31

Latest post of the previous page:

Parę lat temu skończyłam pisać swoją książkę. To łądnie brzmi; napisałam książkę! gdy tak na prawdę jest to po prostu zapis akcji, dialogów i opisów w odpowiedniej kolejności :P
Gdy jednak skończyłam, chciałam od niej odpocząć. Zauważyłam też szybko, że przecież nie pchnę jej nigdzie od tak, do wydania. Zabrałam się więc za opowiadania, których akcja rozgrywa się w tym samym świecie i realiach. Każdy z tekstów posiadał innych bohaterów i problem. Wspólnym jednak motywem był po prostu ten świat i jego, powiedzmy, ciekawostki.

Po pięciu tekstach zajrzałam do powieści i... No właśnie, praktycznie co drugie zdanie do przeróbki. Rozpisałam się i rozjaśniło mi się kilka istotnych rzeczy dotyczących całej historii. Pod tym względem krótsze formy są dobre.

Tak więc mam pytanie jak Wy poprawiacie coś dłuższego?
Wiadomo, że gdy otwiera się dokument, to zawsze pokaże nam pierwszą stronę. Potraktowałam to jako rodzaj zakładki i tam zapisuję na której obecnie "utknęłam" . Zwykle też zaznaczam jakimś kolorem fragment który ostatnio czytałam. I tak po trochu odkrawam kolejne zdania, analizuje zawartą w nich informację, zapisuje na nowo w bardziej jasny i czytelny sposób.

Zauważyłam też, że jedyną metodą na ponowne nakręcenie się, zmotywowanie do wgryzienia i poprawy własnej książki jest, przypomnienie sobie euforii i tego, co miało się w głowie podczas zapisywania za pierwszym razem. Czasem pomaga mi muzyka z którą to pisałam ^_^ Zdarza się też, że pamiętam konkretny pomysł na scenę, twarze bohaterów, ich losy sytuację tak, jak pamięta się obraz z filmu ;)
http://society6.com/annapietrawska

32
Zith pisze:Wiadomo, że gdy otwiera się dokument, to zawsze pokaże nam pierwszą stronę. Potraktowałam to jako rodzaj zakładki i tam zapisuję na której obecnie "utknęłam" .
Pomysł ciekawy, chociaż np. ja aktualne pisanie podzieliłem na rozdziały i każdy z nich mam w osobnym pliku. Dzięki temu łatwiej mi się poruszać w obrębie jednego dokumentu, a gdy czegoś szukam w całości (bo nie pamiętam, który to rozdział), używam odpowiedniej funkcji systemu (ma to każdy system okienkowy).

A co do wątku głównego, to tworząc różne formy w którymś momencie zacząłem pisać coś, co dla mnie jest poważne, będzie to powieść. I zabroniłem sobie do czasu jej ukończenia pisania czegokolwiek innego dla przyjemności. A w międzyczasie wpadłem na świetny pomysł na opowiadanie, które nawiązywałoby do następnej książki, którą chciałbym napisać (po skończeniu tej). Opko w kilka dni byłoby gotowe, zredagowane. To kusi, aby mieć coś za kilka dni, ale to też kilka dni straty dla głównej rzeczy. W skali tygodni może by się tego nie odczuło, ale tu kilka dni, tam dwa... Nie, żadnych skoków w bok. Najpierw główna rzecz ma być skończona. Choćbym wpadł na najgenialniejszy pomysł, to odsuwam go na bok. Moja żelazna zasada, trzymam się jednego, bo także mam skłonności do rozgrzebywania wielu rzeczy i niekończenia.

Pozostaje pytanie, czy pisanie tutaj jest dla przyjemności? Mam nadzieję, że nie tylko, bo tego także musiałbym sobie zabronić ;)

[ Dodano: Wto 01 Gru, 2009 ]
Kiepski Pisarz pisze:Próbowałem wszystkiego - pisania regularnie o stałych porach, pisania jednej strony dziennie (wiem, że to głupie), zaczynania od środka, tworzenia planu powieści i tak dalej. Kiedyś myślałem że to kwestia wieku, ale nie jestem już nastolatkiem, a nadal nie potrafię się skupić na jednym tekście. A moją głowę wypełnia cała masa pomysłów, które aż proszą, że by je ujawnić.
A jak wyglądają inne aspekty Twojego życia pod tym kątem? Czy przypadkiem także nie kończysz rozpoczętych rzeczy, które Ci przestały odpowiadać z jakichś względów? Kiedy np. składasz swój PIT i dlaczego jest to 30 kwietnia? ;)
Może także surowo się oceniasz i uznajesz rozpoczęte rzeczy za kiepskie, a masz nadzieję na to, że kolejne przyniesie przełom.

Pamiętaj, że dobry pomysł na opowieść (czy na fabułę, bohaterów, wydarzenia) to przy pisarstwie mniej niż połowa sukcesu. Większa część to pracowanie nad sprawnym posługiwaniem się słowem, proporcjami elementów, stylem. Jedni piszą na czuja i wychodzi, inni ciężko nad tym pracują. Więc średni pomysł mając sprawność można opisać ciekawie, a najlepszy (które Ci się marnują) bez sprawności pisania wypadnie blado.

33
W moim przypadku powodem na porzucanie powieści - (najczęściej to robię będąc mniej więcej w połowie, raz dotrwałam prawie do końca!) - jest dziwne olśnienie: ten pomysł, fabuła, bohaterowie to przecież jakieś kompletne bzdury! Dodam, że nie zabieram się za pisanie powieści w minutę po tym, jak wpadnie mi do głowy jakiś pomysł. Pomysł na jedną z takich porzuconych, niechcianych, nosiłam w głowie prawie przez rok. Pomysł super, plan ułożony, nic tylko pisać! No więc piszę. Piszę miesiąc, drugi, pół roku... nie nudzi mi się, jestem zadowolona z tego co napisałam. Owszem, tu i tu poprawki nanieść trzeba, to wyrzucić, tam coś dodać, ale ogólnie jest ok... Zaraz zaraz, jak to OK? Tylko OK? Tylko tyle i nic więcej? Oj nie! Wszak tak być nie może! Więc niedoszła już z pewnością powieść siup! do szuflady... bo trzeba zrobić miejsce na inną. Na lepszą. Ciekawszą. Nic prostszego, pomysłów jest w brud. O ten jest super! Tak, ten pomysł to naprawdę COŚ! Więc piszę. Piszę miesiąc, drugi... i miało być tak fajnie, a wyszło tak jak zawsze.
I o co tu chodzi? Pomysł podoba mi się przez cały np. rok. Przez kolejne pół roku pisania, a potem już nie? Mam te wszystkie teksty w szufladzie, ale raczej już do nich nie wrócę. Po co, skoro mogę pisać coś ciekawszego?

[ Dodano: Pią 01 Sty, 2010 ]
Co prawda przy całym tym swoim pisaniu przez cały czas przednie się bawię, ale miło by było wreszcie coś skończyć :(
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”