Ja we wrześniu udaję się do liceum, które - że tak powiem - nie ma dobrej renomy

Absolutnie się tym nie przejmuję, tak wam powiem! Uważam, że pisarstwo to jest coś, czego na pewno nie nauczy mnie szkoła. Pisanie wymaga poświęceń, ciągłej pracy, ORYGINALNOśCI i DZIAłANIA W POJEDYNKę... Sam ukończyłem dopiero dwa opowiadania, więc nie chcę, żeby wyszło, że się mądrzę

Po prostu przez te wszystkie lata nauki, w ciągu których miałem sześć nauczycielek J.Polskiego, tylko JEDNA była kobietą z wyobraźnią! Reszta propagowała taki sposób pracy: "W JEDNOśCI SIłA" albo "RACJę MA WIęKSZOść" - niestety... żeby mieć dobre stopnie, trzeba było pisać pod nauczycielkę, pod żadnym pozorem nie wolno przeczyć jej tezie, a wysnuwanie własnych, odmiennych, poprtych ARGUMENTAMI wniosków to gwarantowana 2-
To jednak nie wszystko! Moja sytuacja w 3 klasie wyglądała następująco: 1,1,2-,2-,2-,3 ... Pani zadała kolejną pracę, opowiadanie. Tytuł brzmiał następująco "Gdyby przedmioty umiały mówić..." Cała klasa piątki, od góry do dołu. Wiecie za jakie prace? Takie, w których dziewczynka rozmawia na lekcji z ołówkiem. Nie mogłem tego znieść. Napisałem opowiadanie na 4 strony papieru podaniowego, w którym schlany pijaczyna rozmawiał z pustą butelką gorzały (miał atak delirum tremes) Według pani, opowiadanie było zbyt kontrowersyjne (na boga! mam 15 lat!) i NIE BYłO ROBIONE SAMODZIELNIE - jedyna jedynka w klasie.
Oto jak szkoła zachęca do pisania.
Daj spokój. Idź na zwyczajny humanistyczny profil, siedź na lekcjach, poucz się, wróć do domu, zakmnij się na cztery spusty i rób swoje!
Dodane po 4 minutach:
To ostatnie to nie a propos kolegi, który założył temat, bo po dacie urodzenia widzę, że kolega ma już liceum za sobą :wink: Eh, znów się rozpisałem