Latest post of the previous page:
W tekstach autorów - zwłaszcza młodych - płci męskiej zdarza mi się dostrzegać zjawisko na tyle częste, że je zarejestrowałam, zapamiętałam i zwracam na nie uwagę. Chodzi konkretnie o teksty, w których główny bohater płci męskiej jest w związku z partnerką i partnerka ta zostaje przedstawiona w sposób tak wyidealizowany, że traci wszelkie charakterystyczne cechy własne. Właściwie jedynymi wyróżniającymi ją cechami są uroda (oczywiście pani obowiązkowo musi być piękna - często jest przy tym inteligentna, ale urodę podkreśla się bardziej) oraz etykietka w oczach bohatera: "moja dziewczyna" (moja narzeczona, moja żona).Dość mocno mnie to irytuje, muszę powiedzieć.
Tym bardziej, że w ciągu 3 lat w Esensji chyba (???) nie widziałam jeszcze tekstu, gdzie główny bohater byłby zakochany w pulchnej zołzie - myślę o pani takiego pokroju, jak np. rewelacyjna Profesora z "Opowieści praskich".
Edit: Wróć, nie, trafił się jeden wyjątek - "Poproszę hordę krwiożerczych demonów" Istvana Vizvary
