7 łabędzi i pies

1
Do pośmiania się. ^^ Moje pierwsze opowiadanie, napisałam to w wieku siedmiu lat, czyli początek mojej ,,kariery". Natchnieniem był dzień spędzony w Borach Tucholskich nad jeziorem jakimśtam w Swornychgaciach, kiedy to zaprzyjaźniony z nami ojciec Witold pokazał nam w lesie grób psa Bosa, a wieczorem z kuznkami karmiłyśmy łabędzie. Przepisane z dbałością o zachowanie oryginalnego brzmienia, a więc wszystkie błędy są zostawione z premedytacją. Smacznego. ^^



SIEDEM łABęDZI I PIES





W pewnym domku w lesie była cztero osobowa rodzinka, domku pilnowaty dwa psy: Bos i Aza, razem bawili się i spali w jednym koszyku. Pewnego dnia Jaś i Sara zabrali Bosa i Azę na spacer do lasu i bawili się.

-Spujrz Jasiu Aza skoczyła jak sarna!

-Bo to jest nasza sarenka! Wtedy myśliwy myśląc że Aza to sarna strzelił. Au... u... u... to były ostatnie słowa Azy.

Grób obłożyli patykami, kwiatami i czerwonymi wstążkami.

Biedny Bos, na posłaniu został tylko zapach, a piłkę żucał do swojego cienia.

Kilka dni później rodzina wyjechała nad jezioro. Kiedy dojechali Bos wbiegł na mostek zerknąć na jezioro. wtedy przypłynęły trzy potem 4 łabędzie. Ssss... syknął jeden.

-Jak masz na imję? spytał.

-Ja mam na imję Bos, a wy?

-my? my jesteśmy siedmioma łabędziami! Odpowiedziały łabędzie.

-Moja żona spodziewa się jajka.

Odpowiedział król stada łabędzi.

-Wszystkie jesteśmy samicami.

-Pobawicie się ze mną? - Pewnie!

-Wiesz co Bos? znudziła mi się zabawa.

-Mnie też, może coś zjemy? Hmmm?

I pobiegł po coś dobrego do jedzienia. Wracając na mostek postawił worek z chlebem.- Częstujcie się!

-A ty? Nie chcesz jeść? to bardzo dobre.

-Ja już dostałem swoje.

Kiedy już zjedli Podziękowali i odpłynęli

Tydzień później...

Bos spoglądając na las zobaczył zająca, więc pobiegł za nim.

-Jasiu, Saro jedziemy do domu.

-Już jedziemy, a musimy?

Jechali, jechali dojojechali! Zaraz...

-Gdzie jest nasz Bos?!?

-Chyba nad jeziorem.

-O nie! To był nasz ostatni pies.

*

Bos nie złapał zająca więc wrócił do.... pustej łąki?

-łabędzie! Gdzie moja rodzina?

-Widziałem jak się pakowała.

-Widziałam jak jechali.

-O nie! To straszne! Och biedny ja.

-Znam drogę do twojego domu.

-Zaprowadź mnie tam.

I razem ruszyli w drogę. po 3 godzinach. Bos był zmęczony.

Wedy Bos zobaczył kapelusz, wzioł ten kapelusz i powiedział:

-Mam pomysł!

-To dobrze. jesteście głodne?

-Och tak. Bardzo się zmachałyśmy.

Więc Bos postawił kapelusz na ziemi, postawił na nim łapę i czekał. Wtedy wszyscy zaczeli rzucać do kapelusza skurki od chleba. nawet sieroty po kawałku.

Bos i łabędzie zjedli i poszli dalej, spotkali wilczura.

-Wynocha to jest moja dzielnica!

-Nic nas to nie obchodzi!

-Chcesz się bić to bić!

-Wole spokojnie porozmawiać.

-Dobra. porozmawiajmy. Ale szybko.

-Muszę dojść do domu, do rodziny

-Dobra wygrałeś, idź.

I ruszyli dabej.

Kiedy Bos zobaczył znajomą ulicę Był w stu procentach pewny że jest blisko domu gdy zajżał do okna swojego domu zobaczył Jasia i Sarę ktuży też patżyli w okno, pobiegli do mamy i taty.

-mamo tato kupujemy psa!

-dobrze dzieci, i kupcie owczarka

-mamo, tato oto one!-One?

-Mamy imiona, Aza i nasz zaginiony Bos! -- i wszyscy żyli długo i szcęśliwie.



Tadaaam! :D
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

3
Lubie opowiadania o psach,które odleciały do ciepłych krajów.A co się stało z biednymi łabędziami?Pękły im brzuszki od chlebka?



A szczerze-to ciekawe są takie począkowe opowiadania.Chciałbym mieć takie,lecz nie miałem aspiracji pisarskich w tym wieku.



Pozdrawiam.



P.S.Nawiasem mówiąc zdarzają się osoby,które w ten sposób piszą na serio i nie jest to wina dyslekcji czy czegoś innego.Poprostu ten typ tak ma.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Hehe, dobre.

Muszę znaleźć swoje opowiadania z dzieciństwa, bo trochę tego było.

Pamiętam takie jedno o młotku i dwóch łyżeczkach ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”