Latest post of the previous page:
Mój mąż przeczytał np. "50 twarzy Greya" i serię o wampirach "Bractwo Czarnego Sztyletu". Czy to znaczy, że nie jest prawdziwym mężczyzną?
Latest post of the previous page:
Mój mąż przeczytał np. "50 twarzy Greya" i serię o wampirach "Bractwo Czarnego Sztyletu". Czy to znaczy, że nie jest prawdziwym mężczyzną?To znaczy, że jest prawdziwie wszechstronnym czytelnikiem, który niczego się nie boiMagic pisze:Mój mąż przeczytał np. "50 twarzy Greya" i serię o wampirach "Bractwo Czarnego Sztyletu". Czy to znaczy, że nie jest prawdziwym mężczyzną?
Bo jest tutaj pewien błąd w interpretacji. Po pierwsze traktowanie dopełnienia zbioru literatury kobiecej jako literatura męska. Co jest błędnym założeniem. Istnieje literatura męską, kobieca i całą reszta, w której płeć odbiorcy nie ma tak wielkiego znaczenia.EwaX pisze:Powracając jeszcze do początku dyskusji, w bibliotece, do której należę wpadli ostatnio na głupi pomysł rozdzielenia literatury na kobiecą i męską. Nie muszę chyba dodawać, że dla kobiet przeznaczyli same raczej niskich lotów romanse. O ile rozumiem, że nie potrafią uznać Harlequinów za literaturę męską (W życiu nie widziałam mężczyzny czytającego coś takiego. Aczkolwiek możliwe, że jeśli tacy istnieją, to się z tym kryją.) Nie rozumiem jedynie, czemu automatycznie wykluczyli kobiety jako czytelniczki kryminałów czy też fantasy.