Latest post of the previous page:
A śp. Tycjan na łożu śmierci miał ponoć powiedzieć: "Boże, a już zaczynałem rozumieć jak należy malować". Jestem przekonany, że macał wtedy w dłoniach złotą monetę.47
Panowie, potrzebujemy przykładów! Więcej, więcej! 
To doskonale, że nie pisali dla pieniędzy. Ale cóż, trochę duch czasu, trochę historia odgrywa tu rolę (muszę to tłumaczyć)? Jeśli ktoś w obecnych czasach chce pisać dużo i namiętnie, to najlepiej będzie jeśli... będzie żył z tego, co robi. Mówiąc krótko łupał kaskę. I na sto przykładów na nie, znajdę tysiąc na tak.
Więc nie bardzo rozumiem co chcecie udowodnić swoimi przykładami. Że nie pisze się dla pieniędzy? To zróbcie głosowanie, kto z nas nie chciałby utrzymywać się z pisania. Założę się, że pierwsze trzy zera i procent na kontrakcie zmieniłoby podejście większości z nas. I nie udawajcie, że komercja to ble. Komercja ta każda książka jaką macie na półce wydana po 1989. Podziękujcie owym złotym monetom.
Broniąc się na Eragony. Cóż, jacy czytelnicy, taka lektura. Nikt nie karze czytać, nikt nie karze kupować, ale ja właśnie dziękuje, że takie książki, choć ich nie trawię, są w księgarni. Bo wolę jak dzieciak czyta Eragona, niż ogląda pokemona (z rymem tak!)
Poza tym już nie czepiajcie się o tą kaskę i złote monetki. To jeden z aspektów pisania. Negujcie ile chcecie, ale pisarz to zawód. Bycie wieszczem albo filozofem to inna para obuwia.

To doskonale, że nie pisali dla pieniędzy. Ale cóż, trochę duch czasu, trochę historia odgrywa tu rolę (muszę to tłumaczyć)? Jeśli ktoś w obecnych czasach chce pisać dużo i namiętnie, to najlepiej będzie jeśli... będzie żył z tego, co robi. Mówiąc krótko łupał kaskę. I na sto przykładów na nie, znajdę tysiąc na tak.
Więc nie bardzo rozumiem co chcecie udowodnić swoimi przykładami. Że nie pisze się dla pieniędzy? To zróbcie głosowanie, kto z nas nie chciałby utrzymywać się z pisania. Założę się, że pierwsze trzy zera i procent na kontrakcie zmieniłoby podejście większości z nas. I nie udawajcie, że komercja to ble. Komercja ta każda książka jaką macie na półce wydana po 1989. Podziękujcie owym złotym monetom.
Broniąc się na Eragony. Cóż, jacy czytelnicy, taka lektura. Nikt nie karze czytać, nikt nie karze kupować, ale ja właśnie dziękuje, że takie książki, choć ich nie trawię, są w księgarni. Bo wolę jak dzieciak czyta Eragona, niż ogląda pokemona (z rymem tak!)
Poza tym już nie czepiajcie się o tą kaskę i złote monetki. To jeden z aspektów pisania. Negujcie ile chcecie, ale pisarz to zawód. Bycie wieszczem albo filozofem to inna para obuwia.
ach ach
48Ach, uderzw stół a... brzęk monet się odezwie. He, he.
A jeszcze podeprzyj to jakimś znanym nazwiskiem, to ho, ho.
I wyszło szydło z worka, bo tu wszyscy chcą jak Kant, jak co najmniej Proust albo i Lord Byron.
A ja tam wolałabym - z rękę na sercu, wszem to i wobec , bez wstydu ogłaszam - jak J.K. Rowling. Albo i chociaż Pilipiuk. Który - gdyby miał sztab jak wyżej wyminiona ludzi pracujących na niego - to... ale to inna story
I odczepcie się od Pilipiuka, posłużył mi jako granat zaczepny w tej dyskusji, powowdy swojego pisania nie raz wyjawiał i nie raz mówił, że pisze min po to, żeby rachunki opędzić i z tego żyć. I ja mu gratulowuję i jemu zazdraszczam tego.
Moje zdanie:
czy tu nikt prócz Pilipuka nie pisze dla pieniędzy - ma oznaczać - czy tu piszą tylko Ci, co piszą terapeutycznie? Myślę, że nie.
Myślę, że każdy z piszących pisze dla innych.
Jeszcze raz (juz o tym na tym forum pisałam) - przytoczę słowa Eco o Manzonim:
niecg was nie zwiedzie, gdy mówi o swych dwudziestu pięciu czytelnikach. On chce ich mieć dwadzieścia pięć milionów.
Zuz <bardzo radosna rankiem, pewnie będzie zła wieczorem>
A jeszcze podeprzyj to jakimś znanym nazwiskiem, to ho, ho.
I wyszło szydło z worka, bo tu wszyscy chcą jak Kant, jak co najmniej Proust albo i Lord Byron.
A ja tam wolałabym - z rękę na sercu, wszem to i wobec , bez wstydu ogłaszam - jak J.K. Rowling. Albo i chociaż Pilipiuk. Który - gdyby miał sztab jak wyżej wyminiona ludzi pracujących na niego - to... ale to inna story

I odczepcie się od Pilipiuka, posłużył mi jako granat zaczepny w tej dyskusji, powowdy swojego pisania nie raz wyjawiał i nie raz mówił, że pisze min po to, żeby rachunki opędzić i z tego żyć. I ja mu gratulowuję i jemu zazdraszczam tego.
Moje zdanie:
czy tu nikt prócz Pilipuka nie pisze dla pieniędzy - ma oznaczać - czy tu piszą tylko Ci, co piszą terapeutycznie? Myślę, że nie.
Myślę, że każdy z piszących pisze dla innych.
Jeszcze raz (juz o tym na tym forum pisałam) - przytoczę słowa Eco o Manzonim:
niecg was nie zwiedzie, gdy mówi o swych dwudziestu pięciu czytelnikach. On chce ich mieć dwadzieścia pięć milionów.
Zuz <bardzo radosna rankiem, pewnie będzie zła wieczorem>
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
49
Wyciąganie wieszczów z ich epok i czynienie z nich przykładów nie ma większego sensu, tym bardziej, że jest mi zupełnie obojętne, czy ktoś pisze dla pieniędzy, czy kryguje się, twierdząc, że tworzy wyłącznie, by poznać siebie albo z miliona innych pobudek. Jeśli pisze do szuflady, to zwyczajnie nie istnieje dla mnie, jako czytelnika, a gdy dla kasy czy z wewnętrznej potrzeby wysyła teksty w świat, czy stać go na willę z basenem, czy jedynie na zupki w proszku, to rzecz jakby drugorzędna w konfrontacji z utworem. Albo jest dobry - w moim własnym, subiektywnym odczuciu - albo lektura była stratą czasu. Motywacja autora, owszem, bywa ciekawa, bywa, że wiedza o niej poszerza spektrum, w którym odbieram, ale nie jest decydująca.
Osobiście w procesie zapełniania kartek nie zastanawiam się, czy ktoś to kupi, czy w rezultacie będę mógł wyskoczyć na Wyspy Kanaryjskie, żeby porozkoszować się klimatem i wdziękami tubylek. Piszę to, co sam chciałbym czytać, a jeśli czasem pomyślę o sukcesie, to byłby nim ten moment, ta króciutka, ulotna chwila, gdy czytelnik przewróci ostatnią stronę i niewidzącym wzrokiem popatrzy w okno...
A kasa... co mam powiedzieć, żeby nie skłamać? Moment, w którym honorarium pojawia się na koncie jest cholernie przyjemny! Tu nie chodzi tylko o szelest papierków, raczej o pozytywnego kopa, świadomość, że to co robisz, kradnąc chwile z życia, ma sens, że ktoś jest skłonny zapłacić ci za marzenia.
Jeszcze cytat z "Gra Anioła" Carlos Ruiz Zafón.
Edit by Zuzanna: bardzo fajny cytat. Chyba przeczytam tę książkę
Osobiście w procesie zapełniania kartek nie zastanawiam się, czy ktoś to kupi, czy w rezultacie będę mógł wyskoczyć na Wyspy Kanaryjskie, żeby porozkoszować się klimatem i wdziękami tubylek. Piszę to, co sam chciałbym czytać, a jeśli czasem pomyślę o sukcesie, to byłby nim ten moment, ta króciutka, ulotna chwila, gdy czytelnik przewróci ostatnią stronę i niewidzącym wzrokiem popatrzy w okno...
A kasa... co mam powiedzieć, żeby nie skłamać? Moment, w którym honorarium pojawia się na koncie jest cholernie przyjemny! Tu nie chodzi tylko o szelest papierków, raczej o pozytywnego kopa, świadomość, że to co robisz, kradnąc chwile z życia, ma sens, że ktoś jest skłonny zapłacić ci za marzenia.
Jeszcze cytat z "Gra Anioła" Carlos Ruiz Zafón.
Pisarz nigdy nie zapomina dnia, w którym po raz pierwszy przyjmuje pieniądze lub pochlebstwo w zamian za opowieść. Nigdy nie zapomina tego momentu, kiedy po raz pierwszy słodka trucizna próżności zaczyna mu krążyć w żyłach, wierząc, że jeśli zdoła ukryć swój brak talentu, sen o pisarstwie zapewni mu dach nad głową, ciepłą strawę pod wieczór i ziści jego największe marzenie: ujrzy swoje nazwisko wydrukowane na nędznym skrawku papieru, który zapewne go przeżyje. Pisarz skazany jest na wieczne wspominanie tej chwili, bo właśnie wtedy został zgubiony na zawsze, a za jego duszę już wyznaczono cenę.
Edit by Zuzanna: bardzo fajny cytat. Chyba przeczytam tę książkę

Ostatnio zmieniony pt 03 kwie 2009, 12:03 przez Jacek Skowroński, łącznie zmieniany 2 razy.
50
Nie czytałam wszystkich postów, jeśli powtórzę jakąś wypowiedź, to będzie czysty przypadek.
Jeśli ja potrafię, ktoś jest gotów zapłacić za wynik mojej pracy, mamy z tego obustronne korzyści... czyż to nie jest idealny układ? To a propos kasy.
A co do samego pisania - chcę, lubię i będę. Poza tym lubię gonić króliczka. Niech będzie lepiej, coraz lepiej - tak, żeby ktoś mógł się zachwycić. Kupi nową Szewczyk w księgarni, zaczyta się i powie - cieszę się, że kupiłem. Ta to potrafi zawrócić w głowie!
Dla mnie to wszystko jasne i proste, naturalne wręcz. Pfff... <odpala fajkę i wraca do pisania>.
Jeśli ja potrafię, ktoś jest gotów zapłacić za wynik mojej pracy, mamy z tego obustronne korzyści... czyż to nie jest idealny układ? To a propos kasy.
A co do samego pisania - chcę, lubię i będę. Poza tym lubię gonić króliczka. Niech będzie lepiej, coraz lepiej - tak, żeby ktoś mógł się zachwycić. Kupi nową Szewczyk w księgarni, zaczyta się i powie - cieszę się, że kupiłem. Ta to potrafi zawrócić w głowie!
Dla mnie to wszystko jasne i proste, naturalne wręcz. Pfff... <odpala fajkę i wraca do pisania>.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
51
absolutnie idealny. Jedyny (maciupeńki) szkopulik w tym, żeby ten, kto ma kasę, dowiedział się, że Ty umiesz :-Dczyż to nie jest idealny układ?
ps. nie pal, proszę.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
52
@Zuzanna: Jak chcesz przeczytać Grę Anioła, przeczytaj najpierw Cień wiatru. Daje fajny efekt pasujących części układanki, jak potem doczytasz Grę Anioła do końca 
Swoją drogą, jest tam mnóstwo fajnych cytatów odnośnie pisania
(Jest nawet ładna rozmowa odnośnie tego, że pisanie to w takim samym stopniu nauka, jak i sztuka. A dobra historia nie wyrasta ot tak z duszy autora. Jak to pięknie mówi jeden z bohaterów: Ot tak wyrastają tylko wąsy i brodawki
)

Swoją drogą, jest tam mnóstwo fajnych cytatów odnośnie pisania


54
Nie rozumiesz... Chyba że Ty pracujesz mocno nad tym, żeby Ci wąsy wyrastały
Bo inaczej wcale nie chcą
Dla ludzi, dla których zrozumienie cytatu okazało się zbyt trudne: chodzi o to, że dobry utwór literacki wymaga włożenia w niego dużo pracy, potrzebna jest technika i wiedza - jak w nauce. On nie rodzi się ot tak, bo sobie sam wyrasta, bez naszego udziału, bez naszego wysiłku. Pisanie powinno być oparte na wiedzy i kompetencji. Pisarz jest pewnego rodzaju naukowcem w dziedzinie pisarstwa. I to jest istota cytatu
Wybaczcie, nigdy bym Was nie obrażała tłumaczeniem tak prostych rzeczy, ale wygląda na to, że było to potrzebne...
I tak najlepiej to po prostu przeczytać, bo czasem ciężko znaleźć słowa na opisanie rzeczy tak prostych, by stały się jeszcze prostsze
Można się z tym zgodzić lub nie. Akurat moje poglądy na pisanie cytat ten podsumowuje doskonale


Dla ludzi, dla których zrozumienie cytatu okazało się zbyt trudne: chodzi o to, że dobry utwór literacki wymaga włożenia w niego dużo pracy, potrzebna jest technika i wiedza - jak w nauce. On nie rodzi się ot tak, bo sobie sam wyrasta, bez naszego udziału, bez naszego wysiłku. Pisanie powinno być oparte na wiedzy i kompetencji. Pisarz jest pewnego rodzaju naukowcem w dziedzinie pisarstwa. I to jest istota cytatu



Można się z tym zgodzić lub nie. Akurat moje poglądy na pisanie cytat ten podsumowuje doskonale

55
chodzi o to, że dobry utwór literacki wymaga włożenia w niego dużo pracy, potrzebna jest technika i wiedza
O, to! To! W moim temacie o fabule słyszę "porady", że trzeba po prostu pisać, gdy pytam o rozwiązywanie problemów związanych z konstruowaniem fabuły. Oczywiście pisać - ale jak, co?
Odkryłam w niektórych wypowiedziach takie myślenie: siadam i piszę, samo się jakoś ułoży. To zawsze lepszy sposób od nicnierobienia, ale może zacznijmy traktować pisanie nie tylko jak poryw serca, efekt olśnieniewającego natchnienia, ale też proces intelektualny. Olśnienie nie zawsze przychodzi na zawołanie a pisać trzeba i nie to co ślina na język przyniesie, tylko coś, co ma ręce i nogi dla czytelnika.
Zadajmy sobie jeszcze raz pytanie: czym jest pisanie?
Po tym jak odpowiemy sobie, czym jest dla mnie (padło juz wiele odpowiedzi), pomówmy o tym, czym jest z punktu widzenia twórcy i z punktu widzenia czytelnika?
Jak się do niego zabrać, żeby uzyskać zmaksymalizowany efekt przy najmniejszym nakładzie środków

Po pierwsze i po ostatnie - moim skromnym zdaniem - pisanie to po prostu opowiadanie historii. Pisanie to proces uwieczenienia historii, która może być równie dobrze opowiedziana słowami mówionymi, śpiewanymi, obrazem jednym, obrazami wieloma (filmem, komiksem) itd itd. Książka to zaledwie jeden z wielu możliwych nośników historii i to HISTORIA jest tu kluczowa.
Historie można opowiadać dlaczegoś i po coś.
Dlaczego - bo lubię, bo sławię, bo pamiętam, bo płaczę itd.
Po co? Żeby zrozumieć, żeby poznać, żeby pamiętać.
To jest ważne, żeby zrozumieć, że nie opowiem całego świata w mojej historii, to nie będzie żadna prawda obiektywna. To będzie moja prawda o kawałku świata jaki znam. Im lepiej wiemy, o czym jest nasza historia, tym lepiej będziemy umieli ją przekazać innym.
Nie wiem, czy to będzie dobry przykład, ale ja rozumuję tak: Szekspir napisał historię Romea i Julii. Ale historia jest o sporach, które doprowadzają do tragedii i śmierci osób, którzy w sporze nie są - wręcz przeciwnie. Jest to oczywiście też historia miłosna, ale ta historia miłosna to zaledwie pretekst do tego, by powiedzieć ludziom: nie zacietrzewiajcie się w gniewie, bo to jest niszczące dla obu stron. Make love, not war

Dlatego Szekspir jest lepszy od Barbary Cartland, która też pisała historie miłosne. Bo ona skupiała się tylko na nich, a dla niego wątek w sumie dość błahy zauroczenia dwojga młodych jest punktem wyjścia do tego, by zadumać się nad tym, do czego prowadzi gniew. Jak splot okoliczności prowadzi dwoje niewinnych osób do grobu. Szekspir widzi w swojej prostej historii coś więcej niż ciąg zdarzeń, on chce coś przekazać używając atrakcyjnej formy. Formy, która jest nośnikiem treści głębszych. Jest wabikiem, który ma przyciagnąć niewyrobionego widza / czytelnika, który oczekuje rozrywki: bójki, romansu, spisku i krwi. I to otrzymuje.
Dlatego wybiera dwoje młodych i niewinnych dzieciaków (a nie np on z przeszłością, ona po przejściach), dlatego każe im się zakochać z czystą kartą, gdy nie wiedzą nic o sobie (a nie np bo wiedzą i robią na złość rodzicom), dlatego każe nam wierzyć, że wszystko się ułoży, choć już w prologu uprzedza o tym, jak to wszystko się skończy (nad mogiłą dzieci), dlatego Julia umiera dwa razy - bo umrzeć raz to za mało

Bardzo mnie zawsze bawiło, jak Umberto Eco ujawniał w zapiskach na marginesie Imienia róży, że Czytelnik do ostatniej chwili czyta powieść jak historię detektywistyczną, a przecież dostał historię, w której wyjaśnia się niewiele, detektyw dochodzi do prawdy falszywymi ścieżkami i raczej ponosi klęskę, nie ma w tej historii kobiet, seksu (poza jedną małą i dość metafizyczną sceną), bójek itd za to jest dużo modlitw, teologii, łaciny i średniowiecza.
A jednak - bestseller

Więc... przewrotnie pytam: czym jest pisanie?
Poruszaniem w Czytelnikach jakiś emocji? Uczeniem ich czegoś nowego? Odkrywaniem przed nimi obszarów zamkniętych lub mało uczęszczanych? Dawaniem im rozrywki? Wzbudzaniem w nich wątpliwości? Stawianiem ważnych pytań o wybory życiowe? O wartości? O prawdę?
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
56
O, akurat to gadanie, że się siada i pisze, co ślina na klawiaturę przyniesie, zawsze mnie denerwowało. Mój pogląd, można się nie zgadzać. Ale dla mnie prawdziwy geniusz wymaga doświadczenia. Tak, jak powtarza nam Andrzej: trzeba dużo pisać, a potem poprawiać, poprawiać, poprawiać. A także czytać tych, którzy piszą lepiej od nas. I uczyć się od nich.
Wydaje mi się, że w pisaniu sama historia nie wystarczy. Ważny jest sposób, w jaki się ją opowiada. Gdyby Szekspir przyszedł i napisał, że się dwoje dzieciaków zakochało, rodzinom było nie na rękę, więc gówniarze w odwecie popełnili samobójstwo, to nici z pięknej historii, nie?
Wielu zapomina, że pisanie to też chwyty i triki, które trzeba poznać i opanować. A potem umiejętnie używać. O smaku dania decydują przyprawy.
Wydaje mi się, że w pisaniu sama historia nie wystarczy. Ważny jest sposób, w jaki się ją opowiada. Gdyby Szekspir przyszedł i napisał, że się dwoje dzieciaków zakochało, rodzinom było nie na rękę, więc gówniarze w odwecie popełnili samobójstwo, to nici z pięknej historii, nie?

57
Nie, właśnie dlatego powinniśmy rozmawiać poważnie o tych trikach, pomysłach, rozwiązaniach, problemach i technikach. Po co wyważać drzwi, które ktoś kiedyś nam już otworzył? Skoro 50 razy słyszę od mądrzejszych od siebie pisarzy, żeby unikać przysłówków - to, do Grubej Helki, może należy przejrzeć swoje teksty pod tym kątem zanim się je komuś pokaże?Wydaje mi się, że w pisaniu sama historia nie wystarczy.
Jak jakiś stuknięty teoretyk przejrzał 500 książek z listy bestsellerów i zobaczył, że większość jest zbudowana wg określonego schematu (quest), to może warto go rozebrać na części, zobaczyć, jak się sprawdza w pisanym przez nas tekście a potem wymysleć jak go kreatywnie złamać?
Historia jest zawsze na pierwszym i na ostatnim miejscu. Forma - tak, ale zawsze przede wszystkim broni się treść. Forma też wynika pośrednio z treści. Formą nie przesłonisz miałkiej treści czy jej braku. Triki, chwyty - itd - a czymże to jest jeśli nie podążaniem za treścią? Słuchaniem swojej historii.
O tym właśnie pisałam - Szekspir chciał coś opowiedzieć - a to, w jaki sposób to opowiedział - jest wyrazem przemyślanego podejścia i tego PO CO pisał. Poszukiwał środków, które sprawią, że historia stanie się intrygująca, atrakcyjna. Więc bójka, więc ginie przyjaciel, więc śmierć, więc Julia umiera dwa razy, więc muszą na siebie popatrzeć jeszcze ostatni raz - z ostatnią nadzieją - ileż w tym dramatyzmu.
Nie wystarczy usiąść i pisać - po prostu. To nie jest tak, że się pójdzie na żywioł i sceny same podejdą, kurczę, w rękopisach wielkich pisarzy widać, ile wysiłku włożyli, ile skreśleń, ile przeróbek. Myślę, ale to moim skromnym zdaniem tak wygląda - że trzeba najpierw pomyśleć a potem zapisać. Potem przeczytać a potem poprawić. Ale najpierw - pomyśleć. Wykombinować, wykoncypować to COŚ, co sprawi, że nasza historia będzie czymś więcej niż kolejną historyjką, jakich wiele.
Zuz
O! dopiszę tak kontrowersyjnie i obrazoburczo


w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
59
proszę o zapoznanie się z regulaminem i przedstawienie się w odpowiednim dziale
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
61
DagnyTaggart pisze:Piszą ci, którzy mają coś do powiedzenia, do przekazania. I tylko oni piszą dobrze :]
Coś w tym jest. Zawsze pociągały mnie teksty (nie ważne czyje) w których jest zawarta jakaś myśl i nie koniecznie głębia psychiczna albo filozoficzna, tylko taka, że widzę, np. autor chce pokazać brudną szklankę i wie, dlaczego to chce uczynić.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.