litery wyrazy zdania - smierc kliniczna

1
Ludzie... mam prawie zawsze taki problem, ze szybko sie zapalam i rownie szybko gasne. Jeszcze mi sie nie udalo zakonczyc zadnego projektu. Zawsze gdzies w srodku lub nawet na poczatku umieral. Nagly pomysl, duzy zapal, kilkanascie stron i radosc z pisania a pozniej.... jakas przerwa spowodowana czymkolwiek, chocby jedno czy dwudniowa i koniec. Pomysl umiera, nie jestem w stanie nic wymyslec. Nie ma pomyslu na jakies fajne zdarzenia po drodze, nie ma pomyslu na zakonczenie a jak jest to i tak nie potrafie do niego dojsc. Moze to brak doswiadczenia? Za malo czytania? Choc uwazam ze sporo czytam. Nie potrafie tez pisac tak poprostu. Byle co, aby pisac co dzien i szlifowac sie. Moze to brak motywacji, moze zwykle lenistow nie wiem... Jak ktos ma cos podobnego, lub mial to chetnie sobie poczytam. Kupilem nawet niedawno Kurs pisarstwa, jeszcze nie doszedl. Nie wiem czy to bedzie cos konkretnego czy tylko pochlaniacz pieniedzy ale 29 zl to nie majatek wiec zaryzykowalem. Dobra to tyle, czekam na jakies odpowiedzi.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

2
Typowy brak motywacji i wiary we własne siły.



Gdy zaczynałem pisać, najbardziej przeszkadzała mi myśl: czy to ma sens?!, czy nie tracę przypadkiem czasu?!, czy ktokolwiek zrobiłby mi ten zaszczyt i zechciał to przeczytać?! Jednym słowem, czy ja przypadkiem nie jestem najzwyklejszym grafomanem???!!! Może znaleźć sobie inne hobby? Nurkowanie, wspinaczka, naturyzm... jest tyle możliwości, a ja stukam w klawisze i nie mam bladego pojęcia, co z tego wyniknie.



Więc zacisnąłem zęby, napisałem opowiadanie, przyjrzałem się krytycznie każdemu słowu, zdaniu, akapitowi. Jeden raz, drugi, trzeci... Gdy miałem absolutną pewność, iż nic lepszego nie potrafię stworzyć... wydrukowałem to sobie i powtórzyłem całą operację. Znalazło się sporo niedoróbek.

Wreszcie wysłałem i po miesiącu, czyli praktycznie natychmiast, ukazało się drukiem. Było honorarium, korekta redakcyjna okazała się iście kosmetyczna.



Opowiadam Ci to, żeby wskazać ścieżkę. Warto wyznaczyć sobie konkretny cel, zacisnąć zęby i zrobić absolutnie wszystko, co potrafimy, dla jego realizacji. Jednym słowem - poważnie podchodzić do własnych marzeń! Tu nie ma miejsca na niedoróbki.



Powodzenia!

3
Hmm... Tracenie zapału? Oj, zdarza mi się. Napisałem 180 stron powieści, upojony radością z pisania, a potem okazało się, jak kiepsko piszę. Rzuciłem wszystko w diabły :P

połowa opowiadań zawartych na dysku jest... Niedokończona, a w większości nie ma nawet strony :D

Wywiązuje się to z tego powodu, że zauważam, jakie to jest "kiepskie". Planuje w wakacje wszystko dokończyć ;P

Ale tym sposobem "odsiewania" piszemy lepsze opowiadania.





Najlepiej jest odczekać 1-2 dni (nawet więcej). Jeśli nadal chcę się nam pisać to COś, piszemy, i tyle ^^

Trzeba mieć tylko dobry pomysł :D


Gdy zaczynałem pisać, najbardziej przeszkadzała mi myśl: czy to ma sens?!, czy nie tracę przypadkiem czasu?!, czy ktokolwiek zrobiłby mi ten zaszczyt i zechciał to przeczytać?! Jednym słowem, czy ja przypadkiem nie jestem najzwyklejszym grafomanem???!!! Może znaleźć sobie inne hobby? Nurkowanie, wspinaczka, naturyzm... jest tyle możliwości, a ja stukam w klawisze i nie mam bladego pojęcia, co z tego wyniknie.
Ja jestem grafomanem, nie umiem pisać, ale robię to! Postawiłem sobie za cel: zostać pisarzem.

I zrobię to. Tego jestem pewien.

Piszę i w większości nie dokończam. Ale... Jak coś mi się podoba (większość moich pomysłów jest jak iskra, pojawia się i znika równie szybko, ale czasem pojawi sie płomień lub iskra zamienia się w pochodnię) piszę to, i tyle!

Trzeba zaznaczyć, że jestem optymistą :P



Motywacja, upór i determinacja, ot co! To nam pomaga pisać!
Are you man enough to hold the gun?

4
Piszę i w większości nie dokończam. Ale... Jak coś mi się podoba (większość moich pomysłów jest jak iskra, pojawia się i znika równie szybko,
Ja mam właśnie odwrotnie :D Dobre pomysły miewam rzadko, ale jak już, to je realizuję, choćby waliło się, paliło. I nie ma takiej możliwości, żebym o którymś z nich zapomniałam, żeby umknęły mi jakieś jego szczegóły. Nie ma. Za bardzo tłuką się w mojej głowie, żeby je pominąć albo pozwolić im zgasnąć. Oczywiście niektórych nie realizuje od razu, czekają sobie spokojnie na lepsze czasy. I nie muszę się obawiać, że zapomnę choćby o najmniejszych szczególikach z nimi związanymi, tak już mam.





A co do problemu wiedźmina89, może jeszcze nie znalazłeś pomysłu, który by Cię wciągnął na tyle i tak Ci się spodobał, by nie zrezygnować z niego za żadne skarby świata?

5
Toś mu napisała, Obywatelko AM ;)

Dorgi Wiedźminie, problem ten nie odstępuje mnie na krok od momentu, kiedy chwyciłam za przysłowiowe pióro. To znaczy kiedyś, dawno dawno temu, kiedy byłam młodsza i "mniejsze" rzeczy pisałam, aż takiego kłopotu nie było. Ale kiedy człowiek zaczyna myśleć o pisaniu w sposób poważny, chce stworzyć coś istotnego i porywającego dla samego siebie nawet, okazuje się, że to ponad jego siły. I jak napisał Jacek - wydaje się głupie... Albo nie, nawet nie głupie, co miałkie w porównaniu z tym, co linni udzie tworzą...

Musisz uwierzyć we własne słowa. W ich siłę.



Tak sobie też myślę, że może Tobie doskwiera to, co mnie doskwiera - mianowicie wijący się w głowie, myślach, wszechopanowujący CHAOS. Polecono mi więc niedyś, że nawet najbardziej sponatniczny, supergenialny pomysł ująć po prostu w ramki! Tę spontaniczność zamknąć w punktach, stworzyć plan opowiadania, nazwać rzeczy po kolei, potraktować wszystko w sposób - wydawać by się mogło - wcale twórczy? Jak to? Tak to, że się przekonałam swego czasu, że to skutkuje. Polecam zatem, spróbuj pójść tą drogą - może akurat? :)

Pisz, jak Ci idzie!
"Amatorzy czekają na natchnienie; reszta z nas po prostu bierze się za robotę". Philip Roth

- te słowa przytoczył w swoim powitaniu Patren :)

6
Myślę, że to może być wina tzw. wewnętrznego krytyka. ( to jest beznadziejne, nie ma sensu itd) TRzeba dokończyć, nawet jeśli krytyk wmawia, że nic z tego nie będzie. Dokończyć, odłozyć na pólkę, wrócić po jakimś czasie, przeczytać i poprawiać błędy, niedociągnięcia, a nawet zmieniać czy dodawać nowe wątki. Nigdy nie wyrzucać, bo po ponownym przeczytaniu może powstać nowa idea, pomysł, inspiracja. Wewnętrznemu krytykowi powiedzieć - nie teraz! Pozdrawiam. :)

7
Przyszedl testudos, człek prosty i powie (znowu) swoje.
Tak sobie też myślę, że może Tobie doskwiera to, co mnie doskwiera - mianowicie wijący się w głowie, myślach, wszechopanowujący CHAOS.
ja tam mam w głwoie mętlik i chaos... Ale... Nie przeszkadza mi to :D

Nigdy nie układałem planu opowiadania, zaczynam pisać bez głównego konceptu, wątków, czasem nawet bez bohaterów (ew. jednym). Wszystko następuje spontanicznie, podczas pisania. I nigdy (no, prawie) nie miewam zacięć podczas pisania :P


Myślę, że to może być wina tzw. wewnętrznego krytyka.
Ja swojego wewnętrznego krytyka przywiązałem do szyn kolejowych ;P


Nigdy nie wyrzucać
Hehe... Ja tam mam z trzydzieści opowiadań rozpoczętych (kilka ma nawet po piętnaście stron :D), które zacząłem nie skończyłem. To były te moje przysłowiowe iskry (patrz wyżej). I one leżą na dysku. Niektóre pomysły są idiotyczne i sztampowe, ale ja je trzymam.

Czekają na lepsze czasy.

Snuje plan, zeby zawziąć się w wakacje i ukończyć przynajmniej połowę z nich :p



<znika>
Are you man enough to hold the gun?

8
No chaos to z pewnoscia obecnie moj dobry przyjaciel :P wszystko chcialbym uczynic dziwnym i nie do konca zrozumialym ale nie zawsze wychodzi... albo najzwyczajniej nie wiem co dalej moze spotkac bohatera... kupilem poradnik.. i tu mam wlasnie cos o czym mowi ABSTRAKCJA... schemat. Balem sie ze wlasnie tego uczyc bedzie ta ksiazka, jakiegos schematu przewidzianego na okreslony wynik... takie podbieranie czytelnika na proste chwyty ktore zawsze lyka jak mlody rekin... Ale widze ze to moze pomoc, co mi sie podoba ze jednak autor co jakis czas przypomina ze nic nie musi byc taki warsztatowe ze mozna laczyc wszystko z wszystkim mieszac i tworzyc nowy styl. I jeszcze jedno mi sie podobalo... gdzies na poczatku ksiazki, otaczac sie dlugopisami, olowkami, zeszytami, kartkami :P czasem nawet czysty zeszyt w szufladzie pobudza mnie do pisania ksiazki no bo co ma lezec taki pusty... ja uwielbiam artykuly papiernicze i taki sklep to moj drugi dom, chcialbym wykupic wszystko ale wiadomo.... :P ale lubie miec pod reka duzo przyborow do pisania... zawsze mozna sobie powiedziec ze jak juz sie wydalo tyle kasy na to wszystko to trzeba tego uzyc :P marna motywacja ale zawsze jakas
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

9
Też tak mam. :) Szczególnie pobudza mnie gładki zeszyt w twardej oprawie, pachnący papierem. Czasami, też stare, żółte kartki A4. Co na nich jeszcze w dzieciństwie tworzyłem samochody z kresek sztuk trzy i kółek sztuk dwa.

Re: litery wyrazy zdania - smierc kliniczna

10
wiedzmin89 pisze:Ludzie... mam prawie zawsze taki problem, ze szybko sie zapalam i rownie szybko gasne.


masz tak ze wszystkim czy tylko z pisaniem?


Kupilem nawet niedawno Kurs pisarstwa, jeszcze nie doszedl. Nie wiem czy to bedzie cos konkretnego czy tylko pochlaniacz pieniedzy ale 29 zl to nie majatek wiec zaryzykowalem.


przed nabyciem tego typu podręcznika czy przed zapisaniem się na warsztaty literackie należało sobie zadać pytanie - ile bestselerów napsiał autor/prowadzący ile z nich czytałem i co o nich sądze...

11
Andrzej pisze:masz tak ze wszystkim czy tylko z pisaniem?




Heeej! To jest chwyt poniżej pasa. ;P Właśnie, co to za kurs, i kto go napisał?



Ja poleciłbym "Jak Pisać" Stephena Kinga. Można mówić o jego literaturze co się chce, ale to jeden z najpopularniejszych autorów na świecie.

A ta książka jest jak rozrusznik serca - przeczytasz, i od razu masz ochotę siadać i pisać. Ciężko znaleźć dziś tę książkę, ale warto spróbować. Może na Allegro..?



Andrzej, a Ty masz jakąś, którą byś polecił? W sensie - książkę o pisaniu?
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

12
Popieram, jeśli się uczyć, to od najlepszych. King daje wiele bezcennych wskazówek, nie tylko warsztatowych. Poruszanie się po naszym rynku wydawniczym nieco się różni (honoraria!, agenci literaccy), ale reakcje wydawców wszędzie są podobne.

King podkreśla też z mocą, że pisania można się nauczyć. Nie jestem tego taki pewien... ale próbować warto! Pisząc dowiadujemy się mnóstwa niezwykłych rzeczy o sobie samych.



Osobiście polecam "Galerię złamanych piór" Kresa. Napisana w gawędziarskim tonie, jest sama w sobie sympatyczną lekturą, a porady bardzo konkretne.

13
"Konkretne" to mało powiedziane. Kres wali obuchem w głowę, i sam nie wiem, czy to dobrze. Moim nieskromnym zdaniem Kres jest trochę zbyt zarozumiały, jak na kogoś, kto wydał trochę średniej jakości nudnawego fantasy.



[Dopiszcie sobie: I kto tu mówi o zarozumiałości]



Ale serio. Nie wiem czemu, czytając Kresa pałam do niego aż taką niechęcią... Jakoś tak brak mi u niego zaangażowania.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

14
Coś w tym jest, mnie też nieco zdołował, ale patrząc z perspektywy, raczej mobilizuje niż zniechęca. Pamiętajmy, że część tekstów, które otrzymywał urągała, sądząc z przykładów, wszelkim normom.



Kiedyś nabyłem e-booka za 29 zł. :oops: K****! Dno, żenada, pieniądze lepiej dać menelowi pod samem, chwila rozmowy z nim daje więcej niż to "dzieło".

15
zadnej z wymienionej przez was ksiazki nie znalazlem niestety na allegro.... a ten kurs napisala Katarzyna Skiba. Co do zapalania sie i gasniecia to z wieloma rzeczami tak jest, nie tylko z pisaniem.

Dodane po 2 minutach:

aaa jakby ktos wiedzial ewentualnie gdzie mozna nabyc ktoras z tych ksiazek czy nawet obie to bylbym wdzieczny
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”