16

Latest post of the previous page:

W tekstach autorów - zwłaszcza młodych - płci męskiej zdarza mi się dostrzegać zjawisko na tyle częste, że je zarejestrowałam, zapamiętałam i zwracam na nie uwagę. Chodzi konkretnie o teksty, w których główny bohater płci męskiej jest w związku z partnerką i partnerka ta zostaje przedstawiona w sposób tak wyidealizowany, że traci wszelkie charakterystyczne cechy własne. Właściwie jedynymi wyróżniającymi ją cechami są uroda (oczywiście pani obowiązkowo musi być piękna - często jest przy tym inteligentna, ale urodę podkreśla się bardziej) oraz etykietka w oczach bohatera: "moja dziewczyna" (moja narzeczona, moja żona).

Dość mocno mnie to irytuje, muszę powiedzieć.

Tym bardziej, że w ciągu 3 lat w Esensji chyba (???) nie widziałam jeszcze tekstu, gdzie główny bohater byłby zakochany w pulchnej zołzie - myślę o pani takiego pokroju, jak np. rewelacyjna Profesora z "Opowieści praskich".

Edit: Wróć, nie, trafił się jeden wyjątek - "Poproszę hordę krwiożerczych demonów" Istvana Vizvary :)
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

17
cranberry pisze:Nie wiem, czy to przypadek Rapsodii, ale może czasem autorzy chowają się za bohaterami płci przeciwnej, jakby w podświadomej obawie przed posądzeniem o pisanie Mary Sue? :)
Czasem tak, ale czasem, mam wrażenie, to chowanie się może wiązać się nie tyle z Mary Sue, ile z obawą, że pisząc "własną płcią" autorka za dużo o sobie zdradzi, wyjdą na jaw jakieś jej podświadome marzenia czy fantazje i potem będzie głupio.
Ja tak miałam, kiedy zaczynałam pisać (dlatego wyszedł mi taki trochę "kobiecy" Domenic Jordan :P), potem mi przeszło. ;)

19
A kto powiedział, że kobiety nie mogą być chłodne i racjonalne? ;)
Facet jest mało agresywny (z tych, co to stawiają raczej na rozum niż na siłę pięści) a poza tym w relacjach damsko-męskich raczej daje się uwodzić (kiedy mu pasuje) niż sam uwodzi. :P Więc jakieś cechy kobiece są. ;)

20
@Anneke
Facet jest mało agresywny (z tych, co to stawiają raczej na rozum niż na siłę pięści)
No tak, bo jak facet to od razu agresywnym, naładowany testosteronem, wymachujący pieściami brutal. :)
A wracając do tematu...
W swoim skromnym grafomaństwie unikam wcielania się w skórę płci przeciwnej. W jednym tylko opowiadaniu umieściłem postać kobiecą, ale opisywana jest wyłącznie z perspektywy mężczyzn. Chyba nie potrafiłbym skonstruować wiarygodnej postaci niewieściej, po prostu płci pięknej zupełnie nie rozumiem, mimo kolejnych lat spędzonych na usilnych staraniach zrozumienia. :) Sądzę, że ze wzglęów kulturowych, męzczyzna generalnie ma o wiele bardziej utrudnione zadanie, jeżeli chodzi o kompetencje w zakresie kobiecej psyche, niż kobieta w przypadku osobowości mężczyzny, ale to już tylko taka moja wesoła teoryjka.[/quote]

21
Anneke pisze:potem mi przeszło. ;)
Przeszło, bo okazało się, że jednak wcale nie zdradzasz zbyt dużo o sobie, czy też przeszło, bo owszem, zdradzasz, ale już Ci to nie przeszkadza?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

22
Anneke pisze: w relacjach damsko-męskich raczej daje się uwodzić (kiedy mu pasuje) niż sam uwodzi. :P Więc jakieś cechy kobiece są. ;)
A ja myślałem, że to kobiety uwodzą, ewentualnie wysyłają sygnały ( co na jedno wychodzi) że chcą być uwiedzione :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

23
Anneke pisze:
Czasem tak, ale czasem, mam wrażenie, to chowanie się może wiązać się nie tyle z Mary Sue, ile z obawą, że pisząc "własną płcią" autorka za dużo o sobie zdradzi, wyjdą na jaw jakieś jej podświadome marzenia czy fantazje i potem będzie głupio.
Ja tak miałam, kiedy zaczynałam pisać (dlatego wyszedł mi taki trochę "kobiecy" Domenic Jordan :P), potem mi przeszło. ;)
Szczerze mówiąc nie przeszkadza mi zdradzanie moich marzeń i fantazji :) Pracowałam w psychiatryku, trochę dorabiałam jako wróżka- po takich doświadczeniach nic co siedzi we mnie już mnie nie szokuje. I nie wstydzę się tego :) Tyle, że jeszcze nie jestem w stanie określić na ile moi bohaterowie przejmują jakieś moje cechy a na ile są po prostu sobą.
"Optymizm to obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobrze kiedy nam się dzieje źle "

24
Ja u siebie zauważyłam pewną prawidłowość. Jeśli piszę jako facet, potrafię bardziej się zdystansować. Jeśli jako kobieta, to nawet jeśli nie chcę, zaraz mi się włącza pisanie bardziej "bebechami." Jakbym miała jakiś przełącznik. Nawet jeśli pozornie mało jest w tym mnie, to mam wrażenie, że między wierszami o wiele za dużo. Nad kobietą trudniej mi zapanować, w ogóle mnie małpa jedna nie słucha. ;) Być może dlatego pisanie z punktu widzenia kobiety jest dla mnie trudniejsze. Swoje pierwsze teksty pisałam z punktu widzenia faceta. I nawet się za bardzo nad tym nie zastanawiałam. Potem, kiedy zaczęłam, dłuższy czas miałam opory, żeby cokolwiek napisać w narracji kobiecej. W końcu się przełamałam, ale ciągle jeszcze trochę się "Jej" (tej kobiety znaczy ;)) boję.

25
Navajero pisze: A ja myślałem, że to kobiety uwodzą, ewentualnie wysyłają sygnały ( co na jedno wychodzi) że chcą być uwiedzione :P
No właśnie nie wychodzi na jedno, bo jest różnica pomiędzy "wysyłam sygnał, że jestem zainteresowana i czekam, aż ty zrobisz pierwszy krok", czyli postawą raczej bierną, a czynną, czyli zrobieniem tego pierwszego kroku.
A mężczyźni jak najbardziej uwodzą, nigdy nie słyszałeś np. o ubogiej pannie z ludu uwiedzionej przez złego pana? :P
Thana pisze: Przeszło, bo okazało się, że jednak wcale nie zdradzasz zbyt dużo o sobie, czy też przeszło, bo owszem, zdradzasz, ale już Ci to nie przeszkadza?
Jedno i drugie, tzn. przekonałam się, że wcale tak dużo nie zdradzam, a jak się już zdarzy, to się nie przejmuję. :)

26
Anneke pisze: A mężczyźni jak najbardziej uwodzą, nigdy nie słyszałeś np. o ubogiej pannie z ludu uwiedzionej przez złego pana? :P
Obiło mi się o uszy, ale osobiście takiej ubogiej i uwiedzionej nie spotkałem :) Pewnie to nie w moich kręgach :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

27
Facet jest mało agresywny (z tych, co to stawiają raczej na rozum niż na siłę pięści) a poza tym w relacjach damsko-męskich raczej daje się uwodzić (kiedy mu pasuje) niż sam uwodzi. Więc jakieś cechy kobiece są.
Żadna z wymienionych cech nie jest w moim odbiorze typowo kobieca (są typowe dla zrównoważonych, introwertycznych osób obu płci - większość facetów z mojego otoczenia jest właśnie taka), natomiast każdy chłodny, racjonalnie myślący bohater płci męskiej jest dla mnie męski z definicji, choćby nawet miał słabość do modnych strojów jak Domenic :)

Kobiety oczywiście mogą być chłodne i racjonalne - nawet bardzo - niekiedy zarazem będąc przy tym bardzo kobiece (chłód i racjonalność nie wykluczają elegancji i drobiazgowej dbałości o wygląd), ale określenie "mężczyzna o cechach kobiecych" wywołuje u mnie skojarzenie: emocje na wierzchu, artysta, wrażliwy, miękki. Kobieta o cechach męskich kojarzy mi się w pierwszej kolejności jako WŁADCZA, mająca odruch, żeby rządzić otoczeniem żelazną ręką (Calanthe u Sapkowskiego jest dobrym przykładem), a mężczyzna o cechach kobiecych jako delikatny emocjonalnie (np. Hauru z ekranizacji animowanej, który w pewnym momencie dostaje ataku histerii z płaczem).
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

28
Problem z prowadzeniem postaci swojej płci? Kiedyś miałam tak samo... Tylko, o zgrozo, w tekstach własnych lubiłam prowadzić dziewczynę. I wychodziły debilne idiotki-mery-sujki. Potem chciałam się zapisać na bloga grupowego, ale była zamknięta rekrutacja na kobiety, więc musiałam pisać jako facet. I w sumie na dobre to wyszło, bo okazało się, że mężczyzna wyszedł w porządku. Długo nie mogłam się połapać, dlaczego potem nie byłam w stanie wczuć się w kobietę.
Teraz, choć dalej nie wiem, z czego te problemy wynikają, mam prostą receptę na wczuwanie się: nie myślę o płci postaci, tylko o jej charakterze i sposobie bycia.
Graj tym, co masz. Próbuj i walcz.

29
Swoją drogą, ciekawe, że o problemie tym mówią przede wszystkim kobiety. Myślałbym, że płec piękna ma akurat o wiele łatwiejsze zadanie w tej materii, a tu taka niespodzianka. :)
Z jednej strony, mężczyźni są to istoty proste, łatwe do rozpracowania, z drugiej strony autorka ma dostęp do własnych doświadczen, gdy tworzy postać kobieca. Skąd zatem taki problem?

30
Baribal pisze: Z jednej strony, mężczyźni są to istoty proste, łatwe do rozpracowania, z drugiej strony autorka ma dostęp do własnych doświadczen, gdy tworzy postać kobieca. Skąd zatem taki problem?
No właśnie dlatego pytam. Może nie czuję się kobieco ;-) Albo nie uważam, żeby moje doświadczenia były szczególnie kobiece i nie czuję się w tym komfortowo.
"Optymizm to obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobrze kiedy nam się dzieje źle "

31
Rapsodia, ale wiesz co, to naprawdę chyba zależy, JAKĄ kobietę piszesz. Pojęcie "czuć się kobieco" jest szalenie płynne. Np. główne bohaterki moich dwóch książek owszem, są kobietami (bo dla mnie jest to "płeć domyślna", odruchowo łatwiejsza do wybrania), ale zupełnie nie są do mnie podobne, ani z charakteru, ani z życiowych doświadczeń. Natomiast być może łatwiej mi je pisać w tym sensie, że słyszałam w życiu wielokrotnie więcej opowieści i zwierzeń kobiet niż mężczyzn.

Natomiast w obu książkach wystąpił mi efekt ekstrawertycznego bohatera drugoplanowego - pojawiła się postać dużo bardziej (pod jakimś, wybranym, względem) podobna do mnie, miała grać rolę mniej znaczącą, ale wyrosła do ważnej funkcji - bo mi się ją łatwo pisze, bo ma więcej ze mnie. W dwóch przypadkach to dziewczyny, ale w jednym - facet, komandos, playboy, wanna be James Bond, więc doprawdy niewiele ma ze mnie - poza tym, że jest ekstrawertykiem :)
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”