko że ja polemizuję z twierdzeniem o skoku jakościowym tą częścią akapitu, która następuje po zacytowanym fragmencie ;)

Nie twierdzę, że Ty wyznajesz podejście marketingowe, twierdzę, że dzisiaj generalna presja wydawców jest spora i wiele osób nie ma wyjścia: trzeba pisać książkę co pól roku.

I rzeczywiście, co znam niestety z praktyki, czytanie czegoś w kółko spala psychicznie. Ale danie czasu i przeczytanie, poprawianie może stanowić o skoku jakościowym.
Navajero pisze: stąd IMO długie cyzelowanie nie zmieni podstawowej, literackiej wartości tekstu ( ta wypływa z talentu/ natchnienia)
Być może źle Cię zrozumiałem, ale to brzmi jak gdybyś utrzymywał, że wartość tekstu wynika z jego pierwszej wersji (bo natchnienie), a to właśnie uważam za nieprawdę. Czasem człowiek musi poprawić, a czasem wręcz wyrzucić połowę tekstu, nim wjedzie na nowy poziom.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

7
Navajero pisze: Jak człowiek czyta to samo po raz setny, to zaczyna głupieć i panikować.
Coś w tym jest. Zawsze, gdy poprawiam własne opowiadanie, to gdzieś po dziesiątym-piętnastym razem tracę rozeznanie - czy to jest dobre, czy nie. Bo, nawet rzecz dobra może się znudzić, jeśli się ją czyta po raz dwudziesty. A nie sposób poprawiać opowiadania inaczej. Dzisiaj było coś o blogu Leszka Bigosa - jego rada była dobra - pierwszy draft jest najlepszy, i nie ma co poprawiać :)
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

8
Ja mam trochę doświadczenia w pisaniu tekstów niebeletrystycznych i wiem, że najlepiej mi się pisze, kiedy mam nóż na gardle ewentualnie miecz nad głową. Czyli: gonią mnie terminy. Konferencji, seminarium, umowy wydawniczej na książkę, zamknięcia numeru czasopisma. Wtedy w jakiś magiczny sposób uaktywnia się moja inwencja oraz zdolność wypowiadania się na piśmie a umysł pracuje na pełnych obrotach, co się przekłada na sprawność pisania. Wiadomo, że referat będę mogła jeszcze podszlifować pomiędzy jego wygłoszeniem a oddaniem do druku, lecz pierwsza wersja musi być taka, żeby nie było wstyd wyjść z nią do ludzi :D Oczywiście, to dotyczy wyłącznie tekstów zamówionych albo oczekiwanych.
Natomiast jeśli chodzi o te inne, beletrystyczne - zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że ich ukończenie będzie odsuwane w przyszłość bliżej nie określoną; skoro "nikt nie woła", to znaczy, że mam czas... Ale to jest pułapka.
Zauważyłam, że najlepiej mi się pisze, kiedy temat mam dobrze przemyślany. Wszystko jedno, czy to jest fabuła, czy rozdzial książki o historii smoka europejskiego. Jest taki stopień opanowania tematu, kiedy różne jego elementy zaczynają się układać w sensowną całość, kiedy po prostu widzi się to, co chciałoby się napisać. Może wcześniej nie warto siadać do pisania. Mam wrażenie, że spora część męczarni nad tekstem wynika po prostu z nazbyt mglistych wyobrażeń o tym, co właściwie mamy do powiedzenia. Wtedy zaczyna się szlifowanie zdania po zdaniu, które w gruncie rzeczy wcale nie prowadzi do ukończenia nawet nie całości, ale choćby jakiejś dużej partii tekstu. Bo w samej koncepcji ciągle są luki, a działalność cyzelatorska, zwana pracą nad stylem, z pewnością ich nie wypełni.
Generalnie, prowadzę solidną obróbkę materiału wyjściowego w wyobraźni, zanim zaczynam stukać we klawiaturę. Jasne, że potem jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, przemyślenia, uzupełnienia. Mam jednak nieodparte wrażenie, że nie należy zabierać się za pisanie zbyt pochopnie, kiedy sama idea jest jeszcze mocno niejasna, nie skonkretyzowana. Ślęczenie nad laptopem nie będzie wówczas efektywne, nawet jeśli stanie się czynnością wpisaną w plan każdego dnia.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

9
TadekM pisze:Być może źle Cię zrozumiałem, ale to brzmi jak gdybyś utrzymywał, że wartość tekstu wynika z jego pierwszej wersji (bo natchnienie), a to właśnie uważam za nieprawdę. Czasem człowiek musi poprawić, a czasem wręcz wyrzucić połowę tekstu, nim wjedzie na nowy poziom.
Nie tyle chodzi o pierwszą wersję, co o sedno tekstu: fabułę, klimat, czy stworzony świat. To właśnie wynika z talentu. Reszta to tylko szlif, jak najbardziej konieczny, ale nie będący w stanie zmienić diametralnie wartości literackiej tekstu.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

10
Z pisaniem jest trochę jak z seksem - kiedy słyszysz, że ktoś robi to codziennie, to mu zazdrościsz, ale kiedy sam się za to bierzesz, to zauważasz, że na dłuższą metę jest to męczące.

Wg mnie tylko systematyczność prowadzi do zwycięstwa :)
Osobiście wdrażam właśnie projekt pisania każdego dnia 1-2 strony, żeby nie wypaść z tematu.
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

12
Rubia pisze: Mam jednak nieodparte wrażenie, że nie należy zabierać się za pisanie zbyt pochopnie, kiedy sama idea jest jeszcze mocno niejasna, nie skonkretyzowana. Ślęczenie nad laptopem nie będzie wówczas efektywne, nawet jeśli stanie się czynnością wpisaną w plan każdego dnia.

ja to nazywam "mieć coś ważnego do powiedzenia"
talent to wiedzieć jak to powiedzieć
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

13
Ja bym w tę dyskusję nie mieszała talentu :) Talent to zjawisko rzadkie i bardzo cenne, a przecież książki pisze mnóstwo ludzi, których trudno byłoby nazwać utalentowanymi. Co nie znaczy, że ich książki są gniotami. Wolałabym mówić o zdolnościach pisarskich - te są znacznie częściej spotykane i stopniowalne :) Ale to tak na marginesie.

A jeśli chodzi o to, co zacytowałaś - miałam na myśli dosyć prostą, jak sądzę, sytuację: im lepiej mamy opracowane w wyobraźni to, co chcemy przekazać (ważne czy mniej ważne, to inna kwestia), tym łatwiejszy staje się sam proces pisania. Bardzo trudne jest szukanie słownego ekwiwalentu dla wyrażenia czegoś, co jest jeszcze nie uformowane.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

14
Deadline'y uwielbiam. Jeśli nie mam od wydawcy, potrafię sam sobie narzucić. Np. ustaliłem sam ze sobą, że do połowy przyszłego roku napiszę opowiadanie, które ukaże się w "Nowej Fantastyce". Nie muszę, chcę - ale to mnie motywuje :)

Z pisaniem rzeczy nieuformowanych bywa też tak, że się pisze notatki. Ja tak sam ze sobą na piśmie rozmawiam, ustalam czasem, co chcę powiedzieć. Ani literki oryginalnego tekstu - ale spisywanie idei, aż się z tego wyklaruje coś sensownego. Albo zapełniacz kosza :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Jak często pisać? Jak dużo pisać?

15
Rubia pisze: przecież książki pisze mnóstwo ludzi, których trudno byłoby nazwać utalentowanymi. .
to o mnie ;)

Added in 2 minutes 34 seconds:
Czarna Nina pisze: Z pisaniem jest trochę jak z seksem - kiedy słyszysz, że ktoś robi to codziennie, to mu zazdrościsz, ale kiedy sam się za to bierzesz, to zauważasz, że na dłuższą metę jest to męczące.
że co!? :P

Added in 6 minutes 27 seconds:
1) staram się obecnie przyspieszyć z tempa "dwie książki rocznie" na "trzy książki rocznie".

2) nie cierpię brać roboty ze sobą na wakacje - ale jakoś prawie zawsze muszę...

3) przerwy wybijaja z rytmu.

4) zazwyczaj jak przekroczę połowę to idzie mi lepiej.

5) od kiedy nie rządzi PO tez idzie mi lepiej - odzyskałem trochę wewnętrzny spokój ducha.

6) terminy zakończenia faktycznie motywują - pisze się więcej.

7) płodozmian bardzo poprawia wydajność ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”