Latest post of the previous page:
pisząc posty sie nie da - to zbyt wąskie gardło dla przepływu informacji. za wolno to idzie.17
Koleżanka koleżanki mówiła, że jej mama mówiła, że ciocia słyszała, że filologia polska jest nudna. Wymagają tam od natchnionych, młodych, świeżych ludzi wykonywania rutynowych działań. Liczenie sylab w „Latarniku”? Coś w tym stylu. Myślę, że dla myślących o pisaniu, dobra będzie filozofia. Ciągłe odkrywanie na pozór już odkrytego i poznanego, wysuwie logicznych wniosków, nauka merytorycznych wypowiedzi. To wizja nie podparta własnym doświadczeniem, więc może okazać się czystą teorią. Wiele zależy też od uczelni of kors.
Co możesz wiedzieć o życiu, jeśli nigdy się nie biłeś?
18
Gendek pisze: Myślę, że dla myślących o pisaniu, dobra będzie filozofia. Ciągłe odkrywanie na pozór już odkrytego i poznanego
idz na jeden ykład z filozofii i posłuchaj jak jakiś cżłowiek finansowany z naszych podatkow przez póltorej godziny mówi o tym jak ktoś kiedyś odkrywał jak fajnie jest ględzić o niczym.
Polecam raczej miedzywydziałowe interdyscyplinarne studia humanistyczne (MISH) wtedy można chodizć na wyklady z tej tfu - filozofi, ale też np historii archeologii, prawa, socjologii etnografi etc.
zdobywa sie wiedzę powierzchowną ale za to bardzo szeroką i interdyscyplinarną.
jeszcze jdno. Ludzie -płacicie poadatki. wiecie co to oznacza? możecie przyjść na każdy wykład ogólno uniwersytecki i ogólno instytutowy siąść w kącie i słuchać. (wyjątkiem sa te gdzie są limity miejsc).
jeśli studiujecie np historię i macie do zaliczenia wykład ogólnouniwersytecki to możecie iśc na wykład z biologii.
19
A ja myślę, że aby pisać, nie potrzeba być studentem filozofii ani filologii. Kiedyś byłam święcie przekonana, że będę mogła sobie spokojnie bazgrolić tylko jeżeli pójdę do klasy humanistycznej. Jak wyszło? Bazgrolę dalej, a jestem w klasie matematyczno-geograficznej, strasznie mi się podoba i chcę iść na meteorologię
Póki co należy traktować pisanie jako hobby, pasję, a nie powiedzieć sobie: "Oho! Zostanę pisarzem!", bo prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie. Sława przyjdzie później, z czasem, i możliwe, że całkiem przypadkiem

Póki co należy traktować pisanie jako hobby, pasję, a nie powiedzieć sobie: "Oho! Zostanę pisarzem!", bo prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie. Sława przyjdzie później, z czasem, i możliwe, że całkiem przypadkiem

20
Avaritia pisze:A ja myślę, że aby pisać, nie potrzeba być studentem filozofii ani filologii.
inaczej: filozofia dziurawi mózg do tego stopnia że odradzam kontakt z tą pseudonuką. weźmy przypadek Konrada T. Lewandowskiego. Poczytajcie jego ksiązki z okresu zanim zajął się filozfią i po tym jak zrobił doktorat.
Póki co należy traktować pisanie jako hobby, pasję, a nie powiedzieć sobie: "Oho! Zostanę pisarzem!", bo prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie. Sława przyjdzie później, z czasem, i możliwe, że całkiem przypadkiem
teraz pytanie: czy taka postawa jest dobra? Czy nie lepiej postawić sprawę twardo: będę pisarzem - a potem rzucić sie całym impetem i dać z siebie wszystko...
Tu jest zbyt wiele rzeczy do naucenia się by opłacało sie inwestować wysiłek w posaidanie tkaiego hobby.
21
To ma sens. Nie studiuję co prawda filozofii (ha! już widzę, jak się dostaję na takowy kierunek - z moimi ocenami?), ale ostatnio za dużo myślę. Jeśli można to tak ująć. Nie napiszę np. ,,Janek może poślubić Krysię, jeśli ta się zgodzi", tylko ,,Janek być może poślubi Krysię, jeśli zdecyduje się poprosić ją o rękę, ale i tak wszystko się spapryczy, jeżeli Krysia da mu kosza" i to bardzo luźny przykład - w trakcie rozwlekam całą sprawę jeszcze bardziej.Andrzej Pilipiuk pisze:Avaritia pisze:A ja myślę, że aby pisać, nie potrzeba być studentem filozofii ani filologii.
inaczej: filozofia dziurawi mózg do tego stopnia że odradzam kontakt z tą pseudonuką. weźmy przypadek Konrada T. Lewandowskiego. Poczytajcie jego ksiązki z okresu zanim zajął się filozfią i po tym jak zrobił doktorat.

Ale te rzeczy do nauczenia się to nie jest fizyka kwantowa, prawdaaa? ;DPóki co należy traktować pisanie jako hobby, pasję, a nie powiedzieć sobie: "Oho! Zostanę pisarzem!", bo prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie. Sława przyjdzie później, z czasem, i możliwe, że całkiem przypadkiem
teraz pytanie: czy taka postawa jest dobra? Czy nie lepiej postawić sprawę twardo: będę pisarzem - a potem rzucić sie całym impetem i dać z siebie wszystko...
Tu jest zbyt wiele rzeczy do naucenia się by opłacało sie inwestować wysiłek w posaidanie tkaiego hobby.
Ja już postanowiłam. Nie wymagam wiele od życia, zatem chcę primo: pracować gdzieś ze zwierzętami (szczyt marzeń to Straż Dla Zwierząt), a w domciu pisać (i wydawać!) książki. Teraz tylko muszę przekonać rodziców.

Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
23
Możesz się zawsze przenieść ;Dwinky pisze:poszłam do najlepszego liceum w mieście ze 128 punktami na 127 wymaganych na humana, teraz nie mogę sobie poradzić i muszę się uczyć rzeczy, które mi są potrzebne jak łysemu grzebień.
Ja mogłam spokojnie startować do najlepszego liceum w mieście, ale wiedziałam, że inna szkoła też mnie nieźle przygotuje do matury. Poza tym nie lubię się uczyć zbędnych rzeczy - wyrzuciłabym z planu lekcji kilka przedmiotów, ale niestety... ogólniak... Szkołę wybrałam głównie ze względu na atmosferę, nauczyciele często idą uczniom na rękę. Dlatego nauki mam trochę mniej i mam dużo wolnego czasu

Ale, jak mówi Moja Pani - lepiej być najgorszym uczniem w najlepszej klasie, niż najlepszym w najgorszej.
A ja się zastanawiam nad germanistyką o_O Koleżanki pukają się w czoło, gdy o tym mówię.
Winky, współczuję matematyki na maturze... jest rzeczywiście tak przerażająca, że koledzy z technikum z mojego rocznika stadami przenieśli się do liceum, nie zważając na profil klasy

24
Wróć: mogłabym się przenieść, gdyby moi rodzice się zgodzili. A oni wolą zapędzać na siłę do nauki i warczeć nad karkiem ,,maher yoter, maher, maher!*". Bo jest tylko jeden wzrór szczęśliwego człowieka; szczęśliwy człowiek to taki, który ma czerwony pasek na świadectwie, 101% na maturze ze wszystkiego i obronioną pracę dyplomową. I jak taki mały żuczek jak ja, z pamięcią słonia Trąbalskiego i urodzony o dobre 600 lat za późno ma mieć szóstki od góry do dołu? Nawet z polskiego moja najlepsza ocena do tej pory to 4-. T__T
*hebr. ,,szybciej, szybko, szybko!". Tak, mam ostatnio schizę na ten język i chyba zacznę się go uczyć, bo pikny jest.
I tak dupnie, i tak dupnie, chociaż z dwojga złego... XDAle, jak mówi Moja Pani - lepiej być najgorszym uczniem w najlepszej klasie, niż najlepszym w najgorszej.
*hebr. ,,szybciej, szybko, szybko!". Tak, mam ostatnio schizę na ten język i chyba zacznę się go uczyć, bo pikny jest.

Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
25
Gendek pisze:Chciałam studiować filozofię, a teraz się boję.
poczytaj sobie najpierw trochę pism różnych filozofów (nie omówienia tylko test źródłowy).
Najdalej po kilku godzinach odechce Ci się raz a dobrze.
Dodane po 3 minutach:
winky pisze:. Bo jest tylko jeden wzrór szczęśliwego człowieka; szczęśliwy człowiek to taki, który ma czerwony pasek na świadectwie,
z tego wynika że nigdy nie byłem szczęsliwy. hmmm... to sie nawet pokrywa z moimi obserwacjami - w szkole czułem się nieszczęśliwy.
pamiętam kilka nawisk ludzi którzy te czerwone paski mieli.
odnoszę wrażenie że mi udalo sie skoczyć ciut dalej.
26
No właśnie. Ja to wiem. Co innego rodzice - oni wiedzą swoje. :] Jasne, że chyba każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, bumtarara, ale nie do wszystkich (khem) dociera, że zmuszanie do nauki pod groźbą wydziedziczenia nie jest najlepszym pomysłem. Ale to już tyrada na temat inny od zamierzonego.
Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
27
winky pisze:No właśnie. Ja to wiem. Co innego rodzice - oni wiedzą swoje. :]
to trochę inaczej: zmiany zachodzą dziś bardzo szybko a nasze spoleczenstwo ciagle jeszcze ma zakodowane wzorce XIX wieczne.
rodzice nie nadążają.
W XIX stuleciu było normalne że koleś który zdobędzie maturę to już jest Ktoś. może byc urzędnikiem, może zostac nauczycielem - z głodu nie zginie.
a jak ktoś studia skończył to ho ho...
a dziesiejszy tytuł magistra nie umywa się się do przedwojennej pozycji maturzysty. magistrowie wykładają dziś chemie w biedronce.
dla ludzi ogromnym osiagnięciem było popchnięie potomka tak aby dostał sie na górę. stąd półanalfabeci gonili swoje dzieci do nauki a dwumorgowi chłopi wydawali ostatnie grosze byle syn "poszedł w profesory".
Od zniesienia panszczyzny (a i wcześniej) trwa nieustanna pokoleniowa presja zdobywania wykształcenia.
Patrząc na soich rodziców musicie oceniać ich działania przez pryzmat poprzednich sześciu - osiemiu pokoleń. to takie myslenie: "pradziadek mial tylko maturę - pierwsza wojna przeszkodziła. dziadek miał tylko maturę - komuniści blokowali dostęp na uczelnię. my mamy wyższe to i dziecko musi mieć wyższe".
Gdzieś w miedzyczasie ludzie zostali oszukani. zarobki przestały mieć zwiazek z wykształceniem.
za komuny ludzie jednak nadal pchali sie na studia - po to by złapać kontakt z sobie podobnymi, by nie utonąć w zalewie chamstwa.
dzisiejsze czasy są podwójnie oszukane.
1) wyższe wykształcenie nie daje godziwych zarobków ani pozycji społecznej.
2) dostanie sie na studia przed niczym nie chroni - takiego zoo jak na archeologi UW trudno by sie doszukać na warszawskiej Pradze...
*****************************************************
sądze ze zyjemy w świecie nowego średniowiecza. Rzym sponął - albo jeszcze sie dopala. Zawody zaczynaja zamykać się w ścisłe korporacje. papiery wyższych uczelni przestaja mieć znaczenie - choć ciągle jeszcze tylko one dają prawo ubiegania się o szereg posad.
mysle że za kolejne 20-30 lat powstana u nas czebole takie jak w korei. wytworzą równolegly system ksztalcenia. przynależnośc dokorporacji będzie dziedziczna syn korporacyjnego informatyka w wieku lat 15-tu zacznie pracę przygotowany przez ojca, syn technologa pojedzie na nową placówkę budować tam przemysł.
***************************************************
nie potrafię dać rady na dziś. skończyć kurs dla stolarza pouczyć się angielskiego i zaraz po gimazjum pryskać do Anglii?
28
głównie przez obecny system kształcenia na studia dostają się osoby, których tak naprawdę nic to nie obchodzi i które - powiedzmy sobie szczerze - nie nadają się do tego. Dlaczego? A co im szkodzi spróbować, skoro wystarczy złożyć papierek. Tworzy to również paradoksalną sytuacje, że pracę znajdują ludzie po szkołach zawodowych. Ale wiecie co? Wcale do mnie to nie przemówiło. Poszłam na studia zaoczne, aby wreszcie uczyć się czegoś, co mnie interesuje. Dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
29
Od paru lat, dzień w dzień pluje sobie w brodę, że nie wybrałem ASP w łodzi. Wszyscy od dawna mi powtarzali - masz talent. Co tu robisz?
Teraz odkrywam grafikę na nowo. Posiadam licencjat z administracji (głupota młodości). Państwowa posada w urzędzie jest już prawie w kieszeni, lecz nienawidzę swojej roboty.
Młodzieży! Póki macie szansę, wybierzcie dobrze swoją przyszłość! Nawet po filozofii można wyjść na prostą (przecież po coś Bóg stworzył Królestwo Brytyjskie).
Teraz odkrywam grafikę na nowo. Posiadam licencjat z administracji (głupota młodości). Państwowa posada w urzędzie jest już prawie w kieszeni, lecz nienawidzę swojej roboty.
Młodzieży! Póki macie szansę, wybierzcie dobrze swoją przyszłość! Nawet po filozofii można wyjść na prostą (przecież po coś Bóg stworzył Królestwo Brytyjskie).
30
Wszyscy jesteśmy filozofami. Każdy z nas zastanawia się nad istotą bytu, lecz kolesie pod budką z piwem potrafią bez trudu sformułować imperatyw kategoryczny Kanta, nie mając pojęcia, że to robią. Forma nieco odmienna, ale treść bez zmian.
Jednak poważne studia filozoficzne mogą być fascynujące. żadna nauka, żadne życiowe doświadczenie nie dziurawi umysłu, jeśli im na to nie pozwolimy.
Studia nie są ani warunkiem koniecznym, ani wystarczającym, by zostać pisarzem. Zapewne wszyscy znamy idiotów z dyplomem i mądrych ludzi po podstawówce. Najważniejsza jest otwartość i chłonność umysłu oraz gotowość do uczenia się na błędach. Własnych błędach.
Jednak poważne studia filozoficzne mogą być fascynujące. żadna nauka, żadne życiowe doświadczenie nie dziurawi umysłu, jeśli im na to nie pozwolimy.
Studia nie są ani warunkiem koniecznym, ani wystarczającym, by zostać pisarzem. Zapewne wszyscy znamy idiotów z dyplomem i mądrych ludzi po podstawówce. Najważniejsza jest otwartość i chłonność umysłu oraz gotowość do uczenia się na błędach. Własnych błędach.
31
filozofia dziurawi mózg do tego stopnia że odradzam kontakt z tą pseudonuką.
Może i racja, ale czasem wariat potrafi być najlepszym artystą

Co do samej filozofii, to fakt, że jest ona specyficzna. Warto zauważyć, że wielu psycholi tego świata, począwszy od pewnej części morderców, przez sekciarskich guru, na Adolfie skończywszy, miało umysł w mniejszym lub wiekszym stopniu filozoficzny. Ta nauka, która ma uczyć o człowieku, czasem tworzy coś co się przeciwko człowiekowi obraca. I chyba temu jest taka interesująca.
Osobiście czytałem pobieżnie Nietzsechego i Kirkegarda. świrem byłem już wcześniej, więc nic mi nie grozi

Poza tym uważam, że każdy pisarz musi być choćby maleńkim filozofem.