Szkoda, że zeszliśmy tylko na kwestie języka, bo temat i szeroki i ciekawy.
Co do wulgaryzmów - statnowi on immanentną część języka potocznego. Ja osobiście nie czytałem
Misjonarzy z Dywanowa, ale byłbym lekko zdziwiony gdyby
Naturszczyk w dialogach pewnych przekleństw nie umieścił. Żołnierze klnęli, klną i klnąć będą. Jest to tak samo oczywiste, jak to, że szkoli się ich po to by zabijali.
Co do tematyki... To rzeczywiście kłopot występuje nie od dziś. Na początku lat dziewiędziesiątych Jacek Inglot w
Wariacie z pochodnią ironicznie nawoływał aby młodzi twórcy przelewali więcej krwi i spermy :-)
Jak twierdzą zasłużeni owa tematyka wynika z infantylizmu młodych twórców, którzy koncentrują się na własnych ciągotach. Czyli seksie i przemocy. Może kiedyś im przejdzie.
To wręcz zadziwiające, że w kraju mamy tylu fanów Sapkowskiego, a większość z próbujących naśladować "mistrza" nie zwraca uwagę na to o czym on pisze. A Geralt z Rivii, dość często miewa rozterki moralne, co dziwi u postaci, której profesją jest zabijanie. W opowiadaniu
Róże z Shaerrawedd fabuła kończy się walką, pojawiają się kwestie dotyczące prokreacji, mówi się nawet o chędożeniu, klnie się tu i ówdzie. Ale to są kwestie poboczne, przecież
Róże... mówią o bezsensowności bratobójczej walki, o podburzaniu jednych narodów na drugie, budowaniu ghett, braku tolerancji. To opowiadanie naprawdę nie jest o tym, że Wiedźmin kogoś porządnie rąbnął przez czerep.
Tak samo u Ziemiańskiego - u którego non stop przewijają się samce alfa i mężczyźni typu macho. Ale w
Autobahn nach Poznan pojawiają się również kewstie dotyczące patriotyzmu, tego jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć w walce o kraj, i czy wszystko może być usprawiedliwione miłością do ojczyzny.
Z opowieści powinien wynikać jakiś morał, garść przemyśleń, a nie tylko nawalanka. O tym też pisał Sapkowski w "Pirogu" ponad dwadzieścia lat temu. Ciekawe, że my dzisiaj również o tym dyskutujemy

Czyżby świat nie zmieniał się tak bardzo?
Pozdrawiam.[[/i]