Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

16

Latest post of the previous page:

Caroll pisze: (wt 23 mar 2021, 15:38) Może warto podkreślić, że ona działa pod wpływem silnych emocji, bo dla mnie to raczej był taki impuls/ ciekawość/ naiwna chęć pomocy?
Zacytuję fragment:
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Co, jeśli Kairn był w niebezpieczeństwie? Nawet jeśli mianowano go oficerem, mógł zostać trafiony w szamotaninie. Ta myśl zmroziła serce Aurory.
Tylko zerknie. Potem natychmiast się wycofa. Tylko zobaczy, czy to na pewno Kairn i czy sobie radził. Z pewnością nie będzie potrzebował jej pomocy. Spojrzy na niego, uspokoi myśli, wróci do mieszkania i wszystko będzie dobrze.
Dalej Aurora działa pod wpływem silnych emocji. Jest obawa o niebezpieczeństwo brata i zmrożone serce. Byłoby problematyczne, gdyby bohaterka, wiedząc, że mieszka w państwie policyjnym, zachowywała się podejrzanie, nadmiernie nerwowo i przyciągałaby niepotrzebną uwagę przechodniów. Ale pomyślę nad dodaniem jakichś głębszych uczuć, które mogłyby to zobrazować.
Caroll pisze: (wt 23 mar 2021, 15:38) To jest kłopot z oceną fragmentu tekstu, gdzie kontekst ma olbrzymie znaczenie.
Nie oznacza to, że musisz wszystko tłumaczyć. Weź co przydatne z mojego komentarza i tyle.
Ale ja wiem. :D I przecież nie jestem zła czy coś. :) (a jeśli tak wygląda, to wiedz, że nie mam takiego zamiaru) Po prostu nie byłam pewna, na którym etapie było niezrozumienie, więc chciałam możliwie wyczerpująco wyjaśnić, co i skąd się bierze. Mam też tendencję do nadmiernego rozpisywania się. Ale serio jestem wdzięczna za komentarz – taki mój mały serkret, że w 90% przypadków nawet jeśli się z czymś nie zgadzam, to i tak decyduję się jakiś fragment przeredagować, gdy ktoś zgłasza mi uwagi. Bo wiem, że nie mam monopolu na prawdę, to po pierwsze. A po drugie – co z tego, że tekst będzie zrozumiały dla mnie, a nie dla czytelnika? Docelowo piszę dla jakichś odbiorców, więc chcę ten tekst uczynić dla nich jak najbardziej czytelnym. Gdybym chciała pisać dla siebie, to pisałabym do szuflady i nie pytała nikogo o zdanie. :D

edit: przecinki
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

18
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Nie rób tego!
Nie wiem, czy to monolog, czy narrator trzecioosobowy. Jeżeli jest to stwierdzenie narratora, to radziłabym ci nie dawać takich wtrąceń. Nie brzmi to dobrze. Narrator trzecioosobowy wszystko wie i opisuje sceny, równocześnie ich nie przeżywając.
Jeśli to jest monolog wewnętrzny - podkreśl to kursywą.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Jak mogła przed nim uciec?
j.w.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) szybszy niż Aurora
Aurora nie jest potrzebna. Wynika to z opisu.

Z tego co pamiętam to bohaterka upadła na tory i tramwaj zaczął hamować. Lepiej by się potknęła, nie zdążyłaby wstać przed maszyną - a warto pamiętać, że ta ma długą drogę hamowania. To nie jest samochód.
Resztę uwag zawierają komentarze powyżej.
Tekst ogólnie bardzo fajny i dobrze napisany. Chciałabym przeczytać coś z wątku fabularnego, wtedy więcej się dowiem i będę mogła wypowiedzieć się na ten temat.
Ogólnie na plus i powodzenia z dalszym pisaniu :)
Z wyrazami szacunku,
Fallen

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

19
Fallen pisze: (pn 29 mar 2021, 15:12) Nie wiem, czy to monolog, czy narrator trzecioosobowy. Jeżeli jest to stwierdzenie narratora, to radziłabym ci nie dawać takich wtrąceń. Nie brzmi to dobrze. Narrator trzecioosobowy wszystko wie i opisuje sceny, równocześnie ich nie przeżywając.
Piszę w POV, narrator jak najbardziej przeżywa razem z bohaterem oraz widzi i czuje tylko to, co bohater, któremu towarzyszy. Jest pisany w trzeciej osobie, ale to nie narrator wszechwiedzący. :) Akurat w tym miejscu przy formatowaniu zapomniałam dać kursywy. :(
Fallen pisze: (pn 29 mar 2021, 15:12) Z tego co pamiętam to bohaterka upadła na tory i tramwaj zaczął hamować. Lepiej by się potknęła, nie zdążyłaby wstać przed maszyną - a warto pamiętać, że ta ma długą drogę hamowania. To nie jest samochód.
Aurora przeskoczyła przed tramwajem, jeszcze zanim zaczął hamować:
Zamknęła oczy, przeskakując przez torowisko.
Dzwonek tramwaju znalazł się gdzieś za nią. Aurora opadła na kamienie, wspierając się na wyciągniętych dłoniach. Wagoniki hamowały, wściekle trąc o szyny. Aurora natychmiast się podniosła i biegła przez wyłożony kamieniem plac.
Motorniczy hamował tak czy inaczej, taki odruch. :)
(chyba właśnie sama u siebie znalazłam powtórzenie, brawo ja!)
Fallen pisze: (pn 29 mar 2021, 15:12) Tekst ogólnie bardzo fajny i dobrze napisany. Chciałabym przeczytać coś z wątku fabularnego, wtedy więcej się dowiem i będę mogła wypowiedzieć się na ten temat.
Bardzo mi miło, dziękuję za miłe slowa! :D <3
Nie wiem, czy będę tu jeszcze coś z tego opka wrzucać, na pewno będę je teraz mocno szlifować, na tę chwilę mam 300 stron do ogarnięcia, a jeszcze w zasadzie nie skończyłam pisać... Więc trochę to potrwa. :D
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

21
Całkiem intrygująca historia. Warto może powyrzucać zbędne rzeczy...
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Jabłko było kwaśne i chrupkie. Aurora skrzywiła się, ale zaraz wgryzła się w zieloną skórkę raz jeszcze, a następnie zwróciła się w stronę drogi do domu.
Nieśmiałe pytanie: dlaczego zaczyna się od jabłka? Jakie to jabłko ma znaczenie – czy to sygnał, że Aurora nie ma takiego zwyczaju, żeby porzucać raz zaczętą sprawę? Może się czepiam, ale skoro zaczynasz nie od Aurory, tylko od jabłka, to coś w tym musi być... I dlaczego Aurora zwraca się w stronę drogi do domu – nie wystarczy po prostu "w stronę domu"?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Zabierali ich z ulicy, a teraz zabijają za to, że nie chcą nowego życia, które im darowali.
Zdanie jest niezgrabne i niejasne przez to, że nie wiadomo, o kim tak naprawdę mowa. Są dwie grupy "onych", i trzeba się trochę zatrzymać i zastanowić, żeby zrozumieć, kto kogo zabierał, kto zabija, kto czego nie chce i co komu zostało darowane.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Powiem ci coś, Aurora — mówiła, wpatrując się w nią czujnie, gdy czaj parzył się powoli. — To, co oni dostają tam za murami, to wcale nie jest lepsze życie.

Aurora nigdy nie komentowała tych uwag. Zawsze uśmiechała się wtedy ze zmęczeniem, dziękowała za napar i darmową waniliową babeczkę z malinami, a potem wracała do domu. Pani Bastri, kobieta prowadząca kawiarnię w pobliżu mieszkania Aurory, była chyba jedyną osobą, która niespecjalnie wierzyła w przejrzystość Akademii.

A może jedyną, która mówiła to głośno? Aurora nie była pewna.
1. Skoro pani Bastri wpatruje się w Aurorę czujnie, to czegoś od niej najwyraźniej oczekuje. Czy chce, żeby Aurora się wsypała? Dlaczego Aurora tam do niej chodzi, skoro nie ufa pani Bastri (mimo darmowej waniliowej babeczki z malinami!!)?
2. A jeśli jej ufa, dlaczego nic nie mówi?
3. I dlaczego Aurora uśmiecha się ze zmęczeniem? Od czego jest zmęczona?
4. "Była chyba jedyną osobą" = "Aurora nie była pewna". Nie ma potrzeby tego powtarzać.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Jeśli polowali na dezertera, musiał to być ktoś, kto zbiegł z frontu
Skąd Aurora wie, że polują na dezertera? Dziwne też wydaje mi się, że dezerter z frontu ucieka do miasta, gdzie jest naturalnie dużo żandarmerii i policji, zamiast zadekować się u babci na prowincji czy coś.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Co, jeśli Kairn był w niebezpieczeństwie? Nawet jeśli mianowano go oficerem, mógł zostać trafiony w szamotaninie.
Nie rozumiem. Czy Kairn jest oficerem, czy mieli go dopiero mianować? I skąd ta pewność, że oficerom – świeżo mianowanym czy nie – nic nie grozi? I jeszcze – szamotanina, zamieszanie, to wszystko wzięło się nie wiadomo skąd. Jako czytelnik wiem tylko tyle, że żołnierze (czy kimkolwiek oni są), do których należy Kairn, kogoś tropią i zbliżają się do Aurory – nie ma jeszcze mowy o żadnej szarpaninie... Jeśli narracja podąża krok w krok tylko i wyłącznie za Aurorą, to skąd nagle biorą się te wszystkie informacje, których Aurora nie ma prawa znać?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Aurora wyciągnęła dłoń w stronę Kairna, jakby chciała go zatrzymać. Sama nie wiedziała, czemu to zrobiła. Zimny pot sperlił się na jej plecach, a dziwny odruch kazał natychmiast cofnąć rękę, niczym w strachu przed oparzeniem.
Wyciągnięcie dłoni przez Aurorę jest zupełnie normalnym odruchem... moim zdaniem nie ma tutaj co tłumaczyć.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Aurora straciła oddech, widząc, jak Kairn zwyczajnie przesunął ostrzem po gardle młodego żołnierza, tnąc głęboko. Krew ściekła po jego szyi.
1. Albo przesunął ostrzem po szyi, albo ciął głęboko.
2. Czy Aurora naprawdę straciła oddech, czy raczej wstrzymała oddech?
3. Co znaczy "zwyczajnie" w tym wypadku?
4. Po czyjej szyi ściekła krew – mordercy czy mordowanego?
5. Skąd Aurora wie, że ofiara jest żołnierzem?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Upuściła reklamówkę. Siatka pękła, rozsypując zawartość.
1. Dlaczego reklamówka pękła – dla efektu?
2. Niechlujne słowo "zawartość" tylko Ci śmieci w tekście. Masz tutaj świetną możliwość, żeby a) pokazać czytelnikowi coś więcej o życiu, upodobaniach, stanie finansowym Aurory, b) dać kontrast pomiędzy życiem codziennym, w którym robi się zakupy i nosi je w reklamówce, a sytuacją mrożącą krew w żyłach, c) na zupełnie podstawowym poziomie wstrzyknąć w scenę kolor i kształt.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) W szaleńczym pędzie potrącała ludzi na swojej drodze.
"Na swojej drodze" jest oczywiste...

Aurora jest sympatyczną bohaterką i scena pogoni wyszła Ci bardzo dobrze. Zakończenie fragmentu jest też intrygujące – kim jest Nair, czy kapłanka odegra jeszcze jakąś rolę? Trochę mi zgrzyta wulgarny język oficera, jakoś trudno mi uwierzyć, że tak się odezwał do kapłanki, a jednocześnie pozwolił się jak baranek wyprowadzić Kairnowi (świeżemu oficerowi bądź co bądź!) ze świątyni.

Czego mi brakuje tutaj, to opisów. Nie mówię o OoOooOpisach, tylko o zwyczajnych opisach, o czymś więcej niż wysoki krawężnik czy wysoka rzeźba; chętnie by się człowiek dowiedział czegoś więcej o mieście, o świątyni, o kawiarni pani Bastri, o tym, jak ludzie są ubrani, co Aurora miała w reklamówce, żeby jakoś sobie ten świat wyobrazić, a tutaj ni złamanego przymiotnika czy przysłówka...

I uważaj na narrację – w bliskiej trzecioosobowej narracji czytelnik wie tylko tyle, co bohater. Może się domyślać, jasne, ale nie może wyjść poza ten zestaw informacji, z którym bohaterka porusza się w świecie; jeśli Aurora wie nagle, że jej brat żołnierz morduje drugiego żołnierza, to z czegoś to musi wynikać – dziwacznie to wygląda, że jest "chłopak", a parę linijek dalej zmienia się w "żołnierza".

:orcs-cheers:

FL
"[...] niema tego rodzaju pisma, do którego język Polski nie byłby zdolnym." – Maria Wirtemberska Malwina, czyli domyślność serca, 1816

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

22
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Nieśmiałe pytanie: dlaczego zaczyna się od jabłka?
Akurat tak przycięłam scenę do wrzucenia na forum – nie chciałam zamęczać długim fragmentem. :(

Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) I dlaczego Aurora zwraca się w stronę drogi do domu – nie wystarczy po prostu "w stronę domu"?
Dobre pytanie! Będę ciąć, dziękuję za zwrócenie uwagi.
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Zdanie jest niezgrabne i niejasne przez to, że nie wiadomo, o kim tak naprawdę mowa. Są dwie grupy "onych", i trzeba się trochę zatrzymać i zastanowić, żeby zrozumieć, kto kogo zabierał, kto zabija, kto czego nie chce i co komu zostało darowane.
W sumie im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się, że wystarczy sam początek zdania.
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Skoro pani Bastri wpatruje się w Aurorę czujnie, to czegoś od niej najwyraźniej oczekuje. Czy chce, żeby Aurora się wsypała? Dlaczego Aurora tam do niej chodzi, skoro nie ufa pani Bastri (mimo darmowej waniliowej babeczki z malinami!!)?
Generalnie wszystkie postacie są tu jakoś ze sobą powiązane. Aurora chodzi tam, bo została przez kogoś o to poproszona (ma sprawdzać, czy wszystko jest ok), pani Bastri raczej Aurory nie podejrzewa, spokojnie, nie do każdego jest taka gadatliwa. :D ja wiem, że to mega łatwo mówić, ale naprawdę akurat konstrukcję świata mam w miarę przemyślaną. Ale żeby to udowodnić musiałabym tu wkleić chyba całą powieść. :C
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) I dlaczego Aurora uśmiecha się ze zmęczeniem? Od czego jest zmęczona?
Nie może być po prostu zmęczona tematem?
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) "Była chyba jedyną osobą" = "Aurora nie była pewna". Nie ma potrzeby tego powtarzać.
Prawda, mój odwieczny problem (zaraz po klasycznych powtórzeniach). Będę pracować. :D
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Skąd Aurora wie, że polują na dezertera? Dziwne też wydaje mi się, że dezerter z frontu ucieka do miasta, gdzie jest naturalnie dużo żandarmerii i policji, zamiast zadekować się u babci na prowincji czy coś.
Ucieka nie do miasta, a przez miasto. Miasto, z którego trudno się wydostać.
Aurora spekuluje, nie ma pewności (nie jest to dezerter z frontu), w sumie dopiszę dla pewności, że Aurora sama uważa ten pomysł za nietrafiony.
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Nie rozumiem. Czy Kairn jest oficerem, czy mieli go dopiero mianować? I skąd ta pewność, że oficerom – świeżo mianowanym czy nie – nic nie grozi?
Przeredafuję zdanie, bardziej chodziło mi o to, że „co z tego, że jest oficerem, nadal jest człowiekiem i coś mogło mu się stać”. Ale zdecydowanie Aurora nie przejawia tu pewności, że nic nie mogło się mu stać – wprost przeciwnie.
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) I jeszcze – szamotanina, zamieszanie, to wszystko wzięło się nie wiadomo skąd. Jako czytelnik wiem tylko tyle, że żołnierze (czy kimkolwiek oni są), do których należy Kairn, kogoś tropią i zbliżają się do Aurory – nie ma jeszcze mowy o żadnej szarpaninie... Jeśli narracja podąża krok w krok tylko i wyłącznie za Aurorą, to skąd nagle biorą się te wszystkie informacje, których Aurora nie ma prawa znać?
Narracja nie podąża wyłącznie za Aurorą, mam tam całkiem sporo bohaterów. :D ale – Aurora nie mieszka w tym mieście od wczoraj, więc sporo o nim wie, ten fragment nie jest z początku, tylko z piątego rozdziału, sporo już się wyjaśniło wcześniej. Każdy, kto ma pewne umiejętności (m.in. Aurora, żołnierze), może wyczuć energię innych osób, o ile ta nie jest stłumiona. Jeśli te energie dość gwałtownie odznaczały się gdzieś w przestrzeni, Aurora śmiało mogła założyć, że dzieje się coś niedobrego. No, ale to jest wyjaśnione już wcześniej. Wiem, że to takie głupie tłumaczenie, ale naprawdę musiałabym tu wkleić jakieś 70 stron tekstu, żeby udowodnić. :P
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Albo przesunął ostrzem po szyi, albo ciął głęboko.
Zanotowane.
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Czy Aurora naprawdę straciła oddech, czy raczej wstrzymała oddech?
Nie wiem, jak inni, mnie się w strachu zdarzyło nie móc oddychać. Lepiej dookreślić, że chodzi o taką niemożność wciągnięcia powietrza?
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Niechlujne słowo "zawartość" tylko Ci śmieci w tekście. Masz tutaj świetną możliwość, żeby a) pokazać czytelnikowi coś więcej o życiu, upodobaniach, stanie finansowym Aurory, b) dać kontrast pomiędzy życiem codziennym, w którym robi się zakupy i nosi je w reklamówce, a sytuacją mrożącą krew w żyłach, c) na zupełnie podstawowym poziomie wstrzyknąć w scenę kolor i kształt.
Tak zupełnie szczerze, uważam opis zawartości reklamówki w tej chwili za niepotrzebny, bo tu zaczyna się scena akcji – jako że narracja towarzyszy Aurorze i razem z nią przeżywa, raczej nie będzie się w tej chwili zastanowić nad zawartością reklamówki, tylko nad przeżyciem. Tym niemniej zawartość reklamówki wspomina później Karin. :)
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) Trochę mi zgrzyta wulgarny język oficera, jakoś trudno mi uwierzyć, że tak się odezwał do kapłanki, a jednocześnie pozwolił się jak baranek wyprowadzić Kairnowi (świeżemu oficerowi bądź co bądź!) ze świątyni.
Deren jest jedną z bardziej wulgarnych postaci w tym opku, nie bez celu. Kamień jest wyższy stażem – odwrotne wrażenie wynika z tej niezręczności językowej wcześniej.

Nad dodawaniem opisów pracuję, chociaż idzie mi opornie – mam bardzo oszczędny styl pod tym względem. :(

Dookreślę, że Aurora wie, że chłopak jest żołnierzem przez mundur – albo w ogóle przeredaguję.

Jeśli jakiejś kwestii nie poruszyłam – po prostu grzecznie się zgadzam. :)

Bardzo dziękuję za ten wyczerpujący komentarz, za jakiś czas chcę porządnie usiąść do tego tekstu i go bezlitośnie przeorać, więc zwrócenie uwagi na każdy problem bardzo się przyda, bo i ją będę patrzeć bardziej krytycznie i uważnie. :D

Przepraszam za możliwe literówki w tym poście, pisałam z telefonu i mam niezgrabne palce. A autokorekta mnie nie lubi. :P
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

23
Nie zdołam sprawdzić, czy tych uwag ktoś przede mną nie wrzucił, Twój tekst okazał się bardzo popularny.

CzornyKoteł,
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) dziękowała za napar
Nie wiem, co z tym naparem. "Napar" to jedno z najgorszych słów w literaturze. Kiedy je spotykam w książce, za którą zapłaciłem pieniądze, natychmiast żałuję straty.
"Nalała mu kawy. Popijał napar spoglądając spod oka." - morderstwo tekstu.
Miałem już nic o tym nie pisać, ale się nie powstrzymałem: napar, wywar, odwar i macerat - to techniczne określenia wyciągów wodnych, pokazują bogactwo języka polskiego w materii używania wrzątku (i wrzątku wystudzonego), co dowodzi, że nasze prapraprababki musiały to czynić często, chętnie i powszechnie. Ale użycie słowa "napar" w tekście literackim grozi podobnym potknięciem, jak "pojazd" (Przyjechał do niej rowerem. Zeskoczył z pojazdu i przeskoczył grządki).
Nie wiem, może się czepiam i to tylko moje osobiste skrzywienie?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) może powinna pójść gdzieś
To zapewne hiperpoprawność i pozostałość nawyków z języka rosyjskiego, gdzie to rozróżnienie musi być rygorystycznie przestrzegane:
iść dokądś
być gdzieś
"Gdzie idziesz?" jest podobnym żartem, jak okrzyk mazurski "Ahoj, dokąd stoicie?". Acz w ostatnich dekadach w zasadzie wyparł poprawną formę "Dokąd idziesz?". Język jest bardzo ciekawy...
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Dostrzegła jeszcze jednego oficera, sądząc po kolorze płaszcza
Z koloru płaszcza wnioskujemy, że dostrzegła?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Każdy wdech palił klatkę piersiową, jakby oddychała żywym ogniem.
Tjaa... Czasem chcemy to napisać i nijak nie wychodzi.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) ale nie powinna szczędzić na ostrożności
Czyli ostrożność ją kosztuje?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Odgłos kroków ciężkich oficerskich butów
Coś mi tu nie pasuje.

[EDIT]
Fanliang pisze: (wt 30 mar 2021, 16:49) CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36)
Aurora straciła oddech, widząc, jak Kairn zwyczajnie przesunął ostrzem po gardle młodego żołnierza, tnąc głęboko. Krew ściekła po jego szyi.

1. Albo przesunął ostrzem po szyi, albo ciął głęboko.
Przez ostatnią wojnę na Bliskim Wschodzie wszyscy mieliśmy okazję oglądać filmy szkoleniowe z podrzynania gardeł, zatem dziś taki błąd techniczny ma już większą wagę ;)

[/EDIT]

Masz niewielki kłopot z frazeologizmami, ale przypuszczam, że redaktorzy takich rzeczy nie gubią, więc da się poprawić.

Do uwag o zaimkozie dodam zaimki dzierżawcze: jego, jej (np. przerażenie wyciskało powietrze z jej płuc) - może polska język ulega anglicyzacji, ale wersja literacka chyba powinna to robić najwolniej.

A tak ogólnie to fragment ten dość mi się spodobał. Napisany z biglem, narracja bez zakłóceń, długością zdań rozgrywasz dynamikę kolejnych wydarzeń. Odważnie kombinujesz z dzwonkiem tramwaju przełączając wyobraźnię czytelnika z wrażeń wzrokowych na słuchowe i z powrotem. Akcja zaciekawiła, poruszyła wyobraźnię, czekam na kolejne fragmenty.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

24
flamenco108 pisze: (śr 31 mar 2021, 10:03) Nie wiem, co z tym naparem. "Napar" to jedno z najgorszych słów w literaturze. Kiedy je spotykam w książce, za którą zapłaciłem pieniądze, natychmiast żałuję straty.
To chyba kwestia gimnastykowania się, żeby uniknąć powtórzenia. Generalnie jestem zdania, że lepiej już zrobić to nieszczęsne powtórzenie, niż robić jakieś skomplikowane akrobacje typu pisanie „czerwona ciecz”, gdy mówi się o krwi, ale jednak nadal wpadam w takie pułapki szukania czegoś dookoła.
flamenco108 pisze: (śr 31 mar 2021, 10:03) To zapewne hiperpoprawność i pozostałość nawyków z języka rosyjskiego, gdzie to rozróżnienie musi być rygorystycznie przestrzegane:
iść dokądś
być gdzieś
"Gdzie idziesz?" jest podobnym żartem, jak okrzyk mazurski "Ahoj, dokąd stoicie?". Acz w ostatnich dekadach w zasadzie wyparł poprawną formę "Dokąd idziesz?". Język jest bardzo ciekawy...
Aaaa, słyszałam już o tym, ale jednak mózg nie przyswoił (choć mam nadzieję, że tym razem się uda :D). Muszę przejrzeć cały tekst pod tym kątem.
flamenco108 pisze: (śr 31 mar 2021, 10:03) Masz niewielki kłopot z frazeologizmami, ale przypuszczam, że redaktorzy takich rzeczy nie gubią, więc da się poprawić.
Mam też problem z gubieniem podmiotów – tutaj staram się czytać na głos, bo to czasami pomaga wyłapać głupoty, na szczęście z tym coraz lepiej sobie radzę. Na frazeologizmami też popracuję, zdecydowanie nie chcę żyć w przekonaniu, że redaktor zrobi wszystko za mnie. ;) Wiadomo, jakieś głupoty pewnie zawsze się trafią, ale im mniej, tym lepiej.
flamenco108 pisze: (śr 31 mar 2021, 10:03) A tak ogólnie to fragment ten dość mi się spodobał. Napisany z biglem, narracja bez zakłóceń, długością zdań rozgrywasz dynamikę kolejnych wydarzeń. Odważnie kombinujesz z dzwonkiem tramwaju przełączając wyobraźnię czytelnika z wrażeń wzrokowych na słuchowe i z powrotem. Akcja zaciekawiła, poruszyła wyobraźnię, czekam na kolejne fragmenty.
Dziękuję! :) Będę pracować nad poprawą tego tekstu. Dostałam sporo uwag, co do niektórych problemów miałam jakąś tam świadomość, ale teraz widzę, że momentami to nieco większy problem, niż myślałam. Nie pozostaje mi nic innego, jak usiąść do tego tekstu i poprawiać.

Jeśli czegoś nie poruszyłam, znaczy, że po prostu się zgadzam. :)
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

25
Jak zwykle najpierw dziegieć, potem miód. Przepraszam, jeśli powtarzam czyjeś uwagi, nie wczytywałam się w dyskusję tylko wyłapałam pewne główne punkty.


- Drugie zdanie jest mało zachęcające. Dziewczyna przecież wgryza się w jabłko, nie skórkę. To już było omówione, ale...

- Nie dość, że na dzień dobry dostajemy tym nieszczęsnym jabłkiem w twarz, to zniechęcenie rozciąga się na cały pierwszy akapit. Otwarcie tekstu powinno być szczególnie dopracowane, bo to wrota do Twojego świata i od niego zależy, czy czytelnik poczuje się zaproszony, czy zniechęcony. U Ciebie to zdecydowanie najgorszy fragment. Chcesz chyba od razu zarysować świat, w którym lokujesz swoją historię, więc skomasowałaś u progu tekstu liczne pojęcia opisujące zjawiska tego uniwersum... I nic poza tym. Zamiast pokazać świat, namalować zachęcający obraz usypałaś przy wejściu barykadę niezrozumiałych pojęć (jak choćby "prezencja", która ponoć ma mieć sens wedle Twojego pomysłu). Można było spokojnie przerzucić część tych pojęć do dalszych części tekst i je jednak wyjaśnić, a na początku wrzucić coś, co chwyci za emocje (wiek Aurory, jej relacja z właścicielką kawiarni, sytuacja życiowa).

Te dwa potknięcia mocno zniechęcają do lektury. Dalej jest już dużo dużo lepiej.
Jedna z energii wydawała się dziwnie znajoma. Poza mury Akademii nikt nie wydostał się o własnych siłach od co najmniej dwóch ćwiartek. Tego Aurora była pewna. Jeśli polowali na dezertera, musiał to być ktoś, kto zbiegł z frontu albo żołnierz przekwalifikowany na prywatną ochronę któregoś z polityków
Co ma dziwnie znajoma energia do wydostawania się z twierdzy? Z tego akapitu wynika, że Aurora powinna znać zbiega, a nie ścigających. Wnioskowanie przedstawiasz tak: Energia dziwnie znajoma - E, nie, nikt (w domyśle nikt kogo znam) nie mógł się wydostać z twierdzy więc musi mi się zdawać, że to znajoma energia Trzeba te rozważania jakoś rozdzielić, żeby logika się kleiła.

- Ludzie w Twoim świecie najwyraźniej są zrobieni z budyniu. Poderżnięcie gardła nie polega na przesunięciu nożem po skórze, serca nie da się wyciąć ot tak sobie. Słyszałaś kiedyś o mostku?
CzornyKoteł pisze: (śr 31 mar 2021, 10:29) Tak zupełnie szczerze, uważam opis zawartości reklamówki w tej chwili za niepotrzebny, bo tu zaczyna się scena akcji
IMHO niesłusznie. Uwaga była celna. Każda okazja, by zastąpić wyraz pozbawiony znaczenia (zawartość, miejsce, pomieszczenie, sytuacja, odczucie, pojazd, odzież) innym, który niesie więcej znaczenia lub jest bardziej nacechowany emocjonalnie to okazja, by zagęścić tekst, stworzyć w wyobraźni czytelnika wyrazistszy obraz lub wzbudzić emocjonalny stosunek do postaci. Zamiast zawartości mogłaś mieć wiktuały (staromodna, elegancka pani), chińskie zupki (biedna studentka niezwracająca uwagi na zdrowie, może nocny nerd), wyżebrany chleb (bieda na maksa), wałówkę (wesoła, zdrowa dziołcha), dary boże (religijna świruska), suchary, żarcie... Poza tym, przynajmniej dla mnie, takie olewanie detali i podpieranie się neutralnymi wyrazami przeszkadza imersji i zaburza płynność czytania

-Unikanie bólu zmianą postawy/chodu jest raczej instynktowne. Jeśli się utyka, trzeba pamiętać właśnie o tym, żeby normalnie stawiać nogę, gdy chce się udawać zdrowego, a nie odwrotnie.

- Aurora biegnie tyłem, że przy hamowaniu ryje piętami w żwirze?
Ból rozszedł się piorunem od nadgarstka po łokieć.
Uważaj na takie sformułowania. Pewnie chodziło Ci o porównanie bólu do pioruna - czegoś gwałtownego, strasznego, biegnącego w konkretnym kierunku i z grubsza w formie rozgałęzionych linii jak sygnał po nerwach. Byłoby to trafne, bardzo przemawiające do wyobraźni i smakowite porównanie gdyby nie pewien niefortunny zbieg okoliczności. Niestety "piorunem" znaczy po prostu "bardzo szybko" w potocznym języku, co nadaje fragmentowi raczej humorystyczne brzmienie.

-Czemu nikomu poza panią kawiarką nie przeszkadza to, co odjaniepawlają ludzie Akademii? Z retrospekcji wynika, że fasada organizacji zdaje się obywatelom okej, tylko po kryjomu Akademicy kręcą jakieś ciemne sprawki i trzeba doświadczenia życiowego oraz wyjatkowo rzutkiego umysłu, by zwęszyć, że coś śmierdzi. Tymczasem tutaj w biały dzień zarzynają dzieciaka. Nie przeszkadzało im, że ktoś się na nich gapi, gdy mordowali zbiega (Aurora była dość blisko, by wyczuli jej aurę gdy jej się "ulało", upuściła jabłko, wyciągała rękę, musieli by być ostatnimi d"pami wołowymi, żeby jej nie usłyszeć i zauważyć od razu). Zresztą nie rozejrzeli się nawet przed przystąpieniem do szlachtunku, zrobili to bez wahaia w biały dzień na uczęszczanej ulicy. Ergo nie mieli najmniejszego problemu z tym, że ktoś ich zobaczy, zatem takie zabijanie zbiegłego niewolnika to normala. Jakim cudem pani Bastri jako jedyna kwestionuje poczynania Akademii?
I z tymi rozważaniami wiąże się kolejna uwaga:

- Oficyjer by powiedział do kapłanki "szmato"? Jeśli świątynia mogła wywalczyć sobie immunitet w starciu z Akademią mordującą dzieci w biały dzień na oczach obtwateli (znaczy się organizacją potężną w ch*j) to znaczy, że kapłani mają pozycję równie mocną, co Akademia (czyli wysoką w ch*j). Z takiej odzywki na pewno zrobiłaby się zadyma, jakieś pisma, wyrazy oburzenia, skandal... Jeszcze kupiłabym ćwierćmózgiego osiłka, który nie zdaje sobie sprawy z delikatnej sytuacji politycznej i myśli, że wolno mu obrażać kapłanki, ale oficyjer? Pachnie mi to dość infantylną wizją "dobra i zła".

Teraz miód:

Bardzo dobre tempo oraz (poza pierwszym akapitem) równowaga pomiędzy ekspozycjami a akcją. Gdyby jakiś dłuższy tekst był napisany w ten sposób, myślę, że łykałoby się go w całości bez zapojki. Zapewne taki masz plan, a więc chętnie poczytam więcej.

Zawiązanie akcji też dość trafione (od razu mamy zarysowane cztery konflikty: pani Bastri vs Reszta Świata, Aurora vs Kairn, Aurora vs Aurora i Akademia vs. Świątynia) oraz fajny cliffhanger na końcu. Na pewno masz wyczucie, jak zaciekawić i poprowadzić fabułę tak, by wydarzenia mówiły więcej, niż "stało się to i to".

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

26
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) Otwarcie tekstu powinno być szczególnie dopracowane, bo to wrota do Twojego świata i od niego zależy, czy czytelnik poczuje się zaproszony, czy zniechęcony.
Tu chyba problem jest taki, że to jakiś losowy fragment gdzieś ze środka, nie początek. :) Wspominam o tym w adnotacji.
Co ma dziwnie znajoma energia do wydostawania się z twierdzy? Z tego akapitu wynika, że Aurora powinna znać zbiega, a nie ścigających. Wnioskowanie przedstawiasz tak: Energia dziwnie znajoma - E, nie, nikt (w domyśle nikt kogo znam) nie mógł się wydostać z twierdzy więc musi mi się zdawać, że to znajoma energia Trzeba te rozważania jakoś rozdzielić, żeby logika się kleiła.
Postaram się jakoś to rozpracować, żeby nie robić skrótów myślowych. :D
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) - Ludzie w Twoim świecie najwyraźniej są zrobieni z budyniu. Poderżnięcie gardła nie polega na przesunięciu nożem po skórze, serca nie da się wyciąć ot tak sobie. Słyszałaś kiedyś o mostku?
W adnotacji wspomniałam też, że nie chodzi o serce-serce, czyli narząd, a o coś co jest sercem nazwane. :) Dla ułatwienia czytelnikowi poruszania się po tekście to jedno słowo wyszczególniam kursywą, żeby było jasne, kiedy mowa o faktycznym narządzie.

Sporo tu uwag właśnie o to, że pojęcia są niezrozumiałe – wiem, że zabrzmię, jakbym budowała oblężoną twierdzę, ale naprawdę ogrom rzeczy rozbija się o to, że to fragment ze środka, o czym uprzedzałam. Czytelnik, który zagłębia się w tekst od początku, ma te pojęcia wyjaśnione, Wy, niestety, zostaliście przeze mnie zmuszeni do poradzenia sobie z tym, co wrzuciłam. :P W każdym razie, do czego zmierzam, po prostu nie będę się odnosić do uwag, które, no, byłyby zasadne, gdyby to faktycznie był początek tekstu, ale to część piątego rozdziału (jeszcze gorzej, scena ucięta w połowie z dwóch stron – moja wina, ale na moją obronę: nie chciałam Was tu przygniatać 20 stronami tekstu). Zakładam, że i dla mnie i dla Ciebie pisanie przy każdym takim fragmencie „no okej, ale wyjaśniłam to w opku już wcześniej”, nie będzie ani przyjemne, ani produktywne. Więc, no... co mogę powiedzieć? Szczerze przykro mi, że zmarnowałaś czas na wypisywanie takich rzeczy. Wiem, że chciałaś dobrze i naprawdę to doceniam. <3 Może nie powinnam dawać tych informacji w spoilerze? Nie chciałam, żeby zlały się z tekstem.
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) IMHO niesłusznie. Uwaga była celna.
Generalnie nawet, jeśli się nie zgadzam, w jakichś 90% mimo wszystko decyduję się na zmianę fragmentu, do którego ktoś ma uwagi lub chociaż przeredagowanie zdania, bo zakładam, że nie piszę dla siebie i nie mam monopolu na prawdę, więc spokojna głowa. :)
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) -Unikanie bólu zmianą postawy/chodu jest raczej instynktowne.
Cofnęłam się do fragmentu, bo zwątpiłam (pamięc złotej rybki robi swoje), ale, kurczę, ja tam nigdzie nie pisałam o bólu. Aurora po prostu chodzi krzywo i tego w sobie nie lubi. Źle stawia jedną stopę. To trochę jak z garbieniem się – niby nikt nie chce się garbić, ale jednak często się o tym zapomina i trzeba się upomnieć (to ten moment, w którym się prostuję, bo nie mam okularów i pochylam się do monitora :P ), żeby siedzieć prosto. Dla pewności sprawdziłam jeszcze, czy utykanie = ból, ale słownik PWN mówi tylko o tym, że utykać = lekko kuleć, więc chyba generalnie odnosi się do sposobu poruszania się, nie do powodu? Tak to rozumiem. Pewnie jest różne pole do interpretacji.
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) - Aurora biegnie tyłem, że przy hamowaniu ryje piętami w żwirze?
Naturalnym odruchem, żeby nie przekoziołkować przez coś podczas wytracania dużego pędu, jest przechylenie się do tyłu – i owszem, można przedobrzyć w drugą stronę i zrobić coś na kształt wślizgu. Postaram się lepiej opisać, zapewne to jakiś skrót myślowy, który w mojej głowie gra, a w innych niekoniecznie.
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) Niestety "piorunem" znaczy po prostu "bardzo szybko" w potocznym języku, co nadaje fragmentowi raczej humorystyczne brzmienie.
Nie no, ja dokładnie to miałam na myśli. Że rozszedł się szybko i mocno. Skąd humorystyczne brzmienie? W sensie nie rozumiem, co jest zabawnego w piorunie? Pytam zupełnie szczerze, bo może jest coś, czego ja nie widzę. Poza tym to narracja POV (jeju, czy to ma w polskim jakąś ładną, okrąglutką nazwę? Chciałabym zacząć używać), jest w niej trochę więcej miejsca na kolokwializmy i personalizację względem tego, jacy są bohaterowie.
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) -Czemu nikomu poza panią kawiarką nie przeszkadza to, co odjaniepawlają ludzie Akademii?
Oczywiście, ze przeszkadza, ale jak ktoś chce mieć głowę na karku, nie mówi o tym głośno. Czasem nie mówi nawet rodzinie w czterech ścianach. Tak jakby w ten sposób działają reżimy? W komunistycznej Albanii, jak sąsiad nosił sie zbyt bogato, wystarcyło powiedzieć Sigurimi, że sąsiad słucha zakazanych stacji radiowych. Nikt nie sprawdzał, czy to prawda, po prostu się tego nieszczęsnego sąsiada wyciągało z mieszkania, zabierało mu się wszystko, poza tym, co miał na sobie i wysyłało na jakąs niefajną i bardzo biedną wieś. W gorszym wypadku zabijało. Czasem to nawet nie sąsiad sąsiada, ale syn ojca lub odwrotnie – straszne rzeczy. Powiedziałabym, że wręcz babka z kawiarenki jest dość lekkomyślna i może nawet prosi się o kłopoty, głosząc takie rzeczy... jeszcze ktoś usłyszy i doniesie.
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) Nie przeszkadzało im, że ktoś się na nich gapi, gdy mordowali zbiega (Aurora była dość blisko, by wyczuli jej aurę gdy jej się "ulało", upuściła jabłko, wyciągała rękę, musieli by być ostatnimi d"pami wołowymi, żeby jej nie usłyszeć i zauważyć od razu).
Aurora wyczuwa ich energie z daleka, w końcu musi podejść, więc to nie tak, że stała dwa metry od nich i podeszła jeszcze metr, nigdzie czegoś takiego nie napisałam. Poza tym:
„Kairn i drugi oficer zwrócili się w jej stronę.” – to chyba dość jasno sugeruje, że niekoniecznie stali do niej przodem, ergo raczej jej nie widzieli? Trudno realnie mieć oczy z tyłu głowy. ;)
MargotNoir pisze: (czw 22 kwie 2021, 14:35) - Oficyjer by powiedział do kapłanki "szmato"?
Tak, oficer, który uważa, że może sobie pozwolić, dokładnie tak by powiedział, bo mimo wszystko Akademia jest w tym łańcuchu pokarmowym wyżej. I tak, świątynie mają jakieś swoje przywileje, ale raczej nie cieszą sie nimi długo, bo, cóż, jak to w reżimach bywa, pod byle pretekstem te przywileje są odbierane, choćby ze względów „bezpieczeństwa” (ej, był gdzieś zamach, więc wstawimy wam tu żołnierzy), na jakiś czas (ale za miesiąc już ich nie będzie, poważnie, z ręką na sercu!), a potem nigdy już nie wracają (to coś jak z tym, że na trzy lata podnosimy podatek, bo jesteśmy w dołku finansowym, a potem po dwudziestu latach okazuje się, że ten podatek nigdy nie wrócił do poprzedniej wartości, przeciwnie, urósł jeszcze bardziej).

Bardzo dziękuję za komentarz i każdą radę biorę do serca, nawet jesli się nie do końca zgadzam (jak mówiłam, koniec końców pewnie i tak przewrócę wszystko do góry nogami, bo taki już mam zwyczaj). Mimo wszystko głupio mi strasznie, że pierwsza część komentarza rozminęła się z tym, że, kurdebele, ja jednak nie jestem aż takim głupolem, żeby pisać w ten sposób o wyrywaniu prawdziwego serca. :lol: Nie, to taki wszczep, na który w ten sposób mówią, bo umieszcza się go pod skórą w pobliżu serca. No i tak, jest to wyjaśnione wcześniej. :) Ale na pewno popracuję nad tą sceną podżynania gardła, chyba starałam się nie szokować i źle wyszło, bo może powinnam, zamiast bawić się w półśrodki i delikatne określenia, które sprawiły, że podcięcie gardła wygląda jak zacięcie się papierem. No nic, trzeba uczyć się na błędach. :D Jeszcze raz: dzięki!
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

27
Sugestie i "czyszczenie" już było, nie potrafię, więc jedynie napiszę to, co dawno już powinienem napisać - przeczytałem z zainteresowaniem, nic mnie nie zabolało w trakcie, i po, poczekam na inne Twoje teksty i jeżeli będzie podobnie, to zacznę chwalić.
Za mało teraz wiem o Autorze.
Bez cenzurki zatem będzie, ale z nadzieją Kocico w odcieniu Czerni.
Pisuj.
Pozdrawiam. Raz i drugi.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

28
Quincunx, dziękuję! Przepraszam, że tak z opóźnieniem odpisuję, ale ostatnio życie goni. :) Ja raczej z tych, co mało wrzucają, wolałabym komentować, ale doba ma ledwie 24 godziny... nie była kiedyś jakoś przypadkiem dłuższa? Nie?! Jak to?! A tak na serio: jeśli będę coś w przyszłości wrzucać, postaram się nie zawieść. :)
Taka już robota pisarza, że jak siedzi i patrzy za okno, to najpewniej pracuje. ~ Ktoś kiedyś w Internecie.

Łzy niewiernego | urban fantasy, dystopia [fragment] [P] [krew, brutalne]

29
Myślę, że inni napisali już większość istotnych uwag. Przyczepię się do bardziej subiektywnych kwestii. Sam jestem początkujący, ale może akurat napiszę coś, co Ci się przyda :mrgreen:
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Pamiętała, by jak najbardziej stłamsić swoją energię, czując kilka innych przelewających się przez siebie, zbliżających się.
Nie bardzo rozumiem. Znaczy, że zawsze musiała tłumić swoją energię, czy dopiero wtedy jak poczuje inne? Jeśli to drugie dałbym odwrotnie. Np. "Poczuła zbliżające się energię, to znak, że musi stłumić swoją".
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) ale nie dbała o to.
Nie mam pojęcia, czy tak się u nas mówi, ale mi brzmi to jak kalka z angielskiego.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Aurora straciła oddech, widząc, jak Kairn zwyczajnie przesunął ostrzem po gardle młodego żołnierza, tnąc głęboko. Krew ściekła po jego szyi.
Inni zwrócili uwagę na to, że albo przesunął ostrzem, albo ciął głęboko. Ale ja to zrozumiałem tak, że z oddali nie widać dokładnie cięcia. Aurora oceniła cięcie na podstawie intensywności krwawienia. Zapis wtedy powinien być trochę bardziej jasny. np. "Kairn zwyczajnie przesunął ostrzem po gardle młodego żołnierza. Krew polała się strumieniami. To musiało być głębokie cięcie".
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) W krótkim momencie zawahania zobaczyła za sobą oficera w szarym płaszczu. Był zdecydowanie szybszy niż Aurora, a jego ruchy pewniejsze i przemyślane.
Dlaczego wspominasz, że jego ruchy były przemyślane? Cóż takiego zobaczyła Aurora "w krótkim momencie"?
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) Przyspieszyła, zmuszając się do szybszych ruchów.
E? Może zmuszając zmęczone nogi do wysiłku.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) — Nikogo tu nie ma, oficerze — odpowiedziała spokojnie kapłanka.
CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 20:36) — Opuśćcie święte miejsce. Nie ma tu nic, czego szukacie.
Imo kapłanka brzmi trochę jakby ich prowokowała. Dobiera słowa, tak żeby wiedzieli, że coś ukrywa. Ewentualnie w ogóle nie potrafi kłamać.

Mam wrażenie, że wrzucasz zdecydowanie za dużo Aurory. W sensie jej imię pojawia się bardzo często na dłuższą metę na pewno by mnie to denerwowało.

Podobało mi się, czytało się szybko i przyjemnie. Przypomina trochę Czas Żniw.
Szkoda, że nie wykorzystali tej swojej energii do czegoś fajnego. Deren wydaje się typkiem, który rzuciłby kulą ognia nie przejmując, że uszkodzi przechodniów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”