Faceci i koronki

17
BonjurBuonegiorno
BonjurBuonegiorno pisze: Przygnębiająca opowieść o popadającym na osamotnienie schizofreniku, który dostaje halucynacji.
No, i co ja mogę? Czytelnicze prawo, zobaczyć co chce, choć przygnębianie odbiorcy było dalekie od mojego zamysłu.
Ale dziękuję za przeczytanie.

Marzyciel
Marzyciel pisze: Przyłączam się do głaskania (szczurka, rzecz jasna).
Szczurek zadowolony, a ja dziękuję za obecność pod tekstem i dobre słowo.

Faceci i koronki

18
Jeśli uraziłem uczucia, to powiem, że opowiadanie jest znakomite, a szczur aż piszczy. Sam miałem w domu mnóstwo szczurów. Co do poprzedniej oceny to powiem, że jest ściśle związana z moją osobą, a więc i ściśle subiektywnym obrazem.

Faceci i koronki

19
Figiel, zabawny tekst i bardzo mi się podobał (te różowe paluszki, wyławiające groszek!) , chociaż sobie trochę pomarudzę.
Figiel pisze: żona zabrała też pekińczyka, którego kudłata morda musiała w szczenięctwie z pięć razy dziennie spotykać się ze ścianą, bo niemożliwe, żeby naturalnie była tak płaska.
Straszny suchar, ja w każdym razie z dzieciństwa pamiętam takie teksty o zderzeniu pekińczyka ze ścianą.
Figiel pisze: Jak dotąd, nic w domu nie pogryzły, nawet milimetra kabla, za to któryś zwędził serwetkę babki ze stolika i zatargał na hamak, gdzie obaj chętnie urzędują. Natalia chciała im rękodzieło Cecylii odebrać, ale tylko machnąłem ręką.
Tak więc, w koronkach sypiają teraz dwa wielkouche szczury. Babka dostałaby na ten widok spazmów, a Chińczyk ze złości mocniej nacisnął abażur na głowę.
A to bym dała na sam koniec, ewentualnie przed ostatnim zdaniem, lekko zmienionym, żeby pasowało do kontekstu. Bo skoro w tytule są faceci i koronki, a tekst też zaczyna się koronkami, to faceci w koronkach mogliby zamykać całość. Niby klamra w literaturze nie musi być stosowana rygorystycznie, lecz opowiadanie jest na tyle krótkie, że ten zabieg by tutaj pasował.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Faceci i koronki

20
BonjurBuonegiorno,
bez przesady z tym urażeniem:) Opinie są zawsze subiektywne i nie będzie inaczej, autor jest od tego, by się z nimi zgodzić lub nie, a ego powinno stać spokojnie z boku, chyba że jest obrażane. Nie było, więc wszystko OK.

Rubia,
miło Cię widzieć pod tekstem, fajnie że się spodobał.
Rubia pisze: Figiel pisze:
Source of the post żona zabrała też pekińczyka, którego kudłata morda musiała w szczenięctwie z pięć razy dziennie spotykać się ze ścianą, bo niemożliwe, żeby naturalnie była tak płaska.

Straszny suchar, ja w każdym razie z dzieciństwa pamiętam takie teksty o zderzeniu pekińczyka ze ścianą.
Były takie? Nie wiedziałam, a raczej nie słyszałam. Ale skoro tak, da się suchara pozbyć, kombinując w to miejsce choćby z wyłupiastymi oczyma:)
Rubia pisze: Figiel pisze:
Source of the post Jak dotąd, nic w domu nie pogryzły, nawet milimetra kabla, za to któryś zwędził serwetkę babki ze stolika i zatargał na hamak, gdzie obaj chętnie urzędują. Natalia chciała im rękodzieło Cecylii odebrać, ale tylko machnąłem ręką.
Tak więc, w koronkach sypiają teraz dwa wielkouche szczury. Babka dostałaby na ten widok spazmów, a Chińczyk ze złości mocniej nacisnął abażur na głowę.

A to bym dała na sam koniec, ewentualnie przed ostatnim zdaniem, lekko zmienionym, żeby pasowało do kontekstu. Bo skoro w tytule są faceci i koronki, a tekst też zaczyna się koronkami, to faceci w koronkach mogliby zamykać całość. Niby klamra w literaturze nie musi być stosowana rygorystycznie, lecz opowiadanie jest na tyle krótkie, że ten zabieg by tutaj pasował.
Pierwotnie na głowie Chińczyka opowiadanie się kończyło, właśnie z uwagi na klamrę. A potem skusił mnie ten szczur chłepczący szampana i przy okazji - teraz widzę - trochę walnęłam łopatologią. Pomajstruję, żeby pogodzić szampana i koronkową klamrę.

Faceci i koronki

21
Dawno nie czytałam tak fajnego, uroczego i ciepłego opowiadania.
Mogę się podpisać wszystkimi kończynami, “ręcami i nogami”, pod postem Iwoneczki:
Iwoneczka pisze:(...) to poszło szybko i jakże przyjemnie!
Tak samo jak przedmówczyni czytałam opowiadanie w niezbyt sprzyjających okolicznościach przyrody, bo w nocy, walcząc z opadającymi powiekami - ale pomyślałam, tak samo jak koleżanka, że nie ma bata, doczytam do końca i cieszę się, że się udało, bo miałam dzięki temu opowiadaniu udane sny ;).
Bardzo mi się podoba ten tekst, począwszy od fabuły, skończywszy na języku. Narracja rzeczywiście jest bardzo przyjemna, styl lekki jak piórko i zwyczajnie dobrze się to czyta. Opowiadanie płynie szybciutko, kolejne zdania migają przed oczami w zawrotnym tempie, a do tego ten nienachalny, subtelny humor - bardzo, bardzo to ładne.
Figiel pisze: ‒ Oszalałeś?! ‒ odezwał się z pretensją w głosie. ‒ Wystarczyło powiedzieć, że będziesz to jeszcze jadł!
‒ Nie będę. I ty też nie – walnąłem bez zastanowienia. Słowo daję, to był odruch, ma go każdy normalny człowiek: odpowiedzieć, gdy do ciebie mówią.
Ten fragment chyba najlepiej oddaje charakter - faktycznie “kreskówkowy” tej opowiastki. Polubiłam twoich bohaterów, zarówno szczura Serafina (imię niezaprzeczalnie doskonałe i trochę się zawiodłam, że nie ma w tekście jego genezy, bo myślę, że może być interesująca), jak i Homo sapiensa. Narracja odpowiada mi i uważam, że pierwsza osoba idealnie tu pasuje. Podobieństwo do kreskówki pogłębia fakt, że główny bohater przyjmuje gadanie szczura z takim spokojem, bez większej refleksji… Ale ona jest niepotrzebna, bo ten tekst czemu innemu służy.

Podczas czytania miałam przed oczami bajkę “Pinky i Mózg” oraz, nie wiedzieć czemu, “Słoń Benjamin” (to chyba przez tę konkretną rasę Serafina). Miłe wspomnienia, tym bardziej z radością przeczytałam całość i po ostatniej kropce było mi przykro, że już koniec.

Sytuacja życiowa człowieka jest zarysowana dość powierzchownie - wiemy jedynie, że zostawiła go partnerka i jest mu z tego powodu smutno, a ów smutek wyraża się przede wszystkim w przekształceniu mieszkania w chlew, jak przystało na szanującego się kawalera (z odzysku). Opisy funkcjonowania samotnego mężczyzny są bardzo obrazowe i bardzo wiarygodne - tak samo zresztą jak rozmowy ze szczurem, co w sumie jest dość niepokojące, bo na co dzień raczej człowiek nie natyka się na gadające szczury i fakt, że ktoś w tak realny sposób to opisuje, rodzi pytania ;).

Nie no, żart. Opowiadanie jest bardzo fajne i szkoda, że takie krótkie. Dodatkowa pochwała należy się za formatowanie, za dbałość o szczegóły i o stronę graficzną - przyjemnie się na to patrzy. Zwracanie uwagi na mające znaczenie detale typu serwetka czy Chińczyk doskonale budują klimat. Chyba jedynym zarzutem, jaki mam wobec tego tekstu, jest drobna lakoniczność - chodzi mi o końcowy fragment:
Figiel pisze: Bo choćbym nie wiem jak słono musiał za taką fanaberię bulić, wciąż pozostanę jego dłużnikiem.
Czy naprawdę mężczyzna jest takim dłużnikiem szczura? Skąd ten dług wdzięczności? Wiadomo, czytelnik może się domyślić, o co chodzi - gdyby nie obecność Serafina, nasz kawaler-z-odzysku nigdy nie musiałby pomaszerować do sklepu zoologicznego i nie poznałby miłej pani sklepowej, ale brakuje mi właśnie takiego podsumowującego zdanka gdzieś pod koniec. Ale to takie moje marudzenie, bo całość jest śliczna i dziękuję Endilowi:
Eldil pisze: Dla potomności, szczur dumbo wygląda tak
Dzięki za zdjęcie, od razu lepiej się czyta <3.

Piękne opowiadanie, mega pozytywne. Oby więcej takich.
Pozdrawiam!
Madeleine

PS Chyba jestem zbyt tępa, ale naprawdę nie wiem, skąd ten tytuł. Koronki były, faceci niby też... Ale więcej było szczurów. Tak, zdecydowanie więcej było szczurów.
Made, czyli: Madeleine, Magdalena Lipniak albo po prostu Madzia.

Chwałą jednych jest, że piszą dobrze, a innych, że się do tego nie zabierają.
Jean de La Bruyère

Faceci i koronki

22
Przeczytałam jednym tchem.
Błyskotliwy, dowcipny, dopracowany. Bardziej bajkowo-baśniowy niż kreskówkowy. Do tego niezwykle życiowy.

Jedyne do czego się przyczepię, to:
Figiel pisze:Moje łóżko, obszerne, małżeńskie było wygodne i zimne. Rzuciłem się na miękki materac, z takim impetem, że jęknęły drewniane ramy.
"jęknęła drewniana rama"
Łóżko jest jedno, zatem ma tylko jedną ramę. Nawet obszerne i małżeńskie :)





Z prawdziwą przyjemnością czytam Twoje teksty, Figlu, zatem niecierpliwie wyczekuję kolejnego.

P.S. Wiernym czytelnikiem Twojej twórczości jestem namiętnym, tylko komentatorem potwornie leniwym :)

Faceci i koronki

23
Made,

dziękuję za obszerny komentarz i tyle miłych słów.
Made pisze: Opowiadanie jest bardzo fajne i szkoda, że takie krótkie.
A ja się obawiałam, że nadmiernie przedłużam i za chwilę zanudzę.
Made pisze: Opisy funkcjonowania samotnego mężczyzny są bardzo obrazowe i bardzo wiarygodne
Mam nadzieję, że się samotni panowie nie obrażą, jakby co, mam na obronę, że poleciałam stereotypem. To jego wina.
Made pisze: co dzień raczej człowiek nie natyka się na gadające szczury i fakt, że ktoś w tak realny sposób to opisuje, rodzi pytania .
Nie? A zobacz, Eldil też wie, że mówią, nawet ze zdjęcia rozpoznaje gadułę:)
Made pisze: Czy naprawdę mężczyzna jest takim dłużnikiem szczura? Skąd ten dług wdzięczności? Wiadomo, czytelnik może się domyślić, o co chodzi - gdyby nie obecność Serafina, nasz kawaler-z-odzysku nigdy nie musiałby pomaszerować do sklepu zoologicznego i nie poznałby miłej pani sklepowej, ale brakuje mi właśnie takiego podsumowującego zdanka gdzieś pod koniec
Zostawiłam czytelnikowi podsumowanie i widzę, że poradził sobie z tym doskonale, z czego bardzo się cieszę.
Made pisze: PS Chyba jestem zbyt tępa, ale naprawdę nie wiem, skąd ten tytuł. Koronki były, faceci niby też... Ale więcej było szczurów. Tak, zdecydowanie więcej było szczurów.
Szczurów facetów i w dodatku w koronkach:)
A tak serio - miałam z tym tytułem trochę problemu, bo nie chciałam psuć efektu i umieszczać w nim szczura. Nie wiem dlaczego nie wykorzystałam imienia zwierzaka, pewnie było za gorąco, żebym na to wpadła. W każdym razie miałam ramowe koronki i jakoś się na nie uparłam. Tak mi się, mniej więcej, myślało: facet ma koronkową serwetkę po babce i zachwytem jakoś nie pała, jak to facet. Przyszły szczury, też faceci i również bez szacunku dla babcinej robótki. Zatem te koronki facetom na plaster potrzebne, bo liczą się inne sprawy. No i zostało.

MargotBlanc,

dzięki za komentarz (mimo lenistwa):) Znam ból, czasem też się lenię.
BlancMargot pisze: "jęknęła drewniana rama"
Łóżko jest jedno, zatem ma tylko jedną ramę
Ram czepiasz się słusznie - jedno łóżko, rama sztuk raz, nieważne, że ma co najmniej cztery elementy.
Cieszę się, że czytasz moje teksty, miło, że się podobają.

Faceci i koronki

24
Figiel pisze: Żona uznała, że jej delikatny wzór świetnie prezentuje się na niewielkim, mahoniowym stoliku, razem z lampą o nieproporcjonalnym do swojej wysokości, szerokim i stożkowatym kloszu. Całość wyglądała, jakby na dworskich ażurach przykucnął Chińczyk, który cichcem zwiał z pola ryżowego i stara się nie rzucać w oczy.
Sugestia. Podzieliłabym jakoś inaczej te zdania, żeby w pierwszym nie był aż taki zalew przymiotników (pogrubione). Może kropka po "stoliku" i dalej jakieś "Razem z lampą (...) wyglądało to, jakby na dworskich...". Nie wiem. Pokombinowałabym z tym.
Figiel pisze: Nie protestowałem, w końcu rozwód, to wystarczająco nieprzyjemna sprawa, żeby mieszać w to jeszcze Chiny.
Zbędny przecinek przed "to". Ale ogólnie zdanie bardzo mi się podoba.
Figiel pisze: Z posiłkami dawałem radę – dania na wynos, to doskonały wynalazek, a jedzenie ze styropianowych pojemników ma ogromną zaletę, bo oszczędza mycia naczyń. No i
I podobnie tutaj - po "na wynos" przecinka nie potrzeba.
Ogólnie mam wrażenie, że lubisz przecinki trochę za bardzo, a kropki trochę za mało. Na przykład tu pomyślałabym o podzieleniu:
Figiel pisze: zapytałem wprost, bo przecież musiałem wiedzieć, trucizna w kuchni, to cholernie poważna sprawa.
I tak w kilku innych miejscach. To nie są jakieś wielkie błędy, ale mi czasem zaburzały płynność czytania.
Figiel pisze: Ponieważ nie musiałem martwić się aprowizacją, w lodówce zazwyczaj miałem światło, jajka oraz kiełbasę. Światło, wiadomo po co, jajka, bo lubię jajecznicę, kiełbasę na wypadek, gdyby w nocy dopadł mnie głód, co się czasem zdarzało.
Jakbyś zajrzała do lodówki jednemu facetowi po rozwodzie, którego znam. Świetnie trafione :)
Figiel pisze: – Masz jakieś imię? ‒ krzyknąłem w stronę kuchni.
– Mam! Serafin!
– Chryste...
Imię idealne.
Figiel pisze: Przetoczyłem głowę po poduszce w kierunku odgłosów.
Wiadomo, o co chodzi, ale, jak dla mnie, brzmi koślawo.
Figiel pisze: W ciągu niecałej sekundy wykonałem trzy ruchy: usiadłem na łóżku, włączyłem lampkę nocną i odrzuciłem na bok kołdrę.
Przez chwilę gapiłem się z niedowierzaniem: na łóżku nie było śladu choćby najmniejszego wybrzuszenia. Wstałem i zdjąłem z łóżka poduszki. Nadal płasko. Ki diabeł, gdzie się ten szczur podział?
Powtórzenia.
Figiel pisze: – Najlepiej, żebym miał hamak! Powinienem go mieć ze względu na kręgosłup. I zainwestuj w kuwetę, bo moje siki wyżrą ci klepkę. Nie mówiąc o bobkach, które przyklejają się do butów. Wąchałem wczoraj twoje adidasy i zaczynają śmierdzieć. Zapamiętasz? Hamak i kuweta! Jeszcze może pestki słonecznika albo dyni... Pić mogę nawet z kibla, nie jestem wymagający...
Kocham tego szczura :D

Trochę końcówka mnie rozczarowała. W sensie ten cukierkowy wjazd z Natalią. Wolałabym, jakby zostało na bohaterze i szczurze. Ale fakt, że mam takie fabularne fanaberie to znak, że opowiadanie jest dobre. No i bez Natalii nie byłoby tego świetnego tekstu na koniec o szampanie. To już sama nie wiem ;)
Ogólnie wciągnęło mnie, sprawiło sporo przyjemności przy czytaniu. Na podstawie tego tekstu powiedziałabym, że masz rękę do dialogów (choć siłą rzeczy te były specyficzne ;) ). Są zabawne, niewymuszone, fajnie spersonalizowane. Szczur, jak pewnie widać było z komentarzy powyżej, zdobył moje serce.
Drobne błędy były, ale nie zaburzały odbioru.
Dobra robota :)

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

[W]Faceci i koronki

25
Adrianno, dziękuję za obszerny komentarz;)
Adrianna pisze: Figiel pisze:
Source of the post Żona uznała, że jej delikatny wzór świetnie prezentuje się na niewielkim, mahoniowym stoliku, razem z lampą o nieproporcjonalnym do swojej wysokości, szerokim i stożkowatym kloszu. Całość wyglądała, jakby na dworskich ażurach przykucnął Chińczyk, który cichcem zwiał z pola ryżowego i stara się nie rzucać w oczy.

Sugestia. Podzieliłabym jakoś inaczej te zdania, żeby w pierwszym nie był aż taki zalew przymiotników (pogrubione). Może kropka po "stoliku" i dalej jakieś "Razem z lampą (...) wyglądało to, jakby na dworskich...". Nie wiem. Pokombinowałabym z tym.
Zabrzmi to może zabawnie, ale z tym zdaniem kombinowałam jak z żadnym w tekście. Właśnie z uwagi na przymiotniki, bo bez nich nijak nie mogłam wyjść na Chińczyka. Zgadzam się jest ich nieco za dużo, więc warto poszukać jakiegoś obejścia.
Adrianna pisze: Ogólnie mam wrażenie, że lubisz przecinki trochę za bardzo, a kropki trochę za mało.
Przecinków nie cierpię, bo się mnie nie słuchają i potrafią stanąć w dziwnych miejscach. Kropki bardziej, bo przynajmniej posłuszne. A tak serio: próbuję trochę sił w zdaniach złożonych, więc czasem nadmiernie "przecinkuję", ale mam nadzieję znaleźć granicę sensownego konsensu przecinków i kropek. Dziękuję, za zwrócenie uwagi na ten aspekt.
Adrianna pisze: Jakbyś zajrzała do lodówki jednemu facetowi po rozwodzie, którego znam. Świetnie trafione
Nie zaglądałam, ale z tego wynika, że czasem rozumuję jak facet. Niedobrze.:)
Adrianna pisze: Przetoczyłem głowę po poduszce w kierunku odgłosów.

Wiadomo, o co chodzi, ale, jak dla mnie, brzmi koślawo.
Jak pokazałaś to też mi brzmi koślawo. Do zmiany!
Adrianna pisze: Figiel pisze:
Source of the post W ciągu niecałej sekundy wykonałem trzy ruchy: usiadłem na łóżku, włączyłem lampkę nocną i odrzuciłem na bok kołdrę. Przez chwilę gapiłem się z niedowierzaniem: na łóżku nie było śladu choćby najmniejszego wybrzuszenia. Wstałem i zdjąłem z łóżka poduszki. Nadal płasko. Ki diabeł, gdzie się ten szczur podział?
Powtórzenia.
Ojej! Ojejej! Chyba powinnam zacząć myśleć o okularach, skoro tego "łóżka" po trzykroć w dwóch zdaniach obok siebie nie widziałam. Nabieram szacunku do błędów, potrafią się kamuflować:)
Adrianna pisze: Kocham tego szczura

Trochę końcówka mnie rozczarowała. W sensie ten cukierkowy wjazd z Natalią. Wolałabym, jakby zostało na bohaterze i szczurze. Ale fakt, że mam takie fabularne fanaberie to znak, że opowiadanie jest dobre. No i bez Natalii nie byłoby tego świetnego tekstu na koniec o szampanie.
Cieszę się, że pokochałaś szczura. :) Robiłam co mogłam, żeby czytelnik polubił zwierzaka pomimo ogona i innych konotacji. Fakt, końcówka cukierkowa i rzeczywiście po to, by dotrzeć do szampana. Serafin sam nie mógł o niego prosić, natomiast wizja mądralińskiego szczura pojonego szampanem mnie urzekła, więc wyszło, że jego opiekun z jakiegoś powodu musi o tym pomyśleć.
Cieszę się, że lektura sprawiła przyjemność i dziękuję za miłe słowa. Te dialogi są rzeczywiście specyficzne, krótko mówiąc, niewymagające. Nie jestem do końca pewna, czy w innych również można by było odnaleźć "rękę". Ale będę się starać.
Pozdrawiam:)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron