Andrzej Pilipiuk pisze:swój zbiorek felietonów wysyłam za darmo każdemu chetnemu :wink: pyknij na
[email protected] - to podeślę.
Pyknąłem i nie zawiodłem się.
Jasno i przystępnie, w tonie pogawędki przy kominku, autor sprzedaje nam sekrety warsztatu i prawidła poruszania się na rynku wydawniczym, do których dochodzi się całymi latami. Sugeruję wydrukować sobie i smakować powoli, żeby jak najwięcej przeniknęło do podświadomości, zapalając odpowiednie światełka, gdy siądziemy do klawiatury.
Andrzej Pilipiuk dość dobitnie przekazuje prawdę o redaktorach i pozycji debiutanta. Sporo praktycznych uwag - kto umie czytać, ten ma szansę uniknąć dyskwalifikacji w przedbiegach.
Osobiście zachwyciło mnie realistyczne ukazanie XVII wiecznego miasta. Czytając byłem tam i czułem zapachy! Zapach to zresztą szczegół, o którym często zapominają początkujący autorzy. Niesłusznie, bo czasem mówi więcej niż szczegółowe (i nużące) opisy otoczenia.
Znajdziecie też porcję gramatyki podaną w formie, która może przyprawić o palpitacje sera szkolne polonistki, lecz dla pisarza jest elementarzem.
Nie dostaniecie gotowego przepisu na sukces wydawniczy, ale raczej ścieżkę z drogowskazami. Reszta zależy od talentu, pracowitości, determinacji i łutu szczęścia.
A szczęściu, jak wiadomo, należy pomagać :wink: