Po pierwsze zabijaj

1
Mały urywek większej części

Zawiera wulgaryzxmy i nie tylko


Ciemność czym ona jest? Początkiem i końcem naszego bytu. Dobrem i złem. Rodzimy się i umieramy spowici jej mrokiem. Tracąc wszelkie wspomnienia. Każdy z nas przez to przechodzi i nikt nie jest w stanie przed tym uciec. Można się jedynie jej poddać i pozwolić by nas ogarnęła. Zrodzeni z wiary i nie wiary w czasach nieustającego zła, gdzie dobro dawno przestało panować , a strach rządzi naszym życiem. Przez moją świadomość przebijała się z wolna myśl , docierając do mojego mózgu. Musiałam czekać aż moje oczy przywykną do braku światła. Próbowałam się ruszyć , ale jedyne co poczułam to tylko to że mam skrępowane ręce i nogi.
-Vicky żyjesz? -mój głos brzmiał jakby dolatywał gdzieś z daleka, czułam suchość i pieczenie w gardle.
-Yhm- jej głos był gorszy niż mój, był osłabiony , wydany resztkami sił. Tymi które jeszcze w niej zdołały pozostać.
-To dobrze, musimy się stąd wydostać.
-Wiem , ale widzisz tu jakieś wyjście? Bo ja kurwa nic nie widzę..
-Ja też , mimo to doskonale sobie zdaję sprawę że musimy wiać inaczej będzie to nasz ostatni dzień. Chcesz tego? Chcesz żeby pokonał nas jakiś poryty koleś z toporem jak w „Powrocie do domu”?
Milczenie. Wkurzało mnie to , znałyśmy się od roku i nadal jej nie rozgryzłam , chociaż przeżyłyśmy wiele.
Nie miałam już słów by kolejny raz się kłócić, ostatnio robiłam to coraz częściej , widocznie się starzałam. Sytuacja była beznadziejna. Ale poddać się depresji to jak wydać wyrok na siebie. A ja chciałam żyć . Cholernie chciałam i byłam gotowa na wszystko żeby tylko przetrwać. Liczyło się życie i w tej chwili podążałam do zwycięstwa. Pokonywałam własny lęk i strach. Musi być jakieś wyjście. Zawsze jest tylko trzeba umieć je znaleźć i wykorzystać. Wsłuchałam się w odgłosy otoczenia. Nie słyszałam nic szczególnego zupełna pustka , czasem jakiś mniej istotny szmer. Pustka , chłód i nadzieja budząca się we mnie zwierzę . W około smród śmierci i zgnitych ciał a jedyne co słyszał wyraźnie to bicie własnego serca. Tak rytmiczne i bardzo pragnące żyć.
Czy jest w tym coś złego? Czy jest coś złego w tym że zabijamy się żeby przetrwać? Każda kolejna sekunda zbliża nas do godziny śmierci , ale i dodaje sił do walki o nas samych , naszych braci, siostry. Gdzieś w oddali odezwał się szczęk zamka , słyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Zbliżał się a im bliżej był tym ja bardziej popadałam w stan odrętwienia. Modliłam się o moc której mi brakowało , o szczęście które mnie dawno opuściło, o litość której dawno nie zaznałam a także o spokój który już nie istniał.
Drzwi otworzyły się . Cele opanowało duszne i gorące powietrze , ale jak mocno świeże w porównaniu z tym którym przed chwilą oddychałam. Mężczyzna zbliżył się do mnie. Łapiąc za włosy wytargał siłą na zewnątrz. Ścisnęłam zęby prawie odgryzając sobie przy tym język , będąc zbyt dumna by wydać z siebie krzyk. Zbyt słaba by cokolwiek zrobić. Czy można być za słabym? Pozwoliłam by jak zwierzę wlókł mnie na rzeź wyciągając z tej klatki. Moich iluzyjnie bezpiecznych czterech ścian. Mój pan i władca , kat nad katami ,wlókł mnie jak bydle by „spuścić ze mnie krew a na kościach ugotować zupę”. Co za ironia , umrzeć by stać się czyimś obiadem. Ale teraz nastały takie czasy. Albo byłeś katem albo ofiarą. Wybór był prosty. Jak każdy chciałam być najwyżej w łańcuchu pokarmowym.
Chciałam być zwycięzcą. Chociaż czułam ból od wyrywania włosów z cebulkami , zachowałam teatralny spokój. Przymknęłam oczy , gdy światło mnie oślepiło , stopniowo zaczęłam je otwierać. Moją uwagę przykuła brudna podłoga, plamy zaskniętej krwi , brud dawno nie sprzątany. Rzucił mną jak szmatą o ścianę , patrząc tym swoim pustym wzrokiem łowcy.
-„Ależ ty kurwa szkaradny”- moje myśli wędrowały w głowie w tempie błyskawicy.
On nie zwracając już na mnie żadnej uwagi podszedł to stołu , na którym leżały narzędzia . Od noży po pilę mechaniczną . Przełknęłam ślinę próbując w tym czasie uwolnić dłonie. Szło mi opornie a on zajmował się swoimi cudeńkami, oglądając każde szczegółowo, wybierając, które najbardziej się nada do dzisiejszego mordu. Nie przejmowałam się bólem w nadgarstkach, czy wykręceniem własnych dłoni. Zmagając się z własnymi możliwościami, starałam się uwolnić z krępujących mnie więzów. W rogu pomieszczenia leżał młody chłopak, wyglądał na jakieś 15 lat, miał poderżnięte gardło, a jego ciało pływało w kałuży krwi. Widok był przerażający, ale dodał mi sił, nie chciałam skończyć jak on.
Moją obsesją było życie, czucie deszczu na twarzy, wiatru we włosach. Chciałam poczuć to wszystko, czego nie zdążyłam jeszcze przeżyć. Miłość. Przyjaźń, szczęcie, spokój i bezpieczeństwo. Uwolniłam dłonie by zając się moimi nogami w tym momencie mój kat oprawca, wielki gnom o twarzy Frankensteina rzucił się na mnie z siekierą. Zdążyłam odbić się w prawo, by podstawić mu nogę. Jego mina, gdy leciał na podłogę była bezcenna. Szybkim ruchem rzuciłam się na niego, wyrywając mu narzędzie . Zadałam kopa w twarz, z nosa pociekła mu krew. Chwycił mnie za nogę, chcąc przewalić mnie na pozycję leżącą, ale się nie dałam, biorąc zamach wbiłam jak w masło siekierę w jego twarz, kolejne ciosy były automatyczne, odruchowe, nie myślałam nad nimi. Były moim aktem desperacji. Krew bryzgała na wszystkie strony, mózg wylewając się zalał i tak brudną podłogę. Dopiero po chwili doszło do mnie, co się stało. Z ulgą i z przerażeniem stwierdziłam, że wygrałam. Wstałam chwiejnie na nogach ubrana w krwistą czerwień mojej ofiary i ruszyłam w stronę korytarza, którym mnie wlókł.
Nie zajęło mi dużo czasu odnalezienie drzwi, z których mnie wytargał, próbując je otworzyć uświadomiłam sobie, że nie mam do nich kluczy.
Ostatnio zmieniony wt 15 kwie 2014, 02:04 przez Nuevo, łącznie zmieniany 1 raz.
„Zwątpiwszy w miłość i cnotę, zostaje jeszcze rozpusta.
Doskonale zastępuje miłość, sprowadza ciszę i daje
Nieśmiertelność”

2
Gubisz sporo przecinków. Interpunkcja ogólnie nie prezentuje się najlepiej (co to za spacje przed przecinkami i kropkami...?), a wielokropek ma trzy kropki, nie dwie.

„niewiary” łącznie.

„Przez moją świadomość przebijała się z wolna myśl , docierając do mojego mózgu. Musiałam czekać aż moje oczy przywykną do braku światła.” - Nie nadużywaj zaimków. Raz, że generują brzydkie powtórzenia, dwa, że do czyjego mózgu miała dotrzeć myśl, jak nie bohaterki? Czyje oczy miałyby przywyknąć? Wiele zaimków jest po prostu zbędnych.

Dialogi są zapisane nieprawidłowo.

„Zbyt słaba by cokolwiek zrobić. Czy można być za słabym? Pozwoliłam by jak zwierzę wlókł mnie na rzeź wyciągając z tej klatki. Moich iluzyjnie bezpiecznych czterech ścian. Mój pan i władca , kat nad katami ,wlókł mnie jak bydle by „spuścić ze mnie krew a na kościach ugotować zupę”. Co za ironia , umrzeć by stać się czyimś obiadem. Ale teraz nastały takie czasy. Albo byłeś katem albo ofiarą. Wybór był prosty. Jak każdy chciałam być najwyżej w łańcuchu pokarmowym.
Chciałam być zwycięzcą.” - Przeczytaj ten fragment uważnie i policz, ile odmian słowa 'być” w nim zawarłaś oraz może jeszcze „by”. Powtórzenia sprawiają, że tekst czyta się źle, podobnie jak konstruowanie kolejnych zdań w ten sam sposób.

W tekstach literackich – poza nielicznymi wyjątkami – zapisujemy liczby słownie, nie cyframi. Piętnaście lat, a nie 15.

Jeśli chodzi o fabułę, niestety nie wydała mi się przekonująca. Ani przeżycia wewnętrzne bohaterki, ani scena, w której pokonuje zabójcę.

3
joseheim pisze:Gubisz sporo przecinków. Interpunkcja ogólnie nie prezentuje się najlepiej (co to za spacje przed przecinkami i kropkami...?), a wielokropek ma trzy kropki, nie dwie.

„niewiary” łącznie.

„Przez moją świadomość przebijała się z wolna myśl , docierając do mojego mózgu. Musiałam czekać aż moje oczy przywykną do braku światła.” - Nie nadużywaj zaimków. Raz, że generują brzydkie powtórzenia, dwa, że do czyjego mózgu miała dotrzeć myśl, jak nie bohaterki? Czyje oczy miałyby przywyknąć? Wiele zaimków jest po prostu zbędnych.

Dialogi są zapisane nieprawidłowo.

„Zbyt słaba by cokolwiek zrobić. Czy można być za słabym? Pozwoliłam by jak zwierzę wlókł mnie na rzeź wyciągając z tej klatki. Moich iluzyjnie bezpiecznych czterech ścian. Mój pan i władca , kat nad katami ,wlókł mnie jak bydle by „spuścić ze mnie krew a na kościach ugotować zupę”. Co za ironia , umrzeć by stać się czyimś obiadem. Ale teraz nastały takie czasy. Albo byłeś katem albo ofiarą. Wybór był prosty. Jak każdy chciałam być najwyżej w łańcuchu pokarmowym.
Chciałam być zwycięzcą.” - Przeczytaj ten fragment uważnie i policz, ile odmian słowa 'być” w nim zawarłaś oraz może jeszcze „by”. Powtórzenia sprawiają, że tekst czyta się źle, podobnie jak konstruowanie kolejnych zdań w ten sam sposób.

W tekstach literackich – poza nielicznymi wyjątkami – zapisujemy liczby słownie, nie cyframi. Piętnaście lat, a nie 15.

Jeśli chodzi o fabułę, niestety nie wydała mi się przekonująca. Ani przeżycia wewnętrzne bohaterki, ani scena, w której pokonuje zabójcę.
W orginale dialogi mam pisane inaczej wkeljając je tutaj zmieniło mi zapis. Co do interpunkcji wiem że mam z tym problem i stram się to poprawić.
„Zwątpiwszy w miłość i cnotę, zostaje jeszcze rozpusta.
Doskonale zastępuje miłość, sprowadza ciszę i daje
Nieśmiertelność”

4
"W orginale dialogi mam pisane inaczej wkeljając je tutaj zmieniło mi zapis."

Edytor pozjadał Ci spacje, pozamieniał wielkie litery na małe i ukradł kropki? ; )

5
Czepiasz się...
Nie tylko do ciebie teksty nie przemawiają.
Co z tego że tekst jest napisany idealnie według zasad "jak napisać książkę" , skoro po dwóch lub trzech stronach czytania odkładasz ja na bok z przenudzenia. Może być napisana idealnie stylistycznie, interpunkcyjnie itd ale jeżeli nie ma w sobie tego czegoś to moim zdaniem żadne wydawnictwo tego nie wyda tylko dlatego że pisownia jest bez skazy. Spoko wiem że to ułatwia sprawę ale nie sprawia że wydasz książkę.
Co do reszty nie będę się tłumaczyć czemu niektórych rzeczy nie widzę a program którym poprawiam też nie wszystko idealnie zrobi. Bo w większości ludzie mają gdzieś prawdę po prostu uwielbiają hejtować.
To chyba tyle.
Nikt nie rodzi sie geniuszem .
„Zwątpiwszy w miłość i cnotę, zostaje jeszcze rozpusta.
Doskonale zastępuje miłość, sprowadza ciszę i daje
Nieśmiertelność”

6
A o jakiej prawdzie mówisz? Nie chcę w żadnym razie hejtować, wybacz, jeśli odebrałaś mój komentarz jako złośliwy.

Oczywiście, że poprawny warsztat nie gwarantuje niczego, ale jeśli poślesz do wydawnictwa książkę, która roi się od podstawowych błędów, osoba weryfikująca teksty może odpaść bardzo szybko, zanim zdąży zobaczyć, że fabuła warta jest uwagi. Bo korekta korektą, ale to autorowi powinno zależeć, by jego tekst się prezentował należycie. To, jak piszesz, wystawia o Tobie pewne świadectwo.

Nie trzeba być geniuszem, by nie robić podstawowych błędów interpunkcyjnych i stylistycznych. Może nie każdy wie, gdzie należy postawić przecinek, ale opanowanie tego, gdzie powinna być spacja, a gdzie nie, to znacznie prostsza sprawa.
Ale jeśli z góry założysz, że to nieważne, czy piszesz poprawnie, czy nie, to daleko - moim zdaniem - nie zajdziesz.

7
Nie musisz przepraszać bo po to wrzuca się tu teksty by inni je oceniali prawda? A ja się nie gniewam.
Mam problem ze zjadaniem i przestawianiem liter oraz interpunkcją nie przeczę. Ale nie olewam tego staram się wciąż nad tym pracować i poprawiać to w sobie. Zgadzam się z tobą że mogą taki tekst odrzucić, ale dajmy na to jeśli kuleje tylko interpunkcja a reszta jest ok to uważam że wtedy aż takiej uwagi na to nie zwrócą o ile tekst bedzie miał to coś i ich zainteresuje.
„Zwątpiwszy w miłość i cnotę, zostaje jeszcze rozpusta.
Doskonale zastępuje miłość, sprowadza ciszę i daje
Nieśmiertelność”

8
Nuevo pisze:Ciemność czym ona jest? Początkiem i końcem naszego bytu. Dobrem i złem. Rodzimy się i umieramy spowici jej mrokiem. Tracąc wszelkie wspomnienia. Każdy z nas przez to przechodzi i nikt nie jest w stanie przed tym uciec.
ten kieszonkowy traktat filozoficzny odpychający jest jak żałoba pod paznokciem dentysty nie uznającego lateksowych rękawiczek.
Nuevo pisze:Przez moją świadomość przebijała się z wolna myśl , docierając do mojego mózgu.
myśl przebija się przez świadomość do mózgu- skąd więc się przebija, gdzie umiejscawiasz świadomość, skoro nie w mózgu? w sercu? pod paznokciami? w jajnikach?
Nuevo pisze:Ja też , mimo to doskonale sobie zdaję sprawę że musimy wiać inaczej będzie to nasz ostatni dzień. Chcesz tego? Chcesz żeby pokonał nas jakiś poryty koleś z toporem jak w „Powrocie do domu”?
czy aby napewno dramaturgia sytuacji jest tu oddana na właściwym poziomie? a koleżanka nagle odzyskała siły by wypowiedzieć poprzednie kanciate zdanie?
Nuevo pisze:Sytuacja była beznadziejna. Ale poddać się depresji to jak wydać wyrok na siebie.
depresja to długotrwała choroba, tu raczej chodziło Ci o defetyzm, czy chwilową słabość,
Nuevo pisze:Cholernie chciałam i byłam gotowa na wszystko żeby tylko przetrwać. Liczyło się życie i w tej chwili podążałam do zwycięstwa. Pokonywałam własny lęk i strach. Musi być jakieś wyjście. Zawsze jest tylko trzeba umieć je znaleźć i wykorzystać.
jesteś zwyciężcą. jesteś zwyciężcą. jesteś zwyciężcą.
powyższy fragment zainspirowany jest bełkotem tamtego kolesia, albo wyjęty jest z jakiegoś poradnika automotywacji. zupełnie nie pasuje
Czy jest w tym coś złego? Czy jest coś złego w tym że zabijamy się żeby przetrwać?
jeszcze nikogo bohaterka nie zabiła, a i z tekstu nie wynika, by miało to nastąpić w jakimś prostym logicznie i krótkim związku przyczynowo skutkowym- skąd więc nagle takie dylematy- ano stąd, że nie panujesz nad tekstem nawet w tak banalnym aspekcie jak chronologia wydarzeń i wędrówek myśli między stopą a mózgiem
Nuevo pisze:Ale teraz nastały takie czasy. Albo byłeś katem albo ofiarą. Wybór był prosty.
zawsze tak było, nie wiem jaki jest target tego co piszesz, i nie wiem co czyta się w gimnazjach, ale najprawdopodobniej to te rejony.

tyle wystarczy, bo dalsze machania siekierą, pozycje leżące i ciało pływające w kałuży krwi są poza skalą.

ogólnie; szkoda na to miejsca na dysku, tekst egzaltowany, piszesz co wiesz, zamiast wiedzieć co piszesz. stylistycznie- nędza, fabularnie- klasyk (nieudany) więc klisza. pisząc to, zapewne byłaś mocno zżyta z tekstem- to Ci przeszkadza i sprawia, że nie ma właściwego dystansu.
standardem jest, że nawet Wielcy Mistrzowie wstydzą się lub śmieją ze swoich pierwszych tekstów, tak samo jak przyszli pisarze negatywnie oceniają swoje próby sprzed tygodni, miesięcy czy lat- o ile teraz jeszcze nie widzisz słabości tego tekstu, to zobaczysz ją napewno za parę tygodni, miesięcy czy lat. aby nie tracić tyle czasu, musisz wziąć tę krytykę za dobrą monetę i wyciągnąć odpowiednie wnioski (wiem, wiem, pokazywałaś to gdzie indziej, albo znajomym i chwalili... klasyk) ale jak chcesz rozwinąć swoje pisanie, to musisz spojrzeć na swój tekst krytycznie i właściwie go zaszufladkować, a następnie napisać coś o klasę wyżej.

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony wt 15 kwie 2014, 02:04 przez Smoke, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron