Jak sie pisze dluzszy tekst?

1
Mam nadzieje, ze takie kmiotkowe pytanie nie doprowadzi Was do furii :)

Dotychczas pisalem teksty okolo 10-20 tys. znakow, ale rodzi sie grafomanska potrzeba plodu wazacego okolo 150 tys. znakow. Ups... to juz chyba w stronach nalezy mierzyc. Przestaszylem sie takiej wielkiej liczby. Okolo 80 stron znormalizowanych, czyli nieduza ksiazeczka. A to juz sie nie da napisac jednego dnia w porywie grafomanskiego zapalu.



Czy to sie pisze jednym ciurkiem od poczatku do konca? Czy tez pisze sie kawalki (sceny) na ktore mamy akurat tego dnia pomysl, a potem dopasowuje sie je i wypelnia luki jakims wapnem, zeby budowla sie nie rozpadla?

Wlasciwie to juz brzemienny jestem, widze calosc - poczatek, srodek i koniec, troche tylko nie wiem, jaki bedzie ksztalt potworka.



Czy odlozenie na jakis czas szkodzi, czy tez dobrze jest odpoczac?

Czy pisac szybko nie zwracajac uwagi na bledy i inne wady, a potem taka surowizne w drugim i trzecim czytaniu heblowac?

Bardzo czesto jak sie przespie, to zmieniam cale zdania, bo potykam sie przy czytaniu, czego piszac surowke nie widzialem. Albo szukam danych i sprawdzam w zrodlach, bo cos mi sie nie zgadza.



Zapewne kazdy ma swoje sposoby, bede wdzieczny za rady.



Pozdrawiam

Krzysiek

Re: Jak sie pisze dluzszy tekst?

2
KB pisze: pisze sie kawalki (sceny) na ktore mamy akurat tego dnia pomysl, a potem dopasowuje sie je i wypelnia luki jakims wapnem, zeby budowla sie nie rozpadla?


Ja tak właśnie robię. To bardzo zły system, bo te wypełnienia potem bardzo widać. Fragmenty pisane spontanicznie odznaczają się jakimś klimatem, a pośród nich właśnie wapno, klajster, sceny dosztukowane na siłę. Niestety, wydaje mi się, że to tak, jak z demokracją - system jest ze wszech miar wadliwy. Ale lepszego dotychczas nie wynaleziono.

Próbowałam kiedyś pisać wszystko cierpliwie po kolei, jak Bóg przykazał, ale wychodziło jeszcze gorzej, bo kiedy docierałam do sceny właściwej, na którą jakiśtam pomysł był, to okazywało się, że przez to całe rzeźbienie wena się ulotniła.

Natomiast teraz powoli dochodzę do wniosku, że to wypełnianie luk nie zawsze jest konieczne. Zaczyna mi świtać, że mój targetowy Czytelnik głupi nie jest, i niektóre rzeczy może sobie dośpiewać sam.

Co do odkładania na jakiś czas - osobiście jestem jak najbardziej za. Nie potrafię sobie wyobrazić tekstu nieopracowanego w wielu, wielu, WIELU podejściach. Właściwie, to moje obszerne opowiadanie/nowela/cokolwiek, nad którym pracuję niestrudzenie już od ponad trzech lat (!), nadal nie ma ani jednego fragmentu, który na danym etapie mogę uznać za skończony. BEZ PRZERWY coś poprawiam. Oh well. Przynajmniej w jednej dziedzinie stać mnie na perfekcjonizm. :roll:
[img]http://server.jassmedia.net/tutona/baner7s.png[/img]

3
Czy odlozenie na jakis czas szkodzi, czy tez dobrze jest odpoczac?


Kiedy ja piszę to potrafię jednym cięgiem napisać góra stronę. Potem muszę znowu nabrać chęci i weny (od godziny do 2 dni czekania). Sądzę, że to sprawa indywidualna.




Czy pisac szybko nie zwracajac uwagi na bledy i inne wady, a potem taka surowizne w drugim i trzecim czytaniu heblowac?
Tak właśnie robię. W ten sposób nie umykają mi przelotne pomysły. Przecinki spokojnie mogą poczekać.



Najlepiej pisz wtedy gdy masz na to ochotę i nie zmuszaj się, gdy widzisz, że zdania już Ci nie wychodzą tak jakbyś chciał. To w końcu nie sprawdzian :)



Powodzenia w pisaniu:)
[img]http://www.odliczamy.pl/lech/500/obraz.png[/img]

4
kazdy robi to po swojemu.

Anbsolutnie nie ma znaczenia czy piszesz od początku do końca, od końca do początku czy na frankensteina sklejając z kawałów.



można pisać od razu dobrze. można potem szlifować.



KAżDA METODA JEST DOBRA JESLI DAJE PRZYZWOITY EFEKT KOńCOWY :wink:



teksty dłuższe mi osobiście pisze się lepiej - tzn. można się rozpisac dać więcej opisów i przemylsen bohaterów - na co brakuje miejsca w zwykłym krótkim opowiadaniu.



Zastanów się nad objętością. 80 stron to za długie do czasopisma a za krótke na książkę.

6
Tak... nie wiem czy jest sens rozwodzic sie nad tym, bo kazdy ma sposob dobry dla siebie. Ja mam nieraz tak ze pisze odrazu cale opowiadanie, a bylo i takie ktore trzy miesiace powstawalo. Byly takie ktore zaczalem rok albo dwa temu a dopiero teraz dokanczam i odrazu modernizuje to co juz bylo napisane. Jesli juz bym pisal powiesc to raczej jakies 300, 400 stron chociaz. 80 stron tak... na harlequina moze wystarczy.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

7
nie każdy musi od razu napisać wybitne działo :) znaczy, chodzi mi o to (chce być dobrze zrozumiana) nie trzeba pisać ambitnej literatury. Książki "lekki" się przyjemnie czyta i nie muszą mieć 300, 400 stron :P I mówię nie tylko o fantastyce...

Dodane po 41 sekundach:

*"lekkie"

8
To tak jak myslalem, ze kazdy Cyryl ma swoje metody. Dobrze wiedziec, ze nie tylko ja mam katalog "smietnik" z rozpoczetymi arcydzielami, na ktore mi przeszla ochota.


wiedzmin89 pisze: Jesli juz bym pisal powiesc to raczej jakies 300, 400 stron chociaz. 80 stron tak... na harlequina moze wystarczy.


W sumie wazna kwestia, o ktorej nie mam pojecia.

Ile stron ma ksiazeczka, na ktora material ma 100 stron znormalizowanych? No, srednio tak, bo wiem, ze rozne formaty sa. Taka kieszonkowa np B5.



A ile maja najmniejsze drukowane powiesci? A najwieksze Henki Garncarze i Smoki Saphirowe?



Jezu kolczasty! Skad ja wezme 200 stron, chyba jakies orzeszkowe opisy bede musial skrobac... :shock:

9
nie pisz pod strony ale pod akcje :) dobra książka niekoniecznie znaczy długa :P

Dodane po 38 sekundach:

się wypowiedziałam jako czytelniczka :roll:

10
wiekszosc ksiazek ma format A5 lub zblizony, mnozysz wiec strony w wordzie razy dwa
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

Re: Jak sie pisze dluzszy tekst?

11
KB pisze:Dotychczas pisalem teksty okolo 10-20 tys. znakow, ale rodzi sie grafomanska potrzeba plodu wazacego okolo 150 tys. znakow. Ups... to juz chyba w stronach nalezy mierzyc. Przestaszylem sie takiej wielkiej liczby. Okolo 80 stron znormalizowanych, czyli nieduza ksiazeczka.


U mnie było ponad ponad 513 tys. znaków i wyszła kniga licząca około 280 stron książkowych + tytułowe, spis treści, dedykacja, przedmowa (razem 288 stron).

12
Ja siadam i piszę. Huzia! Od początku do końca.

Całkiem nieźle mi idzie :P






Zastanów się nad objętością. 80 stron to za długie do czasopisma a za krótke na książkę.
Może to wprawka? ^^
Are you man enough to hold the gun?

13
Moje doświadczenie pisarskie czołga się przestraszone gdzieś w okolicach zera, lecz też zastanawiałem się nad tą kwestią. Słyszałem i czytałem, iż niektórzy preferują metodę pisania scen w kolejności losowej (a raczej zależnej od tego, co nam aktualnie wpada do głowy) oraz dopełniania tego, co pomiędzy.

Spróbowałem. Horror. I nie chodzi tu o gatunek. ;)

Ja zwykle siadam i piszę po kolei. Gdy się zacinam, wracam do fragmentów poprzednich i szlifuję - zarówno pod względem formy, jak i treści, choć głównych założeń fabularnych staram się nie ruszać. O ile, oczywiście, nie trafi mnie nagła genialna myśl, stawiająca pod znakiem zapytania całą fabułę tekstu. ;) Co jeszcze mi się nie zdarzyło - częściej rozsądek stawia pod takowym znakiem ogólny sens pisania, ale się nie poddaję. ;P
For he's a jolly good fella'!

14
ja, po napisaniu jednego dłuższego tekstu (bez poprawek, tekst nagi, 2/3 praktycznie bez opisów, które są moją udręką) ok. 150 tyś znaków powiem tak:

w pewnym momencie się zacięłam. Nie umiałam się zmusić do pisania dalej. Po prostu. Nie potrafiłam siąść napisać ten fragment Przeskoczyłam kawałek :D Jak skończyłam całość to wróciłam do tego i właściwie uznałam, że to co chciałam wcześniej zrobić nie musi być konieczne dla tekstu.



Myślę, że czasami warto przeskoczyć i nie pisać "na silę". Może jak się napisze dalej, wymyśli szczegóły coś zaświta? Ale ja chyba nie jest odpowiednim człowiekiem, żeby na mnie się wzorować :D

15
Kolejność losowa - nigdy, przenigdy. Jeśli piszę coś dłuższego, to po kolei. To jest o tyle wygodne, że np. wątki poboczne się nie gmatwają i można je dowolnie modyfikować.

Nie ruszam się bez planu. Szczegółowego. Większość zdarzeń wrzucam na kartkę A4, dzięki czemu później wiem, na czym skończyłem i co będzie potem. I że się nie pogubię.

Osobną kartkę zajmuje koncept i charakterystyki, robię też trochę concept-artów.

A jak się naprawdę zatnę, to wracam do tego, co napisałem, i poprawiam, czasem po kilka-kilkanaście razy. To samo przy wrzucaniu w komputer.



Zresztą ostatnie opowiadanie zrobiłem w mniej więcej podobny sposób - treść > wstecz > korekta + treść >wstecz > korekta + treść [pętla]



Ale - jak Andrzej zauważył - liczy się dobry wynik wyjściowy.

Pzdr.
Dark side of the Force

Odwiedź mój fanpejdżObadaj moje książkiNa Esensji też jestem
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”