Morderca [opowiadanie,miniatura]

1
Opowiadanie na temat, który ostatnimi czasy stał się strasznie popularny. Cóż, każdy ma swoją wizję, więc ja też. Zapraszam do czytania i oceniania.



Patrzyłem na ulicę bombardowaną strugami deszczu. Całe podwórko pokryły szkliste krople, przez które zdegenerowane dzieciaki musiały zostawić puszki z niedopitym piwem i schować się w jednej z blokowych klatek.

Charakterystyczny, odpychający zapach wielkiego, zatłoczonego miasta zastąpiło coś, co tak dobrze znałem i lubiłem. Uśmiechnąłem się do siebie w duchu. Uchyliłem białe, plastikowe okno, żeby wpuścić do pokoju trochę z deszczowej świeżości.

Podwinąłem rękaw bluzy i przyjrzałem się stalowej tarczy elektronicznego zegarka. Za piętnaście minut miał zapaść zmierzch.

Od jakiegoś tygodnia przestałem robić cokolwiek innego, poza intensywnym myśleniem. Nie potrafiłem już tak po prostu powlec się do kuchni, zaparzyć sobie malinowej herbaty i usiąść za stołem, może nawet posmarować chleb różanym dżemem, albo serem śmietankowym; to nie miało sensu, bo rozniecanie głodu brutalnie obniżało moją samokontrolę.

Myślałem o rzeczach wielkich, starając się zabić w sobie nowy, silny instynkt. Byłem w tym naprawdę kiepski, więc po raz kolejny zaprosiłem… ją.



- Od pierwszego spotkania wiedziałam, że będziesz moim stałym partnerem... Rozpracowanie cię wymagało sporo zachodu, ale było warto – Asia posłała mi delikatny, może nawet obojętny uśmiech.

Już nie zwracałem uwagi na jej urodę, choć wcale do niej nie przywykłem. Asia była tak piękna, że prawie idealna. Miała długie, kręcone włosy koloru wpadającego w kasztan i słodkie, duże usta. Jej jasnoniebieskie oczy z wielkimi, czarnymi źrenicami zawsze pochłaniały moją uwagę.

Ona pożerała spojrzeniem, ja dawałem się pożreć.

Wszystko, co Asia włożyła na siebie, zawsze wyglądało co najmniej efektownie. Opięta, zielonkawa bluzeczka, którą miała teraz, mocno podkreślała jej walory. Z powodu niedopiętych guzików widziałem więcej, niż powinienem był zobaczyć. Krótka spódniczka odsłaniała zgrabne nogi prawie w całości. Przełknąłem ślinę, ale nie z zachwytu.

Byłem głodny.

Drżącą dłonią wskazałem na swoje łóżko. Z trudem powstrzymywałem się przed atakiem, z czego Asia doskonale zdawała sobie sprawę. Specjalnie wszystko utrudniała, przedłużała. Nienawidziłem gry wstępnej.

- Od naszego ostatniego spotkania strasznie się zmieniłeś. Już nie mówisz tak dużo – Stwierdziła z wrzutem.

- Ja…

Wyciągnęła rękę w moim kierunku. Chwyciłem ją, delikatnie odwracając. Dziewczyna wyglądała na speszoną. Jej twarz oblała się rumieńcem.

- Nie mam tego. Nie mogłem kupić, kiedy wiedziałem, że…

- Spokojnie, o wszystko zadbałam. Chodź tu – rozkazała.

Miałem wrażenie, że jest lekko zagniewana.

Usiadłem obok i pozwoliłem jej się przytulić. Coraz trudniej przychodziła mi bezczynność, obojętność. Czułem ciepłe dłonie wędrujące po całym moim ciele. Asia zdjęła ze mnie bluzę.

Cierpliwie czekałem, aż pozwoli mi nasycić głód. Mogłem być bardziej brutalny, bo zasłużyła sobie na to. Wszystko przez nią!

Kiedy przylgnęła do mojego torsu, wzdrygnąłem się. Targany sprzecznymi uczuciami, chciałem uciec. Spróbowałem wyrwać się z jej objęć. Usłyszałem zduszony śmiech.

Potem mnie pocałowała.

- Otwórz moją torebkę – powiedziała Asia i zaczęła rozpinać swoją bluzkę.

Tych słów nie musiała powtarzać. Podszedłem do biurka chwiejnym, pijanym krokiem. Wyciągnąłem z niej żyletkę. Zauważyłem, że dziewczyna załatwiła też strzykawkę, ale nie chciałem eksperymentować. Głód wzrósł, a ja nie miałem zamiaru się bawić.

Asia była prawie zupełnie naga. Nie wyglądała na zadowoloną z mojego wyboru, ale pozwoliła mi podejść do siebie. Znowu wyciągnęła rękę.

Delikatnie naciąłem skórę na jej łokciu. Kiedy poczułem słony zapach krwi, straciłem resztki kontroli. Odruchowo przylgnąłem językiem do ręki dziewczyny. Chłeptałem z niej tak łapczywie, że Asia wydała z siebie kilka głośnych jęków.

To mnie tylko rozjuszyło.

Pchnąłem ją na łóżko i bez trudu odszukałem miejsce, z którego tydzień wcześniej pozwoliła mi pić. Mały, różowy ślad znajdował się tuż nad pod jej lewą piersią. Nie byłem na tyle przytomny, by pamiętać o żyletce. Wgryzłem się w zabliźnioną ranę.

Asia zemdlała.

Przesycenie pozwoliło mi odzyskać kontrolę. Zatamowałem ranę swoją starą koszulką. W torebce Asi znalazłem bandaże i jakieś podejrzane środki do dezynfekcji. W prowizoryczny sposób opatrzyłem dziewczynę.



Obudziła się późno. Była blada i niewyraźna, a na czole miała krople potu. Całe pół godziny przeklęczałem pod łóżkiem, trzymając ją za zimną, kruchą dłoń. Bałem się, a jednocześnie byłem dziwnie podniecony. Przeszczęśliwy.

- Dawno nie ppiłeś, co?

Mówiła z wyraźnym trudem.

- Mój ty wampirku – wyszeptała.

Schyliłem się, żeby ją pocałować.

- Przez twoją zachłanność straciłam sporo zabawy. Wynagrodzisz mi to następnym razem!



Dziwne uczucie wysysać życie z kogoś, kto jest całym twoim życiem.

Nawet wtedy, kiedy ty jesteś wampirem a ona dawcą.
,,Dovete adunque sapere,

come sono due generazioni da combattere...

Bisogna essere vople e leone .''

Nicolo Bernardo Machiavelli

2
Teksty o wampirach są mnie całkowicie obce, skupię się więc li tylko na tym, co odebrałem. Może i nie mam racji, ale nie chcę czytać kolejnej miniaturki o tym, że wampir krzywdzi dziewczę. Trudno w tym temacie dać coś oryginalnego. Twoja próba jest mnie wtórna - wybacz szczerość. Bo co zobaczyłem?! Kolejny, jeden z wielu krwistych fragmentów, które nic nie wnoszą do literatury. Nadałeś tylko inne środowisko.

"- Dawno nie ppiłeś, co?

Mówiła z wyraźnym trudem.

- Mój ty wampirku – wyszeptała.

Schyliłem się, żeby ją pocałować." - nie wyjaśniasz. Dobrze, bo wszystkiego nie trzeba wyjaśniać. Ale piszesz dla Ludzi o to oni Ciebie oceniają. Te "mój ty wampirku" nie jest dobre - moim zdaniem. Jest, krótko mówiąc...- do pupy.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

3
Twoja wizja dość ciekawa, popłynąłeś. Ja bym chyba bardziej popłynęła i nie pozwoliła dziewczynie odzyskać przytomności...

Postawiłabym do końca na brutalność bo rzeczywiście słodkie "wampirku" trochę dziwnie się komponuje z całością:))

4
E tam, mnie się to stwierdzenie o wampirku podobało. Dodaje trochę uczuć w tekst, takie to "milusi". No bo co niby innego ta dziewczyna miałaby powiedzieć? Może " kocham, gdy mnie rżniesz, krwiopijco"?

Za to razi mnie już w oczy określenie "zdegenerowane dzieciaki" z samego początku. Jest w nim coś komicznego.

Na plus bym uznał, że tekst nie kończy ise jakąś krwawą rzeźnią, jest po prostu, jak to wcześniej określiłem, milusi. Ale to taki plus na siłę wzięty, bo w gruncie rzeczy nie ma tu nic ciekawego. Kan zauważył, że to niczego nie wnosi do literatury. Nie uważam, żeby obowiązkiem amatorów było wnoszenie czegoś do literatury, ale myślę, że tekst przede wszystkim nic nie dał Tobie samemu. Twoje umiejętności się raczej na czymś takim nie rozwiną.

5
kanadyjczyk pisze:Teksty o wampirach są mnie całkowicie obce, skupię się więc li tylko na tym, co odebrałem.
A więcwspółczesny wampiryzm także jest Ci obcy, a szkoda bo właśnie o nim traktował mój tekst...
kanadyjczyk pisze:Może i nie mam racji, ale nie chcę czytać kolejnej miniaturki o tym, że wampir krzywdzi dziewczę.
To nie jest wampir, a dziewczyna czuje raczej spełnienie, niż faktyczną krzywdę. Żeby to zrozumieć, trza się trochę tymi "klimatami" zainteresować ;) .
Kolejny, jeden z wielu krwistych fragmentów, które nic nie wnoszą do literatury.
Może. Ja tylko wskazałem na problem, który poruszył mnie do żywego. Nie chciałem zaczynać tekstu od stronicowego wstępu, by wszystkim wytłumaczyć czarno na białym, że w opowiadaniu nie będzie wzmianki o prawdziwych krwiopijcach. Widać tak właśnie powinienem zrobić.
Alan pisze:Za to razi mnie już w oczy określenie "zdegenerowane dzieciaki" z samego początku. Jest w nim coś komicznego.
Hmm.... jakoś brakowało mi innego określenia.
Alan pisze:Ale to taki plus na siłę wzięty, bo w gruncie rzeczy nie ma tu nic ciekawego.
Moim celem i głównym zamierzeniem było to, żeby pokazać w złym świetle jedną z najstraszniejszych "subkultur" jakie istnieją na świecie. Niestety nie udało się, z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że chyba żadne z Was nigdy nie słyszało o wampiryzmie...
Alan pisze:Twoje umiejętności się raczej na czymś takim nie rozwiną.
Aj tam, moim zdaniem trochę tak. Choć bez bicia przyznaje, że całość zajęła mi 14(albo trochę więcej) min
,,Dovete adunque sapere,

come sono due generazioni da combattere...

Bisogna essere vople e leone .''

Nicolo Bernardo Machiavelli

7
Czy ten ma być interpretowany taki jaki jest, czy trzeba koniecznie szukać drugiego dna?
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.

8
Ten tekst, oczywiście. :) Coś mi, kurczę, samo wysłało posta. :/

"Współczesny wampiryzm" to coś na kształt "Zmierzchu"? Osobiście do czynienia miałam z różnymi wampirami, ale ze współczesnymi to raczej niewiele. :P
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.

9
Jim pisze: może nawet posmarować chleb różanym dżemem,
Nie pasuje słowo "może", jest zbędne, bo pozbawia zdanie logiki. Chleb sie nie odmienia przez przypadki? Gdybyś odmienił, to nawet "może" byłoby bardziej uzasadnione.


Jim pisze:więc po raz kolejny zaprosiłem… ją.
wielokropek, a po wielokropku...żadnego wielkiego bum. Czytelnik miał się zastanawiać, kogo zaprosił bohater? Przeciez nawet nie zdążył go poznać. Wielokropek nieuzasadniony zupełnie.


Jim pisze:zawsze pochłaniały moją uwagę.
uwagi sie nie pochłania, uwagę się przykuwa.



Asia, Asia, Asia. Za dużo tej Asi. Polecam słownik synonimów.


Jim pisze:- Dawno nie ppiłeś, co?

Mówiła z wyraźnym trudem.

- Mój ty wampirku – wyszeptała.
Zły zapis. Obie kwestie należą do tej samej postaci, więc niepotrzebne są tu entery.



Mam sentyment do wampirów,, więc bedę surowa. Rozczarował mnie ten tekst, nie oddałeś wampirzej natury, dylematów, pragnienia(nawet jeśli to nie wampir), wszystko było takie suche. Dialogi również mnie nie porwały, były sztuczne, mało realistycze. Dziewczyna, która oddaje się dobrowolnie pseudowampirowi i się nie boi, nawet, kiedy ociera się wyraźnie o śmierć? Wida duży wpływ "Zmierzchu" i Belli, tylko, że twój tekst to nędzna parodia. Po pierwsze, jest za krótki, jak na taki temat. Nie wiadomo skąd wzięła się ta dziewczyna i co nią kieruje. Kreacje bohaterów praktycznie żadne, nic o nich nie wiemy. Pisałeś kiedyś drabble? Bo zawiało mi trochę tą formą. Chcałeś zaskoczyć, człowiek spodziewa się seksu, prezerwatyw, a tam żyletka i strzykawka. Niestety nie wyszło Ci. Jestem na nie.

Wampiryzm owszem istnieje, znam ludzi, którzy się tym "parają", nieumiejętnie to wszystko przedstawiłeś. Poza tym w poście wyjaśniasz, że to nie wampir, dlaczego nie wynika to z tekstu? Użycie żyletki zamiast zębów zastanawia, ale nie naprowadza na wampiryzm.

nie jestem za tym, zeby wrzucac na fora cos, co zajęło kilkanaście minut i nie myśli się o tekście poważnie. po co? dla zabawy?

Pozdrawiam,

Dżibril
Heaven can wait...

10
Za dużo określeń, przymiotników, przysłówków, szczegółów, które Autor może sobie darować, Czytelnik popracuje wyobraźnią - Czytelnik będzie zadowolony.

Czytelnik dostanie przegadany tekst - Czytelnik nie będzie zadowolony.



Mało klimatyczny tekst, przekombinowana metaforyka :) Bombardowane deszczem na przykład. Bombardowany takimi tekstami Czytelnik widzi, że Autor się bardzo stara. Czytelnik nie docenia. Czytelnik chce, żeby Autor go zmiażdżył, skopał mu mózg tak, żeby Czytelnik łkał i wił się po podłodze prosząc o litość i posypując głowę popiołem wychwalał Autora i jego niedościgły geniusz. Czytelnik w innej sytuacji ziewa, rozpada się na kawałki albo chichocze, twierdząc kłamliwie, że sam mógłby napisać to lepiej.

Czasem Czytelnik ma rację i wtedy na Autora wstyd i sromota.



Autorzy postów powyżej moim zdaniem mają rację. Tekst powinien obronić się sam. Zarzucanie Czytelnikowi, że nie rozumie lubo nie docenia tekstu, bo się nie spotkał ze zjawiskiem wampiryzmu obnaża tekstu słabość i mankament, gdyż to tekst ma przybliżać i uświadamiać Czytelnikowi niewykwalifikowanemu zagadnienia w tekście poruszane.



Mało kto znał się na wampirach (albo zgoła bardzo wąskie grono), dopóki nie powstał Drakula, dopóki nie napisano Wywiadu z wampirem a nawet (tfu, tfu) Zmierzchu - które pokazują wampiry w różnych życiowych sytuacjach, ich konflikty moralne, tryb życia, pochodzenie, pozycję społeczną i kontekst historyczno-kulturowy.

Wampiryzm to nie tylko podejrzane erotycznie przygody z ssaniem w roli głównej. Skupianie się na ssaniu z użyciem dziewczyny w łóżku wygląda jak pretekst do nieśmiało opisywanego erotyka.

Wolę wprost: jak erotyk, to erotyk, co się Autor czai i mydli mi oczy, że to głębokie studium wampiryzmu.
Asia była prawie zupełnie naga. Nie wyglądała na zadowoloną z mojego wyboru, ale pozwoliła mi podejść do siebie. [...] wydała z siebie kilka głośnych jęków.

To mnie tylko rozjuszyło. Pchnąłem ją na łóżko [...] Całe pół godziny przeklęczałem pod łóżkiem, trzymając ją za zimną, kruchą dłoń. Bałem się, a jednocześnie byłem dziwnie podniecony. Przeszczęśliwy.
Jako puentę dam cytat z nieocenionej kopalni mądrości, filmu Kingsajz, gdzie szyszkownik Kilkujadek woła: ciurlać się chcieli! Ot, co!



Ale w dłuższej formie, w jaką to opowiadanko mogłoby się rozwinąć, kto wie... Zmierzch, Zmierzch... :)
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

11
Zacznę od cytowania...


Patrzyłem na ulicę bombardowaną strugami deszczu. Całe podwórko pokryły szkliste krople, przez które zdegenerowane dzieciaki musiały zostawić puszki z niedopitym piwem i schować się w jednej z blokowych klatek.

Charakterystyczny, odpychający zapach wielkiego, zatłoczonego miasta zastąpiło coś, co tak dobrze znałem i lubiłem. Uśmiechnąłem się do siebie w duchu. Uchyliłem białe, plastikowe okno, żeby wpuścić do pokoju trochę z deszczowej świeżości.


Tu i dalej, jest za dużo szczegółów, które niczego nie wnoszą, ale trzeba je przeczytać. Metafora z bombardowaniem też lekko chybiona.



Co do tekstu - wyczułem tutaj styl. Dziwne, prawda? Ale tak było - dobry, miarowy styl, jakby wszystko było poukładane w twojej głowie - w każdym detalu, a Ty po prostu przelałeś te sceny na papier. Z rzadka mi się to zdarza tutaj, na forum, ale zaczytałem się. I tym większe rozczarowanie, bo mimo, iż tekst był świetnie napisany, to nie do końca do mnie trafił. Wiem - wampiryzm (jak powiesz) jest mi obcy, ale jednak odebrałem tekst zupełnie inaczej. Jak? Powiem: pogranicze dewiacji.



Zbyt wąsko kroczyłeś ścieżką seksu w tym tekście, a za mało zszedłeś na owy wampiryzm.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”