Witajcie!
Niedawno rozpocząłem pisać i niemal od samego początku natrafiłem na mały problem, który sprawił, że cała koncepcja mojej powieści uległa zmianie...
Czy Waszym zdaniem lepsze z punktu widzenia czytelnika jest przedstawienie dzieciństwa głównej bohaterki w kilku pierwszych rozdziałach czy może lepiej raz co raz powracać do niego w trakcie retrospekcji? Ostatnio nieco przychylniej skłaniam się ku tej drugiej opcji, lecz mimo wszystko chciałbym zasięgnąć porady jak z tą kwestią radzą sobie inni pisarze. A więc: którą formę zazwyczaj wybieracie w tego rodzaju przypadkach?
Zacznijmy od początku czy może retrospekcja?
1To co jedni nazywają koszmarnym snem, dla innych jest po prostu kluczem do bram ich wyobraźni