Andreth pisze:Znowu potrzebuję poratowania rusznikarskiego. Tym razem chodzi o strzelbę myśliwską. Anglia, rok 1865 - ile razy da się wystrzelić ze strzelby (takiej nadającej się na grubszą zwierzynę, nie ptaki) bez przeładowania? I czy jak napiszę, że ktoś "załadował broń grubą amunicją na jelenie", to nie będzie babol?
Typowa strzelba myśliwska to dwururka. Używana już od połowy XIX wieku. Ma dwie lufy (łał, ale niespodzianka!

), każda z osobnym kurkiem i cynglem. Jest łamana, wprawny myśliwy/kowboj przeładuje taką w dwie-trzy sekundy, jeśli będzie miał zapasową amunicję w "niespustowej" dłoni.

Były też trójlufowe i czterolufowe warianty:

Istniały też super-uniwersalne strzelby kombinacyjne, które posiadały mnogość różnego kalibru luf - np. dwie na niedźwiedzie, dwie na dziki, jedną na przepiórki. Lufy także miały indywidualne spusty:
Przeładowywane pompką czy wajchą strzelby to raczej broń dla konwojentów (stąd "to ride shotgun" jako określenie na jazdę obok woźnicy/kierowcy, na przednim siedzeniu) i żołnierzy - do sytuacji, gdy szybkostrzelność ratuje życie, nie obiad :wink: Ale także i oni używali "coach gunów", czyli zwykłych dwururek z osiemnastocalowymi lufami i kolbą.
Gruby śrut to po angielsku "buckshot", czyli "śrut na jelenie". Odpowiedź na drugie pytanie nasuwa się zatem sama :wink: