16

Latest post of the previous page:

Co do OOBE swego czasu bardzo mnie to interesowalo ale nie znalazlem dobrego sposobu na osiagniecie tego stanu... czytalem o sposobie na kilka bardzo glebokich i bardzo szybkich wdechow i wydechow, ale perspektywa nieodwracalnych zmian w mozgu lub narzadach badz nawet smierc jakos wybila mi to z glowy... choc kto wie czy nie powroce do tego... no ale latwiejszego sposobu nie widzialem poki co... mozna z niektorymi lekami lub dragami ale... co to by musiala byc za ilosc... :P ale to by bylo ciekawe doswiadczenie... jak ktos potrafi to jeszcze dobrze opisac no to fajna sprawa jest wtedy.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

17
No myślę,że można zostać świetnym pisarzem bez brania narkotyków,czy niedotleniania mózgu.Nie powiem,że jestem święty :D ,ale trzeba mieć umiar i wiedzieć kiedy skończyć.Nie wszyscy wiedzą.

Ciałem astralnym ze swojego ciała na pewno wyszła J.K.Rowling :) stąd postać Harrego :)

18
Obywatelka AM pisze:Nie ma czegoś takiego jak "kręgosłup szyjny" O_O Kręgosłup to kręgosłup. Szyjne to są kręgi.


Kręgi, a i owszem, są. Tak samo jak dzielimy kręgosłup na: szyjny, piersiowy, lędźwiowo krzyżowy...



Co do tematu:



śmierć jest naszym celem. Rozumiejąc to, smiało można powiedziec, że jest to tragiczne. śmierc jest tragiczna. Jeżeli Twój bohater ginie, ważne jest, co zaznaczyłeś wcześniej: kim był, jak żył, co robił. Poznając go, przywiązuje się do niego, jako czytelnik. Wówczas każdy zgon, będzie tragiczny w odpowiednim sensie. Jednak opisując śmierc, nie powinieneś wychodzić poza ramy "faktowe" - to znaczy, rozmijać sie z wszechobecną prawdą. Jeżeli nie wiesz o co chodzi, czytaj wiadomości w internecie, dotyczące śmierci. Wiem, to trudne i smutne, jednak formy przekazu zawarte w tych wiadomościach czasami porażają. To są fakty. Nimi się kieruj. Bo śmierć to fakt.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

19
mozna powiedziec, ze bylam po drugiej stronie, o ile mozna to tak okreslic ale to wcale mi nie ulatwilo pisac o smierci.

wszystko nadal pozostaje w sferze wyobrazni.
"czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bolu"

20
MC - wzbudzasz zainteresowanie, powiesz coś więcej?



Staram się traktować śmierć bohaterów poważnie. Nigdy nie opisuję samego umierania jako odczucia, lubię natomiast zatrzymywać się tuż "przed progiem" i dawać postacii kilka ostatnich chwil. Wiem, że uczucie smutku i straty, potęguje obecność innego bohatera, bliskiej osoby. (Zrzucam brzemię np. na cierpiącego przyjaciela). Ostatni dialog przed śmiercią - dosadny i niezbyt długi - zatrzymuje umierającego na granicy dwu światów i czytelnik przez moment łudzi się, że "może uda sie biedaka ocalić " .

śmierć to najważniejszy etap "wędrówki" bohatera, dlatego należy o nią zadbać ( teraz brzmię makabrycznie).

Nie wiem jak sobie poradzę z zabiciem mojej ukochanej postacii, czego sie nie robi dla dobra opowieści? Całe szczęście, że wraz z końcem życia, nastąpi koniec historii.
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

21
smierc zawsze wzbudzala fascynacje i wywolywala w ludziach strach.

niewiadoma, bezsilnosc, mozliwosc bolu...

kreowanie smierci to precyzyjna sprawa.

nie chodzi rzecz jasna o postac ale o forme umierania.

czy kiedy zapuka do mych drzwi i powiem jej, ze nie jestem gotowa czy to zrozumie? odejdzie?

kto jak nie ona powinna rozumiec najlepiej pewne aspekty z zycia czlowieka?

bez wzgledu na to kiedy i dlaczego ktos umiera; czy zabiera kogos bo wedlug jej obliczen nadszedl na dana osobe czas czy tez ktos sam zadecydowal za nia.

potem biora sie chociazby filmy z rodzaju "oszukac przeznaczenie".

dla kogos film jak kazdy inny.

dla innych to zaglebianie sie w istote sprawy.

a reinkarnacja i temu podobne?

czy to, ze jestem jaka jestem swiadczy o dziedziczonych genach czy o tym, ze w innym zyciu bylam kims, kto nadal we mnie jest?

moze jestem skladowa roznych czynnikow, ktore stanowily o tym, kim byly postacie bedace mna w przeszlosci, innym zyciu?



mowie sie, ze nie zrozumie czegos ktos, kto sam tego nie doswiadczyl.

ciezko to podporzadkowac tematowi smierci.



mozesz poprzez empatie - bol po stracie kogos, rozpacz, cierpienie...

to staje sie zrodlem inspiracji.

ale czy do konca wlasciwym?



smierc mozna opisac tez zdajac sie na chociazby opisy zgonu innych, ogladajac zdjecia.



to makabra ale u ludzi wrazliwych moze sprawic, ze w umysle zrodzi sie cos, co poruszy innych.



czy mordercy (mowie o tych seryjnych) to ludzie okrutni czy posiadajacy fantazje?

co tworzy w naszej rasie takie monstra?

smierc robi sobie z ludzkosci zarty?

przeciez ona to nie zaden KONIEC.



nie wiem moja droga co mam Ci odpowiedziec.



mozna miec talent pisarski i zamydlic oczy czytelnikowi opisem smierci, a ktos, kto sie od niej uchronil, moze napisac cos, co nie poruszy nikogo, po nie bedzie potrafil tego, co przezyl i co czuje przelac na papier.



nie wiem, co moze stac sie zrodlem inspiracji.

wszystko na dobra sprawe.
"czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bolu"

22
Trudno żywym mówić o śmierci, prawda. Co do morderców, mam jednego (bohatera), seryjnego zabójcę. Paradoks polega na tym, że jest on cudowną istotą, uwielbiam go, chociaż może w innych ludziach wzbudzać odrazę. Lubię się wgłębiać w psychikę wykreowanej postacii i muszę przyznać, że zło bohaterów jest niezwykle interesującym tematem do rozważań. Oczywiście mordercy to najwspanialsze obiekty "badań".

Odbiegłam od tematu...

Tak jak mówiłam unikam opisywania samej śmierci, ponieważ jest to obszar wyjęty spod mojej jurysdykcji. Napisałam kiedyś dwa wiersze o trudnej tematyce. Miałam świeżo za sobą wielki wstrząs i pogrzeb więc to chyba najlepsza liryka mojego życia.

Myślę o napisaniu opowiadania powiązanego z tematem śmierci i przemijania ale żeby zacząć pracę nad czymś takim, musiałabym poważnie i w spokoju pomyśleć, zahaczyć o własne odczucia co do sensu ludzkiej egzystencji.

I jak siebie znam,

pracę rozpocznę napewno,

pięknego, ciepłego poranka

o wschodzie słońca.
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

23
zywym, ktorym smierc objawia sie wylacznie w wyobrazni, to jedno.

zywym, ktorym smierc zajrzala w oczy, jak to sie mowi popularnie, to tez inna bajka.



czemu jedni sie jej panicznie boja, a niektorzy wrecz jej pragna? niektorzy z nia igraja, czasem do skutku, a sa i tacy, ktorzy stosuja wszelkie, nawet wyimaginowane zabiegi, aby oddalic od siebie chwile spotkania z kostucha.

co takiego musi tkwic w czlowieku, ze staje sie samobojca; nawet niedoszlym?



dotykac tematu powierzchownie, opierajac swoja wiedze na hmmm powiedzmy teorii, a dotknac tematu fizycznie, to dosc intrygujace i przerazajace.



eksperymentowac ze smiercia czy to normalny odruch?



no coz, byc moze cos w tym jest.



czy pisanie o upojeniu narkotykowym, co wtedy dzieje sie w umysle czlowieka, upowaznia autora do eksperymentow na tym polu, aby teksty byly bardziej wiarygodne?



i tacy zapisali sie na kartach historii.



aby opisac wiec bol, moze trzeba go doswiadczyc i to fizycznie, a nie wylacznie psychicznie.

delektowac sie jak widac mozna na rozne sposoby sama smiercia badz jej pisemnym ucielesnieniem.







bedzie sie roznic opis takowej w przypadku doswiadczen wywolanych utrata kogos bliskiego, a cos innego wytworzy sie w glowie po doznaniach czysto fizycznych; na wlasnej skorze.



unikniecie wypadku - ktos szczesliwie ocalony, drugie zycie w prezencie od losu...

przezycie wypadku, kolejna szansa puka do drzwi.

decyzja o zakonczeniu doczesnego zycia (sposob dowolny) i... odratowanie (szczescie czy pech?)



kazdy przyklad zrodzi inne spojrzenie na smierc.



ja posiadam ten trzeci.

nie twierdze, ze piszac cokolwiek w ramach tego rodzaju doswiadczen, staje sie automatycznie ekspertem ale nie musi ktos koniecznie zrozumiec, co mam do przekazania.



nie usmiercam bohaterow, nie pisuje o tym, nie umiem chyba tak w osobie trzeciej.

to jakos jest mi sie dalekie.



usmiercam siebie.



niemniej jednak jestem ciekawa jak widzisz cala zawilosc smierci Ty :)

Dodane po 3 minutach:

przepraszam - na koncu powinno byc - jest mi dalekie.

wkurza mnie brak edycji :evil:
"czas nie leczy ran tylko przyzwyczaja do bolu"

24
[quote=qlek]lucid dreaming ? Eh nie chce...jakoś to po prostu wymyślę...[/quote]

Lucid dreaming to świadome śnienie- po prostu uczysz się zachowywać świadomość w czasie snu, przez co kontrolujesz to, co śnisz, ale to tylko zwykły sen i nikt nie twierdzi inaczej.

OOBE to pojęcie ezoteryczne- zupełnie co innego, bo ludzie uprawiający to twierdzą, że "dusza" w tym stanie podróżuje po prawdziwym świecie.



A śmierć... To zależy od opowiadania, co nie. Choć też niekoniecznie- pamiętajmy, że czas umierania zależy od powagi zranienia - ktoś, kto umiera ze starości czy z powodu ciężkiej choroby będzie miał czas na długi monolog wygłoszony do najbliższych, ale inaczej opiszesz czyjąś śmierć w mrocznym kryminale, gdy ktoś dźgnięty sztyletem po prostu zamilknie w połowie zdania i osunie się na ziemię. Za to, jeśli nie zginął od pierwszego ciosu, i ktoś znajdzie tę konającą postać, to zapewne zdąży ona jeszcze wypowiedzieć kilka ostatnich zdań.
"No! I must kill the demons" he shouted

The radio said "No, John. You are the demons"

And then John was a zombie.

25

bo ludzie uprawiający to twierdzą, że "dusza" w tym stanie podróżuje po prawdziwym świecie.
Przecież wiadomo,że dusza nie istnieje :D a Ziemia jest okrągła.No tak ale to przecież kwestia wiary ;)

26
A czy ja napisałem, że w to wierzę? Po prostu trochę czytałem o tym i wiem jak to wygląda, czy raczej jak powinno wyglądać. Inna sprawa, że na tym samym forum o zjawiskach paranormalnych czytałem kosmiczne brednie (dosłownie).
"No! I must kill the demons" he shouted

The radio said "No, John. You are the demons"

And then John was a zombie.

27
:) sory nie mogłem się powstrzymać.czy brednie czy nie brednie.nie mi to sądzić,każdy ma prawo wierzyć w co chce.jak ktoś kotów nie zabija,ani nie grozi mi użyciem siły to ja nie mam nic przeciw,a nawet czasem jestem za,jak to interesująca w wiara-w coś.

Pozdro

28
Jakby ktoś chciał utopić bohatera, to proszę się do mnie zgłaszać. Nadal kocham Bałtyk, tylko już w nim nie pływam.



A nawet jeśli nie chcecie nikogo topić, wrażenia muszą być podobne. Na przykład najgorsze było, że masz cały czas świadomość, że jesteś bez szans. Po prostu wiesz, że umrzesz, nie zobaczysz już mamy i taty. Najpierw histreria, a później przyszedł taki moment, że dociera do ciebie powaga sytuacji. Nikt cię nie słyszy, brzeg ledwo co widać. Ręce i nogi nie nadają się do niczego. "Ojcze nasz..."



To była dzika plaża, żadnego Haselhofa w pomarańczowych gaciach, starzy kimają na leżaku.



Naj, najgorsze jest wtedy, kiedy przestajesz walczyć. Wiesz, że jesteś malutki, kruchy, bezbronny. Morze wielkie, woda ciemna, a prąd niesie cię coraz dalkej. Mogiła i już.



Ale, jak widać, cuda się zdarzają. Jestem :D Jakimś kolesiom odpłynął materac, rzucili mu się na ratunek i przy okazji mnie zobaczyli.

Jest to jedno z najbardziej wyraźnych wspomnień. Za każdym razem, kiedy do tego wracam, ciary biegają mi po plecach.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

29
Chciałabym wtrącić, że aby móc spróbować OOBE, trzeba mieć na jej temat wiele wiedzy. Nie polecam osobom, które zaczynają wchodzić w sfery paranormalne. Pod względem takich spraw jestem osobą doświadczoną i naprawdę nie robie sobie z takich rzeczy żartów. Myślcie sobie o mnie co chcecie, ale jestem normalna, nie czytam Władcy pierscieni, H.Pottera, ani innych fantasy. Opieram się na praktyce, a okultyzm jest w moim życiu sferą przewodnią.

Aha, OOBE, to nie medytacja trwająca 20 minut... tylko od 1-2 godziny.



pozdrawiam robaczki:)

30
Jam żółtodziób, ale polecałbym pójść za radą wiedźmina. Jeżeli masz postać u której nawet sikanie opisujesz na trzy strony, to zaskocz czytelnika krótką, rzeczową, gwałtowną śmiercią. Zszokuj go. Niech twój bohater ot tak, bez zbędnych ceregieli pożegna się z życiem. Mówię teraz tylko o danej sytuacji.

Nie należy zapominać o nieschematyczności. Śmierć śmierci nie równa, więc oczywistym (chyba) jest, że śmierć głównego bohatera powinna wyglądać inaczej niż postaci tła.

31
Smerdiakow pisze:Możesz się przekonać jak to jest tuż przed śmiercią, wychodząc ciałem astralnym ze swojego ciała fizycznego (Out of Body Experience - w skróce OOBE). Na necie znajdziesz wiele na ten temat ;)
Tak, to prawda. To doświadczenie, wyjścia ducha z ciała przeżywają ludzie albo o paranormalnych zdolnościach, bądź w czasie ciężkiej choroby. Osobiście nic mnie to nie interesowało, zupełnie, wiedziałem o tym, lecz moja wiedza na ten temat była żadna. Dopiero, gdy sam doświadczyłem tego będąc ciężko chorym. Przeczytałem kilka książek o OOBE. To jest zjawisko poznawalne. Kto nie szuka, nie wie i tweirdzić sobie może co chce, że jest DLA NIEGO nie poznawalne. Ale niech nie śmie być pewien, iż nic o śmierci i tym co po niej się dzieje ze świadomością człowieka nie wiadomo. Byłoby to bzdurne twierdzenie z braku wiedzy, a są tacy, których przekonania są wg nich jedyne i prawdziwe, nawet nie mając żadnej wiedzy ani chcęci poznania jej na temat śmierci klinicznej i OOBE.

qlek - napisz do mnie na priv to podzielę się z Tobą własnymi zapiskami moich kilku doświadczeń OOBE (obecnie nic takiego się mi nie dzieje). Zanotowałem to.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”